W ostatni weekend gościliśmy moją przyjaciółkę Paulę z mężem. Szuszuniu był zachwycony ilością atrakcji, jakich dostarczała mu przez ten czas zwariowana ciocia Logopedia (Paula jest nauczycielem i logopedą). Cały czas adorowany, ściskany, rozbawiany, niuniany,wychwalany czyli tak jak Szuszunie lubią najbardziej.
Na drugi dzień, chcąc przy kawce pospolicie w telewizor się pogapić, przywdziałam Synowcowi ciepłe spodeniachy i puściłam Smyka, co by sobie po pokoju pobrykał.
Szusz od momentu zaczajenia, o co w raczkowaniu chodzi, przemieszcza się w tempie błyskawicy. Zwłaszcza, gdy swoim sprytnym i jakże czujnym okiem kabelek na horyzoncie wyłapie.
Siedzę sobie na kanapie, Syna obserwowawszy i nagle szoku doznaję i na twarz padam. Otóż Natosław nasz w kierunku załadowanego przedłużacza zapierdacza z maleńkim motorkiem w maleńkiej dupce i z wyraźnym uśmiechem na pyszczku klumka sobie w najlepsze! Tak KLUM-KA. Bo tak się chyba nazywa uderzanie językiem o podniebienie, jak konik? (że to niby odgłos kopyt)
- Maciuś! Zobacz co on robi! - wołam do Ojca Syna.
- Aaaaaaa. No. Paula tak do niego wczoraj klumkała. Widzisz jaki chłopak pojętny . . . - odpowiada z uśmiechem, nie odrywając wzroku od laptopa.
Hmmmmm, ano pojętny. Nie sądziłam jednak, że aż tak . . . I usłyszałam uszyma wyobraźni słowa mej przyjacióły, że " takież klumkanie to świetne ćwiczenie logopedyczne i dzięki temu Natek będzie potrafił . . ."
Zupełnie jak brumkanie i zwijanie języka w trąbkę (które to umiejętności tajne Nato już posiadł), a wszystko to w potokach śliny.
Paulinko Twoje wskazówki są nieocenione! Nie bardzo kumam, o co w tych wszystkich twarzowo-pysiowo-dziubkowych wygibasach chodzi, ale skoro "dzięki temu . . .", to super!
PS. W podobnym szoku byłam jeszcze raz tegoż weekendu. Kiedy to Szusza raczkującego ze wzroku zgubiwszy, po chwili dostrzegłam, że bamboszki moje - świnki różowe ze smakiem ogromnym zajada ;-D
Wow no to gratulacje !
OdpowiedzUsuńA wiesz że język w trąbkę tylko dzieci od cycusia umieją :P
OdpowiedzUsuńMy też kląskania nauczyliśmy i jeszcze cmokania i takiego "puk"ania buzią :D to strasznie jest słodziaste jak taki mały patrzy Ci buzią w buzię i kląska z dumą :)))
gratulacje!Kolejny etap rozwoju za Wami;) Nie obejrzysz sie, a malenstwo bedzie mowilo;)
OdpowiedzUsuń:D Szuszu rządzi!:D
OdpowiedzUsuńbomba, bomba, my też już mlaskanie mamy obcykane :)
OdpowiedzUsuńhaha! smaczne kapciochy:-) widzisz jaki zdolniacha!
OdpowiedzUsuńz tymi kapciami to bajer, no i gratulujemy nowej umiejetności, u nas jest tylko pierdzenie na języku :)
OdpowiedzUsuńNo bo kapciochy są super :) A u nas nową umiejętnością jest buzia w dziubek i pierdzenie z puszczaniem baniek :)
OdpowiedzUsuńSuper! To malutki zaraz wyćwiczy się tak, że nim się obejrzysz mówić zacznie.
OdpowiedzUsuńja nauczyłam Synka robić gardłowe "rrrrrrr" i czasem jak mnie widzi to "ryruje". Więc nie zdziw się jak przy kolejnym spotkaniu z ciocią będzie na nią "kląkać" :)))
OdpowiedzUsuń