Zwykły poranek.
Taki jakich w roku trzysta sześćdziesiąt pięć.
Poranek niczym nie różniący się od pozostałych.
Matka parzy poranną kawę. Dziecko ogląda poranną bajkę...
Śniadanie.
Posadziła chłopca na blacie kuchennym. Śniadanie szykują razem.
Tak sobie postanowiła. Chociaż tyle razem...
Czasem udaje się razem więcej.
Częściej nie...
Ostatnio.
Dlatego przynajmniej to zwykłe szykowanie śniadania razem.
Popiła gorącej kawy z mlekiem. Wyjęła wędlinę z lodówki i masło.
Na czystym blacie rozłożyła dwie kromki chleba.
Masło twarde. Zmarznięte na kość.
Skrobie matka to masło i zerka w szare okno...
Położyła na desce szynkę. Udało się kupić taką prawdziwą. Bez słonej wody w środku. Mała, wędzona szynka w siateczce, z cienkim paskiem tłuszczyku na brzeżku.
Taka jak kiedyś.
A jak pachnie...
Ostrym nożem ukroiła plaster...
- Nie lugie...
- Co? Czego nie lubisz?
- Nie lugie tego mamo...
Nieletni wskazuje na szynkę, z której matka taka dumna przecież...
- Synku to jest pyszna szyneczka. Mmmmm... Zobacz jaka pyszniutka.
Ukroiła drugi plaster. Chwyciła w palce. Położyła na kromce świeżego chleba. Kromce z odkrojonymi wcześniej skórkami.
Spojrzała na kromkę z szynką...
- Babciu nie lubię tego...
- Czego kiciu?
- Tego białego. O tego.
Mała dziewczynka z długim warkoczem stała przy swojej babci, ledwo wystając nosem ponad kuchenny blat...
- Kochanie...To jest tłuszczyk po prostu. A tłuszczyk jest najpyszniejszy.
Babcia uśmiechnęła się ciepło...Chwyciła w swe zgrabne palce plasterek szynki i położyła na kromce chleba.
- Nie-e . Nie lubię tego. Baaaabciu. - zbuntowała się dziewczynka.
Babcia przekroiła kromkę i położyła na talerzu.
- To jest pyszne. Zobaczysz. Chodź kiciu. Trzeba zjeść śniadanko...
- Mamo! Maaaamo! Naciu ście am!
Matka przekroiła kromkę i położyła na talerzu...
Uśmiechnęła się do siebie...
Bo teraz dopiero zrozumiała...
niedziela, 29 grudnia 2013
poniedziałek, 23 grudnia 2013
Przebaczyć...
Boże Narodzenie to wyjątkowy czas...
Wigilia...
Ileż łez popłynęło podczas tego magicznego wieczoru...
Ile rąk połączyło się po latach w upragnionym uścisku...
Boże Narodzenie to czas, gdy dzieją się cuda...
Gdy niemożliwe staje się możliwe...
Wszystko zależy od nas...
Wszystko zależy od naszych chęci...
Wystarczy się otworzyć.
Otworzyć i odważyć się zdjąć z siebie ten pancerz, który tak szczelnie skrywał zranioną duszę.
Pancerz zbudowany z żalu, złości, nienawiści...
Pancerz, który ciężki jest jak głaz...
A mimo to dźwigamy go czasem latami...
Choć zrzucić go tak łatwo.
Prosto tak...
Ostatnio usłyszałam słowa, które są kluczem do przebaczenia.
Zwykła, prosta prawda, która pomaga wyzwolić się od żalu...
Co się stało, to się nie odstanie...
Przeszłości nic już nie zmieni...
Tamtych wydarzeń nie da się przecież odwrócić...
Nie da się cofnąć...
Co się stało, to się nie odstanie...
Dlatego nie warto cofać się i żyć przeszłością.
To niczego przecież nie zmieni...
Trzeba wziąć oddech i budować wspólnie teraźniejszość...
Zupełnie inną od przeszłości...
Życzę Wam wielu pojednań i spadających kamieni z serca przy wigilijnym stole...
Serdecznych uścisków dłoni...
Szczerości i miłości...
Bo zgoda to najwyższa wartość...
A teraz zapraszam Was do mojego domu...
Nie po to, aby udawać stylistę wnętrz, bo nie mam o tym zielonego pojęcia.
Po prostu chciałam, abyście choć przez chwilę mogli pobyć ze mną w miejscu, gdzie jest mi najlepiej na świecie...
