Rzecz się miała w codziennych ostatnio u nas okolicznościach przyrody, czyli podczas uczty niemowlaka.
Pora wieczorna. Leżymy w łóżku.
Wchodzi On.
I zaglądając w matczyny bufet, z którego aktualnie się spożywa, rzecze:
- Dziękuję Ci mamusiu, że mi ulodziłaś mojego blata.
On jeśt taki śłotki.
I począł całować.
Matki czoło...
Nos...
Jedno oko, drugie oko, potem policzki, brodę, jedno ucho, drugie ucho. Rytuał zakończył soczystym buziakiem w usta.
A Matka...
Z trudem przełknęła ślinę, wyprostowała usta i czoło.
- Dziękuję Ci synku... Mamusia bardzo Cię kocha, wiesz?
Cudownego, spokojnego dnia kochani...
Zmagacie sie z roznymi trudnosciami,to fakt,ale podejscie Nacia do braciszka,jest cudowne i naprawde tylko pozazdroscic ,ze tak Go pozytywnie nastawiliscie. Czytuje o takich reakcjach starszego rodzenstwa,ze krew sie w zylach mrozi. A i mojemu dziecku nagle sie odwidzialo i twierdzi,ze on juz nie chce tego dzidziusia...rychlo w czas:p
OdpowiedzUsuńOj tak bywa ostatnio różnie :-) Nacio jest kochany, choć nie ominęły nas bunt i napady złości ;-)
UsuńAch, cudne sa takie chwile :)
OdpowiedzUsuńPiękne wyznanie.
OdpowiedzUsuńPiękna chwila! Wzruszyłam się czytając......
OdpowiedzUsuńCudownego masz synka !!!
Wzruszajace... :)
OdpowiedzUsuńOoo słodkooo, dobrze, że starszak nie jest zazdrosny...
OdpowiedzUsuńTakie chwile pozostają na zawsze w pamięci i sercu :) Mi też kiedyś córa podziękowała za braciszka - wprawdzie bez buziaków ale i tak byłam wzruszona :)
OdpowiedzUsuń