Po zupowych rozterkach, postanowiłam idąc za Waszą radą posłuchać Samiczego Instynktu lub Intuicji, jak kto woli. No i głos owy powiedział : Zupom mówimy nie!
Jednak po paru dniach, kiedy cyc mój (czynny) wydojony bywał do ostatniej kropli, a Kapelusznik Szalony gmerał i warczał po zakończonym posiłku, z niezadowoloną miną, głos powiedział : Czas dać gościowi coś więcej kobieto!Nie ma na co czekać, bo chłop głodny! Klej! Daj klej!
No i dałam. Bo wydawał mi się najmniej odbiegający od mleka. Na mleku modyfikowanym, bo zanim bym nazbierała z cyca "nieczynnego" na jedną porcję, to tydzień by minął ... Bez przesady - pomyślałam.
Najpierw dałam samo mleko, a raczej babcie dały w "czasie weselnym". Nic się nie działo, tylko bąki bardziej śmierdziuszkowe. To akurat nie problem, bom taka matka walnięta, że bąki kwaśne Synowca mego uwielbiam.
A potem przyszedł ten wielki dzień kleikowy. Dziecię w pampersie samym siedzi, tata z kamerą gotów na uwiecznianie tej sceny wagi narodowej.
Akcja!
I ryk ... I plucie ... I warczenie na matkę łychę do ustek wpychającą.
Cięcie!
Koniec karmienia.
Bo młody był śpiący i cyca pomemłać chciał akurat, a nie łychę jakąś plastikową.
Następny posiłek półpłynny poszedł lepiej. Syn pojął co to znaczy łykanie substancji kleistej, pluł tylko, gdy matka w wielkości porcji na łyżeczce się zapędziła, a już hitem sezonu okazało się zagryzanie kleju stopami.
Po takiej akcji dokarmieniowej delikwent jest cały do wyszorowania, łącznie z czubkiem głowy, ale zabawę mamy przednią. ;-)
PS. A teraz krzesełka do karmienia poszukujemy, bo ileż można w furze posiłki spożywać ;-)
Więc, jeśli macie już coś sprawdzonego, to linkiem nie pogardzimy ...
niezły kleikowy ryjek :)
OdpowiedzUsuńMy też w furze marchew wcinamy :p
OdpowiedzUsuńps: ależ on jest duży!! wow!! I jaki szczęśliwy z tego kleju :D
Wcina kleik na zmianę z stopami - Artysta!
OdpowiedzUsuńTroszkę brudny, ale widać zadowolony;D
OdpowiedzUsuńMy jako fotelika używaliśmy huśtawki, a kiedy Adik zaczął regularnie ją bojkotować kupiliśmy nakładkę na nasze krzesła(taki mini fotelik nakładany, bardzo poręczny, łatwo się składa, można go wszędzie zabrać;)) http://www.toys.ie/Hi-Seat-!100373-prd.aspx?qwSessionID=9a78d71b-6b7f-40d1-9129-685b0d39b0fa
Rewelka Marcia! :) Niesamowite te nasze maluszki. Człowiek jak wariat cieszy się z pierdzenia, kupy i z plucia kleistą mazią. A co najdziwniejsze, ja patrząc tylko na zdjęcia Twojego brzdąca, wzruszyłam się i uśmiechałam się od ucha do ucha, jakbym co najmniej o swoim pisklaku czytała :D.
OdpowiedzUsuńBuziak serdeczny w oklejony dziobek.
Ostatnie zdjęcie fajne. Mina Natanka mówi: "Co Wy mi tu fotki strzelacie, a ja przecież taki ...kleikowy:-)))"
OdpowiedzUsuńAleż malutki Twój synek!
OdpowiedzUsuńUśmiałam się czytając Twój wpis.
Jestem tu po raz pierwszy i zapewne jeszcze wrócę:)
Pozdrawiam serdecznie!
Ale się uchachałam:-) najbardziej podobało mi się zapychanie stopą:-))) P.S. może to dziwnie zabrzmi, ale ja nawet zapach kupy lubię:-))))
OdpowiedzUsuńMy się karmimy w leżaczku bujaczku.
OdpowiedzUsuńFoty cudowne :)
Co do krzesełka to wypróbowaliśmy od sąsiadki i już wiem że chcę takie same http://allegro.pl/baby-design-krzeselko-do-karmienia-pepe-wys-0zl-i1765890173.html regulowana wysokość, regulowany kąt nachylenia, łatwość w czyszczeniu i super design A to wszystko za atrakcyjną cenę.
Evelio-wcale dziwnie nie brzmi, jak kupę love bardzo!;-)
OdpowiedzUsuńWitaaminkaa- krzesełko superowe, bardzo dziękuję za podpowiedź kochana.
Lusija - zapraszamy jak najczęściej;-)
Anieska - dzięki!
Jagoda - a jak!jasne że artysta!A ja bardzo o zaproszenie do Ciebie proszę...
Gosiunia - a ja o Twoim pisklaczku to też bym chętnie poczytała...
Madzik - dzięujemy pięknie za podpowiedź kochana, bardzo sprytne rozwiązanie!
Hafija - bąbel zachwycony to nie jest, on
poprostu toleruje, hahaha.
clatite - dziękujemy za miłe słowo.
Bardzo mi się podoba sposób na niebrudzenie ubranek.
OdpowiedzUsuńJak Słodziuuutko :)
OdpowiedzUsuńMoja siostra ma podobne krzesełko, jak to, które proponuje witaaminkaa, generalnie jest fajne, tylko zajmuje sporo miejsca... Aczkolwiek siostrzeniec uwielbiał grać w nim "na perkusji" (czytaj: walić łapkami o ten blacik) ;)