Miał być klimatowy film, najlepsza pizza z najlepszej pizzerii, świece... Spokojny wieczór we dwoje.
Nasz Kapelusznik zasypia zwykle o 20.30, więc po 20 zamówiliśmy pizzę. Film gotowy leżał na stole, wypożyczony wcześniej. Zabraliśmy się do kąpieli. Nie, nie moi drodzy pikanterii tu nie będzie ;-)Do młodego kąpieli sie zabraliśmy. Wszystko przebiegało sprawnie i zgodnie z planem
Godz. 20.30 - usypiamy młodego.
I tu zaczęły się schody. Bo pisklak oczy jak 5 złoty i dyda dydola swego z prędkością światła. Zupełnie jakby czegoś się najadł przez przypadek białego i wcale nie było to mleko mamy.
20.45 - sytuacja nie ulega zmianie. Tatuś Maciuś opada z sił.
20.50 przyjeżdża Pan z pizzą, powodując dzwonkiem do drzwi ogólny aplauz zagrody domowej czyli Dolara i Kaprysa. Do tych Nicponi dwóch Syn szybko dołącza, bijąc ich na łeb jeśli chodzi o skalę głosu.
Pizza poleciała do piekarnika, co by wychłodzeniu nie uległa. Mnie - żołądek do kręgosłupa zaczął przyrastać, a zapach pizzy po mieszkaniu się wijący nęcił. Oj nęcił. A młody jak dydał, tak dydał.
21.20 sytuacja bez zmian prawie. Prawie bo Mamuśce para zaczęła z uszu dymić.
Bo tak. Bo tak już mam, że jakżem głodna, to wściekła straszliwie (mąż - potwierdzi).
Ale byłam twarda. Pizza na randkę zamówiona była i tak pozostanie!!!Choćbym skonać miała!
21.30 dzięcię litościwym się okazuje i łaskawie oko przymyka. Ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii. Jeszcze na chwilę uchyla. Oko ;-) Zerka. Mama jest. Zaaaaaamyka. Wreszcie dydol przestaje pracować. Bejbi śpi.
No to rozpoczynamy randkę. Włączamy film. Wyjmujemy pizzę i zapalamy świece. Tatuś Maciuś nalewa sobie drina (farciarz, że mu cyce nie urosły, bo inaczej i w tym bym mu nie odpuściła). Mnie piwko bezalkoholowe. Pełna kulturka.
Najlepsza pizza z najlepszej pizzerii po 40 minutach w piekarniku domowym okazuje się podeszwą zwykłą od prawego buta. Ale i tak pochłaniamy ją w tempie ekspresowym. Chwytamy za szklaneczki, przytulamy się na kanapie. Jest dooooooooooobrze.
23.05 - jakaś 90 - ta minuta filmu. Kanapa. Na niej Tatuś Maciuś. Chrapie. W niego wtulona, pod pachą gdzieś, Mamuśka Martuśka. Pewnie nie chrapie, bo jest damą, ale też komara tnie na całego. Świeca przygasa.
A wszystko dlatego, że ten wychwalany film, na który miałam ochotę odkąd w kinie leciał, a ja jeszcze z brzucholem już ogromnym wybrać się odwagi nie miałam, okazał się nudny trochu, a że o 5.30 wstaliśmy, to i ciężko było powieki w rozwarciu utrzymać tak w środku nocy . . .
heheheh ciekawe co to za film :) my też kilka takich komarów zaliczyliśmy :) a wczoraj akurat z sukcesem obejrzeliśmy doskonały film "the adjustment bureau" - super polecam :)))
OdpowiedzUsuńZ Julką Robertową;-) A ten Twój oglądnę z przyjemnością. Uwielbiam dobre kino. Tylko od jakichś 4 miesięcy trochę mi się o tym zapomniało.
OdpowiedzUsuńFantastyczny blog! super posty! jeśli można będę tu stałym bywalcem.....choć dzidziusia jeszcze nie posiadam, ale walczę zażarcie;)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMaugustyna - bardzo mi miło;-)Zapraszam do naszego grona;-)Zacnego hahaha;-)
OdpowiedzUsuńJa życzę by kolejne randki częściej się zdarzały i poszły po waszej myśli :)
OdpowiedzUsuńHeh ja co prawda zdjęcia zrobiłam jak to mój 120 cm brzuch chowam ale się nie odważę
Pozdrawiam
http://witaaminkaa.blox.pl/html
Noo randka jak się patrzy:D Zresztą, uciąć komara w ramionach Ukochanego... saaaama przyjemność;)
OdpowiedzUsuńhahaha, jakbym czytała o naszej zeszłorocznej Wigilii ;P Co by nie było- za parę lat opowiecie Juniorowi i pamiętnej randce:D
OdpowiedzUsuń:-) cudowny opis naszej rzeczywistości:-) My również już powróciliśmy do oglądania filmów i z kilku tylko dwa udało mi się obejrzeć w całości. a z naszymi maluchami już tak jest; jak coś sobie zaplanujemy to możemy mieć pewność, że czasowo nie wyjdzie:-)
OdpowiedzUsuńWitaminka - jak się nie odważysz to jesteś cienias! A sływszałam, że harda z Ciebie babka;-)
OdpowiedzUsuńMadzik, Evelio - cieszę się, że nie jestem sama i mam nadzieję, że stan ten niepanowania nad niczym nie będzie trwał wiecznie. Na razie to czuję się trochę jak Alicja w Krainie Czarów, a dziecię to Kapelusznik;-)
Zezulla - oj taaaaaaak to była najprzyjemniejsza część randki;-)Niezmiennie;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przypomniało mi się, że na nocnym karmieniu zawsze włączałam sobie "Przyjaciół";) A że Adik bardziej delektował się wtedy mleczkiem;) niż je pił, to spokojnie pochłaniałam dwa odcinki;D
OdpowiedzUsuń