Otworzyłam oczy.
Na dworze już jasno.
Wewnątrz mnie potężny niepokój.
Obok, cicho i bardzo spokojnie oddychał mój synek.
Dziecięca twarzyczka podczas snu jest tak rozczulająca, jak nic innego w świecie.
I to ciałko rozgrzane, pachnące pościelą.
Pocałowałam małoletnią główkę.
Kocham to uczucie bliskości.
Spojrzałam na zegarek była 5.55.
Nie obudził mnie budzik, nie obudził mnie płacz dziecka.
Nie musiałam wstawać.
Obudził mnie niepokój.
A dylematy nie pozwalały ponownie zasnąć.
Dotarłam do celu.
Wybiła godzina zero.
Dotrwałam do upragnionej chwili, tak bardzo wyczekiwanej od dobrych kilkunastu miesięcy.
W końcu może spełnić się to, o czym tak bardzo marzę.
Za czym tęsknię już od dawna.
Na reszcie, według planu, jaki powzięliśmy z tatą mojego syna, możemy zacząć starać się DRUGIE DZIECKO!
Już nie będę musiała tęsknym, zazdrosnym okiem spoglądać na okrągłe brzuszki przyszłych mam.
Już nie będę musiała marzyć i wspominać jak to jest czuć maleństwo w łonie.
Już nie będę musiała czekać i odliczać miesięcy, kiedy w końcu to nastąpi.
To może się zacząć dziać.
Po prostu!
A ja umieram ze strachu!
Pietra mam jak diabli i trzęsę się jak osika.
Była szósta nad ranem, a ja nie mogłam spać, bo gryzły mnie myśli.
Bo szkoda mi.
Szkoda mi wygody. Spania do ósmej. Łatwości w obsłudze trzylatka. Luzu. Naszych długich spacerów we dwoje. Wspólnego oglądania bajek pod kocem, głaskania po głowie bez pośpiechu, pocałunków, pieszczotek.
Szkoda mi, że już nie będę miała dla niego tyle czasu, że będę musiała ten czas dzielić.
Czuję się jak zdrajczyni.
Tak trochę, jakby się nam nasza laleczka zestarzała, znudziła i chcielibyśmy sprawić sobie nową.
Boję się, że nie będzie się cieszył z rodzeństwa, że nie będzie tego dziecka lubił, akceptował, że będzie go wkurzało.
Że wyrządzamy mu tym krzywdę.
Boję się, że z dwójką jest strasznie trudno. Trudniej wyjechać, trudniej zwiedzać, plażować trudniej i chodzić po górach. Jak my będziemy chodzić po górach?! A wybrać się na zakupy? Albo na niedzielną kawkę i lody? No jak? Czy to się w ogóle da?
Mam kilka znajomych, którym z dwójką jest bardzo trudno. BARDZO! Otwarcie o tym mówią. Z resztą widać to gołym okiem. Są "zajechane" i nie sprawiają wrażenia szczęśliwych. Ich życie to jakby codzienna walka o przetrwanie kolejnego dnia.
Boję się tego. Nie chcę tak żyć.
Boję się ciąży. Żal mi mojego ciała, o które walczę od kilkudziesięciu miesięcy treningami i ciągłą dietą. Żal mi brzucha, na którym zaczął rysować się mięsień. Boję się, że będę źle się czuła, że będą komplikacje, że będę musiała pójść do szpitala i zostawić mojego synka. Boję się, że znów będę musiała leżeć i wówczas będę dla niego bezużyteczna.
W reszcie boję się, że kolejne dziecko będzie chore, upośledzone. Za pierwszym razem mieliśmy szczęście, ale kto powiedział, że za drugim też się uda. Jeśli się nie uda, to nasze życie z wygodnej sielanki, zamieni się w koszmar.
Boję się, że chodząc do przedszkola, Nacio zacznie przynosić choróbska, którymi będzie obdarowywał najpierw swoją ciężarną matkę, a potem naszego noworodka, wpędzając nas do szpitala...
I tak dalej, i tak dalej.