Wigilia...
Ileż łez popłynęło podczas tego magicznego wieczoru...
Ile rąk połączyło się po latach w upragnionym uścisku...
Boże Narodzenie to czas, gdy dzieją się cuda...
Gdy niemożliwe staje się możliwe...
Wszystko zależy od nas...
Wszystko zależy od naszych chęci...
Wystarczy się otworzyć.
Otworzyć i odważyć się zdjąć z siebie ten pancerz, który tak szczelnie skrywał zranioną duszę.
Pancerz zbudowany z żalu, złości, nienawiści...
Pancerz, który ciężki jest jak głaz...
A mimo to dźwigamy go czasem latami...
Choć zrzucić go tak łatwo.
Prosto tak...
Ostatnio usłyszałam słowa, które są kluczem do przebaczenia.
Zwykła, prosta prawda, która pomaga wyzwolić się od żalu...
Co się stało, to się nie odstanie...
Przeszłości nic już nie zmieni...
Tamtych wydarzeń nie da się przecież odwrócić...
Nie da się cofnąć...
Co się stało, to się nie odstanie...
Dlatego nie warto cofać się i żyć przeszłością.
To niczego przecież nie zmieni...
Trzeba wziąć oddech i budować wspólnie teraźniejszość...
Zupełnie inną od przeszłości...
Życzę Wam wielu pojednań i spadających kamieni z serca przy wigilijnym stole...
Serdecznych uścisków dłoni...
Szczerości i miłości...
Bo zgoda to najwyższa wartość...
A teraz zapraszam Was do mojego domu...
Nie po to, aby udawać stylistę wnętrz, bo nie mam o tym zielonego pojęcia.
Po prostu chciałam, abyście choć przez chwilę mogli pobyć ze mną w miejscu, gdzie jest mi najlepiej na świecie...
Bardzo rodzinnych i wesołych Świąt kochani!
czwartek, 19 grudnia 2013
Uciekam.
Dzisiaj uciekam.
Skradłam rzeczywistości czas i w nogi.
Pakuję synka, siebie, swój kociokwik w głowie i uciekam.
Od tego pędu uciekam.
Na caaaaały dzień.
Cały dzień razem. W końcu.
Z daleka od tego całego zamieszania, które sama sobie namieszałam.
Tak strasznie marzyłam o tej ucieczce...
Jest mi ogromnie potrzebna.
Nam jest potrzebna.
Ta chwila zatrzymania...
środa, 18 grudnia 2013
Więcej o pokorze.
Wybaczcie mi, ale dziś, w odpowiedzi na komentarze, chciałam wrócić do tematu z zeszłego tygodnia. Tamtych kilka myśli, którymi starałam się z Wami podzielić, dzisiaj chciałabym nieco uzupełnić.
Zamiast pospiesznych słów pod komentarzami, postanowiłam napisać osobny wpis, bo to dla mnie niezwykle ważne, a temat budzi tak nieokiełznane emocje, że nie mogę tego przemilczeć!
Już wyjaśniam Wam dlaczego.
Mnie samej owej pokory strasznie brakuje.Odkryłam natomiast ostatnio jak bardzo potrafi ona ułatwić życie, ukoić skołatane nerwy, poprawić relacje z bliskimi...Rozjaśnić rzeczywistość...
Ale może od początku.
Jako mała dziewczynka byłam bardzo grzeczna. Ktoś by powiedział - pokorna. Ja odpowiem - nie do końca. Byłam raczej posłuszna...A nie w tym rzecz przecież. Wszyscy wiemy ilu nieposłusznych, wykazywało się mądrą pokorą.
Dla mnie pokora to coś więcej niż dziecięce posłuszeństwo. Pokora to wyższa wartość rozświetlona tak wieloma, różnobarwnymi blaskami, że nie wolno jej wkładać do jednego worka z uległością i posłuszeństwem.
Dla mnie - dorosłej kobiety - pokora to nie jest ciche zgadzanie się na złe traktowanie. Nie.
Pokora to umiejętność odpowiedniej reakcji. Umiejętność odpowiadania w taki sposób, aby nie nakręcić nader złych emocji u kogoś i u siebie samego.
Człowiek to chodzący kalejdoskop uczuć, odczuć. Niektórzy, zwłaszcza Ci, których dusze zostały skrzywdzone, często reagują tak bardzo emocjonalnie, że potem się tego wstydzą. Żałują, bo niepotrzebnie wypowiedzieli słowa, których potem żałowali. Bo zabrakło im pokory...Pokory, która pozwoliłaby im na chwilę odpuścić. Na chwilę.
