Nie cierpię rozstań.
Rozstań z ludźmi...
Z miejscami...
Kiedy byłam małą dziewczynką, każdy powrót z kolonii do domu łączył się z emocjonalnym dramatem.
Trzeba było nagle pożegnać tak cudowne, radosne miejsce, w którym spędziło się tyle niezapomnianych chwil.
Pożegnać wolność i niezależność od rodziców.
Pożegnać świetnym znajomych.
Wakacyjną miłość.
Do dziś widzę we wspomnieniu te scenę, gdy dzieciaki z kolonii z innego miasta żegnają nas. Machają do odjeżdżającego autokaru.
Przez mniej więcej połowę sześciogodzinnej podróży powrotnej chlipało się z koleżankami na tyle autokaru.
A obrazy nieznanych miast migały za szybą.
Potem z zapuchniętymi oczami witało się rodziców.
A mama w ogóle nie mogła zrozumieć o co tyle płaczu...
Do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja, a gdy trzeba to pożegnać...
Czasami ból jest nie do zniesienia.
Wtedy trzeba znaleźć jakieś pocieszenie.
Po powrocie z kolonii pocieszeniem było, że na podwórku czekają koleżanki...
Że do końca wakacji został jeszcze cały miesiąc...
Że za rok też się pojedzie...
Wybrałam się ostatnio do sklepu z akcesoriami dla dzieci. Zamawiałam w końcu wózek - parasolkę. Trzeba było chwilę poczekać. Oparłam się o wysoką ladę. Na wprost na półkach poustawiane były laktatory.
W głowie zaczęły przebłyskiwać kolejno obrazy.
Nabrzmiałe mlekiem, twarde jak kamień piersi...
Niemowlęcy pyszczek na oślep usiłujący uchwycić sutek...
"Tamto" cmokanie...
Niepowtarzalne uczucie gdy piersi nagle silnie nabierają mleka, bo "sygnalizują", że już czas nakarmić maluszka.
Maluszka...
A Nacio wcale już maluszkiem nie jest...
Jeszcze do niedawna był...
Ale teraz...
Nie mam już wątpliwości.
Ostatnio staliśmy w kolejce w kawiarni.
Podszedł chłopiec.
Nacio go ciach za rączkę i "Sieść" - do niego rzecze.
Chłopiec - starszy - zaskoczony.
Jak masz na imię? - pyta chłopczyk.
A Synciu - Nacio! - odpowiada z dumą,bez namysłu...
F......ck!
Duży już jest! No normalnie duże dziecko takie.
I ta stópka mała, co ją od lat dwóch codziennie przy ubieraniu całuję, już nie taka mała...
A ja...
A ja kocham go z całą tą jego dużością i samodzielnością, ale...
Tak strasznie tęsknię za "tamtym" niemowlęcym czasem...
I pożegnać To tak strasznie trudno.
Tak strasznie trudno, że nawet gdy myśl wymiany zdjęcia profilowego na blogu do głowy przychodzi...
Boli...
I wszystkie komórki w ciele wołają - Nieeeeeee!
A jednak.
Rozstawać się też trzeba umieć...
Dlatego zdjęcie zmienione.
A ostatni niemowlęcy kosmyk-loczek, który tak długo na główce mojego chłopca przemycałam, został wczoraj bezpowrotnie obcięty...
Znacznie łatwiej się zdobyć, gdy jest w zanadrzu pocieszenie...
Ta pozytywna, budująca myśl, że przecież mamą niemowlaczka znów mogę za czas jakiś być...
Macierzyństwo uzależnia ;) Moja druga dziecina ma dopiero trzy miesiące, a już tęsknię za tym posapywaniem małego zwierzątka, za snem, którego niczym zmącić nie można, za szukaniem sutka po zapachu... Teraz to już taki "duży dzidziuś" ;)
OdpowiedzUsuńOjjjjj uzależnia bardzo!Super to ujęłaś;-P Ja jestem uzależniona dożywotnio i nieodwołalnie;-)
Usuńkochana ta tęsknota za niemowlakiem moze świadczyc o tym że jesteś już gotowa na kolejne dziecko :)
OdpowiedzUsuńja zdecydowanie nie mam ochoty juz na posiadanie większej iliści potomstwa i zauważyłam że nie rozczulają mnie az tak dzidzusi jak kiedys :)
Oby tak było kochana, bo inaczej...U Jakieś dwanaście porodów mnie czeka;-P
UsuńA mi łatwo przychodzi godzenie się z upływającym czasem i zmianami. Bardzo czekam na moment, kiedy moja córka zacznie się ze mną dobrze komunikować.
OdpowiedzUsuńKażdy ma innego bzika;-)
UsuńNacio jaki fajny, komunikatywny i odważny :)
OdpowiedzUsuń;-*Dzięki!
UsuńJak ja Cię rozumiem...
