poniedziałek, 30 stycznia 2012

Czy matce wolno?

Mój mały bąbelek ma już prawie 11 miesięcy. A ja cały czas a z czasem i coraz usilniej staram się wrócić do stanu "sprzed". Fizycznie, ale i psychicznie. . . Godzinę Zero wyznaczyłam sobie na dzień Jego pierwszych urodzin.

Z tym wracaniem do siebie wiąże się też wątek, który ostatnio coraz częściej mnie nurtuje. Mianowicie: Czy matce wolno? Czy wolno jej oprócz: pozmywania naczyń, poodkurzania, umycia podłóg, wstawienia prania, i zupki, wywieszenia prania i czasem męża za okno, wymycia raz dziennie zacnej dupiny dziecięcia swego z kupy wyczekiwanej, wyssania gilów (też jego), noszenia go na rąsiach, tudzież biodrze w drugiej części dnia, kiedy rąsie już nie dają rady, pospacerowania w celu wywietrzenia mózgu dziecka i swego oraz jakiegoś żarła nagotowania, to czy wolno jej na przykład popełnić grzech taki straszliwy i czyn wielce karygodny i napić się?

Nie, nie wody mineralnej, ani kawki, która w tym kurzym żywocie czasem jedynym odsapnięciem bywa, też nie. Czy wolno jej wypić alkohol? Bo ja mam chyba z tym problem. Nie, nie. Nie z alkoholem bynajmniej, ale z piciem jego będąc matką. Chociaż w cywilu lubię baaardzo, oj lubię. Winko czerwone, łychę z kolą i mnóstwem lodu i wódkę. Tak! Wódeczkę zamarzniętą prawie, gęęęęstą - uwaga - z kieliszka! Patologia na całego. No ale co ja poradzę. Zawsze "przed" celebrowaliśmy wspólne wieczory z Tatusiem Maciusiem - zwykle weekendowe. Spotykaliśmy się też ze znajomymi. No i piło się. Bo się lubiło. Lubi się i teraz. . . Ten rauszyk. Ten szumek lekki. To mięśni i zwojów w mózgu rozluźnienie.

Ale przy Synu się nie napiję. Nie i koniec. Kiedy pójdzie już spać to i owszem, ale i wtedy czuję się jak "niegrzeczna mama" co czyny karygodne popełnia. Nie dobra mama! Nie dobra! Złaaaaaa!  A już wypić tyle, co na rauszyk by wystarczyło i Synu w oczy spojrzeć? NEWER!

A najśmieszniejsze, że samo mi się tak zrobiło. No i zastanawiam się czasem, wspominając "imprezy rodzinne" z dzieciństwa mego, że nikt właściwie wówczas zasady takowej nie trzymał. Ani znajomi nasi też nie. . . Więc jak to właściwie jest? Wolno tej matce czy nie?

Albo fajeczkę przy kawce zapalić tudzież na spacerze? Wolno?
A na imprezkę klubową wyjść z kumpelkami? Wolno?
A poszaleć na takowej i porozrabiać trochę dla śmiechu? Wolno?

No, ale skoro "rzeczy brzydalskie" z Tatusiem Maciusiem wyczyniać wolno to może . . .;-P

Gdzie jest regulamin jakiś? Wykaz zasad? Bom, kurza twarz, matką od niedawna, a że pragnienie normalności właśnie na  nowo się we mnie budzi, to wiedzieć co wolno bym chciała. . .

Czy matka ma prawo po zmierzchu z posągu swego zejść, maskę do roli nieco innej założyć i tylko sobą pobyć?


PS. Zastrzegam, że w żadnym zdaniu wpisu mego, nie miałam na myśli libacji 
;-P

26 komentarzy:

  1. No laska nie pal no, to nie zdrowe no, już nie paliłaś przecież, po co ci do tego wracać no :)

    Co ja Ci o piciu będę pisać jak już kiedyś pisałam :P (sio sio z tym zastrzeżeniem nie wypowiem się i już :P)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ja nie palę!!!! Napisałam to o tym, podciągając ten wątek pod temat. Wracać nie planuję. Aczkolwiek marzę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaa... umkło mi :) no to się cięszę :) (mi się czasem śni Marlboro złoty hmmmm)

