Wrażliwcem jestem bezsprzecznie. Ryczę regularnie na filmach. Wyję oglądając dokumenty o krzywdzonych dzieciach, starszych ludziach, zwierzętach. Ostatnio na przykład kupiłam na rynku kwiaty od babulki starej i pomarszczonej jak orzech włoski. Wszystkie, które jej zostały. Chciała 10 zł. Dałam więcej. Zimno było. Ucieszyła się. Odeszłam kawałek i rozbeczałam się. Szłam przez ten rynek, z tymi jej kwiatkami i wyłam nad jej podłym losem.
Zdarzyło się również, że beczałam na reklamie w tv. Ostatni raz - rok temu w chwilę po porodzie. Puszczali reklamę rajstop. Obrazki takie - od dziewczynki do panny młodej, potem przyszłej mamy... Muzyka piękna. Hormonów burza poporodowych. Częstotliwość wysoka. Brzuszek ciążowy też się przewinął. A ja wyłam, jak bóbr. Za każdym razem. A razy było sporo...
No chore to jakieś. Może nawet zboczone nieco, tak ryczeć na reklamach, ale ostatnio znów mnie dopadło. Reklama Procter & Gamble. Koncernowa. O mamie. A w zasadzie dniu z życia mamy. Kurczę, jaki prawdziwy ten obraz jest. Specjaliści nie próżnowali. Od razu nasuwa się refleksja, ile taka mama w ciągu dnia wykonuje czynności. Jak silnie się czasami martwi. Jak strasznie przeżywa...
No, ale dlaczego od razu wyć? Ano dlatego, że dopiero teraz, kiedy sama jestem mamą pojęłam jaką bohaterką jest moja mama. Ile dla nas poświęciła. Życia. Energii. Czasu.
Każdy dzień. A w nim tysiące czynności dla nas. Tysiące kilogramów zakupów. Tysiące przepysznie ugotowanych obiadów. Tysiące rozwieszonych prań. Wyszorowanych podłóg. Wyprasowanych ubrań. Miliony umytych naczyń. Dziesiątki przygotowań świątecznych, kupionych prezentów. Na dnie całe można by przeliczyć jej martwienie się o nas, nasze rozmowy, cierpliwe wysłuchiwanie zwierzeń, czuwanie w chorobie... A teraz również setki godzin spędzonych z moim synkiem.
I mogłabym tak wymieniać to wszystko do rana. Bo teraz już wiem. Że mama nie przestaje być mamą ani na moment. Ani kiedy wychodzi, ani kiedy idzie spać. Pełni swą misję cały czas. Dzień w dzień wykonując te wszystkie czynności, często jedynie w towarzystwie swych dzieci, które są jedynymi świadkami, ile Ona właściwie robi. Mąż, bliscy widzą tylko czysty dom, zadbane dzieci, gotowy obiad na kuchence. Zupełnie, jakby było tak zawsze. Samo z siebie.
Taka prawdziwa mama, która dobrze czuje się z tym, że jest mamą, która nie hoduje dzieci z obowiązku, a wychowuje z miłości, to najbliższa osoba pod słońcem.
NIKOGO, tak jak mamy nie można być pewnym. NIKOMU nie można tak bardzo zaufać. NIKT inny nie odda nam WSZYSTKIEGO, co ma. NIKT inny nie będzie naszym bezwarunkowym największym fanem, wsparciem. NIKT nie pokocha nas w dwustu procentach, bezgranicznie, totalnie bezinteresownie. Ponad swoje własne życie.
Dlatego kocham Cię mamuniu moja...
I wiesz co? Ja też będę taką właśnie mamą...
PS. Tylko mi czasami teraz nie płacz ;-P
Też ryczę na tych reklamach i właściwie na wszystkim, co ma jakikolwiek związek z rodzicielstwem (też ojcostwem!). Zazdroszczę ci relacji z mamą. Ja chyba jeszcze w tej kwestii dojrzewam.
OdpowiedzUsuńJa też dojrzewałam długo kochana;-)Ale macierzyństwo pomogło mi wiele sobie wytłumaczyć.
UsuńNie tak łatwo jednak ze wszystkim się pogodzić. Najważniejsze to osiągnąć własny spokój. Wtedy z innymi relacje też się prostują. Takie mam przynajmniej wrażenie.Pozdrawiam Cię cieplutko Pisarko;-)
Nie wiem jak Twoja mama, ale ja się pobeczałam
OdpowiedzUsuń:)
Ania
;-)
UsuńSuper :) Bardzo ładnie to wszystko ujęłaś - mamy są super :) Ja też mam nadzieję, że będę taką mamą jak moja mama :)
OdpowiedzUsuńJak widać po komentarzach, jednak niestety nie wszystkie mamy są super...;-(
UsuńMi daleko do mojej Mamy ;)
OdpowiedzUsuńEeee tam. Można być zupełnie inną, a też cudowną mamą;-)
Usuńteż wyję na reklamach a ta wspomniana przez Ciebie Procter & Gamble rozczula mnie za każdym razem.I w ogóle często płacze.Co do babci z kwiatkami to ja w tamtym roku miałam takiego starszego pana sprzedającego ogromne,pyszne maliny.I za każdym razem jak przechodziłam obok niego to musiałam je kupić a odchodząc od stoiska miałam ochote wyć i zalewac się łzami widząc jego wdzięczność.
OdpowiedzUsuńzazdroszcze relacji z mamą.Moja niestety miała inne priorytety w życiu niż spędzanie czasu ze mną więc.... ale dzięki temu wiem jaka mam nie być dla swojej córki i będe na pewno lepszą mamą :)
Czyli łączą nas wspólne klimaty wruszeniowe. Pozdrawiam współpłaczkę;-P
Usuńwrażliwcem zrobiłam się dopiero w ciąży... A teraz... ileż to razy już wzruszyłam się czytając Twoje posty. Ech dziewczyno...
OdpowiedzUsuńStrasznie miłe słowa...Ściskam ciepło!
Usuńjesteś jesteś;))
OdpowiedzUsuńkażda z mam jest inna - ja za nie potrafię płakać, ani na filmach ani na reklamach ani wgl. nawet jak mi źle i przydałoby się wypłakać to nie potrafię. a jak już mi mega bardzo bardzo źle to może jedną łezkę uronię w nocy jak wszyscy śpią i nikt nie widzi - ze zmartwień takich jak mają wszystkie mamy.
te reklamy które opisałaś bardzo mnie wkurzały. bo na reklamach wszystko pięknie ładnie i różowo na filmach i serialach to samo i nie jak się to ma do życia.
ale w tym się z tobą zgadzam. mamą się nigdy nie przestaje być każda z nas chce aby niczego nie brakowało aby wszystko było zrobione na "cacy" i aby nic dzieciom nie brakowało.
a łezkę wzruszenia prędzej wyciśnie ze mnie mój synek, kiedy patrzy w moje oczy z taką wielką miłością kiedy przyjdzie się przytulić choć jeszcze nie umie mówić "kocham cię mamo" niż głupawe reklamy i seriale;)
Bo każda baba ma inną wrażliwość. Ja mam taką nad - wrażliwość i choć czasami bywa uciążliwa, np. w kinie, bo wstyd zanosić się od płaczu przy tylu ludziach, często pomaga. Oczyszcza. Wyluzowuje. Chyba Ci ciężko w takim zblokowaniu.
UsuńAaaa, a to, że wyję permanentnie, nie zmienia faktu, że Synu mój wzrusza mnie regularnie;-)
Ja na reklamie o rajstopach też płakałam :)
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńNo właśnie, a ja uroniłam łezkę czytając tego posta. I generalnie płaczę często: ze szczęścia lub dlatego, że się o coś martwię. Mam nadzieję, że własnie w życiu my mamy będziemy płakać tylko ze szczęścia własnie. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńJa też mam taką nadzieję...Ściskam wrażliwca!
UsuńWzruszyłam się, pięknie napisałaś o matczynej miłości. Zgadzam się z Tobą, że zupełnie inaczej patrzy się na mamę, kiedy już jest się mamą :)
OdpowiedzUsuńA ryczenie na reklamach jest OK :) Też tak mam.
Pozdrawiam
Ściskam cieplutko;-)
UsuńJa też będę. Tylko bez tych obiadków i szorowania podłóg - będę się wykręcać jak mogę ;)
OdpowiedzUsuńJa też!;-P
UsuńZ miliona stron, tysiąca Maminych blogów czytam niewiele. Wybieram kilka, mocno "sitkuję" z powodu braku czasu jak i poswięcania go temu, co może wnieść coś w moje życie... Twojego od dziś będę odwiedzać...
OdpowiedzUsuńTeż komentarzyk posłałam;-)
UsuńJa też mam nadzieję, że będę taką mamą, jak moja Mama. Pewnie będzie mi lżej, bo nie zapowiadają się bliźniaki, ale będę się starać :)))
OdpowiedzUsuńWidziałam, widziałam wpis z testami;-)Gratuluję i zazdroszczę wysoce;-)
UsuńJej! To powinien być mój wpis! Oczy mam w mokrym miejscu, na tych samych reklamach ryczę jak bóbr, nawet jeśli w domu jest tłum ludzi, a przez kilka dni po jakiś tragicznych wiadomościach nie mogę zacząć normalnie zdania, dławię się na samo wspomnienie. No i moje córki, na które patrzę i nie wierzę, że są. Duma rozpiera mnie...do łez:) Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoje refleksje!
OdpowiedzUsuń