piątek, 9 grudnia 2011

KOCHANE MAMY, MAMUSIOWANIE WYCHWALAMY!!!


Nieniejszym z wielką przyjemnością ogłaszam moją kolejną akcję - konkurs z cyklu Samopomoc babska.
Serdecznie zapraszam wszystkie mamusie do wzięcia udziału w tej, jak sądzę,  zabawie.

Zasady są bardzo proste:
1. Napisz krótki tekst, może być na kształt eseju na temat: Czym jest dla Ciebie Twoje mamusiowanie. 
Napiszcie kochane co w macierzyństwie podoba Wam się najbardziej? Jakie wiąże się z tym najcudowniejsze wspomnienie? Co w swoich dzieciaczkach uwielbiacie? Co jest w tej więzi magicznego?Co Was rozłożyło na łopatki?
Temat - rzeka.

2. Tekst ten zamieśćcie w komentarzu pod tym postem, lub u siebie na blogu w osobnym poście, poświęconym temu tematowi (wówczas koniecznie dajcie znać o tym w komentarzu). Miło będzie, jeśli pojawią się zdjęcia, ukazujące Was z dzieciaczkami.

3. Powyższy symbol akcji umieśćcie u siebie i podlinkujcie do tego posta.

4. 18 grudnia wybiorę 2 autorki najbardziej kreatywnych i ujmujących tekstów osobiście.


Na koniec z przyjemnością ogłaszam, że tym razem mój konkurs ma wsparcie z zewnątrz;-)
Mianowicie patronem akcji i sponsorem nagród jest marka LOVELA.
Tak, tak mnie również udało się namówić tej diabelskiej firmie ;-)
Mimo moich usilnych starań, nie udało się zniechęcić przebiegłej i bardzo sympatycznej Leny-przedstawicielki firmy.
Leno pozdrawiam;-D


Oto zatem nagroda (2 takie zestawy, po jednym na każdej zwyciężczyni)


Dla formalności oto http://www.magazyn.heureka.serwery.pl/fb/Regulamin%20konkursu%20na%20blogu%20dla%20Lovela_MM.pdf  przygotowany przez firmę regulamin konkursu.

Zapraszam Was jeszcze do Ciekawego programu tejże firmy, który jest mniej marketingowy, niż by się wydawało


Czekam ze zniecierpliwieniem na Wasze opowieści moje kochane mamuśki;-D




38 komentarzy:

  1. Ja napiszę poza konkursem, bo ja mam jeszcze sama prezenty od LOVELA z ostatniej akcji i trzeba dać szansę innym mamom :)
    Ale napiszę na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak spróbować. :-) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. i ja się dołączę, jak tylko znajdę czas na kreatywne myślenie:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się zgłaszam ale poza konkursem bom obdarowana marką LOVELA w niegdzysiejszym konkursie u Hafiji tylko jak znajdę czas :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wezmę udział, a co! tylko nie wiem czy u siebie coś napiszę, czy komentarz zostawię. W weekend zdecyduję. Buziole!

    OdpowiedzUsuń
  6. na pewno coś naskrobię ale za dni kilka

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już kilka dni temu (dokładnie 3 grudnia) napisałam coś specjalnie dla Syna z potrzeby serca...Czy mogę podać link do mojego posta na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też coś skrobnę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ju uż :) Wiesz tylko nie umiem podlinkować zdjęcia z pozycji edytora bloga bo na htmlu się nie znam ale wkleiłam link pod zdjęciem

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja się jako mama brzuszkowa jeszcze pewnie nie załapię, co? Czy kwalifikujesz wywody na temat macierzyństwa wewnątrzmacicznego też? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgłaszam się do konkursu:) Zastanawiałam się trochę nad tym macierzyństwem moim i powiem szczerze, że nic lepszego spotkać mnie nie mogło. Każda matka chyba tak myśli: jest cudownie, wzruszająco, zaskakująco... Ale napiszę Ci, czego się nie spodziewałam:

    Po pierwsze: że można ciągiem przespać dwie godziny na dobę i funkcjonować, ba nawet się uśmiechać!

    Po drugie: że mimo ogromnych starań i przykładania szczególnej uwagi w pielęgnację paznokci dziecięcia... zawsze znajdzie się jakiś zadzior, który harata mu buźkę (poddaję się)

    Po trzecie: mimo, iż raczej kumata jestem, i ścisły bardziej umysł mam, wciąż popadam w zadziwienie, jak to jest, ze z dwóch komórek mózg powstaje...

    :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. http://thelifeofusualwoman.blogspot.com/2011/12/akrobacje-z-sentymentem.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Agata - nie ma problemu, zgłoszenie zaliczam;-)
    Paula - super!W zupełności wystarczy;-) (ja też nie potrafię podlinkować zdjęcia w poście he he he)
    Czarownica - jasne, że kwalifikuję!Przecież Ty też jesteś już mamusią, tylko tyle, że jeszcze przez brzuszek;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. done :) http://wyczekana.blogspot.com/2011/12/o-byciu-mama-sow-kilka-no-moze-kilkaset.html no i oczywiście banerek podlinkowany z boku strony :) Swoją drogą piękne zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj, tak więc pragnę spróbować...:-)
    Chciałabym Cię zaprosić do przeczytania kilku swoich postów na blogu, które wychwalają mamusiowanie oraz miłość do dziecka.

    Post pierwszy : http://takakobietka.blogspot.com/2010/08/utonac-w-miosci.html

    Post drugi: http://takakobietka.blogspot.com/2011/05/miosc.html

    Post trzeci: http://takakobietka.blogspot.com
    /2010/08/na-dobry-poczatek.html

    Mam nadzieję, że taka forma uczestnictwa również może być brana pod uwagę:-)
    Oczywiście wstawię u sobie podlinkowane zdjęcie, może znajdą się jeszcze chętne mamy.

    Gwoli konkursu chciałabym napisać jeszcze kilka słów od siebie i zrobię to tutaj.

    Macierzyństwo, już z pierwszą ciążą osiem lat temu wyzwoliło we mnie zupełnie nowe pokłady uczuć. Od tej chwili, stałam się kimś zupełnie wyjątkowym... stałam się Mamą i będę nią już zawsze. Każdy mój następny dzień uczył rozwagi, cierpliwości, odpowiedzialności, miłości i szczególnej troski.
    Bardzo dogłębnie przeżywałam swój kontakt z dzieckiem, niemal eterycznie... i jeszcze bardziej świadomie przeżyłam narodziny drugiego dziecka.

    Otrzymałam najpiękniejsze prezenty, jakie można dostać od życia - śliczne, zdrowe córki dające mi moc radości, masę nieustannego, ogłupiającego wręcz zachwytu, magicznych, niepowtarzalnych chwil, ale i trudnych momentów, które są wplątane w nasze życie.

    Nauczyłam się cierpliwości, nauczyłam się lepszej organizacji swojego czasu, życia rodzinnego. Nauczyłam się większego szacunku do drugiego człowieka.

    Macierzyństwo, człowieczeństwo to idea życia ludzkiego, a nam kobietom, nie zostało dane bez powodu. Bycie Mamą daje niezwykłą siłę i umacnia poczucie własnej wartości.

    Pozdrawiam serdecznie wszystkie Mamy:)
    Lusija

    OdpowiedzUsuń
  16. Lovela nie uczula, tylko każdego maluszka do snu otula;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Lovelova paczka jest delikatna dla każdego Dzieciaczka!

    OdpowiedzUsuń
  18. Monika mail.: nagorna@interia.pl12 grudnia 2011 18:28

    Na wstępie powiem, że kiedy zostałam matką byłam zdaniem wszystkich bardzo młoda 20 lat (rocznikowo 21)co nie wszystkim się podobało.

    W ciąży bardzo często spotykałam się,
    z negatywnymi uwagami pod moim adresem.

    Najbardziej bolało mnie to, że również rodzina i znajomi uważali, że jestem zbyt młoda
    i nie zdołam pogodzić szkoły z dzieckiem. Wiele osób namawiało mnie do strasznych rzeczy.

    Po urodzeniu przeze mnie Michałka, 20 września
    na miesiąc przed terminem, z biegiem czasu
    każdy zmienił swoje zdanie o mnie.

    W domu miałam nauczanie indywidualne,
    część nauczycieli była dla mnie bardzo miła,
    byli lecz i tacy, który tak jakby specjalnie i na złość podkładali mi kłody pod nogi... tak bardzo chcieli by wyszło na ich.

    Kiedy było ciężko, tuliłam się w ramiona mojego dziecka, całowałam go mocno i mówiłam,że to wszystko dla niego, by miał wykształconą mamusię, której się nie będzie wstydził,
    która znajdzie dobrą pracę by móc spełniać jego marzenia.

    W między czasie spotkało mnie też wiele przykrości, przez przypadek dowiedziałam się o tym, że chłopak mnie zdradza.

    Przebaczyłam mu jednak po roku znowu się tak stało i jestem samotną matką.

    Szkołę szczęśliwie ukończyłam, ale jestem
    mamą, która mimo krytyki się nie poddała,
    mamą, która wzorowo wychowała bez niczyjej pomocy już ponad rocznego
    Michałka, z którego jest bardzo dumna.

