niedziela, 18 września 2016

Ananasy.

Zachorowałam na nie na samym początku sezonu letniego.
Choć przyznam, że stałam się niezwykle wybredna i rozpuszczona jak dziadowski bicz i mało co mnie ostatnio urzeka.
Ale te ananasy...
Miłość od pierwszego wejrzenia. I konieczni chciałam je dla obydwu moich nieletnich panów.
Gdyby nie to, że naszego budżetu domowego pilnuje mój osobisty żyd w portfelu...
Zapłaciłabym za nie coś koło dwustu złotych.
Sporo jak na ananasową fanaberię.
Dlatego na początku odpuściłam. Zaglądałam co jakiś czas na stronkę.
Czekałam...Czekałam...
Aż wyczekałam!
Pewnego pięknego dnia przeceniono je o połowę!
I takim oto sposobem wyhaczyłam dwie pary cudownych, mięciutkich ananasów za niecałą stówkę.
Ha!


















5 komentarzy:

  1. Ananasove love:)cool chłopaki!masz moze insta?#obserwowalabym

    OdpowiedzUsuń
  2. są prześliczne ale....dwie stówy......dwie stówy za jedne spodenki??...nawet jakbym miała budżet niczym, nie ograniczony nie kupiłabym. nie dałabym dwóch stów za parę spodenek z których lada chwila dziecko wyrośnie;) ale super że udało ci isę trafić na przeceną. tyle za dwie pary to już bardziej akceptowalne a czasem rzeba sobie zaszaleć;) kobieta już tak ma że jak sobie cos upatrzy to nie ma bata musi mieć;) i czasem kupowanie dzieciom sprawia jeszcze większą frajdę niż sobie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Chłopaki !!! "zazdrościmy" morza :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne,,cudowne..nie dziwie sie ze zwariowałaś na ich puncie ;) pozdrawiam Karolina;)

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.