Żeby było jasne. Dziecię moje łóżeczka swego KATEGOTYCZNIE NIE CIERPI.
Ale od początku.
Przewijałam właśnie dupęcję synka mego, śpewając mu antykołysankę : "Dziadku, drogi dziadku nie chcemy jeszcze spać..." , kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Tatuś Maciuś poszedł otworzyć.
Podejżewam, że kurier zdziwił się troszkę, kiedy dobiegły go odgłosy z wnętrza mieszkania:
Kudłacz nasz: - Hał!
Dziecię: - Łeeeeeee! Łeeee!
Ja: Dziadku, drogi dziadku...
Kudłacz: - Hał, hał!
Ja: Dziadku, drogi....
Kudłacz: Hał!
Ja: Cicho Kaprys! Dziadku...Drogi dziadku...
Kudłacz: Hał, hał, hał
Ja: Cichoooooo!Psie jeden!!!
Dziecię: Łe-e-e-e, Łeeeeee, Łeeeeeeeeeeeeeeeee. Eeeeee-e-e-e!
Aż drzwi wejściowe się zamknęły, a do pokoiku wszedł Tatuś Maciuś z przesyłką. Dupka była już sucha. Dziecięcia mego of course, więc z prędkością światła, umierając po drodze z ciekawości, otworzyłam paczkę. Oczom moim ukazał się cuuuuuudny ochraniacz na znienawidzone łóżeczko syna mego. Kurcze - pomyślałam - piękny... Tylko czy. . . Przyda się nam aby? Hmmmm...
Jednak z zapałem zaczęłam zmieniać wystrój łoża. Napociłam się, nastękałam, bo wszystko musiałam zrobić w tempie ekspresowym, podczas gdy pisklak zajęty był wpatrywaniem się w ogromne oczy jednej z naszych ŻAB:-)
Uffff, udało się! Efekt cuuuuudowny. W porównaniu z poprzednim białym ochraniaczem (kolejny z dziwacznych, nieudanych ciążowych wyborów) ten był bossssski. Dla mnie. Ale co z dzieciakiem? Przecież to jemu ma się podobać...
Żaba się znudziła. Maluch zaczął narzekać. Wzięłam go na ręce. I ku jego zdziwieniu - bach do łóżeczka. Mina nieciekawa... Ryfka na moment przemknęła po twarzyczce. Oczy zaczęły nerwowo się rozglądać iiiiiiiiiiiiiii . . .Cisza. Kurczak dojżał biedroneczkę. I patrzy. Patrzy... Patrzy... I gadać zaczął do niej po swojemu. Mama - kopara w dół. Szok! Po 20-tu minutach zmiana pozycji na brzuch i.......................... Główka wyyysoko i znów na biedronę patrzy. 20 minut mija, a mama ma pozmywane naczynia, wywieszone pranie, wstawioną zupę, zaparzoną kawkę i banana na twarzy:-)
A wszystko dzięki www.whiteandblack.pl
wow bardzo ładny, też taki chce!!
OdpowiedzUsuńale super Wasze łóżeczko wygląda!!
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od niedawna (nawiasem mówiąc jest super) i dziś czytając tego posta aż się ucieszyłam, że nie tylko mój Maluch nienawidzi swojego łóżeczka :) Bo już myślałam, że ze mną albo z moim dzieckiem jest coś nie tak :)
OdpowiedzUsuńZa tydzień Twoje święto - zapraszam na mojego bloga, gdzie możesz wygrać wspaniały prezent dla samej siebie - komplet ekskluzywnej bielizny. ;)
OdpowiedzUsuńheheh Martuśka wiemy o co chodzi :) mój Stachu fisiuje na macie od dziewczyn :) niebawem wrzucę foty :)
OdpowiedzUsuńWeszłam na stronkę, poczytałam i .... Kurcze, a ja czegoś takiego nie miałam, a jednak wydaje mi się, że mój rozwój intelektualny na tym nie ucierpiał ;). Mam mieszane uczucia.
OdpowiedzUsuńDołączam się do propozycji Ani, u mnie także ten konkurs możesz wysłać inną stylizację i tym samym zwiększyć wygraną!:)
OdpowiedzUsuńkazdy sposob jest dobry:-)))) ale rosnie!!! prawdziwy bohater w swoim lozeczku. Buziaki!
OdpowiedzUsuń