czwartek, 9 grudnia 2010

" Kobieta w ciąży jest święta" czyli o micie społecznego szacunku do przyszłej mamy

Wkurzyłam się. I to na całego.

Postanowiłam dzisiaj wylać swoje żale na temat traktowania kobiet w ciąży. Powód? Oj powodów już trochę się nazbierało od początku ciąży, ale dzban goryczy przelał się, kiedy ujrzałam anonimowy komentarz pod moim ostatnim postem. Obraźliwy komentarz. Aż mnie wryło.
Zaczęłam pisać tego bloga, aby móc podzielić się z innymi moim szczęściem. Po pierwszym wpisie byłam strasznie z siebie dumna...I cieszyłam się jak dziecko. Jednak widocznie komuś to przeszkadza. Tylko dlaczego, się zastanawiam. No bo co mogła komuś zrobić babka w ciąży, żeby sobie zasłużyć na takie "przyjemności"?

Ale czego tu wymagać od jakiegoś anonima, który jest tylko jednym przykładem zachowań społecznych wobec kobiety brzemiennej.

Jestem z natury idealistką i już nie raz poczułam silne zderzenie z rzeczywistością. Kiedy wyobrażałam sobie jak to będzie, kiedy będę w końcu nosić swoje maleństwo, byłam pewna, że ze względu na swój wyjątkowy stan, będę troszkę inaczej traktowana, niż dotychczas. I nie chodzi mi tutaj o jakieś specjalne hołdy i czerwone dywany, ale chociaż trochę więcej szacunku. Chciałam być traktowana tak, jak jak do tej pory traktowałam kobietki w ciąży w moim otoczeniu. Już sama aura, która od nich biła, zobowiązywała do innego podejścia...

Ale widocznie jestem jakaś nadgorliwa i staroświecka.

Od początku. Najpierw praca. Dlaczego większość pracodawców traktuje zajście w ciążę swojej pracownicy jak przewinienie, grzech lub sprzeniewierzenie.  Chyba zapominają, że ich mamy też nosiły ich kiedyś pod sercem... Dlaczego wiele kobiet musi ukrywać ciążę przez pierwsze miesiące? Dlaczego rozmowa, kiedy przyznają się w końcu pracodawcy, łączy się z takim stresem? Dlaczego kobieta w ciąży idąca na zwolnienie, czuje się jak pasożyt?

Każda ciężarówka spotkała się pewnie również z "przyjemnościami" od bliskich... Dokładniej chodzi mi tutaj o komentarze na temat wyglądu, przybywających kilogramów, rosnących piersi itd,itp. Może mam w tej kwestii wyjątkowe przeżycia, ale nasłuchałam się mnóstwo tekstów typu - "Ooo ale już jesteś okrąglutka, grubiutka",  "No, ale te piersi ci urosły" , "Oj, a który to miesiąc, piaty?I już taki duży brzuch masz?" albo "Cześć grubaska",  "Cześć ciężarówa" itd. Nie wiem, co takie teksty mają na celu. Rozbawić?Średnio bawią kobietę, której i tak ciężko zaakceptować tak wielkie zmiany w swoim ciele. Myślę, że raczej dopiec, a nawet poniżyć. Ale najgorsze jest to, że w większości pochodzą od kobiet, starszych i młodszych, które przeszły już ciążę, urodziły dzieci i doskonale znają ten temat od podszewki. Ja nie wiem, czy one chcą się odegrać za to co same przeszły? Czasem mam wrażenie, że aż zacierają ręce z satysfakcją, że i mnie otyłość w końcu dopadła. W takich uwagach na pewno nie ma szacunku... Zupełnie inaczej brzmią słowa, które usłyszałam ostatnio od mojej mamy, kiedy żaliłam się jej na ten temat : "Córcia, no może złapałaś troszkę tłuszczyku, ale jest ci z tym tak ładnie. Na prawdę nawet mimo tego jesteś jak do schrupania, pięknie ci w ciąży..." I za to kocham Cię mamuś.

Zakończę na zachowaniu obcych ludzi. Jeszcze się nie spotkałam z tym, żeby ktoś ustąpił mi miejsca w autobusie, kolejce na poczcie, w banku, a nawet w kościele. Nie widać brzuszka?Oj wierzcie mi, widać! Ale nikogo to nie wzrusza. Nie wzrusza, że kobiecie w ciąży robi się słabo, że boli ja kręgosłup itd.

Nie bierzcie mnie, proszę za rozkapryszoną księżniczkę.  Zupełnie nie o to mi chodzi. Wiem też, że zachowania które opisałam to nie reguła. Chciałabym jedynie troszkę więcej zrozumienia. Może jestem jakaś zaczarowana, ale nosząc w sobie moje malutkie dzieciątko, którego od dawna tak bardzo pragnęłam, CZUJĘ SIĘ WYJĄTKOWO. A widząc inną kobietę brzemienną na ulicy, również dostrzegam jej wyjątkowość. Czuję też, że będąc w stanie błogosławionym, nie jestem w pełni sił i chociaż nie cierpię tego i przed ciążą unikałam tego jak ognia, jestem zależna od innych. Potrzebuję wsparcia i pomocy. I jedynie o to mi chodzi.