    Wierzę, że razem z moim dzieckiem możemy przenosić góry, zawsze będziemy się kochać... i choć teraz jest nam ciężko, bo nie pracuję, przetrwamy razem kryzys bo mamy siebie.

    Bardzo by nam się przydały takie proszki,
    Michałek jest uczuleniowcem, a nie stać nas teraz na kupno takiego proszku. Samą wodą trudno umyć ubranka. Zwłaszcza teraz kiedy Michałek jest żywiołowym chłopcem.

    Monika i Michałek
    nagorna@interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  19. Moniczko - cała sterta bardzo mądrych słów, jak na tak młodą mamę;-D No i ten tego, kurcze jakoś oczyska mi się zaszkliły dziwnie...Dzielna jesteś baaardzo. A faceci to kutafony!I już!No, dobra jest kilka wyjątków...;-D

    Lusija - dziękuję za udział w konkursie i przemiłą lekturę;-)I mądrą wielce...

    OdpowiedzUsuń
  20. Moje mamusiowanie jest dopiero w zalążku, jestem w ósmym miesiącu ciąży z pierwszym dzieckiem, a jest to dla mnie tak ogromne przeżycie, że pragnę podzielić się z Wami moją historią i przemyśleniami na temat mamusiowania. O Zuzię, bo dziś już wiem. że będzie to dziewczynka, staraliśmy się z mężem przez pięć długich lat. Były to czas licznych rozczarowań, sterty testów ciążowych miliona wylanych łez, tysiąca wizyt u wielu lekarzy.
    Czas niknącej nadziei, poczucia bezużyteczności, braku sensu w życiu. Aż do pewnego dnia, kiedy to test wskazał drugą kreskę. Była ona blada taka jakby wcale jej nie było, aż bałam się
    jej uwierzyć, był drugi test i znów niknąca w oczach druga kreseczka. Pamiętam jak dziś ten strach przed kolejnym rozczarowaniem mieszany z resztkami nadziei. Nawet po wizycie u lekarza bałam się uwierzyć w to szczęście, które mnie spotkało, bałam się, że zniknie, a moja radość może coś zepsuć albo zapeszyć. Nie było euforii ani eksplozji radości, jaką sobie zawsze wyobrażałam. Był spokój ogromna nadzieja oraz wiara w to, że musi być dobrze.
    Do czasu, gdy przeszło na 2 trymestr a w brzuchu poczułam motyle, tego uczucia też nigdy nie zapomnę. Wtedy to bezwarunkowo zaczęłam się cieszyć, nie mogłam już tłumić emocji.
    To wspaniałe uczucie, gdy w Twoim ciele mieszka mała istotka, którą zaczynasz czuć w sobie. Kiedy czujesz, że serca masz dwa. To już w ciąży „włącza się „ mamusiowanie.
    Kiedy głaskasz swój rosnący brzuszek, kiedy mówisz do dzidziusia, puszczasz mu relaksującą
    Muzykę. Myślisz o nim 24 godziny na dobę o jego zdrowiu i przyszłości. O nadchodzących obowiązkach, masz obawy czy podołasz tak wielkiej odpowiedzialności jak wychowanie dziecka na dobrego człowieka. Czy będziesz w stanie zapewnić mu dobre życie. Jak na razie właśnie to jest dla mnie mamusiowaniem.

    ani-aps

    OdpowiedzUsuń
  21. ani-aps - no i pięknie!Masz rację kochana!Ja też czułam, że jestem mamusią, już kiedy maluszek był w brzuszku. No i do dziś w tym mamusiowaniu znowu tak wiele się nie zmieniło. Gratuluję szczerze tak wielkiego sukcesu!No i oczywiście bardzo zazdroszczę, że w ten cudowny świąteczny czas będziesz miała swojego maluszka tak bardzo, bardzo blisko;-)Tak blisko, że bardziej już chyba się nie da...Ehhhhhh.

    OdpowiedzUsuń
  22. ani-aps nie podałam chyba meila a gdyby nam się udało wygrać :) to już podaję aniapawelas@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Czym dla mnie jest mamusiowanie?
    To przede wszystkim wielkie wyzwanie !
    to czasem dużo śmiechu, a czasem wręcz dramat z chórem w tle.
    Mamusiowanie to ogromne pokłady cierpliwości i niekończącej się miłości.
    To tuzin wyrzeczeń ale tona ciepła, które wypełnia Nasze serce z biegiem czasu coraz bardziej i bardziej.

    Cóż się dziwić.... gdy widzi się człowieczka, tak niebywale podobnego do siebie to życie samo automatycznie przybiera innych kształtów.
    Włącza Nam się także to maminienie, doskonale wiemy co Naszemu maleństwu potrzeba - wystarczy wsłuchać się w rytm potrzeb dziecka .

