środa, 22 sierpnia 2012

Nie cierpię idealnych mam!

Nie cierpię idealnych mam!
Nie znoszę! Działają na mnie jak płachta na byka i głęboko frustrują.
Gdy słucham lub czytam wywody takowej, mam wielką ochotę sięgnąć po podręczne narzędzie kuchenne.

Idealna mama jest idealna w każdym calu, w każdym aspekcie mamowania i NIGDY, przenigdy nie przyznaje się do tego,  że kiedykolwiek zdarzyło jej się nie być idealną.

Idealna mama biega w ciąży jak sarna, codziennie bez wyjątku cudownie się czuje, a nawet jak się nie czuje, to nikomu o tym nie mówi, żeby nie było, że coś zakłóca jej idealność.

W dziewiątym miesiącu czuje się wyśmienicie, cudownie też wygląda. Z tyłu wcale nie widać, że jest w wysoko w ciąży, bo przez cały ten czas noszenia swego dziecka przytyła najwyżej 8 kilo.

Idealna mama ma idealny poród, który przebiega książkowo, trochę boli, ale i tak ból ten jest cudowny i magiczny. Na drugi dzien, chętnie powtórzyłaby ów wyczyn.

Praktycznie zaraz po porodzie Idealna wraca do formy, a po trzech miesiącach wygląda lepiej niż przed ciążą.

Jej nowo narodzone dzieciątko to anioł. Nie ma kolek, przesypia całe noce, budzi się o dziesiątej rano, a w ciągu dnia ma drzemki po trzy godziny każda.

Idealna mama, dzięki temu ma idealnie wysprzątany dom, ugotowany obiad dla męża, poprane jego skarpetki, wyprasowane ubranka dziecięce i koszule swego ukochanego, przy czym każda wisi na osobnym wieszaku w szafie. ZAWSZE!

Idealna mama opiekuje się swym dzieckiem sama i świetnie daje sobie radę. Uwielbia też kilkugodzinne spacery z wózkiem. Nie rozstaje się ze swym bobasem ani na pół godziny, bo i po co. Przecież jako idealna mama, nie ma żadnych potrzeb, poza potrzebami swego dziecka.

Idealna mama nie myśli nawet o kieliszku czerwonego wina, a już nie mówiąc imprezce z przyjaciółkami. Ciągłe towarzystwo jej uroczego, idealnego bobasa jej wystarcza.

Aaaaaa, zapomniałam dodać jeszcze, że jej idealne dziecko ma idealną wagę, w górnej skali na siatce centylowej, jak i idealny wzrost. Zaczyna siedzieć w trzecim miesiącu, raczkować w czwartym, chodzić w szóstym, a mówić w siódmym. Pierwsze słowo, to oczywiście MAMA, i to wypowiedziane całkowicie świadomie. Zawsze jest uśmiechnięte, a nawet gdy płacze, bo ząbkuje, idealna mama potrafi w sobie znaleźć siłę, aby tulić je w ramionach lub przy cycusiu godzinami. Ba, idealna mama potrafi nawet wcale tegoż cycusia nie chować, aby dzieciątko mogło pociągnąć sobie, kiedy tylko zapragnie.

Idealna mama nigdy na dziecko swe się nie złości, nigdy nie ma go dość, zawsze ma wystarczająco dużo siły i ochoty, aby obdarzać je czułością w każdej sekundzie. Nigdy nie podnosi też na nie głosu. Ba, ona NIGDY nawet PRZY dziecku nie podnosi głosu, np. na swego męża. Nie ma takiej potrzeby, bo jej mąż jest idealny, a nawet jeśli zdarzy mu się nie być, to idealna mama przy dziecku ZAWSZE potrafi opanować soje emocje, aby dziecko nie było świadkiem kłótni.

Ojjj nie cirpię tych idealnych mamusiek! A spotykam je niestety dość często. I może nawet nie ta idealność tak bardzo mnie w nich wkurza, co ten fałsz. Bo gdyby rzeczywiście miały tak prowadzić swoje życie, to albo musiały by jechać na jakichś prochach, albo doba musiałaby mieć 72 godziny, albo w ostateczności po roku takiego funkcjonowania, strzeliłyby sobie w łeb.