Z drugiej jednak strony to dziecko to moje marzenie. Noszenie go w łonie, czucie ruchów, potem tulenie maleńkiego zachwycającego ciałka, karmienie piersią, to moje największe pragnienie. Znacie mnie przecież...
Gdyby ktoś zaproponował mi w zamian ekskluzywne auto, dom, milion dolarów, nigdy bym się nie zamieniła! Wiem, że jeśli się nie zdecydujemy, do końca życia sobie nie daruję, że odebrałam sobie to "cudowne wszystko", co związane z przyjściem na świat dziecka. Już nigdy miałabym tego nie doświadczyć?!
Wiem też, z własnego doświadczenia, że rodzeństwo jest w życiu człowieka niesamowicie ważne. Kocham swoje siostry bardzo. Jesteśmy przyjaciółkami. W zasadzie to łączy nas dużo więcej - łono mamy, więzy krwi, wspólne dzieciństwo, wspomnienia. Dlatego NIGDY nie zawiodę moich sióstr, wiem też, że bezgranicznie możemy sobie ufać i na siebie liczyć. Chciałabym, aby także mój synek miał takiego "swojego" w rodzinie. Jak mogłabym świadomie skazać go na... hmmm swego rodzaju samotność?
Liczę także, może naiwnie, że jeśli pierwsze dziecko jest podrośnięte, wówczas będzie łatwiej, niż gdy trzeba ogarnąć dwoje maluszków. Dużo zależy też od temperamentu i zasad jakie są wprowadzone w domu. My mamy to szczęście, że Nacio jest raczej spokojny. Psoci - oczywiście, wyraża też swoje emocje, małe bunty, ale łatwo się z nim dogadać, wytłumaczyć i zażegnać awanturkę. Niestety nie jestem w stanie przewidzieć, jak będzie się zachowywał w stosunku do drugiego dzieciątka. Mogę liczyć jedynie na to , że czterolatkowi łatwiej cokolwiek wytłumaczyć, niż dwulatkowi.
Przecież niepowiedziane, że u nas też będzie jazda bez trzymanki. Będzie ciężko. Wiem. Zawsze jest ciężko z noworodkiem. Mamy ten surwiwal za sobą, więc jestem świadoma. To przeżyję, ale może jednak nie będzie jeszcze gorzej? Są chyba takie rodziny, z dwójką dzieci, które są z tego powodu szczęśliwe i uważają, że z dwójką, trójką jest lepiej, niż z jednym? Są? Czy to możliwe, że zawsze podwójne macierzyństwo to tylko łzy i zgrzytanie zębów?
Mam przecież cudownego męża, który od samego początku, na równi ze mną opiekował się naszym synkiem. Jest tatą pełną gębą. Takim, który nakarmi, ukołysze, wykąpie, obetnie paznokietki, zostanie z dzieckiem sam, i to bez najmniejszego problemu.
Do tego nasza strasznie zaangażowana rodzina. Dziadkowie, którzy nigdy nie zawiedli, a Nacio ich uwielbia. Kochające ciocie, które przenigdy nie odmówiły pomocy...
Nie jesteśmy sami, oj nie. Ja nie jestem sama. Mój mąż ma wygodne, elastyczne, gdy trzeba, godziny pracy.
Staram się sobie wszystko jakoś racjonalnie tłumaczyć, pocieszać się, że podobnie bałam się pierwszego dziecka, a w gruncie rzeczy jego narodziny rozpoczęły najtrudniejszą, ale też najcudowniejszą podróż w moim życiu. To co najbardziej kocham w życiu, to bezwzględnie bycie mamą. Tęsknię za czasem, gdy na dwa lata, cała oddałam się naszemu dziecku, domowi... Tęsknie za tym absolutnym zjednoczeniem z dzieckiem. Za pępowiną, która w przypadku Nacia stale się wydłuża. Za rok, dwa trzy będzie już dużym, poważnym gościem, którego będzie denerwować nadmierna bliskość z mamą.
A ja...
Ja nie wyobrażam sobie bez niej żyć.
