Wybraliśmy się z małżonkiem do optyka zbadać sobie wzrok.
Optyk z tradycjami. Najstarszy chyba w mieście. Super prężnie działający, rodzinny interes. Od lat.
Na badanie pierwszy wszedł mąż. Ja z bobasem na rękach, szumiąc do małego ucha spaceruję od kąta do kąta, oglądając oprawki.
Raz.
Drugi.
Szesnasty.
Fefdziesiąty ósmy.
Ręce mam do ziemi. Co jest?-myślę.
Wtem-wychodzi.
Wychodzą. Małżonek i starszy pan z nazbieraną przez lata nadwagą, znaczną zadyszką i ponadprzeciętnym, najszczerszym na świecie, dobrotliwym uśmiechem.
Bobas z rąk do rąk przekazany.
Sukienka wygładzona.
Czekam. Gotowa do startu.
A teraz oby jak najszybciej temat załatwić, bo do kolejnego karmienia minut pozostało trzydzieści, a mlekożerca taki ostatnio niecierpliwy, że jeśli nie dostanie cycem w paszczę na czas, wyje jak syrena co najmniej policyjna.
Starszy pan nie spiesząc się, podszedł do naszego malucha, poklumkał, pogugał,westchnął głęboko...
I zaprosił mnie do gabinetu.
Weszliśmy. Zamknął drzwi i poprosił, abym usiadła na specjalnym fotelu. Przysunął mi aparat do oczu. Oddychał przy tym bardzo ciężko. Gołym okiem było widać, że trawi go jakieś podłe choróbsko. I starość.
Po chwili odsunął jednak machinę i do mnie rzecze:
- Wie Pani... Ostatnio spotkałem się z moimi kolegami na sporej imprezie, a że grono medyczne, to byłem pod najlepszą opieką...
Wziął głęboki oddech.
- Jeden kolega kardiolog, drugi chirurg... Także pozwolili mi wypić kieliszek.
Siedzieliśmy tak dziadki, można powiedzieć przy wódce, rozmawiając o życiu. I wie pani do jakiego wniosku doszliśmy jednogłośnie?
Przyznam, że nieco zaskoczona całą sytuacją, umierałam z ciekawości.
- W życiu żałujemy tylko jednego...
Oho. Zapowiada się ciekawie.
- Żałujemy, że nie mieliśmy więcej dzieci... Że baliśmy się, czy wykarmimy, utrzymamy, czy wyuczymy w dobrych szkołach. A tymczasem udałoby się i dziesięcioro wychować... Złapał oddech.
- A ile ma Pan dzieci?
- Troje. I każde fantastycznie sobie w życiu radzi.
I z tym Was dzisiaj zostawiam kochani... Niech dla tych, którzy się wahają, boją, anegdota ta będzie dowodem. Pocieszeniem niech będzie i ukojeniem. Tak jak dla mnie...
Obecnie wymęczonej, wyssanej, wyżutej, wyplutej i oplutej.
Niemowlęcym pawiem😉