Kiedy byłam w ciąży, przestałam jeździć autem.
Wkręciłam sobie, że nie wolno kusić losu.
Potem, już po porodzie nadal się bałam.
Bałam się, że się oduczyłam.
Oduczyłam się, mimo że kilka lat jeździłam niemalże zawodowo.
W końcu wsiadłam.
To było wieeelkie przeżycie.
Okazało się, że nic nie zapomniałam, a prowadzenie auta jest proste jak ogórek szklarniowy z marketu.
Podobnie było z odpieluchowaniem malucha.
NIE DA SIĘ - wyryte miałam w głowie.
Przerażona własnymi wizjami zasikania przez małoletniego całego naszego mieszkania, odkładałam godzinę zero z tygodnia na tydzień.
Zasikane dywany.
Zasikane łóżko.
Zasikana kanapa...
Ba, nawet może jeszcze gorzej - ana...
Nie! Nie! Nie!
To na bank będzie koszmar!
Koszmar...
Koszmarek może raczej.
Jednodniowy był.
Trzy plamy na dywanie - ot co.
Po czym na drugi dzień nasz genialny pierworodny zaskoczył, że siusia się do nocnika, bo wtedy rodzice się cieszą i tyle.
Ot całe odpieluchowanie.
Podobne ograniczenie męczyło mnie od kilku tygodni.
Zauważyliście pewnie, że od jakiegoś czasu zdjęć brak.
W zapasy się nie wyposażyłam, na dworze ziąb i w otoczeniu szarzyzna.
No nie - fotografowanie w takich warunkach jakoś mnie nie jara (sama nie wierzę, że używam tego kolokwializmu).
Teoretycznie można w domu...
Nie raz podziwiam zdjęcia koleżanek blogerek, robione tylko we wnętrzu.
Cudowne są.
No tak, tylko że na moim poziomie wiedzy fotograficznej, to w domu, nigdy w życiu mi nie wyjdzie.
Jednak tęsknota za fotografowaniem zwyciężyła.
Poczytałam. Popytałam.
Trochę zaimprowizowałam i tak oto powstało kilka zdjęć w naszym domu, którym do ideału jakościowego daleko, ale i tak jestem ogromnie szczęśliwa, że znów udało mi się przeskoczyć własne ograniczenie w osobistej mej głowie...
W roli głównej - spodeniachy od ZEZUZULLI.
Markę mojej sąsiadki z bloga obok kocham dozgonnie. Ten fason spodni UWIELBIAM, jak żaden inny.
W drodze do nas jest już druga para w innym kolorze. Nie mogłam sobie odmówić.
Mam wrażenie, że ogarnął mnie zezuzullocholizm - uzależnienie od nowatorstwa, oryginalności i jakości.
Zapraszam...
Czapka - Little Rose & Brothers TUTAJ
Komin - Tchibo - sklep
Sweterek - Marks&Spencer - mój ulubiony S.H.
Bluzeczka - Zara - sklep
Spodnie - Zezuzulla - TUTAJ
Kaloszki - Coccodrillo - sklep
Bardzo ladne zdjecia!
OdpowiedzUsuńZ tym ograniczaniem masz racje... czasami z gory niepotrzebnie hamujemy siebie samych... Z autem mialam podobnie, przestalam jezdzic w piatym miesiacu ciazy... wrocilam za kierownice po ponad 2 latach i okazalo sie, ze niepotrzebnie denerwowalam sie tym powrotem :)
Hahahaha, no to cieszę się.Tak! cieszę się, bo się okazuje, że nie tylko ja mam jakieś dziwne wkręty;-)
UsuńJak to kochana mój tata mówi: Wszystko się, wystarczy chcieć i się przełamać :) A fotki wyszły pięknie.
OdpowiedzUsuńDzięki!Jak się nie da? Jak się da!;-)
UsuńSuper Kobieto! No cudnie... Nacio to urodzony model! ;)
OdpowiedzUsuńOoooooooo, dzięki za takie miłe słowa;-*
Usuńoj tam oj tam. jak się nie da, skoro jak widać, jednak się da:-) Zdjęcia super! Takie ciepłe! Mówisz, że jednak się skusiłaś. Ja też tak obok nich krążę i krążę i pieniędzy trochę żal. Ale chyba się skuszę. P.S. i co ja widzę TAPETA! ulubiona:-)
OdpowiedzUsuńOj tak, kochana troszkę żal, bo kwota niemała. Ale powiem Ci w sekrecie, że wszelkie żale mijają, jak tylko ubierasz je maluchowi;-)Są absolutnie genialne;-)Super bawełna.Idealne na rajty;-)
UsuńMamy też gatki! I przyznajemy że są boskie! :)
OdpowiedzUsuńA Twój młody słodziachny na tych ostatnich fotkach :)
Wiem, wiem widziałam;-P Dziękuje za miłe słowa i ściskam cieplutko;-)
UsuńJak Model uroczy to jakie mają być zdjęcia?? Piękne są!!! Pozdrawiam, Ola
OdpowiedzUsuńCiesze się...I ściskam cieplutko!
