niedziela, 16 sierpnia 2015

Nie kocham Cię!

- Nie kocham Cię. - burknął pod nosem, gdy szedł przede mną do łazienki. Spod byka zerkał jak mocno mnie zabolało.
Był późny wieczór. On chciał jeszcze oglądać bajkę. Ja chciałam, żeby się wykąpał po całym upalnym dniu.
Wkurzył się nie na żarty.
Mój ukochany chłopczyk. Mój czterolatek.

Ile czeka się na pierwsze "kocham cię" wypowiedziane przez dziecko, wie tylko rodzic, który tego doświadczył. Wie, jak wiele szczęścia za sobą niesie to spontaniczne wyznanie i jak pysznie smakuje.

Od dawna spodziewałam się natomiast, że nadejdzie także taki dzień gdy...
I nie przesadzę, gdy powiem, że z ogromną trwogą oglądałam sceny filmowe, w których ukochane dziecko, skarb największy na świecie wyrzuca z siebie ten pocisk w swą matkę. Największy kaliber...

Nacio cudownie przyjął narodziny swojego braciszka, o czym nie raz już pisałam.
Wiem, że czasami aż trudno w to uwierzyć. Sama nie mogę wyjść z podziwu, że mały chłopiec może tak mocno i szczerze kochać niemowlę. Kopara opada mi średnio trzy razy dziennie. Bo Nacio kocha. Zachwyca się nie mniej od nas. Całuje małe stópki. Głaszcze główkę. Prosi, żeby przynosić maluszka do jego pokoju i kłaść na łóżku, bo chce z nim oglądać bajki.
Ani razu nie powiedział nic przykrego w jego kierunku, nie mówiąc nawet o jakiejkolwiek krzywdzie.

Mnie natomiast karze.

Gdy wróciliśmy z Frycusiem do domu, często słyszał: zaraz, teraz nie, za chwilę, musisz poczekać.
Musiał, bo potrzeby noworodka były ważniejsze, niż wspólna zabawa.
Często prosił o to, aby z nim pograć, pooglądać, pobawić się. Bardzo często.
Nie mogłam.
Fizycznie.
Zdarzały się jedynie krótkie, wspólne chwile.
Przestał prosić...
Potem, gdy dzidziuś podrósł, a ja zauważyłam ogromną złość u mojego czterolatka, chciałam nadrobić ten stracony miesiąc.
Zaczęłam organizować wspólne wypady we dwoje.
Nie chciał.
Prosiłam o wspólną zabawę.
Nie chciał.
Wolał jechać do babci.
Karał mnie.
Ja chlipałam w pieluchę tetrową, a moje serce krwawiło.
Moje dziecko mnie nie chce.
Bo je zdradziłam.
Cały czas jednak powtarzałam sobie: to minie.Tak musi teraz być, ale TO minie.
Dlatego nie patrząc na nic tuliłam, całowałam, tłumaczyłam, chwaliłam...

Zaczęło się poprawiać. Stabilizować. Noce zaczęły się wydłużać, a moje niewyspanie zanikać. Wróciła cierpliwość, energia.
Teraz Nacio tylko chwilami odreagowuje napięcie.
Poszliśmy ostatnio na salę zabaw...
A mój syn zabawę rozpoczął od boksowania worka treningowego. Dał w ciry każdemu z trzech worków na sali. Lał je ze złością swymi maleńkimi piąstkami, a ja przerażona  patrzyłam na to z otwartą buzią...
To minie - powtarzałam sobie jak mantrę.

Wczoraj znów mnie ukarał.
Pierwszy raz usłyszałam te najbardziej przykre na świecie słowa.
Byłam jednak na nie gotowa.
Odpowiedziałam tylko spokojnie, że jest mi bardzo przykro i że ja kocham go bardzo mocno.
Nie odpowiedział nic.

Dzisiaj rano chichraliśmy się na łóżku. W końcu padliśmy na plecy. Nacio wtulił się w moją szyję. I wtedy  usłyszałam:
- Mamusiu kocham Cię...
A po chwili dodał:
- I nigdy Cię nie opuszczę. Mój cukiereczku❤

6 komentarzy:

  1. Wychowanie dzieci to nie łatwe zadanie, raz jest wspaniale, a raz ciężko. Musimy jednak być cały czas wyrozumiałe i silne dla naszych dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Martusiu popakal sie przy zwoim poscie.ja mam cudownego synka ktory niedlugo skanczy 2latka.i wlasnie jestem w ciazy z drugim malenstwem.niestety znosze ciaze dosc ciezko ale moj synek bardzo dluzo rozumie i sie o mnie troszczy.ale w glebi boje sie jak to bedzie z dwojka.czy tez niebedzie czul sie odsuniety.ojej to wszystko takie trudne.zycze ci dluzo sily jestes naprawde cudowna matka.pozdrawiam ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja sie ciesze,ze rodze po Tobie i czytajac zdazam sie przygotowac na to wszystko,co samo nie przychodzi mi do glowy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ostatnio tez słyszę te przykre słowa z ust mojego 4 latka - jak coś nie po jego myśli...do końca nie wiem jak reagować - tez mówię że mi przykro.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ostatnio usłyszałam "Nie lubię Cie. Nie chcę mieć takiej mamy". I do tego spojrzenie prosto w oczy. Aż mnie ciarki przeszły. Dodam, że dla braciszka bardzo miły. Za to mnie zdarza mu się szczypnąć, uderzyć i powiedzieć "nie lubię Cię" Myślę, że lepiej jak dzieciaki na nas odreagowują niż na rodzeństwie.
    PS. Napiszę jeszcze co zrobiłam. Poczułam złość i stwierdziłam że nie będę mówić jak mi przykro bo on świetnie o tym wie. To było na zewnątrz. Powiedziałam, żeby sobie poszukał innej mamy w takim razie i zaczęłam się powoli oddalać. Chciałam mu uświadomić co mówi. Nie jestem z tego dumna, ale trudno. Bardzo szybko do mnie podszedł i przeprosił za te słowa. Później oczywiście porozmawialiśmy o tym że kochamy się zawsze nawet jak się złościmy itd. Nie wiem jak powinno się postępować, ale instynkt mi podpowiada ze samo przykro mi to może być za mało i trzeba czasem dzieciakiem potrząsnąć

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.