Tym się pocieszam w swojej nieidealności ...

64 komentarze:

  1. Nie wierzę w idealność w żadnej sferze życia :) Na szczęście nie dane mi było jeszcze spotkać idealnej mamuśki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo takich idealnych mam nie ma, "idealna" to metka przypieta do mamy szczesliwej

      Usuń
  2. wiesz... nie wiem, czy świadomie, ale napisałaś o mnie. W ciąży czułam się świetnie, pracowałam, ćwiczyłam jogę do 7 miesiąca. Poród miałam nie najgorszy, przeszłam przez niego sama, bo mąż daleko. Nie mam nikogo do pomocy. Sam jestem z Małym przez całe dnie, nawet i weekendy. W mieszkaniu względnie czysto. Mały przyprawia mnie o uśmiech każdego dnia, nie o łzy. Do formy wróciłam po 2,5 miesiąca. Teraz wyglądam świetnie. I nie narzekam, bo na co? że jestem szczęśliwa? że mam dziecko, którym chcę się zająć i na które bardzo długo czekałam? Nie... NIGDY! Nie jestem idealna, ale to o czym piszesz nie jest abstrakcją, jest życiem. To od nas zależy jak to życie wygląda. Tylko my mamy na niego wpływ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram calyd serduchem!

      Usuń
    2. Kochana, znasz mnie nie od dziś i myślę, że nie raz dałam wyraz mojej sympatii do Ciebie. Czasami Twoje skłonności ku idealności (które sama wymieniłaś) wywołują moją zazdrość typu - "też bym tak chciała..."
      Ale niestety muszę Cię zmartwić, bo nie jesteś typem Idealnej, o którą mi chodziło;-P Nie jesteś typem przechwalającej się na każdym kroku, wszech ogarniającej mamy. Każda z nas dąży do ideału.Im jest się bliżej, tym lepiej, ale ideałem nie będziemy nigdy. Wiele określeń, które wymieniłam dotyczą mnie samej, ale z kolei w innych kwestiach nigdy taka, jak Idealna nie będę. Dlaczego? Bo właśnie nie zawsze to od nas zależy, jak życie wygląda. Nie miałam wpływu na moją końcówkę ciąży, na poród, ani na kolki mojego Synka, tak samo jak na jego słaby sen i wiele, wiele innych. Niektóre kobiety mają tez tak strasznie dużo zmartwień i obowiązków, że nie są w stanie wszystkiego tak super idealnie ogarnąć. Ja bardzo cieszę się z sukcesów i szczęścia innych mam-koleżanek, ale w momencie, kiedy mama kreuje się na idealną w KAŻDEJ sferze - zaczyna mnie wkurzać, bo uważam, że ideałów nie ma. A nie ma nic gorszego, jak zapatrzona w siebie, nieomylna i nie potrafiąca przyznać się do słabości kobieta.
      Dla Ciebie ciepły buziak!

      Usuń
    3. ależ nie odbieram tego jako atak :) to tylko moje spostrzeżenie, bo czytając tego posta myślałam "o to ja, ja tak miałam"itd. Nie ma ludzi idealnych, a każdy sobie radzi jak potrafi i jakie ma predyspozycje. Zazdrość? Ech... przypatrz się dokładnie swojemu życiu i zobaczysz jak wielką szczęściarą jesteś. :)))

      Usuń
    4. podpisuję się pod tym co napisała Happy Power Mama.
      pracowałam do końca 7 m-ca, ciążka książkowa, poród choć wywoływany to bezproblemowy, a ból odczuwalny minimalny.
      dziecko przesypia noce odkąd skończyło 3 m-ce, rozwija się pięknie, w domu mam porządek, obiad ugotowany, wyprane, wysprzątane, remont ogarnięty.
      jestem zadbana.
      z konieczności, która stała się moim wyborem stałam się house manager na pełen etat i czerpię z tego ogromną radość.
      dlaczego mam nie być matką idealną? dlaczego?
      fakt zdarzają się gorsze dni, ale nie taka jest intencja mojego bloga.

