Kilka lat temu pracowałam w koncernie, którego jedną z grup produktowych, były kosmetyki dla dzieci.
Zdarzało mi się w związku z tym bywać w sklepach pełnych dziecięcych artykułów.
Pewnego dnia, czekając na kierowniczkę, zaczęłam oglądać wózki.
Głębokie.
Tak sobie, z nudów.
Położyłam dłoń na rączce...
Polulałam...
I pozamiatało mnie.
Zegar zaczął bić jak szalony.
Jeśli chodzi o decyzję o drugim dziecku, to mimo ogromnego pragnienia, miałam wiele obaw.
Teraz zupełnie tego nie rozumiem.
Same zresztą pamiętacie.
Trochę bałam się też ciąży.
Trochę związanych z nią ograniczeń...
Lampeczki winka się skończą wieczorne.
I pleśniowe sery...
I jędrność ciała.
A w zamian nudności, poranne pawie, niedołężność, wzdęcia i obolały biust.
A teraz, z perspektywy czasu...
Za parę dni pożegnam swój brzuszek.
I coś Wam powiem, moje drogie, które boicie się tak, jak i ja się bałam.
NIE MA BARDZIEJ MAGICZNEGO okresu w życiu kobiety. Nie odmawiajcie sobie tego.
Nie wolno Wam tego sobie odmówić!
Nie czekajcie na idealny czas, bo taki nie istnieje.
Jeśli tylko pojawiła się w Waszej głowie taka myśl, jeśli zaczynacie się zastanawiać, a hamują Was jedynie obawy - do dzieła!
Zamknijcie oczy i wykonajcie ten ruch.
Pragnienie zamieńcie w czyn.
Bo zaraz potem zaczną dziać się PRAWDZIWE CUDA.
Obiecuję ;-)
Foto by Kamila Nowicka-Ślusarczyk
Poza strachem przed powtorką komplikacji z ciąży, mnie przeraża bardziej to co jest PO, wychowanie i zajmowanie się dzieckiem to hardcore- i chyba, że jak dostaje się bzika na pkt. macierzyństwa to inaczej rozkładają się siły i cierpliwość - to mega wyczrpuje, tak więc nawet magia i cud ciąży nie rekompensuje wg mnie wyzwania jakie jest później ;) ale ja to wyrodno-wygodna jestem 😜
OdpowiedzUsuńWe wpisie nie chodziło mi o samą ciążę :-P Nie piszę też, że jest lajcik:-) Ale. Robiąc podsumowanie, dochodzę do wniosku, że dużo więcej jest na plus. DUŻO WIĘCEJ. Nawet pomimo tego, że zarówno pierwsza ciąża, poród , jak i pierwsze pół roku porządnie dały mi w kość. Oczywiście wszystko zależy od wielu czynników prawda?:-) Gdybym bardziej poznała Twoją sytuację, historię - mogłabym się odnieść. Tak czy inaczej pozdrawiam ciepło.
UsuńTu się (znowu :) który to już raz?) zgodzę z Martą. :) Plusów jest tyle, że aż trudno zliczyć! Ja nie ukrywam, że moja pierwsza ciąża była wpadką, zupełną, totalną wpadką. Byłam w takim wieku w którym nie miałam czasu na spokojny pobyt w domu, a co dopiero na wychowanie dziecka. Kiedy się dowiedziałam, a raczej domyśliłam po jakiś 2 tygodniach puszczanych z rana pawi przeryczałam kolejne 2 tygodnie, aż w końcu doszłam do wniosku, że po co ja głupia płacze? Przecież dziecko to najpiękniejsze co może Cię w życiu spotkać. To, jakiego kopa daje taki maluch jest nie do opisania! Nigdy nie sądziłam, że można kogoś tak mocno i bezwarunkowo kochać dopóki nie urodziłam synka a to, że codziennie jestem świadkiem tego, jak moje dziecko uczy się nowych rzeczy, jak po prostu dorasta to coś NIESAMOWITEGO! A uwierzcie, że łatwych początków również nie miałam. ;) Ale przez wszystko da się przebrnąć!
UsuńJulka.