Przynajmniej na razie...
Mimo wszystkich trudów, zmartwień i trosk myślę, że to słuszna decyzja i warto. Sama chciałabym mieć przynajmniej dwójkę dzieci, chociaż też się boje, bo czasami z jednym jest trudno.. ale wiem też, że jeśli bym się nie zdecydowala na rodzeństwo dla synka, z własnej wygody, to bym z pewnością bardzo żałowała. Chyba nigdy nie ma odpowiedniego momentu na 1,2,3 dziecko.. Rodziny z dziećmi rok po rok też mają ciężko ale radzą sobie, przetrwają trudny czas,a później jest coraz lepiej. I tak jak piszesz myślę, że z 4 latkiem będzie łatwiej niż z 2 latkiem. Na początku będzie trudno, bo sytuacja Natanka się zmieni, ale to mądry chłopczyk zrozumie i pokocha siostrę/brata milośćią dla nas niewyobrażalną. Trzymam za Was kciuki!
OdpowiedzUsuńDziękuję za ogromne wsparcie:-*
Usuńbtw macie tak śliczne dziecko, że niewybaczalnym grzechem byłoby pozbawiac świat 2 takiego okazu:)
OdpowiedzUsuńNapisze tak, jest ciezko, cholernie ciezko czasami. Tym bardziej, ze zycie niejako podjelo decyzje za nas, bo za drugim razem pojawil sie drugi....i trzeci synek :) Narzekam czesto, ale bardziej dlatego, ze jestem na obczyznie praktycznie sama. Do zmeczenia mozna sie przyzwyczaic, do braku pomocy do tej pory nie. Ale...gdybym wiedziala, ze zajde w blizniacza ciaze i moglabym cofnac czas, to nadal bym do tego "dopuscila". Znajac juz moich malutkich synkow, nie zrezygnowalabym z nich za wszystkie pieniadze swiata. I upajam sie ich cudownym zapachem, tulam ich male cialka i ciesze sie, ze dane mi byc mama takich cudownych synkow, bo wiem, ze to ostatni raz, kiedy bede mama takich malenstw, ze teraz juz beda starsi i starsi, jak ich starszy brat, ktory jeszcze wczoraj byl taki jak oni, a za rok juz idzie do szkoly! Maluchy wpatruja sie w starszaka jak w obrazek, a ja patrzac na nich czuje szczescie nie do ogarniecia :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci kochana! Tego właśnie trzeba mi było. Baaardzo Cię podziwiam. Współczuję też, że jesteś sama...Pomoc przy dzieciach jest naprawdę bardzo ważna.Obojętnie czy przy jednym, trójce czy piątce... Dawno Cię u nas nie widziałam. Ściskam strasznie mocno!
Usuńwitam,jestem mama 2-letnich blizniakow,zaraz po narodzinach bylo bardzo ciezko,karmilam piersia,chlopcy cierpieli na kolki i ogolnie slabo spali,ale teraz powolutku wszystko nabiera zupelnie innych kolorow,widze coraz wieksza braterska wiez i to jak mocno sie kochaja i nie wyobrazam sobie jak to jest byc mama tylko jednego dziecka,glowa do gory,Nacio z pewnoscia pokocha nowego czlonka rodziny,majac taka mame jestem tego pewna.pozdrawiam serdecznie Kasia (stala czytelniczka)
OdpowiedzUsuńKasiu dziękuję za komentarz! Tak miło, gdy w końcu odzywa się ktoś, kto zawsze milczał. Zawsze podziwiałam mamy bliźniąt... Takich słów trzeba mi było. Dziękuję za wsparcie:-D
UsuńMarta, spójrz na moj awatar - tam wszystko jest! Miłość, Kochana, MIŁOŚĆ!!! Ona Ci wynagrodzi wszelkie trudy, łzy, zmęczenie, zajechanie i każde inne poświęcenie, które przy dzieciach jest nieuchronne.