      Usuń
  3. Kilka tych odnosnikow tyczy sie mnie, niektore slowo w slowo. Przykro ze dzialam na Ciebie jak plachta na byka. Nie czuje sie idealna ale jesli mam sie trzymac twoich opisow to nia jestem. Smutne w nas kobietach jest to, ze nie potrafimy cieszyc sie szczesciem innych, przeciwnie ow szczescie irytuje :-( nie czuje sie ani klamczuchem ani wariatem, i naprawde porod byl dobry, a w 9 miesiacu moglam biegac, przytylam 11 kilo i waze teraz mniej niz przed ciaza. Przykre ze moje "idealne" macierzynstwo kogos denerwuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duśka- odpowiedź dla HPM tyczy się również Ciebie. Peace!;-P

      Usuń
  4. No dzięki...a jeszcze dziś rano myślałam, że jestem idealna, a tu popatrz, nie spełniam 90% warunków idealności, które wymieniłaś w poście:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale! No właśnie, zawsze jakieś ale:D Mimo mega długiego porodu wspominam go cudownie. Uwielbiam dłuuuuugie spacery (gorzej z szykowaniem się na nie;D), uwielbiam czas z Julem i aby móc z nim spędzać maksymalnie dużo czasu, nie wróciłam na etat, a podjęłam pracę zleceniową(ale otwarcie przyznaję, że bywa zmęczona-bardzo zmęczona).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie!Dokładnie o to mi chodzi. Ja mam tak samo. Bo pomimo, że staram się z całych sił radzić sobie ze wszystkim jak najlepiej, kocham mojego malca nad życie i męża też, to jednak nie świruję przed koleżankami, że mam wszystko jak w zegarku, świetnie mi z tym, że tyram jak wół za siedmiu i NIGDY nie czuję się zmęczona.Bycie mamą to strasznie ciężka praca, i chyba tylko Robokop byłby w stanie robić wszystko bez śladu nerwów czy zmęczenia.

      Usuń
  6. Ale ja wiem, ze nikogo nie raza mamy szczesliwe, ale "falszywie idealane", ktore w rozmowach z toba nie wspieraja zrozumieniem, ale glupio-madrze doradzaja i komentuja i mowia jak to u nich jest idealnie i ich dziecko jest the best, a pozniej z czasem wychodzi obluda takich matek (bo na dziecko nie krzycza, a na wszystkich wokol sie wydzieraja na przyklad). A najgorsze, ze takie "matki idealne" staraja sie wpedzic czlowieka w poczucie winy, bo "skoro twoje dziecko nie robi/robi/placze itd." to TWOJA wina i jestes zla matka. Jest sie taka matka jakim jest sie czlowiekiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, z każdym postem coraz bardziej czuję, że mam w Tobie bratnią duszę, bo idealnie odczytujesz moje słowa i rozumiesz dokładnie o co mi chodzi.
      a chodzi mi właśnie o to, co napisałaś...Buziak!

      Usuń
  7. A mnie się wydaje, że Marcie chodziło raczej o takie pozowanie na ideał, kiedy rzeczywistość jest, hmm powiedzmy normalna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo tak, to pozowania na idealną też nie znoszę:/ Ale wierzę, że są kobiety czujące się wyśmienicie w roli matki i żony. Tylko, że ja jestem chyba zbyt wymagająca, aby ot tak, po prostu wyprać skarpety mężowi:D

      Usuń
    2. Wiecie...ja wypiorę skarpetki, ale Ty kąpiesz Dzidziola przez trzy dni z rzędu:D

      Usuń
    3. Dokładnie tak Kinko!!!A najbardziej podoba mi się określenie "że rzeczywistość jest, hmm powiedzmy normalna" ;-)

      Zezullko - ja też fantastycznie czuję się w roli matki i żony, ale momentami mam wszystkiego po kokardy. O, choćby wtedy gdy trzeba skarpety nieswoje prać;-)

