Od zawsze pragnęłam zostać pisarką. Móc zaszywać się w domku z bali na wsi, albo nad morzem i zagłębiać się we własnych myślach. Analizować, rozmyślać, tworzyć. Móc tworzyć. Być kimś ponad przeciętność. Artystą być... I sławnym troszkę przy okazji potem...
Trochę nawet kiedyś popisywałam. To felietony do gazetki szkolnej, to nawet w gazecie większej coś się ukazało. Poezja jakaś też się przewinęła, a raczej wierszydła jakieś takieś. Ale nie, wierszokletka ze mnie raczej słaba. Działkę tę pozostawiam mojej przyjaciółce ze studiów Pauli (buzia).
Niestety próby takie kupy się nietrzymające pasją jeszcze nie były...
Aż zaszłam w ciążę. Nie było już szkoły. Nie było pracy. Za to mnóstwo wolnego czasu i niewiadoma co ze sobą począć. Zaczęło się od gazetki ciążowej, tam artykuł o blogujących mamach, blog Hafiji ;-), śmiech i łzy przy czytaniu, pocieszenie... I pragnienie. Wielkie pragnienie że też chcę!
Wczoraj na liczniku wskoczyło 50 000 wejść na mojego bloga. 50 000! Wiem, że sławny blog, to taki który ma 2 000 wejść dziennie, ale dla mnie te moje 50 000 to prawdziwy skarb!
Bo w końcu mam pasję! Pisać uwielbiam! Myśli, pomysły same wskakują do głowy. Potem krążą, krążą ... Pojawiają się gotowe zdania, określenia. Potem noszę jeszcze takiego pomysła w sobie dzień, dwa. Dojrzewa. Aż czuję, że już czas. Wtedy piszę ...
Ale czym byłaby ta pasja bez odbiorców. Pisanie dla nikogo? Bez sensu. Do szuflady? Bzdura. Autor pisze, bo chce coś przekazać. Ludziom przekazać, a nie szufladzie. I dlatego tak bardzo cieszy te 50 000. Tak bardzo cieszą komentarze blogowych przyjaciółek. Ale także komentarze osób, które czytam pierwszy raz. Którym myśli moje, teksty spodobały się na tyle, że chce im się pozostawić coś od siebie.
Uwielbiam Was moje kochane. I uwielbiam ten blogowy świat. To jest chyba właśnie magia posiadania pasji ...
Ciąża to okres ograniczający nasze możliwości. Jeśli trudno mi wytrzymać w jednym miejscu tym trudniej znieść ową niemożność robienia wszystkiego co do tej pory. Ja też miałam tak, że musiałam siąść na 4 litery i nie przemęczać się bo skurcze... Były dni kiedy cały czas leżałam, bo było źle... A cóż można robić konstruktywnego leżąc? Czytanie książek też może w pewnym momencie odbić się czkawką. Wtedy można buszować bez oporu w necie ale buszowanie to też mało... Potrzebujemy wtedy wsparcia i zrozumienia a nikt tak nas nie zrozumie jak inne kobiety w odmiennym stanie... I tu się koło zamyka, bo te kobiety możemy spotkać właśnie na blogu... :)
OdpowiedzUsuńtak jakbym czytała o sobie samej. ale ja wiersze pisalam i opowiadania do szuflady - nienawidzialam, gdy mama mnie zmuszala abym komus je czytala - pewnie dlatego przestalam pisac, dlatego obiecałam sobie, że będę słuchać mojego syna.
OdpowiedzUsuńJestem jedną z takich osób, które co rusz tutaj zaglądają. Właściwie chyba był to pierwszy blog ciążowy, w który się zaczytałam:) i tak zostało. Rękę do pisania masz na pewno, bo wzruszasz, rozśmieszasz i dajesz do myślenia. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że w tych 50 000 jestem i ja ;) Dla mnie blogowanie również stało się czym w rodzaju pasji, choć tak naprawdę dopiero zaczynam. Kiedyś też pisałam wiersze, ale tylko i wyłącznie do szuflady. Generalnie jakąś wielką pisarką to nie jestem, a w szkole strasznie nie lubiłam pisać tych wypracowań (bliższe były mi całki i ułamki), jednak lubię to stukanie w klawiaturę, a jest jeszcze fajniej jak ktoś sobie to z chęcią podczytuje :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, pisanie do szuflady nie ma przyprawy w sobie...
OdpowiedzUsuń:)
Moja Droga! Dobrze, że piszesz tego bloga, bo talentów nie wolno ukrywać, trzeba się dzielić z innymi,a Ty to właśnie czynisz pisząc bardzo ciekawe posty. Życzę następnych 50 000 wejść i jeszcze następnych, i następnych....
OdpowiedzUsuńA ja nie wiem czy pisałam, ze bardzo lubię czytac Twoje pościki. Mysle, ze masz talent. :)
OdpowiedzUsuńChyba te liczby o czymś mówią :)))!
OdpowiedzUsuńJa chciałam być poetką, nawet skończyłam filologię polską ;)A zajmuję się czymś kompletnie innym. Ale miłość do literatury pozostała. Nawet zjeść bez czytania nie umiem.
Pisz Mama, pisz bo wspaniale się "Ciebie" czyta :)
OdpowiedzUsuńTrin - ja też filologię polską skończyłam, hahaha;-)
OdpowiedzUsuńSuper wynik gratuluję i życzę Ci abyś te 2000 wejść dziennie miała, bo blog Twój jest naprawdę tego wart :)))))
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, że własnie pisanie bloga stało się Twoją pasją, bo dzięki temu możemy "Cię" czytać, raz uśmiechnąć się raz wzruszyć,bo widać, że piszesz z pasją:) Pozdrawiam i życzę tych 2000 wejść dziennie:) Zasługujesz na nie!
OdpowiedzUsuńech znowu podobne :) ja też bez pasji... zazdroszcząca i poszukująca :) a przy tym trochę skrobiąca :) gratulacje :)
OdpowiedzUsuńkisssss
O! i pięknie, bo czytać Cię można i czytać... nie przestawaj :)
OdpowiedzUsuń