UsuńGratuluję ekspresowego odpieluchowania! :) ja też sobie wmówiłam, że będzie ciężko, a jak będzie to zobaczymy:) mam wielką nadzieję, że tak jak u Was...zdjęcia super i gatki genialne!
OdpowiedzUsuńDzięki! I trzymam kciuki za Was! Nie taki diabeł straszny, pod warunkiem że dzieciaczek jest już w pełni gotów.
UsuńWszystko się da;) trochę wiary w siebie kobitki:)
OdpowiedzUsuńNacio jak zwykle uroczy, stylowka genialna, a spodniami jestem oczarnowana! Mój jeszcze nienarodzony synek jest już ubrany na bodajże pierwsze pol roku hihi:D wiec na takie spodenki musze cierpliwie czekac, tak jak na te szare dresy od firmy KAAN, genialne maja ubrania dla chłopca, polecam;)
Dzięki za cenną podpowiedź! Oj doczekasz się i Ty kochana. To jest po prostu modowy SZAŁ!;-)
UsuńZdradzisz gdzie można dostać taki cudowny, drewniany wózek, który pojawił się na zdjęciach w tle ? :) Super zdjęcia.
OdpowiedzUsuńA wózek, to kupiłam kochana na naszej giełdzie, na starociach. I powiem Ci tylko, że wyglądał zuuuuuuuuuuuupełnie inaczej;-)
UsuńEch, najgorzej to sobie coś wbić do głowy, bo z wybiciem później trudno... Ale jak widać nie ma rzeczy niemożliwych :) Zdjęcia super. Nacio niczym profesjonalista :) A i wnętrza piękne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję!Dziękuję!Dziękuję! I ściskam mocno!
Usuńnic nie brakuje tym zdjęciom. ABSOLUTNIE. I jak zwykle Nacio podbił moje serce :D
OdpowiedzUsuńAaaaach dziękuje Sylwia! Jak zwykle przemiły komentarz! A jak Ty się czujesz kochana?;-)
Usuń"Jaram sie" jak widze te zdjecia;)Super wyszlo!
OdpowiedzUsuńA z Nacia to juz duzy chlopczyk sie robi:)
Sliczny jest:)
Oj tak, duży...Ale z drugiej strony jednak cały czas taaaaaki malutki...Dzięki za milutki komentarz!
UsuńCudne zdjęcia i ten kolorek sweterka i szalika :) Tak, najgorsze są takie ograniczenia siedzące w naszej głowie. Też mam takie.
OdpowiedzUsuńDzięki!;-*
UsuńPS. Chyba każdy ma, ale jaka frajda, gdy uda się je pokonać;-)
U nas było to samo z:
OdpowiedzUsuńpieluchami
dalekimi wyjazdami
ze smoczkiem
z kilometrowymi spacerami bez wózka
jazdą autobusami
awokado (bo przecież na bank nie polubi)
i tak dalej, i tak dalej...
Marta, uwielbiam te Twoje zdjęcia! No dosłownie uwielbiam!
Oj tak!Tak! Z tym wszystkim mieliśmy dokładnie tak samo!Jakie to śmieszne zjawisko społeczne;-)
UsuńNo i ogromnie dziękuję za taka wspaniałą pochwałę. Aż jestem wzruszona...Bo należysz Emilko do czołówki moich ulubionych fotografek;-) A tu taki komplement... Może nawet zacznę wierzyć, że jednak coś mi wychodzi czasami...;-)
Ograniczenia też mam i mąż mi zawsze je "wypomina"np: a autem też się bałaś jeździć (ba nawet zapalić sie bałam) ;). Dobrze że z czasem udaje się je nam pokonywać i cieszyć sukcesami:)
OdpowiedzUsuńNacio jest jak zawsze PIĘKNY !!! Kolory dobranych ubrań cudne !:)
Baardzo dobrze, że się przełamałaś, bo zdjęcia są śliczne. A Nacio świetnie pozuje!!! :)
OdpowiedzUsuń