No nie mogłam się z Wami nie podzielić moim najnowszym odkryciem.
Otóż siedzę sobie w porze wieczornej, wolnej od ryczących dzieci, które zostały skutecznie unieszkodliwione...
W każdym razie siedzę sobie i szperam na DaWandzie.
Zważywszy na zbliżające się święta oczywiście, gdyż na co dzień, mając na uwadze swój status matki siedzącej w domu, w biżuterii szperać nie zwykłam.
W każdym razie do sedna.
Otóż nagle trafiam na Nią...
Otwieram jej kolejną propozycję i przy każdej umieram z zachwytu.
Potem zmartwychwstaję.
I wzdycham.
By umrzeć ponownie otwierając kolejne zdjęcie.
Już dawno nie widziałam nic TAK ZACHWYCAJĄCEGO...
Eterycznego i wysmakowanego.
Zawsze najbardziej cenię sobie odrębność i nietuzinkowość. Nie cierpię sztampy.
A co proponują nam sieciowe sklepy jubilerskie? Nieskończoność, skrzydełka, koniczynkę i puzzla. Za trzysta procent rynkowej wartości kruszca, z którego są wykonane.
A tu dziewczyna taka...
Jak nie z tego świata. I skromna niesłychanie, sądząc po proponowanych cenach.
Z resztą zobaczcie same ... Minimalistki będą zachwycone.
Poniżej moje wybory.
A tutaj zobaczycie resztę Dorota Kos
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.