      Usuń
  8. hmm no cóż wpis niewątpliwie wzbudził wiele emocji. Mnie jako tako nie denerwują idealne mamy :) idealne dzieci. Jeśli oczywiście idealnym być można. Szapo ba :) tym, które mają wypacynkowane, dzieci jedzą widelczykiem i władają 2 językami 2 wieku 4 lat ( mam takie znajome i dzieciaki). Ja cieszę się tym co mam :) Nasze dzieci są też fajne mniej lub bardziej "idealne" a my same też niezłe, bo w końcu dajemy radę tym wszystkim perfekcyjnym obowiązkom i schematom. Pozdrawiam mniej i bardziej perfekcyjno-idealne mamusie i ich buszujące w łożach pociechy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja idealna nie jestem ale duzo z tej "idealnej" co wymieniłąś miałam i mam :) typu : do szkoły chodziłam do 8 miesiaca ciazy w 9 nie bylo od tyłu widać ze jestem w ciazy zero mdłości na poczatku, poród nie bolał bardzo a trwał 2 godziny ( od 6:40 pierwszy skurcz a o 8:27 dzidzia byla na świecie ) narzeczony obiad zawsze ma, ubrania wyprane i wyprasowane w szafie, dzieco śpi raz dziennie po 3 godziny i w nocy od 20 do 10 bez przerwy ( odkad skonczył miesiac). Spacery 5-godzinne kocham bo i tak sama w domu od rana do wieczora jestem ;/

    Ale za to nerwy mam straszne, bardzo czesto wybucham :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpierw chciałam napisać, że NIEMOŻLIWE!Potem, że grzeszysz swymi nerwami, skoro bobas taki spokojny i mało absorbujący, a na końcu, powiem tyle "Przytulam Cię moja nieidealna koleżanko ciepło, bo choć Cię nie znam, rozumiem bardzo dobrze, bo nikt mi nie wmówi, że bycie matką to łatwy chleb.

      Usuń
    2. to ze spi mozliwe :) bo karmiony MM i tak czesto bywa przy karmieniu tym mlekiem :) grzesze od tygodnia głownie .. bo była trzydniówka, a teraz chyba ząbki ida ( pierwsze ). Ojj nie łatwy ale za to ile radości daje :)

      Usuń
  10. Hehe, a ja się uśmiałam. Pewnie, że są takie mamy. Ale są też te zupełnie normalne. Na miarę ludziej normalności. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że i rozbawić potrafię;-P
      Pozdrawiam normalną;-P

      Usuń
  11. Martuś, pozwoliłam sobie ustosunkować się do Twojego posta na swoim blogu... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. pseudo idealne matki wkurzaja straszliwie szczegolnie jesli Ci ta swoja idealnoscia powiewaja w nos jaby na zlosc. jakby naumyslnie.
    i jak je ominac jesli je non stop napotykasz na ulicy i wszyscy sie z nia przyjazia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie jestem sama w tym odczuciu...Ściskam!

      Usuń
  13. Heh, uśmiałam się :)) I takie oszukiwanie (które nota bene wydaje się być bardziej oszukiwaniem samej siebie niż wszystkich innych) też mnie w gruncie rzeczy bawi :D Nie mam ambicji być ideałem więc i czyjeś przechwałki wielkiego wrażenia na mnie nie robią i we frustrację nie wprowadzają (no, chyba że dzien słaby to i owszem). Tylko jak sobie pomyślę o tej kobiecie, co się nikomu przyznać nie może że czasem i jej jest źle i słabo, to żal mi jej strasznie. Bo przeciez nowe siły przychodzą właśnie po wyrzuceniu z siebie wszystkich żalów, zmęczenia, czasem osamotnienia w problemach - wygada się człowiek, pożali i od razu jest jak nowy. A jak się tak ciągle stoi na baczność bo nie można się przyznać dp słabości... smutno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - mnie też nie ruszają, chyba że mam słabszy dzień, wówczas potrafią dobić. Mnie też żal takich "dzielnych za wszelką cenę". Wkurzają mnie, ale żal mi ich...

      Usuń
  14. Taaaak
    Idealne mamy zawsze ze zrozumieniem i czułością reagują na każdy ryk dziecięcia widząc w tym li i jedynie potrzebę bliskości, z miłością komponują różnorodne menu (jak ja nie cierpię gotować, czasem cieszę się, że dziecko żąda suchej bułki zamiast kolacji bo nie muszę jej przygotowywać, haha), przyrównują kobiety które raz czy dwa w nerwach nie wytrzymały i trzepnęły dziecko w tyłek do kobiet "wychowujących" potomstwo za pomocą bicia, przezywają, że dziecko zjadło gdzieś słodkiego cukierka, ojoj.
    Kocham Cię za ten post.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie - użyłaś kluczowego słowa...ZAWSZE! A zawsze to nawet Matka Teresa święta z pewnością nie była. Jesteśmy tylko ludźmi. Starajmy się pracować nad sobą, ale nie dajmy się złapać w sidła idealności, nie udawajmy niczego!
      Pozdrawiam cieplutko;-)

