Kurcze o co w tym chodzi? Zauważyłam w środowisku ogólny zakaz wszelkiego bujania, lulania tudzież innego kołysania dziecięcia. A wszystko w obawie, że "choroby sierocej dostanie" od tego telepania.
Nie kumam. I lulam! Nie telepię. Lulam namiętnie. I lulać będę dopóki syn mój tegoż pragnął będzie.
A teraz serio. Chwilami mam wrażenie, że niektórzy myślą, że kołyszę wózek, albo siebie z dziecięciem na rękach, bo sama mam chorobę sierocą i tego potrzebuję. Kurcze! Lulam mojego synka, wówczas i dlatego, bo tego potrzebuje. Bo przez 9 miesięcy kołysałam go w łonie. Bo były momenty, kiedy tylko to pomagało ukoić jego ból brzuszka i uspokoić płacz.
Mam mój ukochany fotel bujany, który i syn mój umiłował. Czasami kołyszę go w wózku, kiedy zaczyna płakać na spacerze. Niekiedy lulam go na brzuchu moim i wtedy gazy w brzuszku się przesuwają i łatwiej mu się odbija. Dużo też się kołyszemy w tańcu do głośnej muzyki, co stało się wręcz naszym porannym rytuałem.
Wiem, że dzieci łatwo się do lulania przyzwyczajają. Ale jeżeli mój pisklak tego potrzebuje, to trudno - będę go lulać i w przyszłości. I uważam, że jeszcze od kołysania nikt choroby sierocej nie dostał, a wręcz przeciwnie.
A tak na marginesie, to jest też taka metoda terapii. Ludzie należący do grupy terapeutycznej lulają w dużym kocu osobę, która do tej też grupy przynależy. W ten sposób osoba ta ma szansę poczuć się jak w maminych ramionach. . . A jest to uczucie jedyne w swoim rodzaju :-)
środowisko zawsze wie lepiej i Ci wytłumaczy co z Tobą nie tak, że lulasz ;)
OdpowiedzUsuńmmmm dziecko raczej samo zacznie się bujać jak go nikt nie będzie bujać :) nie przejmuj się, a kołyska ostatnia BOSKA!my mamy wiklinową :)
OdpowiedzUsuńWiesz ja gdzieś słyszałam, że młode mają jeszcze błędnik nie w pełni rozwinięty i to podobno zaburza rozwój (spowalnia). Ja nie lulam bo młody nie lubi, on woli siedzieć lub wisieć ojcu na ramieniu ;)
OdpowiedzUsuńps: jak buzia Natanka?
i masz rację 9 miesięcy był lulany, przyzwyczail sie i teraz sie tego domaga, wiec czemu mu odmowic?!?!?
OdpowiedzUsuńhttp://adayafterday.blogspot.com/2011/02/blog-post_11.html
a ja lulam też, w końcu mam kołyskę, którą czasem używamy, ale nie zawsze, a na rękach też lubi lulanie :)
OdpowiedzUsuńOjej, ja Dzidosława lulam aż furczy, a do tego z Nim śpimy....
OdpowiedzUsuńWyjdzie z Niego niedorozwój z choroba sierocą jak tak dalej pójdzie:)
Ale tak serio to ja myślę, że każda Mama to jakiś tam instynkt ma i wie co jest dobre dla Dzidziusia chyba... Jedne lulają i jest dobrze inne nie i tez jest dobrze - wszystko dla Naszych piskląt:)
Hafija ja słyszałam taka teorię,że te problemy z błędnikiem mają dzieci, które w brzuchu mamy nie były kołysane, bo mama leżała przez całą ciążę.Mają też przez to pomieszanie z poplątaniem w percepcji zmysłowej - terapia polega na wszelkiego rodzaju bujaniu w sali zabaw.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię kochana, że jeszcze bezpośrednio nie zdążyłam odpisać. Mały podobno pleśniaw nie ma, to jest tylko nalot. Podobno...Będę obserwować, czy się nie rozsiało.Buziak!
Dlaczego mam nie bujać, lulać ? Mój Filip tego nie lubił więc i nie lulałam tylko nosiłam. A Bartoszek nie chce być noszony tylko lulany i bujany.
OdpowiedzUsuńWażne by dziecko było szczęśliwe. Pozatym ja odkryłam wielką radość i szczęście podczas każdego takiego naszego kontaktu.
Zdam się na intuicję a ona podpowiada mi, że skoro naszego Jula bujam już od pierwszych chwil pojawienia się Go w brzuchu, to nie chcę pozbawiać Go tej przyjemności po porodzie.
OdpowiedzUsuńoch bo większość tych teorii i nie jest to tylko najnowsza przypadłość ale od zawsze były jakieś mądre tezy, to wymysły teoretyków i niewiele mają potem wspólnego z rzeczywistością przeciętnego człowieka. albo są błędnie interpretowane i nieotrzebnie stosowane do ogółu. dzieci należy wychowywać w zgodzie z ich potrzebami, potzebami swego serca, a resztę doprawić rozsądkiem i wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuń