poniedziałek, 11 stycznia 2016

Głupia jak but.

Jestem głupia jak ten but.

- Twoja matka jest głupia jak but. - rzekłam do swego syna Fryderyka, pchając wózek przez śnieżną zaspę.
Frycek uśmiechnął się.
Bo co ja sobie niby wyobrażałam?
Wiecie, co sobie wyobrażałam?
Że drugi mój synek to drugi Nacio będzie i tyle.
W zasadzie to w ogóle miałam kłopot, żeby ogarnąć swym ciasnym umysłem, że będę mieć INNE dziecko. No bo jak to jest mieć dziecko inne niż Nacio, a jednak swoje? Moje dziecko to Nacio. Nowe dziecko nie będzie Naciem, więc jak może być moim?
Jakkolwiek zagmatwanie to nie brzmi, nie mniej jest zagmatwane, niż moje ówczesne myśli.
Doszłam w końcu do wniosku, że niemowlę to niemowlę i tyle. Wszystkie niemowlęta są pewnie takie same.
Różowe, słodkie, śliczne, wzruszające.
Niemowlęciem opiekujesz się, tulisz, wąchasz girki...
Rozpływasz się karmiąc piersią, gdy ssie ją w skupieniu.
Będę mogła, więc ponownie taplać się w swoim ukochanym macierzyństwie.
Słodkim i różowym.
Jak przy Naciu.
Pewnie też samo mi się ono pokocha...
Zaraz, gdy je zobaczę.


Otóż głupia jestem jak ten but.
Po pierwsze amnezja mnie dopadła czy co? Jak to się stało, że zapomniałam jakie męki przechodziliśmy z Natankiem, gdy ząbkował...
Dwadzieścia cztery męki. Przez jakieś dwa lata... Do szału mnie doprowadzał za każdym jednym razem.
Głupia i z amnezją.

Mam wrażenie jednak, że nie ja jedna.
Ile z nas przyłapało się na tym, że mimo, iż w ciąży z ogromną ciekawością i niecierpliwością czekałyśmy na swoje maleństwo... Po porodzie byłyśmy zwyczajnie zawiedzione.
Nie dzieckiem.
Sobą.




Bo okazało się, że przy wydawaniu dziecka na świat, nie ma fajerwerków.
Dostaje się w ramiona maleństwo.
Cudowne.
Ale jednak obce. Nieznajomy mały, nowy człowiek...
Zupełnie inny, niż sobie wyobrażałyśmy.
I okazuje się, że ta szalona miłość, o której mówią wszystkie matki, nie pojawia się od razu, wraz z mlekiem w piersiach.
Kocha się maluszka - oczywiście, ale czy TAK AŻ.
Jak w reklamie?
Ile z nas, drogie mamy, czuło natomiast wyrzuty sumienia. Bo przecież POWINNYŚMY.
Tak i siak.
Czuć to i tamto.
Być takie i srakie
Zamartwiamy się wówczas, podejrzewamy same siebie o depresje poporodowe, obwiniamy, zamiast zwyczajnie dać swojej psychice czas...
Pozwolić sobie, aby wszystkie emocje się w nas ułożyły, uleżały, wypuściły korzenie.
Emocji w momencie powoływania nowego człowieka do życia jest milion, a zmęczenie, hormony, domowe usidlenie... nie pomagają.