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedno Ci napisze: "Nie bój sie, wypłyn na głębię..." - sama wiesz co jest dalej :)
Ostatnie zdanie strasznie mnie wzruszyło:-*
UsuńA ja marzę o trzecim dziecku :) Z dwójką zazwyczaj nie jest trudniej niż z jednym dzieckiem :) Czasem wydawało mi się nawet, ze jest łatwiej i jakoś lżej bo np. nie muszę bawić się cały czas z dziećmi - bawią się razem, młodszy syn przy starszej siostrze wiele uczył się samoczynnie bez mojego udziału i ingerencji itp. :) Ciężko jest jednak w przypadku chorób - jelitówkę przeważnie mają jedno po drugim, z ospą też tak było (jedno wyzdrowiało to w tym samym dniu wysypka pojawiła się u drugiego)...
OdpowiedzUsuńDziękuję za ogromne wsparcie! Wielką ulgę sprawiły mi Twoje słowa...:-*
UsuńWzruszylam się tym wpisem. Serio. Tak niedawno sama przeżywałam podobne dylematy. Będzie i pięknie i łatwo i ciężko i wzruszająco i wkurzająco, jak to w życiu. Ale warto.
OdpowiedzUsuńhttp://www.potworispolka.blogspot.com/2014/06/drugie-dziecko-czy-zdecydowaabym-sie.html
Poczytałam...Dziękuję:-* Dałaś mi tym wpisem wielką ulgę... Ściskam Cię ciepło!
UsuńPoczułam ucisk w żołądku czytając te słowa... mam te same dylematy, podobne myśli i obawy i nawet sama sobie podobne argumenty przedstawiam. Chociaż, szczerze mówiąc,zazdroszczę Tobie tych dotyczących Twoich uczuć i Twoich tęsknot. Ja pragnęłabym drugiego dziecka dla Sebastiana, dla M. ,ale sama chyba czuję się spełniona jako matka. Tu akurat właśnie głównie strach przeważa...przed tym jak bardzo ciężko może być. Chociaż pewnie w moim przypadku, spory wpływ na takie postrzeganie ma cała wcześniejsza sytuacja.
OdpowiedzUsuńMimo tego, jednak od pewnego czasu działamy bardziej w kierunku tego, aby jednak pojawił się ten mały człowiek...i mimo, że z jednej strony napawa mnie to przerażeniem, to z drugiej... co miesiąc czuję się trochę zawiedziona... :)
A momentami myślę sobie jeszcze o tym, że jeśli teraz będę w ciąży, to już potem pewnie nigdy nie będę i może jednak zostawić sobie tę przyjemność na jeszcze trochę później, kiedy poczuję, że faktycznie Seba już tak mocno mnie nie potrzebuje...?
Ehhh to rzeczywiście jest temat na dłuższe wywody....
Trzymam za Was kciuki :)
Kochana! Jak miło znów zobaczyć Cię u mnie:-) Ja już dzisiaj po tylu komentarzach czuję wielką ulgę. Jestem zdecydowana. Pragnę tego, jak niczego innego na świecie i to jest najważniejsze. Z całą resztą damy sobie radę. Wy też sobie dacie radę, bo teraz będziesz miała wsparcie, ogromną pomoc, miłość i wszystkie trudności tylko w połowie...A to bardzo ważne! Korzystaj póki wszystko jest na swoim miejscu, bo jak to jedna z mam napisała, nigdy nie wiemy, co przyniesie jutro. Ja nie zamierzam czekać :-)
UsuńZatem wybiła ta godzina... Martuś! Rozumiem Twoje wątpliwości. Ale wiem też, że nadejdzie taki dzień, w którym nie będziesz mogła sobie wyobrazić jakby Twoje życie miało wyglądać bez tego drugiego maluszka! Będziesz szczęśliwa, wiem to.