      Usuń
  15. Moja pierwsza ciąża przebiegała idealnie-zero mdłości,zero zachcianek, które pakowałyby mi 30 kilo w dupsko,trzy godziny przed porodem łaziłam w wysokich obcasach po starówce z równie brzuchatą koleżanką.Poród miałam IDEALNY-2,5 godz.,wspaniały personel ZA DARMO, bóle bardzo znośne, a w tydzień po porodzie weszłam bez problemu (nie WBIŁAM SIE, a weszłam) w spodnie sprzed ciąży.Brak kolek, bezbolesne ząbkowanie,regularne katrmienia i drzemki dziecka,centyle w środkowej normie. Chata sprzątniętam, obiady dla rodziny ugotowane i poporcjowane w zamrażalniku, czas dla siebie,wspaniała mama i teściowa,cudowny mąż, fryzjer, ba!nawet zaprawy na zimę robiłam, ble, ble,ble...I co?Nie czuję się matką idealną, tylko zajebiście szczęśliwą. Szczęśliwą, bo mi się w życiu poszczęściło i szczęśliwą, bo mam wokół siebie wspaniałych bliskich,dzięki którym mogę się czuć idealną, choć wcale taką nie jestem. Mam swoje słabe dni,kiedy nic mi sie nie chce ale nie krzyuczę o tym głośno, bo to jest normalne.Dla mnie doba też ma tylko 24 godziny, ale może po prostu udaje mi się je wykorzystać je tak,by wszyscy byli zadowoleni. Lepiej chyba poszukać w sobie tych drobnostek, z których składa się MATKA IDEALNA, niż krytykowac mamy, które nie narzekają. Tak samo, jak Ciebie drażną matki idealne, tak samo matki nieidealne moga drażnić swoim "tumiwisizmem" i podejściem narzekającym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem tak - gdyby byłam w Twojej skórze, prawdopodobnie też byłabym prawie idealna. Ale nie wierzę, że mimo tak idyllicznego życia, nie masz gorszych dni, nie masz ochoty wyjść z domu, lub po prostu pobyć przez chwilę ze sobą sama. A przyznanie się do tego to nie grzech!
      Jeśli ostentacyjnie nie chwalisz się swoim idealnym życiem, nie mam do Ciebie problemu. Ale jeśli ja ledwo daję radę, bo dostałam od losu trudny przypadek do wychowania i...1000 innych powodów, wówczas taka przechwalająca się matka doprowadza mnie do szału. Pewnie dlatego, że ja też bym tak chciała, a Pan Bóg postanowił, że nie będzie mi to dane i zamiast upajać się idealnością każdego aspektu bycia mamą, codziennie dźwigam ciężki krzyż, a do tego boję się komukolwiek pożalić, żeby nie wyjść na złą matkę, matkę gorszą od takich IDEALNYCH.

      Usuń
    2. Teraz nie do końca Ty mnie zrozumiałaś;-) Ja też mam złe dni, syf w domu, trzaskam drzwiami,dziecku włączam minimini i na kolację podaję parówkę z mikrofali.I wcale nie jestem z tych matek przecwalających sie-chyba w tym komentarzu po raz pierwszy dałam taki upust "swojemu szczęściu", bo kiedy widzę zmęczoną mamą, to wolę ją rozśmieszyć czy wyrwać na kawę, niż udawać idealną, BO NIĄ NI JESTEM. Z drugiej natomiast stromny, Mamy nieidealne widząc mamę szczęśliwą, zazdroszczą jej złośliwie i zawistnie, i to także jest krzywdzące. Bo ani to moja zasługa, ani tym bardziej wina,ze trafił mi się fajny egzemplarz wychowawczy i miły personel na sali porodowej. A Twój post odebrałam właśnie jako atak na moje szczęście i jakoś tak przykro wyszło...Ale w naszym kraju lepiej w ogóle się nie przyznawać,że jest ci dobrze, jesteś szczęśliwa i potrafisz się uśmiechać mimo wszystko, bo w złym tonie jest być po prostu zadowolonym z życia i z siebie człowiek, czyż nie? Pozdrawiam

