1. Płaszczyzna podstawowa MATKA-DZIECKO.
2. Płaszczyzna podstawowa identycznie silna DZIECKO-MATKA.
3. Płaszczyzna ciut mniej podstawowa (pozbawiona instynktu macierzyńskiego, na-na-na-na-na ;-p) OJCIEC-DZIECKO.
4. Płaszczyzna też silna podstawowa (ku zazdrości Matki) DZIECKO-OJCIEC.
5. Oraz płaszczyzny pośrednie :
- MATKA-MATKA
- OJCIEC-OJCIEC
Występujące w dwóch wariantach:
- znajomi
- obcy.
Istnienia wspomnianego zjawiska na płaszczyznach podstawowych udowadniać nie muszę. Jest ono ogólnie znane.
Jeśli ktoś ma jednak obiekcje i zastanawia się teraz nad istnieniem zjawiska tego płaszczyznach pośrednich, to ciekawa jestem jak wyjaśni to, że na weekendowym spotkaniu z dwoma zaprzyjaźnionymi mamami przegadałyśmy ciągiem osiemnaście godzin (od 12 w południe do 6 nad ranem), co poskutkowało częściową utratą głosu oraz kilkudniowym spadkiem formy fizycznej, bynajmniej ;-) nie wynikającym z przesilenia wiosennego. Dodam jeszcze, że nastąpił przy tym znaczny wzrost wewnętrznej energii życiowejoraz silna poprawa matczynego samopoczucia.
Słaby dowód? Okej. Ale nie ma chyba bardziej sensownego wyjaśnienia, dlaczego po dwudziestu minutach od rozpoczęcia znajomości z zupełnie przypadkowo spotkaną dziś na spacerze mamą rocznego bobasa, poznałam szczegóły jej porodu, przebiegu ciąży oraz bardzo intymnych komplikacji, w nie mniej intymnym miejscu, po najbardziej intymnym chyba z doświadczeń, czyli porodzie.
Dodam tylko, że czując tę więź kosmologiczną, która zacieśniała się z minuty na minutę, nie omieszkałam "wyjawić" kilka swoich takowych tajemnic. Obcej dziewczynie na spacerze! No samo poszło. Jakoś tak.
Dopiero po rozstaniu i analizie owego spotkania, poczułam naturalne skrępowanie z powodu tego mego matczyno-kobiecego ekshibicjonizmu ;-)
PS. Nie wiem jak mogłam pominąć jeszcze jedną ważną płaszczyznę, na której dowodzona więź rodzicielska jest silna wysoce - MATKA-OJCIEC ;-)