czwartek, 19 lipca 2018

W kawiarni.

Kiedyś usłyszałam takie zdanie: "jeśli chcesz dowiedzieć się, jaki będzie facet w związku, zaobserwuj, jak traktuje swoją matkę."
Nie wiem, czy to prawda... Pewnie ile przypadków, tyle zdań na ten temat.

Mój mąż ma wyjątkową relację ze swoją mamą. Przyjaźnią się. Są dla siebie wzajemnym wsparciem. A czasami, jeśli nie mają okazji zobaczyć się przez dłuższy czas, umawiają się w kawiarni i wówczas omawiają wszystkie zaległości. Serio.
Jesteśmy razem od wielu lat i zawsze byłam pod wrażeniem tej relacji.
Pewnie, że bywałam zazdrosna!
To naturalne. Ale nigdy, przenigdy nie śmiałam stawać na drodze tej przyjaźni, która była tak silna, że z założenia nienaruszalna.
Muszę jednak dodać, że mój mąż nigdy też nie wywyższał jednej z nas nad drugą. A przynajmniej się starał. Jego relacje z nami obiema były po prostu inne.

Teraz, gdy mam dwóch synów, tym bardziej jestem pewna mojego stanowiska, że żadna kobieta nie powinna stawać pomiędzy synem a jego mamą. Ta więź, jeżeli uda się matce ją mocno zakorzenić i zbudować, jest absolutnie święta. Wiadomo - matka nie powinna stawać pomiędzy małżonkami, to oczywiste. Jednak już tak oczywistym dla wielu kobiet nie jest, że żonie nie wolno wymagać od męża, aby porzucił swą matkę.

Moja więź z moimi chłopcami jest bardzo ścisła. Budujemy ją od pierwszego wejrzenia. To jasne, że gdy są jeszcze mali, mama jest dla nich numerem jeden. Potem, gdy zaczynają dojrzewać, odsuwają się znacznie. To naturalne, choć totalnie nie wiem, jak to zniosę. Matko Jedyna czuwaj nade mną! Jednak sądzę, że więzi matka - dziecko nie da się ot tak zlikwidować, albo rozciąć, a finalnie o wszystkim zapomnieć. Liczę na to, że ta więź, pomimo fizycznego rozdzielenia, czyli wyprowadzki, uniezależnienia się synó, założenia ich rodziny, przetrwa. Bo jest ABSOLUTNIE WYJĄTKOWA.

Byłam dziś z Fryderykiem w kawiarni.
Chodzę z moim trzyletnim synkiem do kawiarni regularnie. Najczęściej do takiej z kącikiem dla dzieci. Sam na sam. Zamawiam sobie kawkę. Wspólnie jemy lody. Siadamy przy okrągłym, dziecięcym stoliku. Siorbię kawusię i rozmawiam z moim synkiem. Albo kolorujemy malowanki. Albo układamy klocki. No dobra, święta nie jestem, czasami zerkam na instagrama. Uwielbiam te chwile. Uwielbiam jego towarzystwo. A On jest zachwycony, że mama w końcu nic nie robi i całą uwagę skupia na Nim. Ten zachwyt i dziecięca wdzięczność choćby w spojrzeniu, zawsze mnie rozbraja.
Dziś do tej kawiarni prawie biegłam. Mamy do niej spory kawałek piechotą. A ja obiecałam Fryniowi rano, że pójdziemy. Kupiliśmy z tej okazji nową malowankę... Zapakował sobie plecak.
Siąpił deszcz, a za niecałe dwie godziny miałam spotkanie. W chacie zostawiłam poranny sajgon.
Ale musiałam.
Bo obiecałam.
Dla niego.
I dla siebie samej...

2 komentarze:

  1. Myślę sobie, że w tych układach, gdzie relacje i proporcje są zdrowe, żadna żona dla zasady, czy z przezorności nie będzie oczekiwała od męża/partnera, że porzuci swoją mamę. Obserwując relacje w naszej rodzinie wśród znajomych, odnoszę wrażenie, że my kobiety mamy jednak jakąś intuicję, zmysł wyczuwania takich rzeczy. I kiedy ta więź mężczyzny z mamą jest zdrowa, normalna- nie interweniują. Niestety bywa często tak, że albo proporcje są zaburzone i mąż spędza lub chce spędzać więcej czasu z mamą niż z rodziną, którą założył, albo mama wręcz tego oczekuje. Nie mam syna, więc w dalszej części wypowiedzi będę wypowiadać się tylko teoretycznie, ale wydaje mi się, że nie tylko w budowaniu więzi, ale na przygotowaniu syna, na fakt, że kiedyś w tą relację wejdzie inna kobieta leży ogromna, wręcz nieoceniona rola mamy. Żal patrzeć ile jest dramatów całych rodzin, gdzie mężczyzna jest rozdarty między miłość do mamy a do kobiety, z którą chce spędzić życie. Nie wiem, jak było w Waszym przypadku, ale wydaje mi się, że w sytuacji, kiedy kobieta/żona czuje się w pełni akceptowana przez mamę męża/partnera nie będzie czuła zagrożenia, czy uruchamiała mechanizmów podejrzliwości na taką choćby okoliczność spotkania w kawiarni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Wiele mamusiek miesza z zasady...Wierzę jednak głęboko,że relacja z mamą i z żoną mogą współistnieć bo się nie wykluczają. Życie pokaże ...PS.dzięki za komentarz😁

      Usuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.