Mijałam ją za każdym razem, gdy wchodziłam na nasze targowisko.
Przy jednym w wielu stoisk sprzedawała warzywa.
Owoce.
Jajka.
Szczerze mówiąc zwróciłam na nią uwagę, dopiero, gdy zauważyłam, że jest w ciąży.
Chuda.
Z przodu kształtna piłka.
W ręku kubek z duraleksu z czarną kawą na rozgrzanie.
Innym razem smarowała kromkę chleba pasztetówką.
Jeszcze innym paliła papierosa.
Dziewczyna o szarej cerze.
Ubrana w bure ciuchy.
Bez zęba z przodu.
Cienkie włosy spięte wsuwkami.
Z wielkim ciążowym brzuchem...
Z papierosem w ustach, którego nie wyjmowała wcale, gdy wydawała pieniądze.
Pewnego dnia nie zobaczyłam jej już w tamtym miejscu.
Pewnie urodziła.
Teraz za każdym razem, gdy mijam to miejsce, myślę o tym maleństwie.
Ostatnio wybrałam się na spacer na nasz deptak.
Szliśmy tak sobie z moim nieopierzonym.
Na luzaku.
Bez pośpiechu.
Z naprzeciwka szła dziewczyna.
Młodziutka.
Bardzo skromnie ubrana.
Nastolatka z milionem kolczyków w uszach i pociętymi przedramionami.
Niosła pod sercem dziecko.
Maleństwo, o jakim ja marzę.
Nowe, niewinne życie o jakim latami marzą ludzie, którzy daliby mu gwiazdkę z nieba...gdyby mogli.
I wiem, nie wolno oceniać po wyglądzie, ale...
Mimo to, że powtarzałam sobie to z uporem maniaka, nie zmieniło się moje poczucie, że zarówno dla tej, jak i tej pierwszej dziewczyny, dziecko to jedynie efekt uboczny.
I noszę w sobie tę myśl, z którą tak trudno się pogodzić.
Myśl o niesprawiedliwości.
Bo jak to jest, że jedno, zupełnie niewinne maleństwo, które siedzi obecnie w łonie swojej mamy, mamy, która jest dla niego całym światem, mamy od której jest absolutnie bezgranicznie uzależnione, po przyjściu na świat trafi w ramiona pełne miłości, mądrości, świadomości, nie mówiąc już nawet o kwestiach finansowych, a inne, tak samo czyste i niewinne, przyjdzie na świat w biedzie, stanie się dla kogoś problemem i nigdy nie zazna tego wszystkiego, co to pierwsze...
Takie jest życie.
Los.
Wiem...
Nie mogę się z tym pogodzić.
Tak mi ich żal.
Eh zgadzam się.. jest tyle par na świecie, które nie mogą mieć dzieci i walczą by je mieć, a jednocześnie jest tyle ludzi, którzy dzieci nigdy mieć nie powinni.. I jeszcze jedna kwestia, gdyby procedura adopcyjna w naszym kraju wyglądałaby inaczej, z pewnością więcej par decydowałoby się na nią i więcej potrzebujących dzieci znajdowałoby prawdziwy dom.
OdpowiedzUsuńTo jest kolejny temat, który mnie w tym kraju dobija...
UsuńJest w tym jakiś podły paradoks i sama też często o tym myślę. Zwłaszcza, kiedy obserwuję matki, dla których dziecko jest ewidentnie kulą u nogi... smutne.
OdpowiedzUsuńNiestety niczym innym jak niesprawiedliwością, nie da się tego nazwać :(
OdpowiedzUsuńBędąc Mamą też często o tym myślę, żal mi tych dzieci bo przecież to takie same dzieci jak nasze własne a jak bardzo inne dzieciństwo ich czeka.
OdpowiedzUsuńTeż ostatnio o tym myślę...tym bardziej, że jestem w drugiej ciąży...Nawet wczoraj mój mąż wrócił ze sklepu i powiedział, że serce mu pęka jak widzi alkoholika z dziećmi-można się domyślać sposobu odzywania-tu nie muszę opisywać:(
OdpowiedzUsuńGdy leżałam z pierwszą córeczką w szpitalu, leżały ze mną dziewczyny, które wychodziły w ciąży na fajka, jedna się chwaliła, że pije piwo w ciąży! Masakra!
Jest taka niesprawiedliwość i ja też mam wielokrotnie łzy w oczach widząc ją na ulicach i czując bezradność.