Mi tu bardziej chodzilo o podejmowanie decyzji o dziecku przez pryzmat ciąży, bo o takich przypadkach słyszałam. Nie zaprzeczam, że mi się też marzy ciąża. Taka prawdziwa bez pernamentnego strachu o życie dziecka, bez leków, krwawień, ciągłego leżenia i zamieszkania na patologii ciąży. Mimo tych doświadczeń nie neguje magii tego stanu, dla mnie odczuwanie ruchów to było NAJCUDOWNIEJSZE doznanie w życiu. Ja jednak nie jestem tak "wpojoną" mamą jak wy i dla mnie macierzyństwo okazało się ogromnym wyzwaniem. Kocham moją córcie, ale nie doświadczam takich fal ekscytacji jak wy tą rolą. :) dlatego dla mnie nawet cud ciąży i cudne momenty macierzyństwa nie przemawiajà za kolejnym dzieckiem. Ile nas tyle doświadczeń i opinii. A ty brzuszkowa trzymaj się, trzymamy za was kciuki
UsuńMisako bardzo Ci współczuję takich strasznych przeżyć. Moja pierwsza ciąża też daleka była od ideału. Podtrzymanie szpitalne w 3 trymestrze. Bałam się powtórki, ale strasznie pragnęłam powtórki tych wszystkich wzruszających chwil z dorastającym bobasem:-) Bywało ciężko, pomimo ogromnego wsparcia ze strony męża i bliskich. Miałam komfort, a i tak momentami chciałam uciekać. ZĄBKOWANIA NIENAWIDZĘ! Ale gdy minął magiczny rok rozpoczął się świetny czas.Bo trudności mijają, a dziecko im starsze, tym łatwiejsze w obsłudze. Tego trzymam się i dziś, gdy dopada mnie przerażenie co to będzie?!Boję się, ale WIEM ŻE WARTO:-)
UsuńJa również do 'wpojonych' mam nie należę, a macierzyństwo chyba dla każdej mamuśki jest ogromnym wyzwaniem! Tu się nic nie zmienia. :) Marta ma racje (dżizas Marta, przestań mieć wreszcie racje, ha ha!), że im dziecko starsze tym łatwiej je okiełznać, bo i coraz samodzielniejsze i mówić więcej zaczyna, więc nie trzeba się już domyślać czy maluch płacze, bo takie jest jego widzi mi się czy na prawdę mu coś dolega. A ząbkowanie to faktycznie OKROPIEŃSTWO! Córa właśnie weszła w ten etap, ale póki co traktuje mnie łaskawie, nie to co synu z którym to istna masakra była.
UsuńPS. Znacie jakieś magiczne metody, żeby dziecko grzecznie za rękę chodziło? Bo mam wrażenie, że mój syn nie umie chodzić - jedynie biega. A metoda 'dać czas' w ogóle się nie sprawdza. Tłumaczenie po milion razy dziennie również.
Julia.
...a za chwil kilka to łaskotanie w brzuchu, którego nigdy się nie zapomni, przybierze ludzką postać... Z jednej strony chcę już, z drugiej nie chcę wcale... Też tak masz? Pozdrawiam. Sylwia.
OdpowiedzUsuńOj tak. Schizofreniczne emocje...
UsuńPrawda-idealny czas nie istnieje ale to wspaniale uczucie-ciaza,porod,dziecko-mimo ogromnego trudu....warto!zeby nie obudzić się za kilka lat z "ręką w nocniku"
OdpowiedzUsuńNo tak;-)
UsuńOj co prawda, to prawda... ciąża to stan absolutnie magiczny zwłaszcza po dwóch poronieniach ale przyznać też trzeba że dziecko to nie lada wyzwanie. A jestem mamą dorosłej prawie córy i rocznego synusia więc wydaje mi się że jakieś blade pojęcie na ten temat mam i ... i co ? I czasem mam mam naprawdę dość , chciałbym zniknąć, przestać być mamą bo nieustające marudzenie, płacz, nocne wstawanie i milion obowiązków przytłacza nie daje odpocząć ciału i umyslowi i wtedy natretne myśli po co mi to było ?! nie dają spokoju i bywa rozpaczliwie ciężko. Ale na szczęście matka ma tę zadziwiająca zdolność szybkiego wychodzenia z kryzysu i znów daje radę. I tak do następnego razu...
OdpowiedzUsuńHaha! Ja miałam na odwrót - rodzić bym mogła dziesięć razy, ale te ciąże... ;) Pierwsza była super, kolejne już mi się nudziły ;) A Ty wyglądasz pięknie :) Jak mały Jasio/ Staś/ Szymonek/ Michałek wie, że tak wyglądasz, to się chyba nie spieszy, co? ;) Ściskam ciepło! :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakiegoś bzika;-)
UsuńA mi się wydaje,że będzie Kajetan :)a dlatego tak pisze bo mnie osobiście się to imię bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńNo ale nic nie piszesz Marto czy to cudo drugie już jest?? Wszyscy podejrzewam czekają megaśnie na nowy post!!!!! :)
Pzdr Marta
Martuska juz?Czy juz malenstwo jest na swiecie?
OdpowiedzUsuńA ja to mam schize na punkcie chorób, mam starszą córkę w domu i odkąd urodziłam drugie dziecko jestem ciągle przerażona, że jak to będzie kiedy przyjdzie jesień, zima i te choroby wszystkie, jak zarazi maleńką siostrę :((((((( chore to, nie mogę się wyzbyć tych myśli! Czuję jednego wielkiego doła :((( Pozdrawiam Cię, szybkiego i bezbolesnego rozwiązania życzę! :* Z niecierpliwością czekam na wpis o maleńkim cudzie :)
OdpowiedzUsuńjak tam maluszek już z wami?
OdpowiedzUsuńMartusiu, choć rzadko pisze ostatnio bardzo trzymam kciuki! Mam nadzieje ze juz jesteście we czwórkę!
OdpowiedzUsuńJuż jesteśmy:-) Krótkie informacje, co u nas znajdziesz na naszym F.b.
Usuń