I jeszcze jedno - nigdy w życiu nie obraziłabym kobiety w ciąży, ani słowem, ani czynem.A już doprowadzić do łez?  Może jestem dziwna, ale nawet nie mogę sobie wyobrazić jak można... Ale to zależy już od osobistych wartości, wychowania i sumienia.

7 komentarzy:

  1. A czy te komentarze dotyczące Twojego wyglądu i tego że przytyłaś, nie wynikają z tego że sama kiedyś nie byłaś za przyjemna i potrafiłaś takimi komentarzami obdarzyć koleżanki??? Niekoniecznie koleżanki w ciąży?? Może warto się zastanowić a nie biadolić.

    Wioletta

    OdpowiedzUsuń
  2. No i nastepna.A co Ty wogóle możesz o mnie wiedzieć. Nic, skoro jesteś tylko anonimem-wiolettą, więc nie wypowiadaj się proszę na mój temat.

    OdpowiedzUsuń
  3. lej na anonimowych - ja ostatnio dostałam na swoim blogu anonimowy komplement, że jestem paszczurem :)
    jeśli ludzie nie mają odwagi podpisać się pod swoją opinią, to jak to traktować poważnie?
    a co do znieczulicy powszechnej względem ciężarnych to jest ona chyba proporcjonalna do ogólnego buractwa naszego społeczeństwa i tyle. niestety żyjemy w kraju chamów i frustratów i w takim szczególnym okresie jak ciąża, bardziej jesteśmy na to narażone... jedyne co możemy, to nie poddawać się temu, nie upodobnić do takich ludzi i naszych potomków nadciągających uczulić, by byli innymi ludźmi.
    nos do góry i rogami w bydło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez przypadek tu trafiłem, ale opiszę krótko, jak kobieta, matka trojga dzieci, potraktowała moją żonę w ciąży.
    Gdy już żona nie miała siły dalej pracować, i poszła na L4 (6 msc.), to przyniosła jej wypowiedzenie umowy o pracę ... oczywiście niby tak nie można, ale ... biegaj sobie z brzuchem po sądach ... w ostateczności, jeśli wygrasz, i tak cię później zwolnię ....
    Parafrazując: KOBIETA KOBIECIE TAKI LOS ZGOTOWAŁA.
    A dzisiaj w radio słyszę o jakiś super programach dla rodzin z 2-3 dzieci, zniżka do jakiegoś muzeum, no super program, tylko mieć dzieci... szkoda że o podstawach wszyscy zapominają: powrót do pracy, żłobek, przedszkole dla wszystkich ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem...I bardzo współczuję. Mam nadzieję, że kiedyś w końcu to się zmieni:-)

      Usuń
  5. Oj niestety, w pełni się zgadzam, że znieczulica jest... Mnie to bardzo zaskoczyło. Co prawda w pracy zachowali się super, moja szefowa aż uroniła łzę z radości (wiedziała że się staramy) - ale na tzw. ulicy, w pociągu, przychodni... Ech. Dla mnie przebrała się czara, kiedy szukałam na Dworcu Centralnym otwartej publicznej toalety. Jedna nieczynna, w drugiej nie działa bramka wejściowa i ni żywej duszy - oddalalone o całą długość peronów, żeby nie było! Dopadam trzecią - pani za drzwiami wywiesza tabliczkę "nieczynne". Proszę, błagam - "Jestem w ciąży, proszę, to zajmie minutkę; inne są nieczynne". Pani na to: "Wy wszystkie jesteście w ciąży" I ZAMYKA DALEJ! Łzy w oczach, pytam, to co mam zrobić; ona: "A co mnie to obchodzi!". Rozryczałam się. Na szczęście miałam jeszcze 6 minut do pociągu, pognałam na oślep, płacząc dalej z bolącym od ciśnienia brzuchem - finalnie znalazłam czynną łazienkę. Ludzie - tylko trochę życzliwości, naprawdę... Gdyby chociaż ta pani powiedziała mi, gdzie jest kolejna... przecież pewnie sama była kiedyś w ciązy...
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie spotkała bardzo niemiła sytuacja będąc w weekend w Gdańsku. Postanowiliśmy z mężem popłynąć statkiem na Westerplatte. Tłum ludzi siłą zepchnął nie tylko mnie (mimo widocznego ciążowego brzuszka), ale również Panią na wózku inwalidzkim oraz Pana, który prowadził wózek ze swoim małym dzieckiem. Efekt? Na pokład jako ostatni dostaliśmy się właśnie my i nikt - powtarzam NIKT nie miał zamiaru ustąpić żadnemu z nas miejsca (mimo, że wokół było mnóstwo młodzieży z opiekunami. Spojrzenia w drugą stronę. Ciąża jest w pewnym sensie stanem niepełnosprawności. I w tym przypadku miałam okazję doświadczyć stosunku innych ludzi wobec osoby niepełnosprawnej na własnym ciele.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.