Tak jest. Gdy byłam po raz pierwszy w sytuacji planowania dziecka i patrzyłam na takie przypadki to mnie krew zalewała... Ja nie mogłam zajść a one przez przypadek... Efektem ubocznym jak piszesz... Gdy po ciąży numer dwa leżałam na położniczym była dziewczyna która paliła karmiąc... A ja zero pokarmu...
OdpowiedzUsuńWczoraj już przeczytałam Marti Twój wpis i tak odpowiedź od wczoraj noszę w sercu. Zgadzam się z tym, że są na tym świecie ludzie, którzy dzieci mieć nie powinni. Ale nie odnoszę tego do tych dziewczyn. Bo prawda jest taka, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny i nigdy nie jest w 100% tak jak nam się wydaje. Może być tak jak piszesz. Że dzieci nie trafiły w ramiona miłości. Ale może być też zupełnie inaczej. Bo macierzyństwo zmienia, rozwija i uwierz mi znam i takie dziewczyny jak ta z bazarku, które po urodzeniu dziecka mimo biedy były wspaniałymi mamami. Może być w życiu też tak, że dziecko urodzone u tej młodej mamy będzie w przyszłości kimś wielkim, może uratować ludzkość. Bo jego historia miała właśnie taka być i z takiej mamy miał się urodzić. I znam też sytuacje dzieci urodzonych przez mamy zadbane, dobrze sytuowane, dbające o dietę w ciąży i bez nałogów, dzieci dobrze ubranych, ba nawet przytulanych ze słowami miłości, a bitych i nieszczęśliwych...
OdpowiedzUsuńNie ma chyba nigdzie definicji "dobra matka"..no ,bo dobra to jaka? Czy to ta z wypchanym portfelem,czy ta ktora 15latkowi jeszcze nosek podciera,czy ta co da klapsa jak jest u kresu wytrzymalosci emocjonalnej??Pokaz mi ,ktora to i dlaczego wlasnie ona?!Ciaza jest cudem,jest darem tylko nie kazda ma okazje tak wlasnie to odbierac,bo..chlopak wlasnie dla ciazy ja pozucil,rodzina odeslala do domu opieki,albo zyje z rodzenstwem na jednym pokoju i sama nie ma jak sie utrzymac.Powodow jest milion i czasem nawet nie wiemy jak bardzo taka dziewczyna czuje sie zagubiona,porzucona i niechciana.Starasz sie o dziecko?Jesli sie starasz swiadomie to znaczy,ze masz sie wlasnie lepiej-jestes w sytucji kiedy jestes na nie gotowa,kiedy twoje zycie jest na nie gotowe ,a czesto zdaza sie ,ze ciaza przychodzi w momencie kiedy jestes bez niczego i na dodatek za chwile sama bedziesz mama i tata ,bo tata nie jest gotowy.Pisze to ciezarna ,ktorej 8miesiac nie pozwala sie poruszac ,a dwoje starszych dzieci domaga sie calodobowej uwagi i choc czasem ciezko emocjonalnie to nie moge sie doczekac az powitam najmlodsze;)
OdpowiedzUsuńMam 18 lat i Synka, który za parę dni skończy 7 miesięcy. Nie ukrywam, wiadomo, że była to wpadka. Czyli jak to Pani nazwała - efekt uboczny. Wyglądam jak zwykła dziewczyna. Pewnie wiele osób,które widziało mnie z brzuszkiem i teraz z wózkiem oceniło
OdpowiedzUsuń: taka młoda, nie poradzi sobie, dziecko będzie niekochanie itd. Ale... Ale mój Syn, moje dziecko dostaje 150% miłości. Od rodziców, od dziadków. Ma wszystko co potrzeba. Nowy wózek, łóżeczko, kosmetyki, płatne szczepienia, jedzonko i nadal karmione jest piersią. Codziennie się uśmiecha. Jest bezpieczne. Może też nie wyglądam, na kobietę, która dobrze zajmie się dzieckiem, ale staje w obronie młodych mam, które tak często są niesprawiedliwie oceniane. Nie chcę na Panią naskakiwac, to nie jest krytyka. Po prostu musiałam to napisać. Marta.
Ja mam 32 lata, a moja mama miała 19, gdy zaszła ze mną w ciążę. Nie zdała przez to matury, nie poszła na studia. Całe życie ona i mój tata musieli ciężko fizycznie pracować, a i tak ledwo wiązali koniec z końcem. Moja mama wiecznie zmęczona, smutna, zdenerwowana. Dzieci takich rodziców mają ciężej niż dzieci rodziców, którzy wiodą szczęśliwe życie, wyluzowani, weseli, korzystający z życia. Mówię oczywiście o tych dobrych rodzicach, a nie patologiach.
Usuń