Ja czekałam na klona mojego pierwszego synka, w wersji ulepszonej oczywiście, bo bez kolek i z pełnym uzębieniem.
Na świat przyszedł natomiast FRYDERYK.
Mały chłopiec, który jest absolutnym przeciwieństwem swojego brata.
Nie miał kolek...
Za to jego dolegliwości brzuszkowe spędzały nam sen z powiek przez pół roku...
Gdy przestał dostawać szału od bolącego brzuszka, zaczął ząbkować.
Jest bezlitosny dla matczynego biustu. Z jednej piersi pije, a drugą pompuje rączką. Przy tym wszystkim cały czas fika nóżką. Uwielbia strzelać z sutka...
Wszędzie wchodzi, zawsze sięga po to, co zakazane i co może zrobić mu krzywdę. Upada trylion razy dziennie. Doszedł zatem do perfekcji w kontrolowaniu upadków
Daliśmy mu ksywę kamikadze...
Fryderyk nie nawidzi pasów w foteliku i wszelkich prób usidlenia go.
Toleruje wyłącznie swoją mamę i tatę, z naciskiem na mamę. Babcia, dziadek, wujek, ciocia to ZŁOOOO. Gdy się zbliżają potrafi drzeć się w niebogłosy.
Randka matki z ojcem w kinie - zapomnij.
Randka matki z ojcem w łóżku - zapomnij. Fryderyk posiada czujnik "mój cycek". A czujnik uruchamia alarm...
Natomiast przy tym wszystkim jest tak cudownie bystry i ciekawy świata... Zaskakuje nas milion razy dziennie, rozśmiesza i obezwładnia.
Jest absolutnie rozbrajający...
No i giga wymagający, dlatego wyprowadzając ze strefy komfortu nauczył mnie TYLE, ile dawno nikt inny.
Wielbię GO nad życie.
I tak strasznie się cieszę, że nie jest niczyją kopią...
No głupia jak ten but...



8 komentarzy:

  1. so do I... przyszło mi do głowy. Cały czas uczucie, ze Zuzia jest taka nie moja,a zaraz potem wyrzuty sumienia .jak ja w ogóle moge tak myśleć? a nie próbowalas kiedys myśleć, ze mamy tych rozbrykanych, płaczących dzieci to chyba nie potrafią się nimi zająć? Bo Twój synek taki grzeczny? wystraczy odpowiednie podejscie... ja bym dzisija każdą mamę przeprosiła osobiscie za takie me myśli! Zuza szybko wyprowadzila mnie z błędu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze się czyta :-)
    Jaki morał z całej tej buciej głupoty??
    Należy postarać się o liczniejsze potomstwo, skoro każde jedno wtłacza w maminą głowę tyle mądrości ;-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie, domowe usidlenie nie pomaga... Ja się czuję często jak więzień swoich dzieci:-/pzdr
    Iwona O.

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja się przyznam, że u mnie na początku było akurat odwrotnie. Szykuję się do posta na ten temat, ale jakoś ciężko się o tym pisze. Ciężko się przyznać do tego nawet przed samą sobą, co się czuło.
    Wróciłam ze szpitala z małą idealną Alicją. Dziewczynką z Krainy Czarów. Noworodkiem, który wymaga tylko cycusia, czystej pieluszki i snu ...i to się właściwie nie zmieniło przez te 2 miesiące.
    A w domu co? Ten mały synek, który do tej pory był najsłodszy, bo jedyny. Mój i tylko mój. Najlepszy. Nagle jakiś taki dorosły, wyrośnięty się wydawał. Ponadto sprawiający tyle problemów, bo hardy niesamowicie.
    No naprawdę...z trudem przychodzi mi się przyznać do tego, ale ja miałam wrażenie, że nagle to On stał się taki Nie-Mój. Litry łez wylałam nad tym.
    Na szczęście samo jakoś przeszło.
    Aczkolwiek dzisiaj tak, jak Ty, z własnego już doświadczenia wiem, że to wcale nie jest takie oczywiste i od razu - kochać tak samo oboje dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  5. Na wszystko potrzeba czasu - nawet na zrozumienie tego, że każdy jest inny, nawet jeśli stworzony z tych samych ludzi. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny tekst...sama prawda :) ale czyż to nie fascynujące tak odkrywać na nowo macierzyństwo, mimo, że po raz drugi? :D ja mam dwie córki i też mają zupełnie różne instrukcje obsługi :)
    p.s. jedna poprawka-dzieciaki mają maksymalnie 20 ząbków mlecznych, a nie 24 :)
    Elajza

    OdpowiedzUsuń
  7. To chyba jeden z najlepszych wpisów parentingowych, jakie czytałam. No dobra, niewiele ich czytam, ale jednak. Ja ze swojej strony cały czas się obawiam, że będę mamą "za mało". Ale w sumie co z tego? Będę najlepszą mamą, jaką mogę, ale nie wpłynę na to siłą, czy katowaniem samej siebie, tylko zrozumieniem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny blog. Zostaję poczytać i zapraszam do siebie na :http://skarbzaszkielkiem.blogspot.com/
    Asia

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.