Wyjść do pokoju obok. Może na spacer. Na trening. Aby negatywne emocje opadły. O ile łatwiej wówczas się rozmawia i rozwiązuje konflikty. O ile łatwiej mówi się o emocjach. O ile łatwiej się godzi, gdy udało się zapobiec wielu bolesnym, niepotrzebnym słowom.
Dla mnie pokora to także umiejętność przyznania się do swojej winy. Umiejętność dostrzegania swoich wad. Chęć pracy nad nimi. Potrzeba przeproszenia. Pokora to także szanowanie czyjegoś zdania, poglądów. Tolerancja to wielka pokora. Ale uległa zgoda na zło i krzywdę już pokorą nie jest.
Pokora to natomiast umiejętność wybaczania. Nawet, gdy wszystko w człowieku woła - nieeeeeeee! Bo krzywda była tak ogromna, że nie da się. Wtedy naprawdę warto poszukać w sobie pokory i siły, aby wybaczyć. Wybaczyć, zrzucić z siebie ten głaz i po prostu żyć dalej.Wiem, że czasami jest to ogromnie trudne. Myślę jednak, że w większości przypadków - warto. Choć niełatwa to sztuka...
Pokora w końcu, to także umiejętność częściowej rezygnacji z siebie i swoich potrzeb. Pokora to zgoda na to, że nie jestem pępkiem świata. Zgoda na to, że nie moje potrzeby i konsumpcja są najważniejsze. Pokora to czasami nawet chęć rezygnacji ze swojej wygody, na rzecz innych. Myślę tutaj o pomocy innym - słabszym.
Trzeba być w tej kwestii niezwykle mądrym. Bo wykazując się pokorą, można na chwilę zrezygnować z siebie, nie wolno jednak się w tym zatracić lub robić za kogoś coś, co mógłby zrobić sam. Nie o to przecież chodzi. A jak często my matki samo udręczamy się w imię pokory wobec swojego matczynego losu. Zupełnie niepotrzebnie...
Takie właśnie myśli krążyły po mojej głowie przez ostatni tydzień. Taka jest moja pokora, do której staram się dążyć. Chcę być mądrze pokorna, bo zaufałam, spróbowałam i czuję, że to jest drogą, którą chcę iść. Bo to jest droga do szczęścia i wewnętrznego ukojenia... A któż z nas nie chce być szczęśliwy.
Zamiast pospiesznych słów pod komentarzami, postanowiłam napisać osobny wpis, bo to dla mnie niezwykle ważne, a temat budzi tak nieokiełznane emocje, że nie mogę tego przemilczeć!
Już wyjaśniam Wam dlaczego.
Mnie samej owej pokory strasznie brakuje.Odkryłam natomiast ostatnio jak bardzo potrafi ona ułatwić życie, ukoić skołatane nerwy, poprawić relacje z bliskimi...Rozjaśnić rzeczywistość...
Ale może od początku.
Jako mała dziewczynka byłam bardzo grzeczna. Ktoś by powiedział - pokorna. Ja odpowiem - nie do końca. Byłam raczej posłuszna...A nie w tym rzecz przecież. Wszyscy wiemy ilu nieposłusznych, wykazywało się mądrą pokorą.
Dla mnie pokora to coś więcej niż dziecięce posłuszeństwo. Pokora to wyższa wartość rozświetlona tak wieloma, różnobarwnymi blaskami, że nie wolno jej wkładać do jednego worka z uległością i posłuszeństwem.
Dla mnie - dorosłej kobiety - pokora to nie jest ciche zgadzanie się na złe traktowanie. Nie.
Pokora to umiejętność odpowiedniej reakcji. Umiejętność odpowiadania w taki sposób, aby nie nakręcić nader złych emocji u kogoś i u siebie samego.
Człowiek to chodzący kalejdoskop uczuć, odczuć. Niektórzy, zwłaszcza Ci, których dusze zostały skrzywdzone, często reagują tak bardzo emocjonalnie, że potem się tego wstydzą. Żałują, bo niepotrzebnie wypowiedzieli słowa, których potem żałowali. Bo zabrakło im pokory...Pokory, która pozwoliłaby im na chwilę odpuścić. Na chwilę.