      Usuń
    3. Nie mam nic przeciwko takim mamom, jak Ty. Owszem - masz rację, czasami bardzo zazdroszczę takim "szczęściarom" i momentami wygrywa taka babska zawiść, gdy akurat u nas jest gorzej. Przyznaję się bez bicia;-)

      Ale ja w swoim poście skupiłam się nie na rzeczywistych szczęściarach, a na IDEALNYCH samochwalach, które dobijają Cię w momencie, gdy Ty akurat masz wszystkiego po kokardy. Wychwytują Twój słaby punkt i wbijają nóż, aby siebie same dowartościować i zrobić sobie dobrze.

      Nie mam nic przeciwko przyznawaniu się, że jest się szczęśliwą. Sama często tak czynię, bo wbrew pozorom w tym swoim czasem bajzlu, jestem też bardzo szczęśliwa. Jednak staram się robić to z umiarem i wyczuciem.
      Nie jestem też typem narzekacza, ale są momenty gdy jest tak strasznie źle,że czuję że muszę się wyżalić, bo inaczej strzelę sobie w łeb. Wówczas robię to dla higieny psychicznej i nie udaję, że ZAWSZE jest cudnie i ZAWSZE daję radę.
      Czasem tylko się boję. Boję się tego wzroku matki idealnej i tekstu typu - A mnie nie zdarzyło się krzyknąć na dziecko. Ja ZAWSZE NAD SOBĄ PANUJĘ...

      Lubię takie konstruktywne dyskusje i bardzo Ci dziękuję. Dziękuję za inny punkt widzenia;-)

      Usuń
  16. Idealnych mam NIE MA - a te co twierdzą, że są to one są idealne tylko w tym gadaniu albo nieprzyznaniu się do wszystkiego.
    Poza tym takie bycie Idealną jak z Twojego opisu powoduje, że tych kobiet nie ma -są tylko sfrustrowane matki, które oszukują siebie i innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za fantastyczny komentarz, utwierdzający mnie w moim poglądzie. Cieszę się, że są jeszcze matki idealne mniej na tym świecie;-)Ściskam!

      Usuń
  17. Hehe, myślę, że nie każdy zrozumiał o co Ci chodziło gdy pisałaś ten post. ;)

    Ja znam tylko jedną taką idealna mamę, która wszystko ma zawsze super łącznie z ząbkującym dzieckiem i porodem. I choć wiem, że z mężem wcale nie ma tak kolorowo jak opowiada, to i tak udaje idealną z idealnym życiem.

    Też nie lubię "takich" idealnych ludzi.
    Bo mam również znajomą, która ma naprawdę złote dziecko i dobrego męża, nie ma na co narzekac i nie narzeka. A jakoś jej prawie idealny świat mnie nie razi. Raz na rok pokłóci się z mężem i tyle. Szczęśliwa szczęściara, w dodatku jak komuś jest gorzej to zamiast się mądrzyć pomaga i pociesza, że będzie lepiej. :))))

    A widzę, że na blogach ostatnio wojna trwa:
    mamy sfrustrowane kontra mamy kochające do upadłego i bez względu na wszystko.
    Chyba tak da się podsumować ten proces :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!Dziękuję!Dziękuję!
      Właśnie o to mi chodziło! Nie mam nic przeciwko szczęściarom, choć podczas moich "gorszych dni" zazdrość mnie zżera. Jednak chodziło mi tutaj o takie matki "kreujące się" na idealne.Dobijające Cię, w momencie gdy widzą, że Tobie coś nie wychodzi.

      A wojna o której mówisz, ma jeszcze drugą płaszczyznę:
      -mamy, które miały mniej szczęścia podczas ciąży, porodu i które dostały "trudniejszy przypadek do wychowania"
      oraz
      - mamy farciary, którym łatwe w obsłudze dziecko pozwala na całą resztę.

      Sama widzę po sobie jak wygląda mój nastrój, wewnętrzny spokój, cierpliwość, dom, mąż, gdy Natanek ma lepszy dzień, a jak gdy od rana do wieczora wyje z krótkimi tylko przerwami.