    Macierzyństwo to nie tylko same przyjemności, my MAMY nie jesteśmy robokopami, które są odporne na brak snu czy też brak jakiegokolwiek czasu na posiłek w postaci malutkiego kęsa chleba. Stwierdzam jednak, że nie wiedzieć jak to robimy ale cała nieprzespana noc czy pusty żołądek nie zwalniają naszych obrotów i fabryka Mama i Dziecko kręci się dalej!

    Zawsze sobie powtarzam i każdej innej mamie.
    Należy pamiętać, że Macierzyństwo nie jest karą, obowiązkiem, zachcianką, gadżetem....TO NAJWAŻNIEJSZA DECYZJA W NASZYM ŻYCIU.
    Dlatego uważam, ze macierzyństwo powinno być przemyślane. Nasze takie właśnie jest. Plan zawsze jest choć często go modyfikujemy to uważamy swoje życie za szczęśliwe i oblane przesadnie lukrem.


    MACIERZYŃSTWO TO DLA MNIE:

    OGROM niezapomnianych przygód
    TYSIĄCE WYGŁUPÓW I UŚMIECHÓW
    NIEOPISANA radość
    ŚWIADOMOŚĆ bycia i życia dla kogoś.
    NIEKOŃCZĄCA się INSPIRACJA
    MILIARDY zdjęć przywołujących najpiękniejsze momenty życia
    NIESAMOWITE doświadczanie stwarzania się cudu.

    Macierzyństwo to najpiękniejsza rzecz jaka może spotkać kobietę, to stan który dodaje skrzydeł.

    a to Ci i RADOŚĆ MEGO ŻYCIA:
    http://imageshack.us/photo/my-images/855/amelka.jpg/

    POZDRAWIAM:
    KAMILA SŁOMSKA
    kamila.slomska9@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  24. Historie miały dotyczyć mamusiowania, ale ja postanowiłam podzielić się tym, co jest przed, czyli doświadczeniami, które towarzyszyły mi podczas ciąży i porodu

    Krótka historia o tym, jak zostałam mamą…

    Wszystkim tym kobietkom, które boją się zostać mamami


    W życiu bałam się tylko dwóch rzeczy – ciąży i porodu. Niestraszne były wizyty u dentysty, niestraszna była matura, potem kolejne egzaminy na studiach. Nie było NIC bardziej stresującego niż ciąża, a potem poród.
    Wszyscy wokoło pytali „kiedy dziecko?”. Znajomi zapewniali, że to samo szczęście i nie ma na co czekać. A ja jednak uparcie czekałam na ten moment, gdy poczuję gotowość do macierzyństwa. Kiedy zobaczyłam na teście dwie kreski, to sama, nie wiem skąd, ale ta gotowość przyszła od razu.
    Już podczas pierwszej wizyty u ginekologa i USG poczułam się MAMĄ przez wielkie „M” i choć lekarz był jeszcze bardzo ostrożny, to ja już wiedziałam, że z dzidzią wszystko będzie ok.
    Potem były kolejne wizyty, tygodnie mijały jeden za drugim. Ciąża okazała się wspaniałym czasem – nie było mdłości, obrzęków, puchnięcia. Apetyt dopisywał, obłędnie smakowało mi wszystko. Z ochotą chodziłam do pracy, spotykałam się z ludźmi. Czułam się jakoś tak lepiej, piękniej i dumniej – przecież byłam już MAMĄ. Nie tyłam, w pierwszym trymestrze nawet schudłam. Wszystkie zmory dotyczące ciąży okazały się tylko przysłowiowym diabłem, co nie taki straszny, jak go malują.
    Pozostał mi tylko poród, brrrrr! W książkach i gazetach straszne opisy i zdjęcia (o zgrozo!), w szkole rodzenia powtarzanie, że pierwszy poród będzie NA PEWNO dłuuugggiiii i bardzo bolesny. Cały dziewiąty miesiąc był dla mnie czasem lęku, stresu i płaczu.
    W końcu nadszedł ten moment. Nie wiem nawet kiedy minął czas oczekiwania na bóle parte, ale przyszły szybciej niż się spodziewałam (wywołałam tym zdziwienie na twarzy wszystkich położnych). 40 minut później na świecie była już ONA – mój upragniony maluszek – Madzia. Był też przy mnie cały czas mąż, który wspierał i pomagał. Wspólnie powitaliśmy Magdę na tym zwariowanym świecie.
    Od ośmiu tygodni jestem MAMĄ. Kiedy pomyślę o strachu, jaki mi towarzyszył przed zajściem w ciąże (a nazbierało się tego kilka dobrych lat), to jest mi głupio i żal, że myślałam o tym w taki sposób.
    Dzisiaj, kiedy patrzę na Madzię, jak rośnie, rozwija się i uśmiecha, to nie pamiętam żadnego bólu, strachu i lęku. Wierzę też, że nie będzie już nic trudniejszego w życiu. To doświadczenie nauczyło mnie, że warto przeżyć coś niełatwego, żeby potem wciąż być obdarowywanym miłością bezgraniczną – bo przecież taką kocha mnie Magda.
    Kończąc (chyba się rozpisałam…), chcę powiedzieć wszystkim kobietkom (szczególnie takim bojaźliwym jak ja), że strach ma wielkie oczy, a nagroda w postaci małego bąbla, który kocha Cię za wszystko i mimo wszystko jest nieporównywalnie większa.
    POWODZENIA zatem!
    Małgosia (malgoniap7@wp.pl)