OdpowiedzUsuńGrażynka, nawet nie wiesz jak ważne są dla mnie Twoje słowa. Takie słowa...Poczułam wewnętrzny spokój. Dziękuję...:-*
UsuńNie miałam takich dylematów przy drugim dziecku. Ciało? skoro już raz o nie zawalczyłaś, zawalczysz raz jeszcze. Natuś będzie świetnym starszym bratem i myślę, że tylko go uszczęśliwisz tym, że dasz mu szansę bycia starszym bratem. Twój czas... no to się zmieni. Będzie czasem cięzko, będa nieprzespane noce, ale.. czytając Twojego bloga widze, że bardzo chciałabys raz jeszcze zostać mamą. I być może to Ta chwila, bo czym dalej tym gorzej :)
OdpowiedzUsuńWiem co piszę.. Ja zdecydowalam się na trzecie dziecko gdy to najmłodsze miało niecałe 6. Rożnica ogromna. I miałam wiele podobvnych do Ciebie dylematow tym razem.
I choć łatwo nie jest to nie walczę o kolejny dzień, ale upajam się tym Maleństwem, jego bezzębnym usmiechem, zapachem..stópkami.. Bo wiem, że świadomie juz nigdy mi się to nie zdarzy... I to jest piekne!
A zmęc zenie
Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! Tak bardzo potrzebowałam takich właśnie słów... Ściskam ciepło!
UsuńOj... wcięło resztę.. Te dylematy, takie same niemal jak Twoje dopadły mnie przy trzecim dziecku. Tym bardziej że różnica ogromna. Ale, choć czasem jest ciężko, bezzębny uśmiech, czułe i ufne spojrzenie , zapach małego ciałka wynagradza wszystko. A ja cieszę się tym jeszcze bardziej niż w dwóch poprzednich przypadkach bo wiem, że na tym koniec... Życzę Ci decyzji zgodnej z samą sobą i dużo miłości!
OdpowiedzUsuńOdwiedzila mnie kiedys kolezanka ze swoim jedynakiem i spytala jak ja sobie z czworka dzieci radze a ona z jednym nie moze ;)praca dom caly na glowie bo maz wyjezdza nie wiem czy to kwestia organizacji ale radze sobie
OdpowiedzUsuńLiczę ma to, że to kwestia organizacji...:-P
UsuńKochana, pomyśl w takim razie, jak trudno jest z tych wszystkich wygód zrezygnować, kiedy dzieci dzieli jeszcze większa różnica wieku- na przykład ponad 6lat- jak u nas. Oj trudno, trudno... Ale wiesz co? Młoda ma teraz prawie 2lata i... Tak, czasami jest trudno, często jestem właśnie zjechana, ale tak banalnie szczęśliwa. I tylko jednego, czego mi żal, to gór właśnie :) Bo my, zapaleńcy, po prostu odpuściliśmy na te dwa lata. Chociaż była to osobista decyzja, bo przecież ludzie i po Tatrach śmigają z Maluszkami, i jest ok.
OdpowiedzUsuńPs. Pamiętaj- dzieci szybko rosną, wróci spanie do 8-ej, wrócą kawki z przyjaciółką, ciało wróci (oj nie samo, nie samo) do dawnej formy, i góry też wrócą:)
Pisałam tu już chyba kiedyś u Ciebie- macierzyństwo to taka przygoda, że jak się zacznie, to ciężko skończyć i dziś... Dziś myślę, że może jednak kiedyś trzecie :)
Bardzo dziękuję Ci za te słowa :-) Myślę, że z gór zrezygnujemy tylko na moment. Z Naciem byliśmy na szlaku, gdy miał nieco ponad rok:-) Dodałaś mi dużo otuchy:-)Ściskam ciepło!
UsuńNie będziesz musiała dzielić miłości, będziesz ją mnożyć:)
OdpowiedzUsuńTak, słyszałam, że tak podobno jest ;-),ale na razie to dla mnie abstrakcja:-)
UsuńMartusiu, rozumiem te dylematy świetnie, moje były identyczne! Miałam tak jak Ty - analizowałam, planowałam, bałam się różnych rzeczy. Aż któregoś dnia przyszedł cios - zdiagnozowano u mnie raka piersi. Początkowo strach był ogromny, ale potem... Paradoksalnie właśnie to koszmarne leczenie uwolniło mnie od wielu lęków! Zaczęłam inaczej patrzeć na życie - bo życie to nasze tu i teraz, a nie strachy i plany. Bo nasz wpływ na nie jest ograniczony i jedyne wyjście, to ufać, że będzie dobrze, a my damy radę. Ja najprawdopodobniej nie będę mieć drugiego dziecka - czeka mnie dłuuuga terapia hormonalna, a kiedy ją skończę, przekroczę 40... Ale cieszę się, że mam synka, że zdążyłam z tym przed chorobą, że ten cud stał się i moim udziałem.
