Jednak intuicja kobieca jest ponad wszystko...
Wygląda na to, że troszkę się przeforsowaliśmy w te święta. Brzunio baaardzo się rozkręcił z tym twardnieniem, a w podbrzuchu coś zaczęło rozpierać, napierać... Kiedy zaczęłam wczoraj odruchowo ściskać uda, doszłam do wniosku, że coś się dzieje. Zadzwoniłam do doktora, który w tempie ekspresowym przyjął mnie w gabinecie. KTG nie wykazało skurczów (dzięki Bogu), ale po badaniu okazało się, że mój chłopczyk wisi :-) już w brzuniu główka w dół ;-) Chyba ma to po mnie, zwarty i gotowy przed czasem, żeby się czasem nie spóźnić :-) A że szyjka się skróciła, napiera mamusi swej na wejście do kanału rodnego, stąd wrażenie jakby miał mi wypaść. Paniki nie siejemy, bo dostaliśmy do wcinania końską dawkę magnezu i chyba pooooooowolutku zaczyna się wszystko normować.
Sylwester w domku...
Ale wcale zła nie jestem, bo nasz tatuś - Maciuś stanął na wysokości zadania i szykuje same niespodzianki. Podobno będziemy degustować drinki bezalkoholowe na bazie takich owoców, które pierwszy raz w zyciu widzę. Przekąski sylwestrowe też są tajemnicą... Maciulek właśnie zmywa stertę naczyń, która od wczorajszej akcji - pędzimy do doktora, się nazbierała. Robi też w między czasie obiadek... Kochany mój... Aż mi się łezka kręci ze wzruszenia, jak widzę to jego zaangażowanie. Zupełnie jak trzylatek,który szykuje niespodziankę dla swojej mamusi :-) Strasznie się cieszę, że Pan Bóg mi go zesłał, a jeszcze bardziej, że mój synuś będzie miał takiego strasznie fajnego tatę.
Podsumowując - pierwszy raz od 15 lat spędzę Sylwestra w domu, ale bardzo się z tego cieszę, bo nie ważne gdzie, ważne z kim, a towarzystwo będę miała doborowe : mój synek pod sercem, mój mężczyzna ukochany i moja siostrzyczka wspaniała :-)
Wszystkim życzę Szczęśliwego Nowego Roku !!! A moim blogowym koleżankom - blogerkom , aby przyjście na Świat dzieciątka było Waszym najcudowniejszym przeżyciem, pełnym radości i uczucia szczęścia kipiącym nawet z uszu :-) oraz pozbawionym bólu i strachu.
Mam teraz to samo :P dostałam zwolnienie i szału dostaję z nieróbstwa, więc bananowe lody ukręciłam i mrożę szampana Piccolo :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego :)
a my syna do kolegi zawieźliśmy na imprezę - chłopak pierwszy raz nie pilnuje domu, tylko my :)
OdpowiedzUsuńpopijamy najsłabsze jak się da białe winko, a Klaudia w brzuszku ciągle się ruuuuusza, tancerka nasza :)
ufff, całe szczęście już się nie urodzi pod koniec grudnia :)))
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!
Właściwie "nie wygląda" bo pokazałam lekarzowi, który stwierdził, że szyja jest nadal twarda i zamknięta więc dostałam przykaz oszczędzania się i łykania no-spy oraz picia MgB6 jakbym miała skurcze.
OdpowiedzUsuńW sumie w ogóle się nad tym nie zastanawiam tylko staram się raczej odpoczywać, mało chodzić-biegać. Jak za dużo chodzę to czuję jakby mi się Młode miało wyślizgnąć dołem, albo jakbym miała jego główkę gdzieś bardzo nisko. Wtedy się kładę na kanapę i się byczę :D
Dzięki Hafija :-*
OdpowiedzUsuńtrafiłam na tego bloga przypadkiem i wiem, że będę go często odwiedzać. cudownie piszesz, a ja mimo, że w ciąży nie jestem i widoki na nią niezbyt bliskie, to też bardzo już bym chciała nosić taką małą dzidzię pod sercem. i nawet odczucia mam podobne, bo kiedy czytam o Twoich pięknych chwilach, to też ryczę jak bóbr. i to na pewno nie przez to paskudne przeziębienie ;)
OdpowiedzUsuńU nas też Sylwester w domu i bardzo udany. Swoją drogą - nawiązując do Hafiji - Piccolo nawet smaczne :) Miałam okazję spróbować truskawkowego w sylwestrową noc, a u znajomych brzoskwiniowego. Powodzenia z szyjką, też mam wrażenie, że jakoś się skraca, ale mnie to akurat cieszy, bo tak 2 tyg i bym chciała urodzić.
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku!
P.S. Dziękuję za dodanie do obserwowanych.
Ruda dziękuje bardzo:-)Strasznie miłe to, co piszesz :-)Pozdrawiam ciepło i ściskam brzuszkowo!
OdpowiedzUsuńKahlan - czuję się zaszczycona:-)