Jesteśmy. Wróciliśmy. Wyzdrowieliśmy. Wyniki wyszły super. Bakterii nie ma. USG też wzorowo. Miejmy nadzieję, że to już koniec szpitalnego horroru.
A teraz baby w swoim łóżeczku z biedroną znów gada. Mamuśka kawkę zaparzyła i do roboty się zabiera. Bo trzeba poprać szpitalne rzeczy, pozamrażać, podezynfekować a na koniec się wyszorować.
Jesteśmy wymęczeni, pokłóci, strasi o tydzień i "bogatsi" o doświadczenia szpitalne (więcej takowych sobie nie życzymy) i mnóstwo nowych umiejętności. Baby przez ten tydzień zmieniło się diametralnie, dorosło, stało się już poważnym kumatym BOBASEM. Zupełnie jakby to nie ten roztropny chłopczyk poszedł tydzień temu do szpitala . . .
W związku z tym postanowiłam oficjalnie przekształcić tytuł mego bloga, na bardziej jeszcze adekwatny
BABY IN THE HOUSE :-)
Kocham Cię synku nad życie i nikomu nie pozwolę skrzywdzić - zawsze o tym pamiętaj!
witamy baby w domu!! :-)
OdpowiedzUsuńSuper, że już wróciliście :)
OdpowiedzUsuńCudownie ! Dużo dużo dużo zdrowia żeby nie było powtórek! Dzielny mężczyzna Ci rośnie :) Pozdrawiamy !
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńTrzymałam kciuki ojj trzymałam
Teraz odpoczywajcie po tym szpitalnym horrorze :)
Pozdrawiam
http://witaaminkaa.blox.pl/html
fajnieeee! welcome home baby :) a nowy tytuł fajowy :)
OdpowiedzUsuńchoć niezbyt przyjemne, to nowe doświadczenia za Wami, jednak oby takich jak najmniej, buźka!
OdpowiedzUsuńŚledziłam rozwój wypadków i bardzo się, że jesteście już w domu cali i zdrowi. Powodzenia.
OdpowiedzUsuńno nareszcie ;)
OdpowiedzUsuń