Każdy kandydat na rodzica ma w głowie wiele wyobrażeń.
Imaginuje sobie i kreuje różne obrazy, które zazwyczaj w zderzeniu z rzeczywistością ulatują w powietrze dużo szybciej, niż ich autor może sobie wyobrazić.
Tego lata mamy za sobą ładnych kilkadziesiąt dni wśród nadmorskich krajobrazów.
Nieświadomych jeszcze przed - rodziców, uświadamiam, że dla każdego RODZICA w skład nadmorskiego pejzażu, w dużej mierze, wchodzą także stacjonarne pojazdy na monety oraz...;-P
Stragany.;-P
Z zabawkami...
Zazwyczaj chińskiego pochodzenia...
Jako matka kołysząca jeszcze swe dziecię pod sercem miałam bardzo silne postanowienie, że otóż MOJE DZIECIĘ będzie się bawić tylko BARDZO PRZEMYŚLANYMI zabawkami.
Głównie EDUKACYJNYMI.
Oraz oczywiście EKOLOGICZNYMI.
Wracając do straganów...
Synu wie, że z matką nie ma żartów.
Po kilku próbach negocjacji na początku lata nauczył się już, że:
Matka zabawek na zawołanie nie kupuje.
Te zabawki na straganie należą do tejże oto pani, która się do nas teraz uśmiecha.
O, tej właśnie.
I dlatego nie można ich sobie po prostu zabrać...bo Pani byłaby raczej niezadowolona.
Dzięki życzliwości ów Pani można natomiast je sobie pooglądać...
A pieska co szczeka i chodzi to można nawet pogłaskać.
I odejść.
Grzecznie.
Ewentualnie pomachać można jeszcze na pożegnanie...
Synu podporządkował się w temacie straganowym całkowicie, jednak zachwyt z jakim reagował za każdym razem, gdy w polu jego widzenia pojawiał się ów pies piszcząco - szczekająco - chodząco - oczyma świecący, był każdorazowo tak rozczulający, że w końcu uległam.
Nieproszona.
Nieterroryzowana krzykami czy pokładaniem się ostentacyjnie na chodniku.
Dobrowolnie, niczym nieprzymuszona zakupiłam psa nacji chińskiej za całe czternaście złotych.
Wręczyłam go następnie mojemu dwulatkowi, którego nigdy nie podejrzewałam nawet o tak wysoce rozwinięte pokłady opiekuńczości, czułości i empatii.
A obserwując z jakim namaszczeniem maluch układa swego chińskiego przyjaciela do snu w swych ramionach, przekonałam się, że z całą pewnością jest dla Niego najwspanialszą zabawką na świecie...
I to nic, że nie edukacyjną...;-P
My też go mieliśmy, szybko się zepsuł ....ale najważniejsze, że dziecko się dobrze bawi....
OdpowiedzUsuńHahahahha. Krotki żywot chińskiego psa...;-)
Usuńteż pamiętam jak się upierałam przy zabawkach eko itp. aż zauważyłam, że małemu tak niewiele do szczęścia wystarczy, ostatnio u nas królują kręgle:))
OdpowiedzUsuńZarzekała się baba tzn. żaba błota;-P
UsuńO jaaa, pamiętam te potworki, kiedy byłam mała każdy niemal miał takiego :)
OdpowiedzUsuńJa też miałam...Jednak jakość jakaś taka lepsiejsza była.
Usuńjak to nie edukacyjna? Jak to? A ta fala empatii? Nawet Chińczycy czegoś potrafią nauczyć, choć trochę "po chińsku" :)))
OdpowiedzUsuńPoniekąd rzeczywiscie tak sobie można to tłumaczyć;-)
Usuńhaha mam to samo z zabawakami:) ostatnio trafil nam sie chinski slon za 15 zyla. nawet bez etykiety:) radosci co niemiara
OdpowiedzUsuń;-)Słoń to musi być czad!
UsuńHe he,mamy w domu identycznego... Kwoty nie pamiętam-za to zakup i owszem: Międzyzdroje, a moja Córcia miała znacznie więcej niż 2lata i ten piesek był "absolutnie wyjątkowy, taki śliczny, cudowny, ładny..." Zepsuł się zanim wróciliśmy do domu, ale to nic... Nawet zepsuty leży w pojemniku z innymi pieskami (między innymi równie wyjątkowym i niepowtarzalnym kundelkiem ze Szklarskiej) i jest wyciągany raz na pół roku... Tak, moja Córka to typ zbieracza :)
OdpowiedzUsuńNasz zakupiony w Świnoujściu...
UsuńOgólnie rzecz ujmując działa...