    OdpowiedzUsuń
  4. nie palę, nie piję, się nie wypowiadam (oj nudna jestem) ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie palę od przełomu przedszkola i pierwszej klasy :) (wtedy spróbowałam i skończyłam z tym raz a dobrze - palacze w rodzinie to doooobry antyprzykład!) wiec palenie mi nie grozi, pić? - raz na pół roku kiedyś na imprezie obowiązkowo tanecznej, gdzie się wszystko wytańczy na bieżąco i owszem :))))a teraz wieczorem czasem kieliszek ajerkoniaku tudzież jedno piwko na dwoje czy lampka wina - ot cale moje szaleństwo, ale jednak :)!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja się przyznam- zjazd miałam zeszłego lata, też w okolicach pierwszych urodzin Juniora naszego. I uuwieeelbiałam po położeniu Go spać, usiąść na ganku, na ogrodzie, z kawką, małym piwkiem lub drinkiem, zaciągnąć się nikotyną i pozwolić, żeby cały dzień po prostu ze mnie spłynął. Czułam się wtedy wspaniale, miałam wrażenie, że następuje taki mały "reset" mojej osoby...Akurat wtedy była też u nas(przez prawie 2m-ce) siostra mojego Męża(13lat starsza, hihi)i potrafiłyśmy tak przesiedzieć i przegadać dobre 2-3h=] Na babski typowo wieczór też nie raz się wybrałam;) Czasami trzeba być egoistą;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Marti rozumiem, że to pytanie retoryczne zadane samej sobie? :-) bo przecież żadna z nas nie odpowie wolno Tobie nie wolno Tobie. Regulamin nosisz w sobie. Wiem jedno. Bycie Mamą nie oznacza zesłania na inną planetę. Trzeba żyć i funkcjonować w miarę normalnie. Sama dobrze wiesz na ile możesz sobie pozwolić. Ja na rauszu przy Kubusiu nigdy nie byłam i raczej nie planuję. Natomiast lampki czerwonego wina czasami do obiadu nie odmawiam, drinka w sobotni wieczór, gdy JJ śpi również, a w sobotę byłam na imprezie w klubie, gdzie dwa małe drinki wytańczyłam i do domu wróciłam bardziej trzeźwa niż z niego wyszłam:-))) Wszystko jest dla ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Marto ja już zgrzeszyłam wielokrotnie :) Nie przy dziecku tylko jadąc na zjazd edukacyjny :) Od października 3 noce spędziłam poza domem :) Papierosa też zapaliłam... na imprezie w klubie też byłam... i 2 piwka też wypiłam, że w głowie kręćka miałam :)

    Wszystko działo się 120km poza domem... nie wyobrażam sobie takich sytuacji tu na miejscu przy Malutkiej :)
    Wyjątkiem był sylwester do kolacji z M wypiłam 2 lampki wina :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No właśnie, tak jak myślałam...Wszystkie mamy grzeczniutkie jednak;-P, na rauszyk sobie nie pozwalają. Bo przecież po lampce wina, czy dwóch drineczkach klubowych w głowie nie zaszumi...

    A więc matce nie wolno...Albo wolno symbolicznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. ;-) A mi się chce... ;D :D :D Tak całkiem serio , ponieważ nasi synowie, to grzeczne nicponie ;D to hołdujemy zasadzie: Alkohol dla Dorosłych jest jak najbardziej, Rodzic = dorosły ;D ale z racji różnych wydarzeń które nas spotkały, staramy się dzielić ;D tzn. alkoholem częstuje się albo mama albo tata ... tak by w razie czego jeden mógł np. wsiąść do samochodu i pojechać ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajna i mądra zasada. Słyszałam już o niej i bardzo mi się spodobała. Ściskamy brzusio!

      Usuń
  11. To nie jest kwestia tego czy wolno czy nie. Tylko czy matka chce czy nie. Nikt matce nie ma prawa mówić co wolno a co nie (nie mam na myśli patologii, na które trzeba reagować). Jeśli mama ma ochotę na drinka wieczorem to pije. Ale z mamami tak jest, że coś w mózgu się przewraca podczas porodu i większość znanych mi mam nie chce. Ja też nie. Mimo, że też "winkowałam" z mężem i znajomymi.Teraz pociągnę dwa łyki piwa z kufla mężowskiego i mi starcza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noooooo właśnie tak! Myślę, że to też ze względu na to, że nasze maluchy takie malusie jeszcze i strasznie od nas zależne...

      Usuń
  12. wiem co czujesz :P, ja też lubiłam sobie co nie co wypić, ale teraz mi to przez myśl nie przechodzi, ze ja, ze bym mogła , nie i koniec, jakoś tak, hamulec, blokada w głowie i już.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to witam w klubie;-)Tylko, że w mojej zawiłej głowie coraz mocniej Martuśka sie dobijać poczyna, kiedy Mamuśka może odpocząć;-)
      Myślę, że dużo łatwiej będzie gdy nasze maluszki nie będą już takie malusie.

