Matka zapala małą lampkę. Chwyta za respirator. Wciąga powietrze. Szuszuniu wrzask. A kozy wyłażą i wyłażą. Wynocha z jednej dziurki! Wynocha z drugiej dziurki!
Na koniec ogarek z watki i sól fizjologiczna. Nato walczy. Jak nigdy. I wrzeszczy.
Matka operację "Wypędzenie kóz" zakończyła z sukcesem. Przytula łkającego Syna, a ten bach Matkę w przytulającą rękę. I odpycha ze złością. Matka w czółko całuje, a Szusz powtarza cios. Dopiero mleko pozwala ułaskawić małego wojownika, który od dzisiaj nie da sobie w kaszę napluć. . .
PS. Swoją drogą dziwne to wielce, jak tak mały dzidziulek przecież jeszcze ma już silnie wytworzony instykt samozachowawczy. No bo skąd inąd mogą się takie zachowania brać?
Wiadomość jest wysłana w celach informacyjnych, jeżeli uznasz ją za spam – usuń.
OdpowiedzUsuńWitaj, już nie długo rozstrzygnięcie naszego konkursu, jednak wciąż masz szansę , aby się zgłosić, napisać notkę i wygrać 500 zł dla swojej pociechy! Więcej na: http://akuku-akuku.blogspot.com/2011/09/konkurs.html . Polecamy i zapraszamy ;)
Zespół Akuku
ps. z jednej strony to dobrze, że dziecko od małego walczy o swoje, oby pozniej juz jednak nie było takie marudne ;))
Ohhh jaki przystojniak z Natosława :)
OdpowiedzUsuńU Nas jest walka z kozami prawie od początku, a z czasem co raz trudniej. Walczymy z kozuchami!
Tak to z tymi chlopami jest!;) Slodka fotka!Taka rozczulajaca!;)
OdpowiedzUsuńoj silnie silnie :(
OdpowiedzUsuńJa - matka sadystka, robię tak że delikatnie kładę się na położonym dziecku (brzuch do brzucha i tylko tyle żeby go unieruchomić a nie zgnieść) a ojciec podchodzi z odkurzaczem i bach bach wyciąga gluty. Czasem Młody ma histerię na wyciąganie - wtedy go trzymam, a czasem nawet nie przestaje się bawić miśkiem jak odkurzacz szaleje. Ale cóż - wszystko dla jego dobra ;)
OdpowiedzUsuńNam kozy uświadomiły jak też te nasze Dzidzie są od nas zależne- wciąż:D
OdpowiedzUsuńNiesamowite, jak wszystkie mamy przeżywają te gluty :) Luśka też walczy i wrzeszczy a ja się tylko cieszę, że ona tak krótko pamięta ten swój strach i złość na mnie... inaczej nie miałabym chyba siły robić tego dzień w dzień :)
OdpowiedzUsuńu nas też kozy :/ są i nie chcą iść precz :/
OdpowiedzUsuńu nas podobne rozgrywki gilowe, jak u Hafiji :))))
OdpowiedzUsuńU nas też z tym problem, a tak sprytnie odpycha, że mam problem, ale zawsze wygrywam :) na razie. Nie cierpię tego, ale to dla niego dobre, więc cóż. Męczymy się razem, za to później jak ślicznie oddycha :) Pozdrawiam i dodaję do linków, bo wcześniej po przenosinach Cię zgubiłam.
OdpowiedzUsuńKahlan84- miło znów Cię przeczytać;-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńada dzisiaj też nie mogła spać przez to samo stado kóz :/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńten instynkt to od samego początku jest bardzo aktywny...tylko w inny sposób się ujawnia. wszystko zależy od sytuacji. Wyobraż sobie, że JJ zaczął się od pewnego czasu jawnie obrażać! szok. A Natanek pięknie się prezentuje na swoim tronie z fotelikowego przymierza:-)
OdpowiedzUsuń