piątek, 17 grudnia 2010

Dziewczęta ćwiczymy mięśnie Kegla !!!

Podobno warto ćwiczyć mięśnie waginy przed porodem. Mam nadzieje, że nikogo nie urażę moim nazewnictwem, no bo co tu owijać w bawełnę, po prostu trzeba ćwiczyć cipkę i już :-);-);-)

Na początku ciąży odwiedziła mnie na weekend moja serdeczna przyjaciółka. Mieszkamy w innych miastach, więc widujemy się dość rzadko. To było nasze pierwsze "widzenie" po tym, jak dowiedziałam się o krasnalu w brzuchu.
Paula moja kochana słynie ze szczególnej pomysłowości...

Przywitałyśmy się ciepło z charakterystycznym dla nas piskiem radości, po czym Paula wyjęła ciążowy prezent dla mnie. Średniej wielkości kartonik. O co chodzi? - pomyślałam. Na co Paula, zupełnie jakby wyczuła moje zdumienie - Matuniu, to jest taki specjalny zestaw z płytą, do ćwiczeń w ciąży.I jeszcze bardziej radośnie oznajmiła - będziesz ćwiczyć mięśnie Kegla!!!! Matko i córko - pomyślałam. Okej Pauluniu... - powiedziałam, zaskoczona nieco dziwnym pomysłem mojej przyjaciółki.
- Aaaa, płytka jest niestety po niemiecku...Ale dasz radę, tam będzie Pani pokazywać jak co robić...
Uśmiechnęłam się, podziękowałam i schowałam szalony zestaw do szafy...

Przepraszam Cię Pauluniu za brak wiary w Twoje świetne pomysły...

I tak mijały kolejne miesiące ciąży. Brzunio rósł i zaczęło się - ciągnięcie w podbrzuszu (to normalne - macica się rozciąga) a także bóle kręgosłupa, ociężałe nogi. Wkrótce poczułam się nieporadna, jak foka. Zaczęłam szukać jakiegoś fitnessu dla ciężarnych, ale albo źle szukałam, albo można zapomnieć. Jedyne takie zajęcia są podczas szkoły rodzenia.

Wtedy przypomniałam sobie o "tajemniczym zestawie do ćwiczeń waginy" od Pauli. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że kartonik zawiera wielką nadmuchiwaną piłę, matę, piłeczkę masującą, gumę i płytę z bardzo fajnymi ćwiczeniami. Od dwóch tygodni ćwiczę codziennie i o wiele lepiej się czuje. Kręgosłup już tak nie doskwiera, nogi też, ciągnięcie podbrzusza całkiem ustało. I w ogóle tak jakoś lepiej się czuję, odkąd każdy dzień zaczynam od ćwiczeń.

I nie są to tylko ćwiczenia cipki :-)

Chociaż nie ukrywam, że mam wielka nadzieje, że BARDZO przyczynią się do LEKKIEGO PORODU
:-)

Aaaa i jeszcze jedno. Język. Kiedy pierwszy raz włączyłam płytkę, to miałam lekkie wrażenie, że zaczyna się film porno, cha, cha :-) Ale tak, jak przewidziała moja Paulunia, dałam sobie radę :-)   

6 komentarzy:

  1. Ja ćwiczę z mężem bo faceci też mają kegla i to im przedłuża sprawność na lata :P
    Poza tym warto ćwiczyć i przed i po ciąży, dla przyjemności i zdrowotności ;)
    A i położna w szpitalu odradzała nam nadmuchiwanie sobie baloników w środku bo to owszem rozciąga waginę do porodu ale potem już nie ma jak jej "zwęzić" z powrotem

    OdpowiedzUsuń
  2. To życzę miłego fitnessu :D I OBY faktycznie przyczyniło się do szybkiego i bez-bolesnego porodu!

    OdpowiedzUsuń
  3. hehehe ja też zaczęła ćwiczyć, chociaż nie jestem regularna w tych ćwiczeniach, a chyba trzeba zacząć ;p i tak jak Hafija pisze - nie tylko teraz, ale i po porodzie :) pozdrawiamy http://mtoto-wangu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kegla ćwiczę od kilku lat, choć raczej jak sobie przypomnę, a nie systematycznie, ale zawsze coś :) Czytając tytuł i początkowe zdania myślałam, że w kartoniku były... kulki gejszy ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. a jak się nazywał ów zestaw? można go kupić na allegro?

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze mówiąc nie wiem, bo dostałam go od przjaciółki. W zestawie była taśma, duża gumowa piłka i mała piłeczka + płyta z ćwiczeniami.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.