OdpowiedzUsuńDlatego Marto kochana - jeśli tylko tego pragniesz, po prostu staraj się o dzidziusia i nie martw o nic! Głęboko wierzę, że On wie, co jest dla Was dobre i da Wam wszystko, czego potrzebujecie - miłość, siły, cierpliwość... a nawet kawkę o poranku ;) Życzę Wam wszystkiego dobrego!
Mama amazonka
Kochana! Nawet nie wiesz jak ja Ci dziękuję za Twoje słowa! Strasznie mnie wzruszyły i stały się kropką na i w mojej decyzji. Teraz jestem pewna. Poczułam spokój i ogromną radość. Trzymam kciuki. I będę się za Ciebie modlić. Głęboko wierzę w modlitwę. Tak szczerze, a nie sloganowo. Pomodle się, abyś jednak ukołysała kiedyś drugie maleństwo:-) Pisz do mnie częściej!:-) Ściskam Cię ciepło!
UsuńDziękuję :) Ja też wierzę w moc modlitwy, pomodlę się za Was też. Zaglądam tu od dawna, zresztą z wielką przyjemnością, teraz postaram się odzywać. A czasem jak czytam Twoje posty, to myślę: o, ja też tak mam, identycznie! :)
UsuńWitaj :) Poczytuje sobie Twojego bloga od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńMoja Zosia ma dopiero 6 miesięcy, zawsze wyobrażałam sobie siebie jako mamę 4 dzieci, a teraz... chciałabym mieć drugie dziecko jak Zosia będzie miała ok. 3 lat, ale mam podobne dylematy jak Ty. Albo, że drugie dziecko coś Zosi odbierze: moją miłość, mój czas itp., albo wręcz odwrotnie - że nie będę umiała tak pokochać drugiego jak ją, bo ją kocham całym sercem.
Mam nadzieję, że takie dylematy miną, kiedy po prostu będę gotowa.
Pozdrawiam!
Kochana poczytaj komentarze tych wszystkich zadowolonych mam!:-) Od razu wszystkie strachy mijają :-)
UsuńKiedy mój ukochany cudny synek miał trzy lata podjęliśmy taką samą decyzję. Przechodziłam przez wszystko co wymieniłaś czyli choroby przynoszone z przedszkola, walka z nadwagą, obawa że syn wyrządzi bratu krzywdę. Ale największą obawą było to poczucie zdrady, bo po co nam drugie dziecko skoro pierwsze jest doskonałe? Dziś jako mama dwóch synów (10miesięcy i 5lat) mogę powiedzieć, że na całym tym "przedsięwzięciu" wygraliśmy wszyscy. Nie bój się bać. To naturalne:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za mądre słowa i wielkie wsparcie :-D
UsuńMam synka 9 miesięcznego i za kilka lat, też chciałabym następną dzidzię, więc dobrze Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńGdy zaszłam w ciążę z Samciem, byłam mega szczęśliwa, ale też pełna obaw - jak to będzie, czy sobie poradzimy, czy będę dobrą mamą. Usłyszałam wtedy mądrą radę, sentencję - jakkolwiek to zwał a mianowicie:
Macierzyństwo jest trudną podróżą przez życie, bo pierwsze tygodnie, miesiące mogą być wyczerpujące ale właśnie TO jest cudowne i wyjątkowe. Tylko raz w życiu (pewien okres) ta mała kruszynka, jest całkowicie "nasza", całkowicie od nas zależna. Później gdy dorośnie, będziemy tęsknić za początkami...