Wyjść do pokoju obok. Może na spacer. Na trening. Aby negatywne emocje opadły. O ile łatwiej wówczas się rozmawia i rozwiązuje konflikty. O ile łatwiej mówi się o emocjach. O ile łatwiej się godzi, gdy udało się zapobiec wielu bolesnym, niepotrzebnym słowom.
Dla mnie pokora to także umiejętność przyznania się do swojej winy. Umiejętność dostrzegania swoich wad. Chęć pracy nad nimi. Potrzeba przeproszenia. Pokora to także szanowanie czyjegoś zdania, poglądów. Tolerancja to wielka pokora. Ale uległa zgoda na zło i krzywdę już pokorą nie jest.
Pokora to natomiast umiejętność wybaczania. Nawet, gdy wszystko w człowieku woła - nieeeeeeee! Bo krzywda była tak ogromna, że nie da się. Wtedy naprawdę warto poszukać w sobie pokory i siły, aby wybaczyć. Wybaczyć, zrzucić z siebie ten głaz i po prostu żyć dalej.Wiem, że czasami jest to ogromnie trudne. Myślę jednak, że w większości przypadków - warto. Choć niełatwa to sztuka...
Pokora w końcu, to także umiejętność częściowej rezygnacji z siebie i swoich potrzeb. Pokora to zgoda na to, że nie jestem pępkiem świata. Zgoda na to, że nie moje potrzeby i konsumpcja są najważniejsze. Pokora to czasami nawet chęć rezygnacji ze swojej wygody, na rzecz innych. Myślę tutaj o pomocy innym - słabszym.
Trzeba być w tej kwestii niezwykle mądrym. Bo wykazując się pokorą, można na chwilę zrezygnować z siebie, nie wolno jednak się w tym zatracić lub robić za kogoś coś, co mógłby zrobić sam. Nie o to przecież chodzi. A jak często my matki samo udręczamy się w imię pokory wobec swojego matczynego losu. Zupełnie niepotrzebnie...
Takie właśnie myśli krążyły po mojej głowie przez ostatni tydzień. Taka jest moja pokora, do której staram się dążyć. Chcę być mądrze pokorna, bo zaufałam, spróbowałam i czuję, że to jest drogą, którą chcę iść. Bo to jest droga do szczęścia i wewnętrznego ukojenia... A któż z nas nie chce być szczęśliwy.
wtorek, 17 grudnia 2013
Przypominajka ;-)
Kochani, kochani!!!
Przypominam o naszym konkursie przedświątecznym!
Fajnie byłoby w dniu Wigilii dostać o jeden prezencik więcej?
Kto by chciał?
No już nie bądźcie tacy skromni...
Zapraszam do fajnej zabawy!
Szczegóły znajdziecie TUTAJ !
niedziela, 15 grudnia 2013
Podkolanówki dla chłopca?!
Kiedy kilka miesięcy temu, na jednym z moich ulubionych modowych blogów dziecięcych zobaczyłam chłopca w czarnych podkolanówkach, umarłam z zazdrości i od razu ruszyłam do Calzedonii, skąd pochodziły. Tam - obłęd kostiumów kąpielowych, bez szans na zdobycie kolanówek.
Nigdy jednak o nich nie zapomniałam. To było ukochanie od pierwszego wejrzenia. Zaglądałam, dopytywałam co jakiś czas... Bez skutku.
Jednak ostatnio szczęście się do mnie uśmiechnęło.
Gdy ujrzałam te upragnione, a do tego w pasy...Oszalałam ze szczęścia!W te pędy kupiłam i z radością wybiegłam ze sklepu, pochwalić się mężowi swoją zdobyczą.
Następnie wbiegłam ponownie i zakupiłam drugą parę.
A teraz nie mogę przeboleć, że poprzestałam tylko na dwóch...
Bo cuuuudowne są. I tak fajnie uzupełniają wiele stylówek, a mnie wciąż rodzą się pomysły, jak jeszcze można je nosić.
Poniżej pierwsza, nieśmiała propozycja.
I niestety coś mi nieśmiało podpowiada, że jeszcze Was nimi nie raz zanudzę ;-P
Nigdy jednak o nich nie zapomniałam. To było ukochanie od pierwszego wejrzenia. Zaglądałam, dopytywałam co jakiś czas... Bez skutku.
Jednak ostatnio szczęście się do mnie uśmiechnęło.
Gdy ujrzałam te upragnione, a do tego w pasy...Oszalałam ze szczęścia!W te pędy kupiłam i z radością wybiegłam ze sklepu, pochwalić się mężowi swoją zdobyczą.