OdpowiedzUsuńHej ;) zapraszam na mojego nowego bloga www.mloda-mamuska.blogspot.pl ;)
OdpowiedzUsuńDzięki, na pewno zajrzę;-)
UsuńNo właśnie:) dobre podsumowanie. Ja spodziewam się drugiego maluszka i przyznam, że z dzidziowatością tego pierwszego jakoś tak łatwiej się mentalnie rozstać ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie...
UsuńJa zaczęłam się trochę ogarniać emocjonalnie, dopiero, gdy na horyzoncie pojawiła się wizja zajścia w ciążę z drugim bobaskiem.
Widac po kilku Twoich notkach ze bardzo chcesz dzidziusia! A dzieci rosna niesamowicie szybko, sama po moim to widze ... i coraz bardziej samodzielne sie robia, niesamowite bo czasami ciezko za tym nadazyc, chociaz ja osobiscie ciesze sie z tej samodzielnosci mojego, wiecej swobody mi daje a jakbyl takim maluszkiem to ciagle do Mamy przyklejony i do cyca
OdpowiedzUsuńBardzo chcę?
UsuńJa maniakalnie pragnę drugiego dziecka!
A instynkt macierzyński bucha mi uszami!!;-)
I marzę dniami i nocami o tym przyklejonym do cyca ssaku malutkim!
Tak!Pragnę być jednym, wielkim, chodzącym cycem, hahahaha;-P
zdjęcie profilowe super! myślę, że zmiany są dobre... wprowadzają nową jakość... ale czasem też ubolewam, że czas tak pomyka... za szybko...
OdpowiedzUsuńNo właśnie...Uwielbiam zmiany, ale tylko w domowym wystroju;-)
UsuńMogłabym przemeblowywać dwa razy dziennie;-)
Oj tak, dzieci strasznie szybko rosną... Nie tylko po zdjęciach widać, ale i po ubrankach. Ostatnie zdanie pozytywnie nastraja :)
OdpowiedzUsuńJak ja to rozumiem... Każdego dnia obserwuję, jak mój mały smok rośnie w oczach, dorośleje. Próbuję łapać te wspólne momenty i kodować je głęboko w głowie i sercu. Nie każdy bowiem będzie miał kolejną szansę przeżywać to jeszcze raz...
OdpowiedzUsuńOjjj, gdyby nie było tego pocieszenia, to byłoby mi podwójnie ciężko.
UsuńŚciskam cieplutko;-*
Niestety nieuniknione jest to, ze dzieci nam dorastają :) Chociaż i mi tęskno do maluszka w domu i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będzie niemowlę w domu naszym ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie...
UsuńTeż tak chlipałam... Za kuzynostwem po dwumiesięcznych wakacjach wspólnie spędzanych, za koleżankami,kiedy kończyłyśmy podstawówkę... I wiem, że będę tęsknić,za moim niemowlaczkiem, chociaż nim jeszcze jest... Ale mając 6,5letnią Córcię wiem,że te niemowlęce chwile tak szybko mijają,że żal mi każdego dnia, który się kończy,kiedy jest jeszcze "agu" zamiast pełnych zdań,kiedy jest radość na widok cyca,a nie "Znowu ogórkowa"... Ach...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Witam ciepło.Dziękuję za komentarz i ściskam serdecznie;-*
UsuńKochana ja Ciebie czytam od dawna! Fajnie opisujesz Wasze codzienne życie z Szuszuniem (kiedy to było :)) i z tatusiem-Maciusiem. Zainspirowałaś mnie do założenia własnego bloga, ale przy dwójce dzieci jednak trudno go rozkręcić, więc wciąż jest w powijakach :)
UsuńA u mnie cóż... Mam wrażenie, że z każdym dzieckiem,a raczej z każdą Córką :) rozkoszuje się macierzyństwem coraz bardziej. I tak jak po pierwszej myślałam,że więcej dzieci mieć nie będziemy(ciężko nam zachorowała i długo nie mogłam się pozbierać po tym wszystkim, mimo że wszystko dobrze się skończyło),tak będąc w drugiej ciąży też myślałam,że to już chyba ostatnie,no bo do pracy w końcu trzeba będzie iść i w ogóle... A teraz na myśl,że już nigdy nie miałabym pogłaskać ciążowego brzuszka,nie poczuć ruchów maleństwa,nie usłyszeć płaczu noworodka... czuję taki smutek i jakiś taki rodzaj straty,bo wiem co by mnie ominęło,że poważnie myślimy o trzecim dzidziusiu,ale to zdecydowanie za jakiś czas :) Buziaki
Dziękuję za przemiłe słowa. To miód na moje serce i niesamowita motywacja.
UsuńŚciskam Cię ciepło i trzymam kciuki!
Wspaniale to napisałaś...tak jest pocieszenie...tylko gdy pocieszenie nadchodzi to zarazem i smutek, że mija to wszystko tak szybko...po o kolejne pocieszenie nie będzie już tak łatwo...
OdpowiedzUsuńOjjj wtedy kochana, to ja już nie wiem, co to będzie...
Usuń