środa, 18 grudnia 2013

Więcej o pokorze.

Wybaczcie mi, ale dziś, w odpowiedzi na komentarze, chciałam wrócić do tematu z zeszłego tygodnia. Tamtych kilka myśli, którymi starałam się z Wami podzielić, dzisiaj chciałabym nieco uzupełnić.
Zamiast pospiesznych słów pod komentarzami, postanowiłam napisać osobny wpis, bo to dla mnie niezwykle ważne, a temat budzi tak nieokiełznane emocje, że nie mogę tego przemilczeć!
Już wyjaśniam Wam dlaczego.

Mnie samej owej pokory strasznie brakuje.Odkryłam natomiast ostatnio jak bardzo potrafi ona ułatwić życie, ukoić skołatane nerwy, poprawić relacje z bliskimi...Rozjaśnić rzeczywistość...

Ale może od początku.
Jako mała dziewczynka byłam bardzo grzeczna. Ktoś by powiedział - pokorna. Ja odpowiem - nie do końca. Byłam raczej posłuszna...A nie w tym rzecz przecież. Wszyscy wiemy ilu nieposłusznych, wykazywało się mądrą pokorą.

Dla mnie pokora to coś więcej niż dziecięce posłuszeństwo. Pokora to wyższa wartość rozświetlona tak wieloma, różnobarwnymi blaskami, że nie wolno jej wkładać do jednego worka z uległością i posłuszeństwem.

Dla mnie - dorosłej kobiety - pokora to nie jest ciche zgadzanie się na złe traktowanie. Nie.
Pokora to umiejętność odpowiedniej reakcji. Umiejętność odpowiadania w taki sposób, aby nie nakręcić nader złych emocji u kogoś i u siebie samego.
Człowiek to chodzący kalejdoskop uczuć, odczuć. Niektórzy, zwłaszcza Ci, których dusze zostały skrzywdzone, często reagują tak bardzo emocjonalnie, że potem się tego wstydzą. Żałują, bo niepotrzebnie wypowiedzieli słowa, których potem żałowali. Bo zabrakło im pokory...Pokory, która pozwoliłaby im na chwilę odpuścić. Na chwilę.
Wyjść do pokoju obok. Może na spacer. Na trening. Aby negatywne emocje opadły. O ile łatwiej wówczas się rozmawia  i rozwiązuje konflikty. O ile łatwiej mówi się o emocjach. O ile łatwiej się godzi, gdy udało się zapobiec wielu bolesnym, niepotrzebnym słowom.

Dla mnie pokora to także umiejętność przyznania się do swojej winy. Umiejętność dostrzegania swoich wad. Chęć pracy nad nimi. Potrzeba przeproszenia. Pokora to także szanowanie czyjegoś zdania, poglądów. Tolerancja to wielka pokora. Ale uległa zgoda na zło i krzywdę już pokorą nie jest.

Pokora to natomiast umiejętność wybaczania. Nawet, gdy wszystko w człowieku woła - nieeeeeeee! Bo krzywda była tak ogromna, że nie da się. Wtedy naprawdę warto poszukać w sobie pokory i siły, aby wybaczyć. Wybaczyć, zrzucić z siebie ten głaz i po prostu żyć dalej.Wiem, że czasami jest to ogromnie trudne. Myślę jednak, że w większości przypadków - warto. Choć niełatwa to sztuka...

Pokora w końcu, to także umiejętność częściowej rezygnacji z siebie i swoich potrzeb. Pokora to zgoda na to, że nie jestem pępkiem świata. Zgoda na to, że nie moje potrzeby i konsumpcja są najważniejsze. Pokora to czasami nawet chęć rezygnacji ze swojej wygody, na rzecz innych. Myślę tutaj o pomocy innym - słabszym.
Trzeba być w tej kwestii niezwykle mądrym. Bo wykazując się pokorą, można na chwilę zrezygnować z siebie, nie wolno jednak się w tym zatracić lub robić za kogoś coś, co mógłby zrobić sam. Nie o to przecież chodzi. A jak często my matki samo udręczamy się w imię pokory wobec swojego matczynego losu. Zupełnie niepotrzebnie...

Takie właśnie myśli krążyły po mojej głowie przez ostatni tydzień.  Taka jest moja pokora, do której staram się dążyć. Chcę być mądrze pokorna, bo zaufałam, spróbowałam i czuję, że to jest drogą, którą chcę iść. Bo to jest droga do szczęścia i wewnętrznego ukojenia... A któż z nas nie chce być szczęśliwy.



7 komentarzy:

  1. A ja nawet tak się szykowałam do skomentowania tamtego posta, że chyba nie do końca o to chodziło Tobie, jak to przez większość zostało odebrane....ale własnie sama to zrobiłaś najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie to ujęłaś...dla mnie pokora to wdzięczność za wszystko co się ma, również za drogę, którą trzeba było przejść by to zdobyć i nigdy o tym nie zapominając

    OdpowiedzUsuń
  3. Teraz rozumiem, co chciałaś przekazać. Bardzo to mądre co napisałaś. I wymaga to bardzo dużo pracy nad sobą. Prawda jest też taka, że mądre słowa i postanowienia to jedno, a to co w człowieku siedzi to drugie. Często te krzywdy, których przepracowanych nie mamy, mimo wspaniałych teorii, i tak jak małe rozkrzyczane dziecko z nas wychodzą. Ale warto o tym pamiętać, wybaczyć sobie i próbować pokornie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  4. piekny wpis... i taki prawdziwy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pytanie z ciekawosci-piszesz o wybaczaniu,wybaczylabys mezowi zdrade?i taka tylko chwilowa idlugi romans?tego chyba jednak nie da sie wybaczyc.takie moje zdanie.
    Iwona

    OdpowiedzUsuń
  6. Oba wpisy- piękne!
    ...a wiedziałam co chcesz nam powiedzieć, bo już trochę Cię znam;)
    Pozdrowienia z Zakopca:-)
    MK+J

    OdpowiedzUsuń
  7. wiesz ja nadal się tego uczę człówiek całe żcie się tego uczy. najtrudniej wybaczać bliskim

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.