czwartek, 1 listopada 2012

Trzy godziny rozłąki.

Matka przyjeżdża po Syna swego do dziadków. Mały zajęty buszowaniem w pokoju dwunastoletniego wujka, nie zwraca za bardzo na matkę uwagi.

W końcu zostaje przyniesiony do holu. Rozdziawiony ma przy tym buziaczek. Matka uradowana, że to na z nią powitanie.
Kucha. Bo oto Synu pysia wystawia do babci na pożegnalne całuskowanie.
Babcia mówi - Cześć Nacio. - Cieś - Synu odpowiada, całusa babce sprzedając pysiem otwartym.
Matka gały wybałusza. - Żółwik - mówi dziadzio i pięść do malucha wyciąga.
Bobas piąstką niezgrabnie zaciśniętą, w dziadkową - bach i - Duwi. - dodaje.
Matka - Szczęka w dół, z hukiem uderza o kolana.

Toż to już nie dzidziol, jeno chłopak dorosły...

11 komentarzy:

  1. :-) Potrafia zaskoczyc te maluszki!

    OdpowiedzUsuń
  2. ale, że chcesz mi powiedzieć, że dzieci dorastają? Jak to? No płakać się chce... jak ten czas leci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano leci...Ale ja zawsze się pocieszam, że jak już Nacio nie będzie bobaskiem, to "zrobimy sobie " nowego;-)
      Bo bobasy malusie są superowe!

      Usuń
  3. Hahahaha:D Mam tak samo- w głowie wizja Dzidziola zalanego łzami (gdy matula zostawia Syna z opiekunem), wracam a tam Dzidziol tak zajęty, że matuli nie zauważa:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja to widzę po Ani jak zostaje na 4 godz w żłobku. Wracam po niej z myślą, że dziecko stęsknione za mamą, a Ona nawet mnie nie zauważa :(

    OdpowiedzUsuń
  5. A chciałoby się mieć go tylko dla siebie... :)
    Zapraszam Cię do zabawy: http://carryikurkuma.wordpress.com/2012/11/06/liebster-blog-czyli-3-x-11/

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.