Nie biję.
Nigdy nie uderzyłam swojego dziecka. Nie uderzyłam, mimo, że sama nie raz dostałam w skórę.
Nie uderzyłam, mimo, że jestem z tych mam mniej wytrzymałych nerwowo i mocno nad sobą pracuję, aby nad złością swą przy dziecku zapanować.
Nie uderzyłam, mimo, że nie raz czułam w sobie ten odruch.
Nie wyobrażam sobie bić stworzenia, które z takim wysiłkiem i bólem wydałam na świat.
Nie wyobrażam sobie bić człowieka, ktorego kocham, jak nikogo innego na świecie.
W pupę nie biję też. I nie cierpię tępego myślenia, że pupa to nie dziecko i bicie w nią to nie bicie.
Nie nawidzę ludzi, którzy krzywdzą dzieci. I mimo, że nie cierpię przemocy, chętnie ustawiłabym ich pod ścianą i...
Nacio jest od dwóch dni chory. Tak porządnie. Z gorączką, kaszlem i gilami. Zawsze, gdy jest chory, śpi bardzo niespokonie. "Wędruje" wtedy po łóżku. Dziś tak wędrował, że z niego spadł. Za łóżko, między łóżko, a ścianę.
Nagły krzyk i płacz postawił nas na równe nogi. To było najszybsze otrzeźwienie z sennego marazmu, jakie przeżyłam. Szybko chwyciłam maluszka w ramiona. Utuliłam. Uspokoił się. Zasnęliśmy.
Kiedy dziś rano otworzyłam oczy i popatrzyłam w jego twarzyczkę, oblał mnie zimny pot, a w sercu tak mnie ścisnęło, że prawie stanęło w miejscu. Mój synek ma limo! Od oczka, na sam policzek. Emocji i bólu, które się we mnie budzą, za każdym razem, gdy spoglądam na jego buźkę nie da się opisać. Mój synek wygląda, jakby ktoś go pobił. A kto może TAK pobić dwulatka...
I tłumaczenie, że z łóżka spadł... Jak można nabić sobie limo spadając z łóżka?Jestem pewna, że nawet w niejednym z Was obudziły się teraz takie wątpliwości. A gdybyście zobaczyli Natanka, to wątpliwości te spotęgowałyby się dwukrotnie.
I myślę, że każdy rodzic nie raz odczuwał ten wstyd, za "obrażenia" na ciele swojego dziecka. Bo przecież JA NIE BIJĘ, więc tym trudniej mi zaakceptować, że ktoś mógłby mnie o to posądzić.
A może ktoś z Was zna jakiś sposób, jak poradzić sobie z tym okropnym poczuciem winy, że moje dziecko, nie dosyć że cierpi, to wygląda, jakby było bite... Bo ja mam ochotę strzelić sobie w łeb...
Ja juz przestałam się tłumaczyć. moje dzieci, a zwłaszcza Wiak jest mistrzynią w kolekcjonowaniu siniaków. Kidyś miałam podobne podejście przy pierwszych siniakach Mateusza po bliskim spotkaniu z ...czymś. Zawsze jak kogoś spotkałam to tłumaczyłam, że nie wyrobił, że w róg stołu, że spadł...Wszyscy, z którymi rozmawiałam mówili, że u dzieci to normalne, bo nie upilnujesz, nie nadążysz...
OdpowiedzUsuńW końcu uznałam, że tłumaczą się tylko winni i zaczełam raczej opowiadać "przygody" z tym związane, na wesoło, bo przeciez pierwszy stres i strach minął. Może ta metoda?
Ale i tak jak patrze na siniaka u dziecka to wzdycham, to jednak silniejsze.
Na "pocieszenie" dodam, że choćby nie wiem co, nie ustrzeżesz od siniaków. One są wpisane w dzieciństwo.
Trzymaj się.
Dziękuję Ci za radę;-)Już ją nawet wykorzystałam;-) I bardzo pocieszył mnie Twój komentarz. Tego potrzebowałam...;-*
UsuńA wszystkimi opiniami innych tak się przejmujesz?
OdpowiedzUsuńCzy to wyjątkowy przypadek?
Staram się nie przejmować...Poza tymi wartościowymi.Ale "staram się" nie oznacza, że zawsze mi to wychodzi;-)
UsuńU mnie dzieciaki wiecznie poobijane i posiniaczone - czasem zastanawiam się kiedy ktoś mnie posądzi o znęcanie się nad dziećmi :| Niestety taka ich uroda, ze gdy tylko się o coś uderzą od razu robi im się siniak...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, wiem że są dzieci u których od razu robią się brzydkie siniaki. Ja może dlatego tak przeżywam, że u Nacia to rzadkość...I to w dodatku typowe limo...
Usuńoj bidulek, niech zdrowieje szybko! A limo zejdzie niedlugo. Bic nie wolno, NIGDY i podpisuje sie obiema rekami pod tym co napisalas na temat przemocy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za ciepłe słowa...;-*
UsuńMartuś, nie umiem Ci poradzić, ale przytulam mocno*
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa...I za przytulenie tym bardziej...;-*
UsuńSama doskonale wiesz, że to nie jest twoja wina, więc nie ma co się tak denerwować :)
OdpowiedzUsuńZdrówka! :*
Dzięki;-*
UsuńOj znam to uczucie...ale nie dokładaj sobie,bo to nie Twoja wina.Nie tylko Tobie dziecko spadło z łóżka...Każdemu może się zdarzyć,jesteśmy ludźmi nie cyborgami.Poczucie winy minie a Ty pewnie drugi raz nie dopuścisz,żeby coś podobnego się wydarzyło.