W różnych etapach macierzyństwa pragniemy postępów: "Kiedy moje dziecko będzie siadać, kiedy raczkować, kiedy chodzić, kiedy będzie mówić", a kiedy to następuje (strasznie szybko zresztą) to tęsknimy za tym co było i zapominamy o trudniejszych momentach... I to jest właśnie piękne. Bardzo wiele zależy od naszego nastawienia.
Mój synek kiedy był bardzo malutki, miał kolki. Trwało to jakieś 3 miesiące. A co teraz wspominam po 9 miesiącach? Wspominam małą dzidzię, która mieściła się w dłoniach męża (Samuś urodził się bardzo malutki), cudowną, pachnącą, doskonałą. Nie pamiętam jego płaczu i mojego niepokoju - owszem wiem że to było, ale wszystkie cudowne aspekty znacznie przewyższają te trudniejsze.
Oj kochana, przeszliśmy podobne sytuacje z Naciem i widmo tamtych dni gdzieś jeszcze krąży, ale rzeczywiście to wszystko tak strasznie szybko minęło. Bardzo mądre Twoje słowa. Dodały mi dużo otuchy:-D
UsuńDokładnie takie same strachy mnie nękały :) A teraz jestem już po drugiej stronie ponad cztery miesiące i nie żałuję ani decyzji o kolejnym dziecku ani żadnego z naszych dni we czwórkę. Bywa ciężko, owszem, ale wszystko można sobie zorganizować. A miłość jaką Luśka obdarzyła Tosię i zachwycony wzrok małej w odpowiedzi - to coś, co przywołuje mega wzruszenie i jest warte każdego trudu :D
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci kochana za ten "dowód" Cieszę się, że słyszę od Ciebie takie słowa, tym bardziej, że Tosia jeszcze naprawdę maleńka, wiec najlepsze dopiero przed Wami:-D
UsuńMartuś poranne kawki spanie do 8 nawet figura modelki nie jest warta rezygnacji z drugiego dzidziolka jak masz wątpliwosci spójrz na synka i pomyśl sobie,ze tej miłości mozesz miec podwójnie a jesli myślisz,ze skrzywdzisz synka to pomyśl,że nie jesteśmy wieczni w zyciu różnie bywa ludzie przychodza i odchodzą a rodzina jest zawsze jeśli będzie miał rodzeństwo a wy zaszczepicie w nich tą nierozerwalną więz to w chwili kiedy was zabraknie to awsze będą mieć siebie mój synuś ma dopiero 8 miesiecy i tez nieraz mysle sobie ,że z jednym dzieckiem jest prosciej ale potem patrze na synusia i wiem ,że postąpiłabym bardzo samolubnie pozbawiając go przyjemnosci posiadania rodzeństwa buzki pa pa
OdpowiedzUsuńDo figury modelki jeszcze mi daleko, hahaha:-D Dlatego tym bardziej już mi nie żal. Zgadzam się z każdym Twoim słowem:-) Ale dobrze jest czasem usłyszeć to z ust kogoś innego. Buziaki:-*
UsuńMatki są zawsze pełne obaw. Moje starsze cudo będzie miało prawie 4 latka jak pojawi się maleństwo. Też nie tęsknię za płaczem, kupami, bezsennością. Ale tęsknię za tym zapachem włosków, uśmiechem dziecka i gaworzeniem. Tak szybko to uleciało, że przemęczę się kolejny raz :)
OdpowiedzUsuńU nas będzie taka sama różnica, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem:-D Koniecznie daj znać, jak już maleństwo się urodzi! Ojjj i ja tęsknię, tęsknię bardzo!
