niedziela, 26 grudnia 2010

Świąteczne ukojenie w Kościele dostałam gratis;-)

Zacznę tak: ;-):-);-);-);-);-);-);-);-):-);-);-);-);-);-);-) ;-):-);-);-);-);-);-);-);-):-);-);-);-);-);-);-) ;-):-);-);-);-)
;-);-);-);-):-);-);-);-);-);-);-)

Magia Świat zadziałała...Nasza pierwsza wspólna Wigilia była troszkę dziwna i nieporadna, pełna też łez-moich oczywiście:-)ciążowo-hormonalno-wrażliwych :-) Ale jak to moja mama mi powiedziała- pierwsza Wigilia zawsze jest najsłabsza, po 5-ciu latach już jest troszkę lepiej, po 10-ciu całkiem dobrze, a po 20-już bardzo fajnie. We wszystkim nabiera się wprawy...

Jednak wyznam w sekrecie, że taką prawdziwą ulgę, kiedy zamknął się w końcu kurek ze łzami, poczułam na pasterce. Pierwszy raz byłam na pasterce w naszym osiedlowym kościele i było cudownie...Cały kościół pachniał sianem, ołtarz stał w wielkiej stajence, gdzie ksiądz odprawiał mszę. Towarzyszyli mu prawdziwi pasterze i anioły. Proboszcz poprowadził pasterkę z ogromną klasą od początku do końca. Mówił szczerze, pięknie i od serca. Na prawdę zupełnie jakby to Pan Bóg mówił za jego pośrednictwem. A jego słowa przyniosły mi ogromną ulgę i pokrzepienie. Coś niesamowitego...

I jeszcze jedno. Mojemu synusiowi najwyraźniej bardzo podobają się kolędy:-) Bo za każdym razem, kiedy ruszały organy i ludzie zaczynali śpiewać, maluszek tak fajnie się rozpychał w brzusiu, a kiedy wszystko milkło, to i maluszek spokojniał, zupełnie jakby nasłuchiwał, kiedy będzie następna kolęda. No, a kiedy i ja się dołączyłam do kolędowania, maleństwo wierzgało jeszcze mocniej...
I w ogóle mam wrażenie, że mało śpi przez te święta. Pewnie przez słodycze...Noooo, bo muszę się przyznać, że troszkę zawiesiłam na czas Świąt moje odrzucenie węglowodanów:-) A mały jest z tego powodu najwyraźniej zachwycony...Też ma swoje małe Święta, przez powłoki brzuszne, ale ma...:-)

I tak Święta mijają miło i spokojnie...Właśnie wróciliśmy z długiego spaceru z psami. Śnieg się iskrzył od słońca, poliki nam wymarzły. Teraz pora na kawkę-lurkę z mojego nowego ekspresu-prezentu od rodziców:-) i odpoczynek z moim zapracowanym ukochanym.

Spokój...
W końcu...
Jest dobrze...

2 komentarze:

  1. Tak myślałam kochana, że wszystko dobrze się ułoży. To były moje pierwsze święta z ukochanym facetem i jego rodziną i choć nie wszystko było idealne, to myślę,że jednak były to jedne z fajniejszych świąt. Ale tak prawdę mówiąc, to czekam na przyszłoroczne święta bo będziemy je już spędzać z naszym Maleństwem, które będzie miało już pół roku. To dopiero będzie magia świąt :). No a przed Wami i nami Sylwester!! Ciekawe jak Maleństwa zareagują na tańce sylwestrowe? Pozdrawiam, Gosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosiu!

    Ja postanowiłam zaszaleć i chyba pójdziemy na zabawę.Taką prawdziwą na sali, z pysznym jedzeniem i zespołem. Maluszek polubił kościelne kolędy, więc potupaje na pewno pokocha. Całusek!

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.