poniedziałek, 7 marca 2011

Wycieczka...

Dzisiaj prawie odzyskałam węch i smak :-)Aleeeeee czad!Zwariowałam? Nie. Jeszcze nie :-) Ale po 10 dniach jedzenia "trocin" i oddychania przez usta, powrót tak podstawowego zmysłu to prawdziwe święto.

Disiaj nie jem już także leków na zahamowanie skurczów macicy. I to jest lekki hardcore, bo brzucho wariuje. Odmiana jest taka, że teraz już się tego nie boję, a wręcz staram się skurcze te nasilać. W tym też celu postanowiłam w końcu dzisiaj z piżamy wyskoczyć i na wycieczkę się udać. Wycieczka obejmowała sklep Dziecięcy Ekspert, w celu zakupienia staniczków do karmienia oraz galerię handlową w celu spożycia obiadu i zakupu kremu do mordy mej zacnej :-), której i tak juz pewnie nic nie pomoże.

Powiem Wam, że po tych 4 tygodniach w łóżku, kiedy to wycieczki me ograniczały się do toalety, wyprawa taka to maraton był istny. Brzuch - twardy jakby miał wybuchnąć zaraz, kręgosłup pękał przy każdym następnym kroku, a stopy...Stopy po zdjęciu butów okazały się raciczkami świńskimi :-)
Ale nie ważne. Staniki mam boskie z firmy Alles, obiad był przepyszny - naleśniki z jabłkami prażonymi, a i mózgownicę w końcu dotleniłam trochu.

Na jutro też już plan układam. Koniecznie muszę do Centrum Kwiatowego, bo po tym, jak pod moją nieobecność tatuś-Maciuś kwatki nasze ostanie ususzył, doniczki puste się ostały. A mnie się już takich wiosennych zachciało, bo słońce, bo śpiew ptasi, bo powietrze aż pachnie...

1 komentarz:

  1. No bo my już tu czekamy aż się rozpakujesz :D
    ja muszę kupić kolejny stanik bo mam za mało, a pod koniec ciąży stwierdziłam, że nie kupuję nie wiadomo ile, bo może się okazać, że laktacja siądzie... a teraz to by się przydały jeszcze ze dwa...
    Na koniec ciąży po spacerach też miałam takie akcje jak ty z twardym brzuchem i pękającym kręgosłupem :P

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.