UsuńZawsze pragnęłam rodzeństwa dla Syna...lecz ze względu na specyficzną sytuację rodzinną, decyzja o drugim dziecku pozostała w sferze marzeń...a kiedy już się ustabilizowało nie wahałam się ani chwili...aby przypadkiem się nie rozmyślić. Bo nie ukrywam - nie jest łatwo wyjść ze strefy komfortu jaką jest posiadania samodzielnego dziecka :)
OdpowiedzUsuńBywa różnie, jak to w życiu..sa momenty gdy mam ochotę oboje wystrzelić w kosmos, sytuacje w których tylko jedno się kwalifikuje do tego, moje poczucie winy, że czasem starszaka zaniedbuje...ale jak na razie wychodzi na plus...a szczególnie gdy patrzę na ich rozwój jak oboje na tym zyskują :))
Dziękuję Ci Gosiu za ten dowód, że podejmujemy dobrą decyzję :-)
UsuńTeż się bałam,wiele dni w drugiej ciąży przepłakałam,leżałam dwukrotnie w szpitalu,ale nie żałuję i wiem,że nic cenniejszego nie mogłam dać swojej Córeczce!i nikt Ci nie zagwarantuje,że będzie łatwo i przyjemnie,ale na końcu czeka Cię wspaniała nagroda,a dla Twojego Synka Ktoś niezastąpiony,z kim będzie mógł iść przez życie i dzielić wspomnienia,dlatego posłuchaj swojej imienniczki i nie wahaj się już;)!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was serdecznie!
Już się nie waham:-) Teraz jestem już pewna:-D Dziękuję:-*
UsuńOj Kochana... Za trzy, może cztery lata będę przeżywała to samo... Ech, z resztą my wszystko mamy podobnie, tylko że Ty przedzierałaś się przez tę drogę trochę wcześniej...
OdpowiedzUsuńAle to dobra decyzja! Tak jak już dziewczyny napisały - nie spróbujesz bycia podwójną mamą, to się nie dowiesz. I możesz tego żałować... Jesteś wspaniałą mamą, silną kobietą, także poradzisz sobie na pewno. No i.... przecież pierwsza ciąża i pierwsze dziecko bardzo dużo nas uczą. Myślę że dużym błędem byłoby nie mieć okazji wykorzystania tej wiedzy ;) Przecież przetrwałaś tak wiele, nauczyłaś się tak wiele, na pewno wyciągnęłaś wiele wniosków - przy drugim dziecku będzie o wiele łatwiej ;)
Buziaki!!! I... trzymam kciuki ;)
Ja juz we wrzesniu powitam nasza druga pocieche. Mialam podobne dylematy. Nadalboje sie, jak nasz Maly przyjmie siostre. Boje sie, jak ja sobie z tym wszystkim poradze. Ale z drugiej strony jestem przekonana, ze jak nasza malutka sie urodzi zakocham sie tak samo jak w synku i po prostu wszytsko sie ulozy. Przygotowuje sie na to, ze bedzie i ciezko. Ale najpiekniejsze w macierzynstwie jest to, ze te zle chwile szybko mijaja, a w pamieci zostaja jedynie te dobre. Trzymam kciuki, abys szybko spelnila swoje marzenie o drugim dziecku.
OdpowiedzUsuńP. S. I polecam przechodzic ciaze w zimie. Jest duzo latwiej. Zostalo mi jeszcze 2 miesiace i ledwo zyje. Lato jest zdecydowanie mniej laskawe dla ciezarnych
Z taką życiową mądrością i miłością wierzę, że dasz (przepraszam, dacie bo jest Was trójka) radę. Trzymam mocno kciuki! Jest ciężko, czasem bardzo ale za nic nie oddałabym siostrzanej miłości moich dwóch dziewczyn :)
OdpowiedzUsuńCzytając, poczułam się jakby ktoś moje myśli, pragnienia i wątpliwości przelał na eleketroniczny papier. Niesamowice czyta się Twe słowa, jednocześnie uśadamiając sobie, że nie ma naprawdę co zwlekać. A później nie chcę żałować że nie mamy kolejnego dziecka, a ona rodzeństwa.
OdpowiedzUsuńKibcuję Ci serdecznie i wyczekuję radosnej nowiny :) Pozdrawiam
I co byś ty, dziś powiedziała dobie tej z przed roku? Jakbyś odpowiedziała na jej wątpliwości ;) ???
OdpowiedzUsuń