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę :*
Dziękuję za mądre słowa otuchy...To się nazywa wsparcie;-*
Usuńo kurde biedny ale takie mocne czy tylko czerwonawe. wypadki sie zdarzaja a i pod okiem modl sobie napbic! sliczna ta koszulka z sowka kooocham ladnie tu u Ciebie bardzo mi sie podoba. zapraszam i do nas bedzie nam bardzo milo jak zajrzysz a jeszcze bardziej jak poznamy twoja opinie na tematy o ktorych pisze :) pozdrawiam http://dzieciozmaganiamatki.blogspot.co.uk/
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa;-)Limo prawdziwe, najprawdziwsze. Najpierw czerwone i spuchnięte, dzisiaj już sino-fioletowe. Klasyk...
UsuńCo za zbieg okoliczności. Mój Kosta też nabił sobie tej nocy limo, w łóżeczku! Omal nie dostaliśmy zawału wyrwani ze snu. Potem zasnęliśmy dopiero o 4:30 czyli po 4 godzinach od "wypadku".
OdpowiedzUsuńKurcze, niesamowite...Mam nadzieję, że Wasze szybko zlazło...Nasze dziś przybrało kolor sino-fioletowy...I dalej mnie zasmuca.
UsuńNie wiem, nie powiem Ci jak sobie z tym radzić. Luśka ma szaloną skłonność do obijania się o różne miejsca i sprzęty i nabijania sobie guzów. Za każdym razem czuję się jak wyrodna matka. Na to uczucie nie znam niestety lekarstwa - za to na guzy krwiaki i siniaki najlepszy jest Arcalen :) Głowa do góry Martuś, jeszcze nie jeden taki moment przed nami :)
OdpowiedzUsuńDzięki za dobrą radę. Właśnie zastanawiałam się, czy jest coś co sprawi, że limo szybciej zejdzie.Ściskam cieplutko;-)
Usuńczy ktoś obcy jakiś przechodzień sąsiad, ktoś nau licy skomentował to "limo"?
OdpowiedzUsuńjak tak..... to jemu powinno się oberwać łeb.ludzie patrzą i "jadą" na tym co widzą. skoro dziercko ma "limo" to musi być przemoc, skoro ktoś jest gruby to musi żreć, ( a może być chory i stąc otyłość - tylko do zwojów mózgowych ludzi to nie może dotrzeć ), skoro jest blondynka zapewne jest głupia( nie pomyślą, że po prostu lubi blind i tyle)
rozumiem co czujesz i to doskonale. 2 i pół latki często szalejąc w zabawie coś sobie obiją i wiem jsk głupio to wygląda i jak głuopio sie z tym czujesz. Tomuś też raz "zrobił sobie" ti "limo" w podobny sposób. jest dzieckiem żywym ruchliwym i szaleje. i skakał po łóżku nim ktokowliek zdążył zareagować spadł uderzając się o ławę. wyglądało to tragicznie ale skończyło siętylko na płaczu. jesu...jak mi potem głupio byłó jak z nim gdzieś wyxchodziłam nam iast czy do sklepu...ludzie "palili" mnie wzrokiem bo jak jest "lomo" tio w ich mniemaniu pewnie znęcam się nad dzieckiem i Bóg wie co jeszcze.
niestety taka jest nasza polska mentalność, pewnie więszkość z\ tych ludzi samo mają dzieci, które przez ten etap przechodziły jednak zbyt łatwo oceniają drugiego.
gdyby jednak ktoś skomentował nie przebieraj w słowach, nie mozna sobie pozwalać na takie zachowania ze strony ludzi.
a poza tym masz chłópaka;))) chłopaki rozrabiają szaleję i pewnie jeszcze niejedo "lino" czy obradry łokieć kolano przez tobą obny jak najmniej;)
Nie kochana, nikt tego nie skomentował. Tylko ja podskórnie czuję chyba myśli innych. Może dlatego, że we mnie samej budzą się podobne myśli, gdy widzę takie typowe obrażenia, które zwykle powstają w wyniku przemocy, jak limo. Guz to inna sprawa...Guza nabić sobie można bardzo łatwo, limo trudniej. A co szufladkowania - zgadzam się.Bywa jednak i tak, że blondynka jest blondynką mentalnie również, a posiniaczone dziecko rzeczywiście jest bite...
Usuńmoże troszkę złe przykłady szufladkowania podałam, ale sens został zawarty;) ja też czuję się w takich sytuacjach tak jak ty.
UsuńWiecie, tak was czytam i przeraza mnie to. Ja widząc normalnie dziecko z siniakami nawet nie myslę, że ktoś je leje. Jak byłam mała miałam zawsze jakieś siniaki i uwazam, że to normalne u dzieci. Pewnie dlatego innych też oceniam wg siebie i nie pale wzrokiem.
OdpowiedzUsuńMoi sąsiedzcy rówieśnicy byli lani przez ojca i na zewnatrz nie było nic widać, więc cos tu jest nie halo...
To prawda, ze przemocy często nie widać.
UsuńJednak czasem kiedy patrzę na te dzieciaczki pobite przez rodziców, które trafiają do szpitala, to aż...No a limo to taki typowy właśnie ślad po rękoczynie...Myślę, że siniaka na czółku aż tak bym się nie wstydziła;-)
trzynaj sie cieplo i nie przejmuj Sciskamy mocno spod Komornik
OdpowiedzUsuńŚciskam nie mniej ciepło. Z Zielonej Góry;-)
UsuńTrzeba wyluzować. Moja Lenka potrafi jednego dnia nabijać sobie 5 guzów, tłuc się niemiłosiernie. Czoło miała usłane guzami setki razy. I tyle. Nie tłumaczę bo to normalne. Dzieci to małe tłuczki, tłuką się o wszystko i wszędzie ;)
OdpowiedzUsuń