Tylko baterie się wyczerpały, bo Nacio w ogóle nie chciał go wyłączyć...;-)
Aż zostaliśmy wyproszeni z nadmorskiego jubilera;-)
Myślę, że to był bardzo obfity miot, bo pamiętam, że gdzieś jeszcze te chińskie rasowce widziałam, ale wystarczyło jedno spojrzenie na Córkę, żeby była jasność, że kolejnego nie kupujemy :) Ach te Dzieci :)
UsuńA jubiler? Niech żałuje! Stracił klientów :)
To ci mały negocjator ;) Jednak zmiękczył twoje serce hihihi :)
OdpowiedzUsuńJakby nie patrząc...;-P
UsuńPies nacji chińskiej za całe czternaście złotych....padłam ze śmiechu :)
OdpowiedzUsuńHihihi, cieszę się, że poprawiłam Ci humor;-)
Usuńokazuje się, że wszystko może być edukacyjne :D
OdpowiedzUsuńChyba tak...;-P
Usuńskad ja to znam. Ile dokladnie Natanek ma, rowno 2 lata czy wiecej juz? Sliczna czapeczka w paski, no i oczywiscie jak zawsze przesliczny Twoj syncio!
OdpowiedzUsuńTak, dwa latka...No i oczywiście dziękujemy za miłe słowo;-)
UsuńPatrząc na synka opiekuńcze zachowania wobec pieska, to można by się pokusić o stwierdzenie, że zabawka jednak w pewnym sensie jest edukacyjna :) I u nas swego czasu podobny piesek stał się zabawką niesamowicie absorbującą, do czasu gdy Bąbelek nauczyła się, jak wyjmuje się baterie... Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńHahahaha;-)Nasz pies ma baterie w schowku zamykanym na śrubkę;-P
UsuńSerdecznie zapraszam http://mamimunka.blogspot.com/ dopiero zaczynam i liczę na obserwację ! :)
OdpowiedzUsuńwitam u nas i pozdrawiam ciepło;-)
UsuńEj...my dostaliśmy właśnie takiego piszczącego, ŚPIEWAJĄCEGO (???), świecącego oczami, całego PLASTIKOWEGO (!) psa od gości... I do tej pory Julo ma świeczki w oczach jak się go włączy. Zwiewa do drugiego pokoju:D
OdpowiedzUsuńWasz przynajmniej ma sierść! Uwierz, Wasz przy naszym jest piękny!:D
Nasz tak reagował na zakupiony przez babcię super wypasiony samochód co jeździł, grał i świecił;-P
UsuńA najbardziej żal było zawiedzionej babci...;-)
Ej...my dostaliśmy właśnie takiego piszczącego, ŚPIEWAJĄCEGO (???), świecącego oczami, całego PLASTIKOWEGO (!) psa od gości... I do tej pory Julo ma świeczki w oczach jak się go włączy. Zwiewa do drugiego pokoju:D
OdpowiedzUsuńWasz przynajmniej ma sierść! Uwierz, Wasz przy naszym jest piękny!:D
co z twego że nieekologiczny, nieedukacjyny i nie do końca przemyślany;) patrz jak dziecię tuli tego pieska serce mięknie
OdpowiedzUsuńOj mięknie, a zwłaszcza, gdy Syncio czule układał go obok siebie do snu...
UsuńPamiętam go ze swojego dzieciństwa ;) U nas u starszego nadal chyba najlepsze lego cały czas, a poza tym wszystko co z nami i na świeżym powietrzu, właściwie dzięki wyobraźni wszystko jest dla niego zabawką. Młodszy wszedł w etap fascynacji metkami, tasiemkami i męczy uszyte przeze mnie kiedyś miętolmetki ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŁał no to Twoje dzieciaczki bawią się bardzo ekologicznie i edukacyjnie;-P
UsuńŚciskam!
Ja tez pamietam ze mialam takiego jak bylam mala! Skoro jeszcze mozna go dostac na straganach to znaczy ze ma spore wziecie! :) A ciekawe komu ten piesek podobal sie bardziej-synkowi czy mamusi:)
OdpowiedzUsuńNie, nie kochana o tak słaby gust, to proszę mnie nawet nie podejrzewać;-P
UsuńWitam Cię na moim blogu i zapraszam częściej;-)
Jaki fajny synuś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Ściskam cieplutko!
UsuńI jak tu nie kochać dzieci:) Nieważne ile się natłumaczysz i co sobie postanowisz dzieci i tak wynegocjują warunki tak aby korzyść była po ich stronie :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy do nas http://memoriems.blogspot.com/
Bo dzieci to mega spryciarze! Normalnie prawie inny gatunek;-)
UsuńSą tak cudownie inni od dorosłych;-)
Tzn. inne - oczywiście;-)
Usuńconfirm the gear over for damage, and order when it works.
OdpowiedzUsuńTake photos from the top of a hill, or off the side of a yacht.
Just just take as numerous photos as you can, tweaking as you go and you will
quickly have a gorgeous however daily life masterpiece.
Feel free to surf to my web site; online photography courses for beginners