      Usuń
  13. W myślach mi czytasz:) Ja też się zastanawiam co mi wolno, co wypada...Straszne to jest!:) Ja przed ciążą do najgrzeczniejszych nie należałam, w czasie ciąży się uspokoiłam, wyciszyłam i zmieniłam. Gdy Staś był mały również nie w głowie mi rozrywki. Ale teraz, gdy jest już większy, gdy ładniej śpi w nocy...Myśli uciekają gdzieś w uciszone rejony świadomości:) Żeby tak się wyłączyć na chwilę, odreagować, nie zgnuśnieć, nie zatracić się w matczynych obowiązkach...Po całym dniu lubię usiąść, wypić piwko, zapalić na balkonie papierosa - taki relaks:) Ale i dalej się posunę, bo na weekend jadę do przyjaciółki - NA CAŁY WEEKEND:) I pójdę do klubu i na jednym piwku i papierosku się nie skończy! Nie żeby się upodlić, ale pobawić, poczuć się młodą I na zakupy pójdę, po centrum handlowym się powłóczyć i do kina też pójdę, jak kiedyś. Mam nadzieję, że nie będę mieć z tego powodu wyrzutów sumienia, bo ja przecież nic złego nie robię!!!:) Mam taką potrzebę i czuję, że już mogę, więc to zrobię! Trzeba się zachowywać tak, żeby dziecku wstydu nie przynieść, ale imprezować można! Każdy relaksuje się w inny sposób, każdy inaczej odreagowuje dzień powszedni, ale jeżeli coś nam daje przyjemność, to nie wyrzekajmy się tego! Szczęśliwa, zrelaksowana mama, to szczęśliwe i zrelaksowane dziecię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooooooooo! No to kochana moja śliczna Agatko rzekłaś, co ja na języku i w myśli miałam. I cieszę się, że się odważyłaś napisać o małych maminych grzeszkach, które przecież grzechami w zasadzie nie są. Dzięki Twemu wpisowi uciszyły się trochę wyrzuty sumienia Martuśki się budzącej;-)No i fajnie, że jest jeszcze jedna osoba, która podziela moje zdanie, że posągami być nie musimy;-P

      Usuń
    2. To się rozumiemy:) Myślę, że fajne by było wspólne odstresowywanie się z Tobą:)

      Usuń
    3. Ha ha;-P Ja jestem nawet pewna;-D Wyborne;-)
      Ale czekaj, czekaj Ty też from Łorsoł?

      Usuń
  14. Czasem mi się marzy wyjście do pubu na piwko, bo wcześniej wychodziliśmy przynajmniej raz w miesiącu. I marzy mi się taki restart, oj marzy... I marzyć będę pewnie jeszcze długie miesiące bo i karmię i nie umiem Hanuli jakoś na dłużej zostawić. W kwietniu szykuje nam się wesele u znajomych i zastanawiam się jak ja moją małą na całą noc zostawię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wesele to bardzo fajny pierwszy krok;-PU nas było swego rodzaju przełomem;-P

      Usuń
  15. Marti to, że pozwalam sobie jedynie na małe drinka lub wino, nie oznacza, że nie mam ochoty się wyszaleć. Ba tęsknię czasami o tym, aby jak za dawnych czasów na luzie porządnie wypić. Ale tak jak napisałaś z tym trzeba zaczekać. Ja czekam do momentu, aż Kubuś będzie na tyle duży aby zanocować u dziadków. Wtedy można poszaleć i rano nie trzeba wstawać:-) A tak...gdy jest w domu to najbardziej boję się, że np. coś się stanie i trzeba będzie jechać do szpitala. I co wtedy? pijana mama?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak kochana Evelio wiem o co chodzi;-)Mam identyczne obawy. Dlatego plan z dziadkami jest superaśny;-P

      Usuń
  16. Ale się uśmiałam czytając to! Świetne! :) Ja czasem odciągam mleczko (w sumie to 3 razy, ha!), i gdy mały już śpi (ma 7 miesiecy prawie) to wypijam kieliszek lub 2 wina. Raz wyszłam na kolacje i czułam tzw. szmerek po jednym kieliszku bialego wina i to było dziwne bo po tak długiej przerwie lubię mieć kontrolę, no i jednak trochę też się boję, że mały mnie będzie potrzebował a ja tu po kielichu... Także podsumowując, to od czasu do czasu myślę, że można, tak żeby poszło w nogi po dluuugim dniu pracy...

    OdpowiedzUsuń
  17. wolno wolno wolno :) a ja nawet nie mam wyrzutów, że bym się napiła ale blokuje mnie ta świadomość, że rano koło 6.30 niestety nie będzie litości i to jedyne, co mnie powstrzymuje :))) ale na wiosnę kochana damy sobie ten jeden raz wspólnie na początek luuuuzik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie, bo kto wstanie do bąbla jak nie mama...Ach ta wiosna. Doczekać się tej baby jednej słońcem i radością pachnącej nie mogę;-P

      Usuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.