Jak bardzo matka może być roztargnięta?
Jak bardzo zawładnięta jest dziecięcym światem?
Jak bliskie są jej codzienne, odruchowo wykonywane czynności okołodzieciowe?
Jak bardzo może pochłonąć ją rutyna?
Jak bardzo?!
O tym przekonała się dzisiaj matka, gdy jej dupina, usadowiona we wiadomym celu na sedesie, poczuła dziecięcą nakładkę...
Tę samą, którą ta sama matka sama sobie sekundę wcześniej na sedesie owym starannie umiejscowiła, zabezpieczając swój ponad trzydziestoletni zadek przed wpadnięciem do muszli...
Tak bardzo! ;-)
Cha, cha !
OdpowiedzUsuńCzy to roztargnienie, zamyślenie, zapracowanie, a może lubość wszystkiego, co dziecięce. Pewnie wszystkiego po trochę.
buhahahhaha. Ja zawołałam moją 1,5 roczną Misię do łazienki tłumacząc, ze musi umyć ząbki, po czym nałożyłam pastę na maleńką szczoteczkę i zaczęłam szorować swoje zęby. Dziecię stało oniemiałe.
OdpowiedzUsuńBuahahhahaha, Ja zawołałam Miśkę do łazienki, tłumacząc że pora umyć ząbki, po czym nałożyłam pastę do zębów na maleńką szczoteczkę i zaczęłam szorować własne uzębienie. Dziecię stało oniemiałe.Coś mi nie pasowało...
OdpowiedzUsuńCuuuuuudnie!!!!!!!!!!!!!!!!! :)))))))))))))))
OdpowiedzUsuńHahaha, no to się uśmiałam :D Dobra jesteś :D
OdpowiedzUsuń:) No bywa :)
OdpowiedzUsuńChociaż nie wpadłaś do środka. ;>
Dobre :D
OdpowiedzUsuń:-)))))))))) to nawet lepsze od pozostawienia pieluchy w lodówce:-)
OdpowiedzUsuńhahahahahha no tak :)
OdpowiedzUsuńoch zdarza się każdemu;))))))) ja jak przygotowują sobie babską kapioel z pianką i z olejkami....to jak nalewam wody to zawsze sprawdzam łokciem...jest to silniejsze ode mnie
OdpowiedzUsuń