Klimatyzowaną salę wypełniały dźwięki energicznej muzyki.
Dzisiaj dobrze się jechało.
- Raz...Dwa...Trzy... - instruktorka podawała rytm do jazdy.
Po pewnym czasie człowiek wpada w swego rodzaju hipnozę.
Rozgrzana krew...
Dotleniony mózg...
W umyśle łagodnym strumieniem zaczynają przepływać myśli.
Pojawia się obraz wysmarowanego fioletem kikucika pępowiny...
Tak...To jej powiedziałam...
Ale żeby gaziki jałowe kupiła...
Tego nie...Kurcze!
Pewnie wie ze szkoły rodzenia...
Pępowinka...
Sucha pępowinka na małym wydętym brzuszku, który napina się od płaczu.
Cieplutkie, najgładsze na świecie ciałko...
Dziecko...
Maleństwo...
Boże, jakie to niesamowite! Moja przyjaciółka już jutro będzie miała w swoich objęciach swój ósmy cud świata...
Moja Paulka urodzi sobie maleńkiego syneczka...
I doświadczy tego absolutnie niewyobrażalnego cudu, jakim jest wydanie na świat dziecka...
Poczuje WSZYSTKIE TE EMOCJE...
Niesamowite!
Czy ja aby o niczym nie zapomniałam...
Czy o wszystkim opowiedziałam...Wytłumaczyłam...
Chyba tak...
Ostatnio pokazałam jak karmić piersią...Bo mnie nikt nie pokazał...
Przeszłyśmy przez tę ciążę razem. Od pierwszego dnia, gdy zobaczyła dwie kreseczki na teście .
Wiem, jakim wyzwaniem bywa noszenie w łonie dzieciątka, dlatego bardzo chciałam zawsze być obok. W tej wspólnej wędrówce starałam się wesprzeć.
Pocieszyć.
Wytłumaczyć.
Dać wszystko to, czego mnie - zagubionej ciężarówce brakowało.
Mimo odległości spotykałyśmy się regularnie co najmniej raz w miesiącu. Stale wisiałyśmy na telefonie.
I w ten sposób dotarłyśmy do końca tej drogi.
Odprowadziłam Ją do drzwi.
Drzwi do cudownego świata, jakim jest macierzyństwo.
Ostrzegłam...
Żeby uchronić od rozczarowań.
Dzisiaj stoimy przed tymi drzwiami razem.
Jutro Ona naciśnie klamkę...
A ja będę czekała po drugiej stronie...
I wtedy ze spokojem i radością na twarzy zacznę obserwować, jak zanurza się w szczęściu...
Jest ogromną szczęściarą, bo ma Twoje wsparcie i doświadczenie!
OdpowiedzUsuńJa jestem ogromną szczęściarą...
UsuńPowodzenia dla przyjaciolki!
OdpowiedzUsuńJuz jutro....
Dzięki!Wszystko się udało, dzidziuś jest fantastyczny;-)
UsuńCudowny post ;-) ciepły i wzruszający ;-) przypomniałaś mi jak to było ;-) a Twojej przyjaciółce trochę zazdroszczę że w tak ważnych a jednocześnie czasem trudnych bo zupełnie nowych doświadczeniach ma kogoś tak bliskiego i zaangażowanego ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję;-)Strasznie miłe słowa;-)
UsuńPiękne ...
OdpowiedzUsuńŻyczę, by za drzwiami czekało samo szczęście :)
Dobre słowa. Szczególnie ostatnie zdanie!
OdpowiedzUsuńDziękuję;-*
UsuńSzczęściara :) Dobrze mieć w ciąży kogoś, kto faktycznie wspiera i doradza a nie mądrzy się i straszy... szczęśliwego rozwiązania życzę!!!!
OdpowiedzUsuńRozwiązanie było szczęśliwe;-)Juleczek jest zdrowy i cudny, a mama bardzo dzielna;-)
Usuńwzruszające, piękne... cudownie mieć taką przyjaciółkę jak Ty, czasem w pogoni za codziennością zapominamy, co jest naprawdę ważne, a Ty nam to pięknie dziś przypomniałaś :)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla przyjaciółki!!
A jeśli mogę coś polecić to do pępuszka Octenisept w sprayu.
Mi polecono 3,5 roku temu w szpitalu jak wychodziłam po porodzie do domu.Wtedy już zalecano każdej mamie.Przynajmniej w moim mieście.Od fioletu się już odchodzi.
Octenisept jest prosty w obsłudze.Nie brudzi.A pępuszek odpada migiem.
Szczerze polecam.
Marta
A właśnie że ja znam octenisept i nie jestem zwolenniczką;-)stary dobry fiolet dociera przy pomocy patyczka w każdy zakamarek, a to jest bardzo ważne. Brudzi tylko przez kilka sekund, zanim nie wyschnie, ale i tak super się spiera.Nam też pępuszek odpadł w mig;-)
UsuńCo kraj - to obyczaj, hihi.
ale dziękuję za miłe słowa;-)
przepięknie :)
OdpowiedzUsuńi nic więcej :D bo nie chcę tego zepsuć :*
<3 rozczulające
OdpowiedzUsuń