czwartek, 18 września 2014

Super tata.

Nie oglądam talk show - ów.
Nie lubię.
Są naciągane.

Dzisiaj przypadkowo leciał taki, gdy wróciłam z pracy.
Obejrzałam.
I okazuje się, że nie ma co się zarzekać, bo czasem i na komercji można jednak sobie szlochnąć okazjonalnie.
Odcinek o dwóch ojcach.
Mężach.
Żony przyszły do programu, żeby pożalić się na swój los.
Typowe, polskie matki z dwójką dzieci, udupione w domu, urobione po uszy.
Ja je rozumiem.
Ojcowie pracują od rana do wieczora.
Klasyk.
Panowie chcieli udowodnić żonom, że ich narzekania są bezpodstawne, że siedzenie w domu to cud miód fucha i dlatego zgodzili się spędzić ze swoimi pociechami całą dobę sam na sam.
Całość doświadczenia była filmowana.
Tatuś numer jeden - hmmmm. Chyba brak mi słów.
Prostak.
Tata numer dwa natomiast.
No własnie.
Zryczałam się.Zwyczajnie.
Nie wiem, czy to objawy PMS - u, czy o co chodzi, ale gdy oglądałam tego tatę w relacji z dziećmi, ciepłego, czułego, spokojnego...Aż mnie gdzieś w gardle ściskało. No, a kiedy zmywał naczynia, po wcześniej ugotowanej i zjedzonej przez dzieci ogórkowej, szlochałam już obficie.

Bo co byśmy nie powiedziały, drogie mamy, nikt nie zaprzeczy, że zajmowanie się dziećmi, domem, sprzątaniem, gotowaniem (nie mówię tutaj o zawodowych kucharzach) przez mężczyzn, nie leży w ich naturze.
Nie leży i koniec.
Nie mają do tego takich naturalnych predyspozycji, jak kobiety.
Jasne,wszystkiego można się nauczyć, wyćwiczyć. Dlatego i kobieta może z powodzeniem prowadzić autobus, prowadzić agresywne negocjacje, czy trenować boks.
Natomiast jestem przekonana, że nieporadność naszych panów w tematach okołodomowych wynika z faktu, iż to nas - kobiety natura obdarzyła przecudownym prezentem, jakim jest instynkt macierzyński. Instynkt, dzięki któremu nie strzelamy sobie w łeb, po dwóch tygodniach z noworodkiem, gdy łącznie przespałyśmy może siedemdziesiąt dwie godziny
Wyobrażacie sobie, jak to by było go nie posiadać?
Dlatego mówcie sobie, co chcecie, ale mnie wzruszają takie męskie starania. Zachowania wobec dzieci w zupełnie innym stylu, niż nasze - matczyne. Może są one momentami trochę bardziej szorstkie, trochę bardziej "po męsku", ale jest w nich ogromna miłość.
Jeżeli są...
Często tatusiowie zwyczajnie się wymiksowują z opieki nad dziećmi z wymówką pt. "bo ja nie potrafię". Czasami jednak, to my same ich zniechęcamy... Nie jest tak? Przecież przy małym dziecku wszystko musi być zrobione perfekcyjnie. Gówka nie może być za wysoko. Ani za nisko. Lulanie nie za szybko. Ani za wolno. Ubrać trzeba szybko, bo niemowlak się złości. Nie ma czasu na nieporadność. Nie ma miejsca na naukę...
A potem płacz i zgrzytanie zębów.

Nie wiem, czy już Wam o tym opowiadałam, "ale dawno...dawno temu", w pierwszym tygodniu, gdy wróciliśmy z maluśkim Natankiem ze szpitala. Gdy ja przez ten i następny tydzień dochodziłam do siebie po koszmarnym porodzie, przysnęłam z maluchem. Na dworze było już ciemno, gdy się ocknęłam i otworzyłam oczy, bo poczułam, że ktoś mi majstruje przy dekolcie. Patrzę otępiałym wzrokiem, ocieram w pół zastygnięta ślinę z kącika ust, a nade mną ojciec syna mego wisi i rzecze zmieszany, że on tylko chciał...bo maluszek się obudził...bo ja spałam taka zmęczona...i on nie chciał mnie budzić...ale synek taki głodny już...i on pomyślał, że sam go tym moim cycusiem nakarmi...

Takim tatą jest mój mąż.
Więc nie dziwcie się, że szlochnę czasem, gdy zmywa naczynia, lub smaży schabowego;-)

8 komentarzy:

  1. Normalnie poplakalismy sie z mezem ze smiechu na koncu:D Musialam mu to przeczytac:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozczulił mnie opis tej sceny z chęcią nakarmienia syna Twoim cycem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama szlochnęłam przy dwóch ostatnich akapitach... ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. też sobie szlochnęłam czytając Cię..uwielbiam Twoje spojrzenie na sytuację.....pozdrawiam..

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie, jak wiesz, tak się to wszystko potoczyło, że tata genetyczny wymiksował się raz dwa ze wszystkiego.
    A po ponad 2 latach przybył na ratunek taki SuperTata :) Mam więc porównanie, a w pamięci wszystkie chwile i uczucia, które towarzyszyły mi od początku ciąży do momentu kiedy nagle okazało się, że już więcej nie będziemy sami. Za naszego SuperTatę powinnam na klęczkach do Częstochowy iść ;) Gdybym się nie obawiała, że mu się w d*** poprzewraca, to codziennie bym mu powtarzała, że w naszych oczach, jest najlepszy na świecie :)
    Zawsze mnie wzruszali tacy tatusiowie, to prawda, że ich sposób otaczania dziecka opieką, jest zgoła inny, aczkolwiek zgadzam się z Tobą, że niesamowicie rozczulający :)
    I cieszę się niesamowicie, że mogę go oglądać w swoim domu.
    P.S. Ostatnio mam trochę nudów w pracy i zaczęłam sobie w wolnym czasie czytać od początku Twojego bloga, właśnie wczoraj przerabiałam post, jak przysnęłaś w trakcie karmienia, a Tatuś-Maciuś chował wyplutego cycusia do stanika :) Urocze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. super wpis;)


    ale też trzeba mieć szczęście trafic na takiego super ciepłego i opiekuńczego faceta który jest zajebistym tatusiem. kupa pań....nie ma tego szczęścia a takich panów jest bardzo mało. sa jak.......mamuty. albo wyginęli albo jeden na 100 000 mężczyzn. i bądź tym szczęśliwecem który na takiego trafi

    dobry i fajny facet to jak wygrana w totka

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze (i tym razem również) czytając Twojego posta czuję niedosyt.
    Piszesz tak lekko, tak prosto, ale tak...hmm..otwierasz serca, wiesz?
    Uwielbiam tu być.
    Napisz książkę, a ja pierwsza ją kupię!

    I również sobie szlochnęłam czytając ostatni akapit o Twoim mężu...
    Cudownie, że potrafisz doceniać te drobne gest, które tak wiele znaczą przecież.

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.