Następnie wbiegłam ponownie i zakupiłam drugą parę.
A teraz nie mogę przeboleć, że poprzestałam tylko na dwóch...
Bo cuuuudowne są. I tak fajnie uzupełniają wiele stylówek, a mnie wciąż rodzą się pomysły, jak jeszcze można je nosić.
Poniżej pierwsza, nieśmiała propozycja.
I niestety coś mi nieśmiało podpowiada, że jeszcze Was nimi nie raz zanudzę ;-P
Doluś jak zwykle statycznie...
Przez chwilę tylko udawał, że go nie ma ;-)
Bluzeczka - Zara sklep - kupiona tydzień temu na dziale dla dziewczynek,
jest strasznie fajna, bo wyjątkowo cieplutka.
Spodnie - Hadleight - nasz ulubiony S.H.
Podkolanówki - Calzedonia
sobota, 14 grudnia 2013
Przedświąteczny konkurs!
Kochani, w imieniu swoim i mojej siostry mam wielką przyjemność zaprosić Was
do udziału w przedświątecznej zabawie!
Ściskam cieplutko i życzę powodzenia! ;-)
środa, 11 grudnia 2013
Pokora.
Każdy chciałby mieć pokorne dziecko.
Prawda?
Z pokornym jest dużo łatwiej. Pokorne dziecko jest grzeczne. Miłe jest.
Gdy dziecko jest pokorne, miło się z nim przebywa, funkcjonuje...
Wszystko łatwiej jakoś...
Tylko...
Jak mało jest pokornych dzieci...
Pokora nie jest w ludzkiej naturze.
Trzeba się jej uczyć.
Uczyć przez całe życie...
Każdy chciałby mieć pokorne dziecko.
A my? Ilu z nas może szczycić się pokorą?
Tym, którzy podnoszą rękę - serdecznie gratuluję.
Bez żadnego przekąsu.
Bo to wielki dar.
Pokora.
Ileż daje spokoju. O ile łatwiej w życiu.
Nie szarpać się na każdym kroku. Nie walczyć. Nie zarażać złością. Nie spalać wewnętrznie. Nie dać się zawładnąć złymi emocjami.
I nie trzeba od razu być wylewnie miłym dla męża, co nas właśnie tak wnerwił, że mamy ochotę go zaciukać. Ani dla pani w urzędzie, co jakby chciała, a nie mogła.
Nie trzeba nawet się uśmiechnąć. To już wyższa szkoła jazdy, przyznaję.
Na początek wystarczy przełknąć pokornie. Odpuścić. Uśmiechnąć się w duchu. Wziąć głęboki oddech i powiedzieć sobie: nic to. Taki piękny przecież dziś dzień.
I nawet jeśli wcale piękny nie jest. Nawet jeśli leje. Wieje. I zimno tak, że psa by nie wypuścił. Nawet, jeśli ktoś własnie doprowadził nas do wrzenia.
To piękny dziś dzień. Bo rozjaśniła go moja pokora. Bo mogę go przeżywać. Bo mogę być...
Chciałabyś mieć pokorne dziecko?
Zacznij od siebie. Zawalcz o swój spokój. Potrenuj. Wykonaj pracę nas sobą. Dasz radę!Małymi kroczkami.
Wtedy i Twoje dziecko zacznie się uczyć.
Jak to?
No tak właśnie.
Bo pokora jest zaraźliwa... ;-)
A co dwóch pokornych, to nie jeden ;-)
Duuuuuuużo pokory kochani życzę i Wam i sobie samej...
W ten dżdżysty, piękny dzień...
Prawda?
Z pokornym jest dużo łatwiej. Pokorne dziecko jest grzeczne. Miłe jest.
Gdy dziecko jest pokorne, miło się z nim przebywa, funkcjonuje...
Wszystko łatwiej jakoś...
Tylko...
Jak mało jest pokornych dzieci...
Pokora nie jest w ludzkiej naturze.
Trzeba się jej uczyć.
Uczyć przez całe życie...
Każdy chciałby mieć pokorne dziecko.
A my? Ilu z nas może szczycić się pokorą?
Tym, którzy podnoszą rękę - serdecznie gratuluję.
Bez żadnego przekąsu.
Bo to wielki dar.
Pokora.
Ileż daje spokoju. O ile łatwiej w życiu.