    OdpowiedzUsuń
  25. Monika mail.: nagorna@interia.pl13 grudnia 2011 10:44

    Mamuśka-Martuśka bardzo dziękuję :* za miłe słowa.

    OdpowiedzUsuń
  26. Kamila i Małgosia - dziękuję za cudowne refleksje;-D
    No i fajnie MAłgosiu, że tak to ujęłaś;-)Rzeczywiście przydadzą się takie słowa niepewnym, bojaźliwym kobietkom. Ja popieram całą sobą;-D

    OdpowiedzUsuń
  27. Cieszę się, pozdrawiam serdecznie.
    Małgosia.

    OdpowiedzUsuń
  28. Mnie macierzyństwo uskrzydliło, pozwoliło odsapnąć, nabrać dystansu i pokazało na nowo jakie życie może być piękne. Pozwoliło mi się rozwijać, kształtować charakter i zwyczajnie wyluzować. Przed ciążą pracowałam w korporacji, czytaj: wyścig szczurów, trzymanie posady, praca po godzinach, rozciąganie doby, by czasu starczyło na męża, hobby, sport, bo nie wyobrażam sobie bez tego życia. W pewnym momencie powiedziałam dość. Zaplanowaliśmy ciążę. Poza ogromną ilością pracy prowadziłam zdrowy tryb życia, więc udało się za pierwszym strzałem! I kurcze coś się zmieniło. Zaczęły zmienić się priorytety i Ja!
    Teraz jestem szczęśliwą mamą, która ma czas na wszystko. Wbrew temu co złośliwe koleżanki powiadały, że niby jak dziecko to nie wiadomo w co ręce włożyć. BZDURA!!! Korporacja uczy organizacji, więc macierzyństwo naprawdę daje możliwości.
    Po pierwsze zmieniłam się duchowo. Najważniejsza jest dla mnie rodzina. Fakt jak moje dziecko rośnie, uczy się nowych rzeczy. Macierzyństwo nauczyło mnie kreatywności. Nigdy nie spodziewałam się, że będę w stanie opracować patenty, które ułatwią mi matczyne życie, nie przypuszczałam, że moja głowa potrafi wymyślać setki zabaw, by zabawić szybko nudzącego się malca.
    Ale odżyłam też Ja. W końcu mam czas na pasje, hobby. Wróciłam do malowania, projektowania, czytania, pisania tego na co wcześniej nie było czasu. Okazało się, że pomimo bardzo czasopochłanialnej Basi jest też miejsce na misję. Otworzyłam organizację dla mam (znajdziesz nas na facebooku pod hasłem WAMUSIE). Zachęcam je do tego, by nie zamykały się z bobasami w domu tylko, by wychodziły z nimi do ludzi i się realizowały. Organizuję nam – Mamom, warsztaty, spotkania ze specjalistami, wspólne spacery z maluchami, zajęcia kreatywne, wyciągam je na fitness, by szybko wróciły do formy po ciąży. Przypominam, że macierzyński i wychowawczy to świetny czas na inwestycje w siebie i dziecko. Przecież z dzieckiem można tak wiele!!!
    Bycie mamą to dla mnie największa radość, spełnienie i satysfakcja. Uwielbiam bawić się ze swoim dzieckiem, uczyć go nowych umiejętności, poszerzać horyzonty jego i własne. Mamusiowanie obudziło we mnie dawniej uśpione uczucia takie jak troska czy czułość. Zmotywowało do pracy nad sobą, bo to w końcu ja jestem wzorem dla swojego dziecka.
    Uwielbiam patrzeć na śpiącą Baśkę, kocham jej miny i pierwsze słowa, to często jeszcze niezbyt mądre pytające spojrzenie. Kurcze, mega mocno kocham swoje dziecko!!!

