niedziela, 12 grudnia 2010

Akcja "Baby" to kopalnia szczęścia

Czasem żałuję, że nikt wcześniej nie uświadomił mi, ile szczęścia łączy się z oczekiwaniem i posiadaniem dziecięcia.

Dlatego chciałam teraz uświadomić każdemu kto nas tutaj odwiedzi, że AKCJA "BABY" TO KOPALNIA SZCZĘŚCIA :-) I chociaż mnóstwo kobiet w ciąży troszkę narzeka na różne dolegliwości i niedogodności, to jestem pewna, że każda powie, że jest wielce szczęśliwa.

A co daje to szczęście? Mnie chyba najbardziej ruchy bobaska i mój brzuszek... Uwielbiam, kiedy się budzę, a moje maleństwo daje o sobie znać lekkimi kopniaczkami. Strasznie fajne jest też jak sobie odpukujemy przez brzuszek. Wynajduję najtwardsze miejsce na brzuszku, z reguły jest to taki guzek - tam 'wystaje' maluszek. Masuję delikatnie to miejsce dwoma palcami i przykładam ciepłą dłoń. Mija chwila i dzidziuś uderza - puk. No to ja znowu. I on znowu odpowiada. Zawsze wtedy jestem zaskoczona mądrością tego małego krasnala, który sobie tam siedzi, w brzuszku i bawi się ze swoją mamusią:-)

Bywają też chwile, kiedy jestem totalnie rozbrojona. Pewnego wieczoru leżeliśmy sobie już po kąpieli w łóżeczku z Maciusiem. Ja na plecach, bo tak najlepiej czuć maleństwo. Maciuś trzymał rękę na brzuchu. I muszę tutaj przyznać, że to, jak maluszek reaguje na swojego tatę jest totalnie wyjątkowe. Ja Maćkowi w tej kwestii do pięt nie dorastam. Jednak tym razem dzidzia chyba spała, bo wogóle się nie ruszała. Maciuś znużony oczekiwaniem zasnął z ręką na moim brzuszku, a ja oglądałam film. Nagle czuję takie lekkie wiercenie w brzuszku, czuję jak maluch podpływa pod rękę Maciusia, wypina coś:-) i fik - kopniak pierwszy prosto w rękę swojego taty! Chwila przerwy i znowu. Przerwa i jeszcze jeden. Ale tata spał...I nie chciał się bawić :-( Wkrótce maluszek chyba się znudził i sam poszedł nynki. Strasznie mnie to rozczuliło...

No i ten mój brzuszek. Zawsze marzyłam o brzuszku ciążowym. I teraz sama czasami nie mogę uwierzyć, że już go mam... Strasznie mi się podoba, a teraz to chyba wyjątkowo. Jest średnio duży i jeszcze wygodny, a już tak ładnie się eksponuje. Do tego stopnia, że mimo tego, że już mi się przytyło, zbladłam strasznie, a włosy rosną jak na drożdżach, przez co mam niemal ciągły odrost na głowie, to strasznie się sobie podobam. Uwielbiam tuniki, które jak najbardziej eksponują brzusio. I mimo tego, że oprócz bebzolka ukazują też dodatkowe kilogramy, to i tak uwielbiam oglądać tą moja piłeczkę w lustrze...

Szczęście zalewa mnie też wielką falą, kiedy oglądając niemowlaczki w czasopismach, wyobrażam sobie moje dzieciątko. Widzę to śliczne maleństwo, ubrane w śliczne ubranka, które już kupiłam. Wyobrażam sobie tą malutką dupkę w pieluszce i ślicznym pajacyku, te malutkie usteczka i girki. Wyobrażam sobie, jak karmię je piersią, o czym też marzę...

A już totanie rozbraja mnie wyobrażenie momentu, kiedy już go urodzę, poczuję to cieplutkie ciałko na nagiej piersi, spojrzę mu w piękne oczka i powiem - Witaj maleństwo, to ja - Twoja mamusia, będę Cię kochać do końca świata i nie pozwolę Cie nikomu skrzywdzić...

No i się poryczałam... :-)

4 komentarze:

  1. próba mikrofonu :P:P
    mam nadzieję, że teraz się uda wysłać komentarz :)
    wiesz co, przez Ciebie i ja się popłakałam ;p my, ciężarne chyba naprawdę mamy jakiś cholerny hormon płaczu ;p ale jak tu się nie wzruszyć jak się pisze o takich doznaniach :) ach, nie ma nic piękniejszego niż codzienny kontakt z takim Szkrabem w brzuszku :)
    pozdrawiamy mocno z Czekoladką i mamy nadzieję, że od tej pory będziemy mogli już komentować Twoje wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. :-) :-) :-)
    I znów parę słów, a na mojej pyzowej buzi - banan;-)

    Cieszę się, że się udało;-)
    A co do płakania - to potrafię ryknąć nawet na reklamie telewizyjnej;-)Ale to dobrze, że tak mamy kochana, bo łzy oczyszczają...


    Całuski!

    OdpowiedzUsuń
  3. fajowa jestes i podoba mi sie Twoje podejscie. Mam wrazenie, czytajac Twoje posty, ze napisane sa przeze mnie, bo nasze odczucia, marzenia, plany i sposob postrzegania maluszkow i czekania na nie, jest dokladnie taki sam. My staramy sie dopiero o dzidzie, juz 3-ci mc, wciaz nic.. mam troche problemow hormonalnych, moze w koncu sie pojawi i wszystko bedzie dobrze?.. rownolegle z silnym pragnieniem utrzymuje sie strach i obawa o to, czy wszystko bedzie w porzadku, tym bardziej, ze coraz czesciej slyszy sie i w blizszym i dalszym otoczeniu o roznych problemach. Pozdrawiam Cie serdecznie, Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana cieszę się bardzo! Zapraszam do lektury i moooocno trzymam kciuki!<3Koniecznie daj znać, jak już się uda;-)

      Usuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.