Nie szarpać się na każdym kroku. Nie walczyć. Nie zarażać złością. Nie spalać wewnętrznie. Nie dać się zawładnąć złymi emocjami.
I nie trzeba od razu być wylewnie miłym dla męża, co nas właśnie tak wnerwił, że mamy ochotę go zaciukać. Ani dla pani w urzędzie, co jakby chciała, a nie mogła.
Nie trzeba nawet się uśmiechnąć. To już wyższa szkoła jazdy, przyznaję.
Na początek wystarczy przełknąć pokornie. Odpuścić. Uśmiechnąć się w duchu. Wziąć głęboki oddech i powiedzieć sobie: nic to. Taki piękny przecież dziś dzień.
I nawet jeśli wcale piękny nie jest. Nawet jeśli leje. Wieje. I zimno tak, że psa by nie wypuścił. Nawet, jeśli ktoś własnie doprowadził nas do wrzenia.
To piękny dziś dzień. Bo rozjaśniła go moja pokora. Bo mogę go przeżywać. Bo mogę być...
Chciałabyś mieć pokorne dziecko?
Zacznij od siebie. Zawalcz o swój spokój. Potrenuj. Wykonaj pracę nas sobą. Dasz radę!Małymi kroczkami.
Wtedy i Twoje dziecko zacznie się uczyć.
Jak to?
No tak właśnie.
Bo pokora jest zaraźliwa... ;-)
A co dwóch pokornych, to nie jeden ;-)
Duuuuuuużo pokory kochani życzę i Wam i sobie samej...
W ten dżdżysty, piękny dzień...
poniedziałek, 9 grudnia 2013
Leniwa sesja domowa.
Dało się już u nas odczuć moje uwielbienie dla ciuszków autorstwa Zezuzulli.
Emilkę U - WIEL - BIAM i każdy jej nowy pomysł także.
Zawsze z niecierpliwością czekam na nowe projekty.
Bo są cuuuudowne!
Jednak dopiero, gdy się malucha przyodzieje w Zezuzullowe dzieło i WYJDZIE DO LUDZI, widać szał jaki ubranka te robią. Reakcje - obezwładniające. A matka dumna jak paw, pióropusz swój roztacza i kroczy dumnie za potomkiem.
PS. Mam zaszczyt przedstawić Wam pierwszych przyjaciół mojego synka:
Czerwony - KIK, Niebieski - ŁA ŁA.
Emilkę U - WIEL - BIAM i każdy jej nowy pomysł także.
Zawsze z niecierpliwością czekam na nowe projekty.
Bo są cuuuudowne!
Jednak dopiero, gdy się malucha przyodzieje w Zezuzullowe dzieło i WYJDZIE DO LUDZI, widać szał jaki ubranka te robią. Reakcje - obezwładniające. A matka dumna jak paw, pióropusz swój roztacza i kroczy dumnie za potomkiem.
PS. Mam zaszczyt przedstawić Wam pierwszych przyjaciół mojego synka:
Czerwony - KIK, Niebieski - ŁA ŁA.
Biały top - Zara - sklep
sweterek - H&M - mój ulubiony S.H.
spodnie - Zezuzulla - tutaj
buty - Zara - sklep
szalik - taty - reserved - sklep
Ła Ła - prezent - UK
piątek, 6 grudnia 2013
Ten dzień.
Kliknij ;-)
Mikołajki...
Strasznie miły był ten dzień.
Jako dziecko ZAWSZE z utęsknieniem czekałam na ten wyjątkowy poranek.
Uwielbiałam z nadzieją szukać pod poduszką drobnostki.
Do dziś pamiętam pewne białe rękawiczki z angorki...
Raz nawet, dam sobie rękę uciąć, widziałam Go w półśnie ;-)
Dlatego zrobię wszystko, aby te cudowne, dziecięce emocje zapewnić mojemu synkowi...
Dzisiaj nie czekałam na prezencik pod poduszką.
Dzisiaj czekałam na reakcję mojego Synka.
Prezent gotowy, story o Mikołajku zawczasu pierworodnemu przekazane, aparat ustawiony.
Iiiiiiiii...
Pięknie było;-)
Dziecięca radość jest cudowna...
A tyle udało mi się uchwycić na pamiątkę...
Nieletni podekscytowany strasznie, więc każde prawie zdjęcie "poruszone", mimo moich usilnych usztywnienia ręki...
A niezmiennie statyczny i niewzruszony był dzisiaj Dolar ;-)