    Pozdrawiam Was matki gorco,
    ILONA (jeloonka@o2.pl)

    OdpowiedzUsuń
  29. Mhm...Piekny temat Mamusko-Martusko...i przyznam sie bez rzekomej przekory,ze wiele razy zagladalam tu do Was zanim zdecydowalam sie na kilka slow od siebie...
    Ciesze sie,ze moja opowiesc konczy sie jak wiekszosc bajek...poczatek ponury i niepewny,a koniec soczysta finezja...
    Po 6 latach nieustannej walki z sama soba,medykami,znachorami,szeptuchami,technika i huk wie czym jeszcze powiedzialam sobie...DOSC!Dosc ciaglym pytaniom zyczliwych i tych mniej przyjaznych...dosc nieprzespanych nocy i wylanych lez...dosc witryn sklepowych z ubrankami dla dzieci...dosc rozczulania sie na widok malenstw,ktore po powrocie do domu rozszarpywalam w myslach...dosc makabrycznych scen,ktore musial znosic dzielnie moj maz...przeciez on tez cierpial i czekal...dosc obdzierania z honoru i godnosci...poprostu nie jest mi dane byc matka...A po ente za stara juz jestem...32 lata...Takie nie maja juz dzieci!
    Nie wiem czy pogodzilam sie z tym wtedy,ale tkwilam w tym postanowieniu na zewnatrz,zakladalm maske dnia,bieglam do pracy,udawalam,ze jest wszystko piekne i bajeczne,zmienialam kierunek kiedy tylko mowa schodzila na temat dzieci,a kiedy juz spotykalam mamusie z pociechami,to zmienialam swoj kierunek na inny,aby jak najdalej poza zasieg moich oczu,mojego sluchu i wechu...
    Pozozstajac w silnej wiezi z Bogiem,to Jemu skrycie powierzalam nadal swoje pragnienie,swoj bol.To Jemu plakalam w rekaw i moze juz nie tyle co prosilam,ale nadal mialam NADZIEJE...Czulam cos w srodku,taka sile i moc,ale jeszcze wtedy nie wiedzialam co to oznacza...
    I stalo sie...tak nagle i niespodziewanie.Poczulam to i juz!Nie pamietam drogi do apteki,nie pamietam niczego,tylko kolejne rozczarowanie i placz cala noc z powodu czego?Z powodu jednej kreski przeciez!Nie daruje,wstaje o 3 nad ranem,wysypuje kosz na podloge i bladze w tej stercie smieci w poszukiwaniu..czego?Oniemialam kiedy po tak zacietej walce znalazlam swoj obiekt,a tam byly dwie kreski!Znowu nie pamietam drogi do apteki,ale jakbym mogla pamietac o 3 nad ranem cokolwiek!Rece drza,motam sie sama ze soba,setki razy to otwieram to zamykam pudeleczko mojej NADZIEI...i sa...dwie kreski...O 7 rano powtorka i kolejne potwierdzenie tego co stalo sie oczywiste!Maz spi obok,a ja pisze krotki sms:Bedziesz tata...!Czekam az wstanie,a on nic...spi.Kiedy juz wstal,najpierw zjadl sniadanie,toaleta,gazeta i przeglad ligi sportowej,a ja kipie,ale juz nie ze zlosci,ale z podniecenia i radosci...Wzial nareszcie ten cholerny telefon...nie jestem w stanie opisac jego euforii,szalu zadowolenia i dumy!
    Malenstwo konczy obecnie 5 tydzien...tak,tak jest juz z nami po wielu przejsciach.Najpierw ciaza zagrozona poronieniem,ciezki porod zakonczony szczesliwie,a teraz?Kocham te nieprzespane noce,brak czasu dla siebie,jedzenie kanapki pomiedzy kuchnia,a pokojem Dawidka...robienie zakupow na czas...zycie pomiedzy papu i kupka jest cudowne!Kocham teraz wszystkie dzieci i ich mamausie,witryny sklepowe poswiecone dzieciom i te lzy,ktore sa teraz lzami szczescia...Moja cierpliwosc nie ma konca,pokore mam ogromna i te poklady wielkiej niekonczoncej sie milosci sa nie do wyczerpania!Jestem tym przepelniona i ciagle mi malo!Nauczylam sie juz tak wiele,a malenstwo jest dopiero z nami niespelna dwa miesiace!To czego i ile naucze sie pozniej?!
    To jest moj CUD wymodlony,moja NADZIEJA wiecznie zywa,moje PRAGNIENIE nieskonczone,moj GOBELIN ZYCIA utkany dzieki naszej milosci,FILAR i PODSTAWA mojego zycia,moja MILOSC wieczna,moj DAWID silny,ktory pokonal Goliata...
    I prosze Was...nigdy NIE WATPCIE w siebie,NIE PODDAWAJCIE SIE innym,WALCZCIE o CUD...!

    Serdecznosci wielkie i piekne dla Ciebie nasza kinder...:):):)

    Dziekuje...:)

    Dawidek z mama Dorota:)

    E-mail: 7-zyczen@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  30. Moje mamusiowanie ???temat rzeka mozna by rzec .Przed ciaza myslalam ze bycie mama oznacza ograniczenie wolnosci ,siedzisz w domu z maluchem pierzesz gotujesz wszystko kreci sie wokol malenstwa a jedynym tematem sa kupki i tematy rozwoju dziecka ,odkad jednak przyszla na swiat moja coreczka caly punkt widzenia calkowicie sie zmienil nagle rozmowy z innymi mamusiami o kupkach itp sa dla mnie fascynujace (????),niezrozumie tego ten kto niema dzieci .Poczatki mamusiowania byly trudne,musialam nauczyc sie ze sa rzeczy wazne i wazniejsze czyt zamiast posprzatac wole pobawic sie z coreczka ,uswiadomilam sobie ze taki maly czlowieczek a tyle zmienia ,kocham ja najbardziej na swiecie ,uwielbiam patrzec jak sie usmiecha ,jak samodzielnie probuje siadac ,przewracac sie ,ale sa rowniez trudne chwile kiedy ona placze a ja niemoge jej pomoc ,wymaga to wiele cierpliwosci ,Mamusiowanie jest piekne mimo ze nie jest lekko ale kazdy usmiech wynagradza wszelkie trudy.

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja tutaj:-)))

    http://evelio-ciezarowka.blogspot.com/2011/12/8-miesiecy.html

    OdpowiedzUsuń
  32. Ilonko - oj jak ja Ciebie fantastycznie rozumiem, moja koncernowa bratnia duszo...

    Dorotko - jakby to ująć...Aszszsz kurna chata, właśnie ryknęłam sobie okazjonalnie i ogilałam się siarczyście. Piękna opowieść...

    Teśkowa - zgadzam się, że syty głodnego nie zrozumie. Dzięki za zgłoszenie;-D

    Evelio - dziękuję kochana moja, komentarz zostawiłam pod Twoim postem;-D

    OdpowiedzUsuń
  33. moje mamusiowanie? Dla mnie jest to cały mój świat:) czasem mam wrażenie że nie tylko jestem mamusią dla mojego synka ale także dla jego tatusia:) Nie czuje się niespełniona przez to że od półtora roku siedzę w domu opiekując się moim maleństwem. codziennie widzę jego roześmianą buzię i jestem szczęśliwa. Dzięki temu że jestem mamą od nowa nauczyłam się cieszyć z drobnych rzeczy które w natłoku pracy i obowiązków stały się nie zauważalne, nie ważne. w okresie ciąży bałam się czy podołam temu wyzwaniu jakim jest macierzyństwo, ale udało się i co ku mojemu wcale nie było trudne. Synek kochany od początku nie sprawiał problemów wychowawczych, dużo spał, dużo jadł nie płakał, teściowa mówi że to dlatego że odgadywałam jego potrzeby zanim on się o nie zdążył upomnieć. Bycie mamą to wyzwanie, którego warto się podjąć. Słowami ciężko jest opisać to co się czuje i jak to jest, a ja szczerze mogę powiedzieć JESTEM SZCZĘŚLIWA ŻE JESTEM MAMĄ!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Czym jest dla mnie mamusiowanie... nie powiem, ze spełnieniem marzeń-bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie chce rodzić 21 h... spać kolejny miesiąc max. 5 h na dobę... wpaść w monotonię - pieluchy, spanie, karmienie sprzątanie, gotowanie... i generalnie nie mieć ochoty wieczorem ręką ani nogą ruszyć hehe... ale pomomo tego mamusiowanie jest dla mnie czymś przepięknym i wyjątkowym. Co z tego, że rodziłam 21 h (a w sumie nie spałam 39 h)... skoro gdy tylko położyli synusia koło mnie to wogóle nie czułam zmęczenia, a patrzeć na niego mogłam godzinami... to jest bardziej wciągające niż najlepsza telenowela brazylijska ;) Co z tego, że odkąd Mateuszek się urodził nie przespałam ani jednej nocy... w końcu to bez wody nie można żyć, a od spania można się odzwyczaić :) Co z tego, że życie stało się monotonne, skoro każdego dnia mój synek uczy się czegoś nowego, rośnie w oczach i dzięki temu każdy nadchodzący dzień jest niesamowitą przygodą :) Co z tego, że mogę być na skraju nerwicy skoro wystarczy jeden uśmiech Matiego i cała złość mija bezpowrotnie :) Co z tego, że wieczorem jak już mój Maluszek zaśnie opadam z sił, skoro gdyby właśnie wtedy się obudził i chciał się bawić, latać, słuchać bajek, albo, żeby go gilgotać - byłabym pierwsza przy nim zwarta, gotowa i uśmiechnięta :) Taaaak... tym jest dla mnie mamusiowanie... przeskakiwaniem swoich możliwości, czerpaniem radości ze wszystkiego co mnie otacza... a każda chwila spedzona z synkiem jest po prostu bezcenna :)

