Ciepło. Coś brzęczy w radiu, aby było raźniej, choć raźniej wcale nie jest.
Nie jest, dopóki nie wejdzie się w głąb swoich myśli.
Myśli...
Myśli, które krążą wokół minionych godzin.
Minionych obrazów.
Wypowiedzianych jeszcze tuż przed chwilą słów...
Ona - krótka, dzianinowa sukienka. Cudna. Niewinna. Takiej jeszcze chyba nigdy jej nie widziałam.
Lekko, leciutko, tyci tyci wypukły brzuszek.
Niby wcale jeszcze nie, ale gdy przyłoży się dłoń, już czuć.
Każda matka wyczuje, że to już jest TEN brzuszek. Taki cudownie nie - pusty...
Zapach jej włosów i ich łaskotanie po policzku, przy gorącym, powitalnym uścisku.
Ciepłe słowa, które w tym samym momencie padają jednako z ust obydwu.
I śmiech...
Wspólny spacer.
To cudne uczucie ręki pod ręką. Serdecznego objęcia w pasie. Tak rzadkie...
Tak przykro rzadkie...
Słowa lęku, obawy przed nieznanym.
Nieznanym, które mnie już jest tak bardzo znajome.
Mętlik w jej głowie, który sama tak dobrze znam.
Spokój w mej własnej, bo już znam...
Spokój i ciepło w sercu, które strasznie chciałabym JEJ przekazać, oddać.
Żeby już była pewna, bez strachu, rozterek...
Słowa, opowieści, dużo słów...
Żeby jak najlepiej zobrazować, przekonać, uspokoić.
Bo przecież nie ma się czego bać.
Bo przecież nic się nie kończy.
Bo przecież to cud się właśnie dzieje prawdziwy.
Bo rozwija się w niej największe JEJ życiowe SZCZĘŚCIE.
I nie, nie jestem wcale wyjątkiem, wyjątkowo kochającym kochać i być kochaną przez maleństwo, moja Kochana...
Bo każdy kto kocha kochać i być kochanym poczuje to samo.
Już za chwilę, za momencik...
Kawka się kończy. Pyszna. Zostaje cienka warstwa pianki na dnie...
Pożegnanie. Ostatnie spojrzenie w te cudne oczy. Tak serdeczne. I już napełnione TYM cudownym spokojem, ciepłem, łagodnością. Choć ONA sama jeszcze o tym nie wie...
Łagodnością...
Łagodnością, która źródło ma w jej łonie...
W tym maleńkim, bijącym szybciutko serduszku. Serduszku, dla którego ONA jest obecnie całym światem.
Całym wszechświatem...
Stworzycielem...
Bezpieczeństwem...
Serduszku, które nikomu, tak jak jej nie ufa...
Serduszku, dla którego ONA jest wszystkim, co posiada...
Choć ONA sama jeszcze o tym nie wie...
W radiu rozchichotana nastolatka pozdrawia chłopaka Krzyśka i siostrę Halinę. Dostaje płytę. Zaczyna lecieć:
Podgłaśniam.
Ogarnia mnie to cudowne uczucie, że mogę wszystko.
Stopa ciężej opada na pedał gazu.
Jeszcze tylko 20 km do mojego największego CUDU...
Masz racje...cudownie jest kochac.
OdpowiedzUsuńCudownie jest tworzyc zycie i cudownie jest dokad wracac.
Nieprawdaż? ;-) ;-*
Usuńpięknie piszesz...
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa!
UsuńAle pięknie napisałaś :)
OdpowiedzUsuńCałusek za ciepłe słowo!
UsuńŁaaaa...wzruszylam się:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam to uczucie wszechmocy :) Z Twoich słów bije szczęście ;)
OdpowiedzUsuńJa też, moja droga, ja też!;-)
UsuńNo wzruszyłam się. Lubię to jak piszesz! Pięknie jest kochać, tworzyć życie, tworzyć CUD! Zapraszam do mojego nowego miejsca :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że komuś podoba się moje bazgranko;-)
Usuńjejku, jak ty to pięknie napisałaś, aż w żołądku mnie smyra :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za przemiłe słowo;-)
Usuńmiędzy słowami...wyskoczyła mi myśl że jesteś z drugim dzidziusiem w ciąży :)) czy wrociłaś do pracy na pełen etat ?? ja zdecydowałam się na pół i jest OK :)))Wiktoriajnka od 4 m-cy chodzi dzielnie do żłobka pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie jestem kochana...Ale też na cztery godzinki dziennie coś tam skrobię swojego;-P
UsuńFajna odskocznia jest;-)Nacio w tym czasie z tatą;-P
między słowami...wyskoczyła mi myśl że jesteś z drugim dzidziusiem w ciąży :)) czy wrociłaś do pracy na pełen etat ?? ja zdecydowałam się na pół i jest OK :)))Wiktoriajnka od 4 m-cy chodzi dzielnie do żłobka pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś=]
OdpowiedzUsuń;-*
UsuńA ja zapraszam na mojego całkiem nowego bloga- mamuśkowego :D
OdpowiedzUsuńtakie to życie mam zalatane, choć tak się przed tym bronię.. ale jestem tu, przy każdym Twoim wpisie. przy każdym słowie. i ta piosenka. taka stara, a tyle sie wspomina przy niej... dziękuje, że jesteś.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jaką ogromną niespodziankę i przyjemność tym komentarzem mi uczyniłaś;-)
UsuńBo ja już myślałam, że tak smęcę i taką beznadzieję tutaj serwuję, naiwnie wierząc, że kogoś to w ogóle interesuje.
Bo tak dawno Cię nie było...
A ja też u Ciebie często;-)Choć ogólnie czasu coraz mniej, a na komentowanie to już w ogóle...Jednak takiego rarytasiku, jak wpis Twój świeżutki odmówić sobie nie potrafię, nawet, gdy zdrowego snu znów godzin siedem zaledwie pozostanie;-)
Ściskam Cię ciepło moja kochana i wyznam Ci jeszcze na zakończenie, że strasznie żałuję, że nie możemy ot takie sobie po prostu, ciepłego latte podwójnie spienionego razem wypić...Że posłuchać na żywo głosu Twego nie mogę, ani poobserwować cery, ruchu ust, czy sposobu związania włosów choćby...Hehhhh szkoda.
takie to życie mam zalatane, choć tak się przed tym bronię.. ale jestem tu, przy każdym Twoim wpisie. przy każdym słowie. i ta piosenka. taka stara, a tyle sie wspomina przy niej... dziękuje, że jesteś.
OdpowiedzUsuńA ja wierze, że taki dzień nadejdzie. teraz dzieci małe. wrzeszczące. u nas budowa. ale planuje na nastepne lato to wszystko nadrobic w najlepszym stylu. Zrobić weekend z Wami - blogowymi przyjaciółmi. z muzyką, winem, kolacją, noclegiem u mnie. Dziecko i męża wyśle w pieruny. Bo ja jutro ani pojutrze zapomnieć o Tobie nie zamierzam. ot co! :)
OdpowiedzUsuńwzruszyłam się
OdpowiedzUsuńI've been browsing onlijne more than 2 hours today,
OdpowiedzUsuńyet I never found any interesting article like
yours. It is pretty worth enough for me. Personally,
if all site owners and bloggers made gkod content as you did, the internet will be much more useful than ever before.
Feel free to surf tto my homepage black mold treatment weather in rio rancho nm