niedziela, 30 stycznia 2011

Babcia Marta poleca stoppery ;-)

Ależ odkrycie! Śmiem twierdzić, że w rankingu ciążowych hitów pobiło nawet poduszkę ciążową. Zatem,  Mili Państwo oto na miejsce pierwsze na podium wchodzą...........Tadam!!!!!!!!!!!!!!!!STOPPERY DOUSZNE! :-)

Kilka dni temu wyremontowaliśmy pokój synka naszego, który służył nam niegdyś za sypialnię. Dlaczego niegdyś? Dłuuuugo by opowiadać. Żeby zaoszczędzić czasu przedstawiam poniżej plan wydarzeń.

1. Zakup mieszkania i wprowadzenie naszego łoża do małego pokoiku.
2. Ochrzczenie pokoju z łożem tytułem - SYPIALNIA.
3. Rok upojnych nocy w sypialni.
4. Pojawienie się baby w brzuniu - ostatnie 4 miesiące życia sypialni.
5. Bezsenności nocne mamuśki Martuśki.
6. Chrapanki tatusia-Maciusia oraz jego wyprowadzka do salonu.
7. Usunięcie łoża z sypialni i zakup pięęęęęknej kanapy wrzosowej, w celu powiększenia powierzchni w sypialni - jedna z tysiąca koślawych, ciążowych decyzji mamuśki Martuśki.
8. Ujawnienie się koślawości owej decyzji po pierwszej nocy na szczupłej kanapie wrzosowej.
9. Szumienie w rurach - rozpoczęcie sezonu grzewczego.
10. Permanentna mamina bezsenność.
11. Wyprowadzka mamuśki Martuśki do salonu i wspólna praca nad zniwelowaniem chrapanek tatusia-Maciusia.
12. Przeistoczenie pokoiku z łożem z składzik.

I tak w sumie aż do teraz, bo trzeba w końcu urządzić pokoik synkowi. W celu tym składzik został posprzątany i pomalowany, a szczupła kanapa wrzosowa wyprowadzona do piwnicy. Po długich tym razem naradach i pokoju pomiarach zakupiliśmy łoże. Cuuuuuuuuudowne, wielkie i bosssssskie. Cały bajer polegał jedynie na innym (niż na środku pokoju) ustawienia łoża, a i miejsce na mebelki dziecięce się znalazło :-)

Pozostał tylko jeden problem - szumy w rurach. Czekając na łoże, wezwałam fachowca. Fachowiec fachowo uświadomił mnie, że rur w pokoiku nie mamy, więc on w ogóle nie wie co mi tu szumi. W celu wykluczenia u mnie omamów dźwiękowych potwierdziłam istnienie szumienia u komisji orzekającej złożonej z : teściowej, tatusia-Maciusia, siostry mej osobistej oraz dwóch czworonogów - Dolara i Kaprysa. Wszyscy orzekli jednogłośnie, że szumy są. Problem tylko w tym, że na razie nie wiem jak rozwiązać ten problem.

W każdym razie zamówione łoże (na  Allegro-ryzyk fizyk, ale bardzo polecam) przyjechało. A mnie wizja niezidentyfikowanej wody płynącej przeraziła. Wtedy przypomniały mi się opowieści pomysłowej przyjaciółki mojej - Pauli o  zbawiennych właściwościach stopperów. Takowe przed nocą pierwszą zakupiłam.

Nadeszła noc. Leżenie w łóżku przed telewizorem - super. W reszcie chwila prawdy - wyłączyłam telewizor i ...
Szumi. Kurna szumi. Ja z boku na bok. Dalej szumi do jasnej anielki. Nie wytrzymam. Żarówka nad głową się zapaliła - stoppery! Otworzyłam, ugniotłam, zaaplikowałam i ... Ciszaaaaaaaaaaaaaaa. Bosssssssssssssssko.

I nie dosyć,że szumy umilkły, to jeszcze pierwszy raz od nie pamiętam kiedy, przespałam całą noc z jednym tylko na siku wstaniem :-)

PS. Droga Elektrociepłownio,
      Chciałabym, abyście wiedzieli, że to, iż przyjaciółkę mam pomysłową ( Pauluniu pozdrawiam), a wynalazca stopperów powinien od nadwrażliwych ciężarnych Nobla dostać, nie zmienia faktu, że kiedy tylko lepiej się poczuję i z łóżka wstanę DOBIORĘ SIĘ WAM DO TYŁKÓW:-)

2 komentarze:

  1. Ale jaja z tymi dźwiękami... sama chyba nie dałabym rady, dobrze, że ktoś wymyślił te stoppery, sama nigdy nie próbowałam, ale jakbym była zmuszona to nie zawahałabym się... buziaki i spokojnych nocy!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. :-) stopery ostatni raz miałam w uszach na wyścigu F1 juz z astronauta w brzuchu. Tak się zrelaksowalam, że przegapilam koniec wyscigu:-) swietny patent.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.