    Pozdrawiam
    Magda

    blondline@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  35. Moje mamusiowanie jest jak droga, droga nieraz usłana różami,
    Niestey pod różami czuć często kolce, a że idę w bosych stopach mam je bardzo poranione.
    Cóż z tego skoro wiem, że warto, warto nie przesypiać nocy, warto chodzic głodnym i zmeczonym - nigdy nie byłam tak szczęśliwie zmęczona :)
    Mam syna , który 8 stycznia skończy rok
    Jest naszym małym cudem, który mogłby przy braku szczęścia patrzeć na nas z góry!!
    Chorował ciężko i walczył o życie, jest teraz najsilniejszy z naszej trójki.

    Kocham jego 6 zębów, blond włoski,niebieskie oczka, nieraz zalane łzami...
    Każdy paluszek , każdy włosek, każda fałdka na jego ciele jest jak obrazek...
    obrazek na który mogę patrzeć godzinami
    A jego buźka jest odzwierciedleniem duszy i tego co ma w środku, małe serduszko, które mocno bije.
    Co noc patrzę na niego i pilnuję oddechu, wiem że gdyby przestał oddychać , ja również bym przestała.
    Może i jest zwykłym dzieckiem, nie wyróżniającym się z tłumu, ale dla mnie jest najcenniejszym darem od losu...

    Klaudia P
    paczynska88@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  36. Ewa K.-pięknie dziękuję za prześliczny opis...

    Magda - hmmmm, witam w klubie Mamusiek dzieci niepokornych...Dzieci płaczących, wrażliwych, nie śpiących i ogólnie na nie, ale do tego przecudownych...Ciężki chleb to mamusiowanie, ale za to jaki pyyyyyyyszny. Wiem kochana o co chodzi;-D

    Klaudia P - prześliczny obrazek wymalowałaś tymi kilkoma słowami...Taki szczery i niezwykle wzruszający. Dzięki

    Dzięki kobietki!!!

    OdpowiedzUsuń
  37. Jakoś tam nie naszło dziś, więc publikuje aktualnie mój stan http://thelifeofusualwoman.blogspot.com/2011/12/rachunek-sumienia.html

    OdpowiedzUsuń
  38. Jestem młodą mamą z tak zwanego odzysku,bo córki moje bliżniaczki kończą lat siedemnaście,a od roku jestem także mamą synka wprost niespożytą energią tryskajacego.Sama jestem z siebie dumna i sobą zdumiona co dzień od nowa,skąd we mnie tyle pokładów miłości,cierpliwości,niech Matka Teresa z Kalkuty się chowa.Jestem zakręcona czasami jak wek na zimę z ogórkami,bo moje życie ciągle przeplata się różnymi obowiązkami.Jednego dnia szczepienie malucha w grafiku nas znowu czeka,by na wywiadówkę pobiec dnia kolejnego z jednego dziecka.Druga córka w bursie mieszka przy szkole i tęsknimy wszyscy za nią ogromnie,ale dla niej też załatwiam różne sprawy na odległość,chodż nie codziennie.Zakupy ciuchowe tez jakoś staram się oddzielać od siebie,żeby po rajdzie z nastolatką całkiem nie zbankrutować i nie zwariować,a po powrocie do domu,poczuć się jak w niebie.Z małym najczęściej po pieluszki i zabawki idziemy razem z wózeczkiem,po drodze zaliczając miłe spacerki w parku albo wokół naszego ryneczku.Gotowanie dla rocznego dziecka plus trzy osoby dorosłe,to dla mnie również nie lada wyzwanie,staram się ciągle coś ciekawego wymyślać,żeby to było smaczne i dobre danie.Cały dom na mojej głowie w ciągu dnia jest praktycznie,dlatego dopiero wieczorem zwalniam się z bycia bardzo dobrą i poświęcającą się matką.Czytam książkę lub gazetę ciekawą a nawet nie raz jakiś film, obejrzę i nie zasypiając ze zmęczenia na nim.Choć jest mi niekiedy ciężko na sercu i ledwo wyrabiam się z czasem,to uwielbiam swoje życie,moją kochaną rodzinkę i moje mamusiowanie... ELA eluchi1974@o2.pl

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.