Jest absolutnie fantastycznie!
Głównie dlatego, że Matka w końcu może nacieszyć się Synem do syta.
I w sposób niczym niezakłócony czerpać z macierzyństwa pełnymi garściami...
A mówię Wam, że czerpię każdego dnia dużymi hałstami, tak bardzo spragniona, chwytając i smakując wspaniałe, magiczne chwile...
Bo takie to macierzyństwo inne jest od domowego, pełnego obowiązków.
Takie czyste.
I w końcu najważniejsze...
My jedziemy w lipcu... i tez zmierzmy czerpać z tego niewyczerpalnego źródełka :))) Pozdrawiamy i my
OdpowiedzUsuńAż nabrałam jeszcze większego apetytu na nasz wyjazd, który już w niedzielę.
OdpowiedzUsuńKorzystajcie! I oby pogoda dopisywała :)
Czekam na relacje! :)
OdpowiedzUsuńNiech Wam słońce dopisuje.
OdpowiedzUsuńPięknie! I piękne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńWakacje z dzieckiem nadal mi się jawią jako rodzaj koszmaru, z którego budzę się zlana potem. Ale może z czasem przywyknę ;)
OdpowiedzUsuń