      Usuń
  18. Niestety ja już na wstępie zostałam zdyskwalifikowana. Wszystko przez to moje cholerne złe samopoczucie i zwolnienie. Było zacisnąć zęby, posłuchać koleżanek i chodzić do pracy przynajmniej do porodu :/
    No chyba, że jest jakiś sposób rehabilitacji: np obiecam, że nigdy przenigdy przez chwilę nie przemknie przez myśl mą, że jestem zmęczona?
    A tak już poważniej, to uważam, że każda mama na swój sposób jest idealna.
    Przynajmniej przez pewien okres czasu dla swojego dziecka :)
    A to dużo ważniejsze niż opinia ludzi postronnych :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się i takiej idealności nie śmiem krytykować. Ale idealności fałszywej - kreowanej nie znoszę!!!
      Pozdrawiam ciepło i życzę Ci abyś znalazła swoją drogę zawodową. Ja też nie miałam gdzie wracać, a teraz mam ochotę wycałować za to mojego byłego szefa;-P

      Usuń
  19. Ale temat...na objętość pracy magisterskiej:-) Ale postaram się streścić:-) Uważam, że takiej instytucji jak mama idealna nie ma. To znaczy jest, ale tylko w naszych głowach. Ogólnie o zjawisko idealności w świecie trudno, bo zawsze znajdzie się kto lub coś bardziej idealnego. A wracając do mam idealnych. Same je tworzymy dzięki naszym wyobrażeniom o świecie, wartościom, kompleksom, oczekiwaniom. I dla każdej z nas ta niedościgniona mama idealna będzie miała inne cechy, za każdym razem wkurzać nas będzie czymś innym. A prawda jest taka, że trzeba odpuścić. Odpuścić sobie, zaakceptować siebie jako mama i kobieta i pozwolić im żyć w tej swojej idealności. Bo one też za czymś gonią, inne mamy je wkurzają, też chcą coś udowodnić. Wiesz Marti bardzo często okazuje się, że za idealnością wiele się kryje...wiele krzywdy i cierpienia. I im więcej tej idealności tym więcej zmor pod maską. Więc let them go...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moja ukochana Evelio niezmiennie mnie rozbraja. Jak ja Cię uwielbiam za tę Twoją równowagę. Wiem, że wszelakie emocje negatywne nie są niczym dobrym, dlatego "wylałam" się tu z nimi, aby upuścić trochę ciśnienie. Ale to, o czym napisałaś muszę przepracować w swojej głowie porządnie. Jak i wiele, wiele innych tematów związanych z posiadaniem dziecka.
      Dziękuję;-*

      Usuń
  20. ja się podłącze pod treść posta Marty.Mnie drażnią w ogóle mamy które UDAJĄ idealne matki a nie to ,że są idealne. Wkurzają mnie matki ciućkające czyli "jakie ty masz syneczku nóżusie piekniusie,mamusine takie serdelusie ukochaniusie".Tak,to mi działa na nerwy.
    I jeszcze do tych IDEALNYCH mam dodałabym przechwałki na temat zajęć dodatkowych swoich pociech typu
    "moje roczne dziecko chodzi trzy razy w tyg na angielski,dwa razy na basen,cztery razy na rytmikę" a poźniej będzie chodziło na tenisa, tańce i karate"
    Jeśli mogę coś od siebie.Też miałam cudny poród,krótki z super opieką.Prywatna położna.Pielęgniarki miłe.Sama ciąża też ok.
    Później zaczęły się schody-ale nie o tym.
    Ja z kolei uwielbiam mamy które potrafią się przyznać,że macierzyństwo bywa momentami cholernie ciężkie,że nie dają rady,że mają jakieś tam problemy.To chodzi o szczerość.Ja się nie wstydze tego ,że czasem krzykne na moją 2,5latke,że czasami mi ręce opadają,że nie dawałam rady jak wstawała po 5 razy w nocy.Uwielbiam mamy które krwistym językiem potrafią opisać macierzyństwo bez lukru.Bo nie uwierze,że te UDAJĄCE MAMY IDEALNE mają każdy dzień taki och i ach cudowny.To jest tylko taka poza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak!Tak!Tak! Właśnie o tę szczerość mi chodzi. Szkoda, że niektóre kobiety szczere przyznanie się do tego, że jest ciężko, że momentami nie wytrzymujemy wycia swych dzieci lub tysiąca innych spraw domowych, pojmują jako tumiwisizm lub jako narzekanie...A wydawałoby się, że wlaśnie matki powinny zrozumieć nas najlepiej i wesprzeć, w końcu jedziemy na jednym wózku...
      Pozdrawiam:-)

      Usuń
  21. Ja chyba też zrozumiałam o co Ci chodziło w tym poście. Szczęśliwa mama to całkiem co innego niż matka idealna. Mi trafił sie egzemplarz grzeczny, choc miewający gorsze dni. I mimo że szaleję na punkcie swojego Syna to bywa, że czasem na niego krzykne, nie zawsze reaguję w 2 sekundy na jego płacz, a czasem sama mam na niego focha :) Nie będę udawac, że nie kłócę się z Mężem przy dziecku, czasem zdarzy mi się przeklnąc, a czasem zostawiłabym tych moich chłopaków i wyszła w cholerę... I mimo że nigdy nie będę postrzegana przez otoczenie jako matka idealna to wiem jedno - dla swojego dziecka jestem ideałem ze wszystkimi swoimi wadami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez sie ciesze, ze sa osoby, ktore zrozumialy tekst Marty:) Bo i ja np i Marta zapewne czujemy sie matkami szczesliwymi, ale mowimy jak jest - nie zawsze rozowo... A mam wrazenie, ze tekstu nie zrozumialy osoby, ktorym brak dystansu - nie tylko do innych, ale przede wszystkim do siebie:) Takich tez trzeba zrozumiec. Albo przynajmniej sie postarac:)

      Usuń
  22. Jaki cudowny komentarz!Dziękuję!
    I jeszcze bardziej dziękuję za tę całą szczerość (zwłaszcza z krzyknięciem i fochem, hahaha). Bardzo to mnie pocieszyło, bo choć stale walczę z tymi swymi wadami z całych sił, to przez takie IDEALNE, mam poczucie, że absolutnie popełniam największy grzech na świecie.

    Stanowczo za rzadko do nas zaglądasz;-)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaglądam za każdym razem :) Tylko nie komentuję :) Ale tym razem musiałam się odezwac :)

      Usuń
  23. Rewelacyjnie napisane!:D
    rzeczywiście dużo mam na swoich blogach i nie tylko piszą jakie mają idealne dzieci i same są idealne...nie zawsze chce się w to wierzyć. Ja też bardzo kocham moje dziecko, ale zwyczajnie czasem chcę zrobić coś sama, z mężem albo przyjaciółmi.
    pS. podoba mi się u Ciebie, więc dodaję do obserwowanych i zapraszam do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za wsparcie!I miły komentarz. Tym bardziej mi miło...A za dodanie - DZIĘKUJĘ!

      Usuń
  24. Uff... jak dobrze, że moje dziecko mieści się w górnej granicy siatki, uwielbiam imprezy z paleniem papierosów na umór gdy siostra pilnuje mi dziecka itd... Ale brawo za wymienienie idealnie wszystkich punktów idealnych mam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa, to ja, szafatosi.. ale nie da się ze strony wpisu zrobić :(

      Usuń
    2. W ogóle coś od dwóch dni rype się w bloggerze. Ale dzięki za komentarz. A co z Twoim projektem?;-)

      Usuń
  25. A ja o dziwo takich matek nie spotykam :) I takich koleżanek nie posiadam, ku mojemu szczęściu. Choć mam wyjątkowy bezproblemowe dziecko, wychodząc z przyjaciółką na piwo wieczorem łapię oddech, a że ona też jest matką, rozumiemy się doskonale. Oddech od dziecka!

    OdpowiedzUsuń
  26. a ja uważam, że każda mama jest idealna dla swojego dziecka...każda z nas stara się jak umie, a nasze dzieci nie mogły by mieć lepszych mam niż my!

    OdpowiedzUsuń
  27. nie ma ludzi idealnych a bajki umie każdy opowiadać

    najlepsza mama to kochająca mama a człówiek nie sprzęt ma prawo się zmęczyć

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.