Kilka dni po opisanym przeze mnie wcześniej radyjka firmy Trefl, które możecie zobaczyć TUTAJ, kurier dostarczył nam drugą przesyłkę.
Mama była zachwycona i pełna nadziei! (ze względu na cudowność pierwszego testowanego dzieła tejże firmy). Szuszek na początku też. Był zachwycony, że Mama podskakiwała, klaskała w ręce, tudzież krzyczała "Hura, hura" i ogólnie robiła z siebie małpiszona pierwszej klasy, chcąc cudowną aurę wokół prezentu nowego zrobić.
Aż do momentu uruchomienia machiny kulającej. Słysząc pierwsze dźwięki, Szuszu spoważniał. Kiedy zaczęła się błyskać - na buzi pojawiła się ryfka. A gdy hula zaczęła hulać, odzezwała się SYRENA Szuszowa. Wyglądało to mniej więcej tak:
Niestety tutaj muszę przeprosić naszego darczyńcę, ale Kula Hulaszcza po owym wydarzeniu, została chwilowo ukryta. Potem jednak staraliśmy się Szusza z kulą oswoić i efekt jest taki, że ze wszystkich zabawek Szuszowych KULA jest ulubioną i najwięcej czasu zajmującą (ku uciesze rodziców - z wiadomych względów).
Myślę, że reakcja pierwsza wynikła z usposobienia Synuśka mego, który po prostu wrażliwcem jest straszliwym.
Po terapii oswajającej Nataszek najbardziej zajęty jest zawsze skrobaniem światełek błyskających. No i prym wiedzie ruchoma biedrona!
Dodam, że zawsze obawiałam się tego typu zabawek ze względu na denerwujące odgłosy, w tym jednak przypadku pioseneczki i rymowanki są tak miłe i wpadające w ucho, że kiedy KULA "startuje", razem z Tatusiem Maciusiem po nosem podśpiewujemy z pamięci to, co i ona ;-D
Niedawno dopiero się na tym złapałam.
Myślę, że pochwała się jak najbardziej należy.
Po pierwsze super kontakt z przedstawicielką firmy (słowna, rzeczowa i niezwykle sympatyczna osóbka).
Po drugie kula samokulająca to, nie okłamujmy się, chwila przerwy dla cały dzień małpującej przed Synowcem mamy.
Po trzecie jest bardzo solidnie wykonana, przez co nawet po zrzuceniu z tacki fotelika do karmienia (ups! - Nato kocha zrzucać wszystko, nie patrząc na wartość zrzucanego;-D ) przeżyła i miewa się świetnie.
Firmie TREFL gratulujemy klasy i jakości.
Łojeju Szuszu też potrafi usteczka na nicę wywinąć:D
OdpowiedzUsuńRozczula mnie to zawsze nieziemsko i jak widzę Szuszu z tym grymasem, to aż mam Go ochotę utulić:( Szuszuuu noooo...
Fajna zabawka, mam siostrzenice 1,5 roczna, może jej kupię na gwiazdkę ;) skoro tak polecasz, al Twój mały cudne miny robi.
OdpowiedzUsuńUściski dla Was :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńale slodkie fotki!;)zabawka interesujaca...
OdpowiedzUsuńA jaki pies zainteresowany! Ciekawe, co by moje koty powiedziały na tą kulę
OdpowiedzUsuńo jej , jaka minka , Bidulek się przestraszył,jakbym mogła to utuliłabym od razu. Ważne że się oswoił z kulą.
OdpowiedzUsuńAle radość z pierwszego zdjęcia bezcenna i ważne, że się w końcu przekonał do tej zabawki. Wydaje się całkiem fajna, chyba Antosiowi ją sprawię za jakiś czas.
OdpowiedzUsuńKochana Clatite MAM napisało do mnie tylko raz. Długo zastanawiałam się czy warto, ale kiedy zobaczyłam ich ofertę to hmmmm. - któtko mówiąc pokusiłam się, przyznaję się bez bicia.
OdpowiedzUsuńoch jak ja Ci tej kuli zazdroszczę, aż musiałam ochłonąć bom tak zzieleniała :D
OdpowiedzUsuńMój lubi takie zabawki i na mikołajki dostanie też interaktiv (na tajnym dałam foto) bo 1. mama ma czas dla siebie, 2. dziecko się do łez śmieje z takich gadżetów co matkę raduje :)
A minka przed płaczem... o mamusiu, jak mnie rozczula taka podkówka i drżąca broda... ech życie bym wtedy oddała za Konuska :)
O rany, wiesz że ja też zaczynam się łamać jeśli chodzi o Mam... Mam do umowy zastrzeżenia ale produkty fajne...
OdpowiedzUsuń