Osobiście uważam, że natura jakieś żarty sobie robi z tym chodzeniem w ciąży przez 9 miesięcy. A sam 9 miesiąc to już w ogóle jaja jakieś...
Ciąża jest super! Zdania nie zmienię. Dodam jednak mały załącznik - Ciąża jest super! (do 9 miesiąca i pod warunkiem, że nie ma żadnych powikłań...)
A jak już jesteśmy przy takich rozważaniach egzystencjalno-filozoficznych, to dzisiaj w nocy (nie spałam, bo męczyły mnie skurcze) odkryłam, po co los serwuje nam takowe przygody niemiłe - ano po to, żeby właśnie ta ciąża taka super nie była, żebyśmy ją znielubiły i przez to z odejściem brzucha się pogodziły... Nawiasem mówiąc ten dziewiąty miesiąc też jest po to właśnie...
No to światłości już były. Teraz próżności...
Już będąc w szpitalu, dzieląc niedolę swą z dziewczynami z celi, tzn. sali często rozmawiałyśmy o tym, czego najbardziej już teraz nam brakuje, za czy tęsknimy i o czy marzymy. Bo tak już jest, że dopóki bezmózg Twój ciążowy zajęty jest cudownościami brzuszkowymi to tylko to jest ważne i najcudowniejsze. Cała reszta schodzi na dalszy plan. Jednak w momencie, kiedy cudowności tych zaczyna brakować, a brzunio śliczny staje się dyyyyyyyyyynią ciążącą, to pojawiają się marzenia. Próżne marzenia za codziennością.
O czy marzę najbardziej?
O swoim odbiciu w lustrze... O takim odbiciu, które dawało próżne uczucie - "Woooooooow, ale suuuuuuper wyglądasz!"Odbiciu, które ukazywało fajne ciałko, w fajnych ciuchach. Suuuperowe buty. Piękne, długie paznokcie. Świeże, wyprostowane włosy. Piękny makijaż, który podkreślał śliczną buźkę, która miała kształty, a nie jest jedną zlaną masą. I w końcu detale - ukochany zegarek, który teraz jest za ciasny, świetne kolczyki (niezbędne), duży, rasowy pierścionek i MOJA UKOCHANA NAJPIĘKNIEJSZA NA ŚWIECIE OBRĄCZKA!!!Bo teraz to mogę sobie ją jedynie na nos włożyć...
Dookoła tego marzenia przewodniego unoszą się również niezliczone mniejsze, nie mniej próżne:
- kaaaaaaaaaaawa, z cukrem i pyyyyyyyszną śmietanką, podana w pięknej filiżance.
- słońce i zapach wiosny w powietrzu, które owiewa twarz na spacerze.
- balerinki najsłodsze, jakie można sobie wymarzyć na girkach moich, albo szpilki wypasione.
- auto; jazda autem przez rozświetlone słońcem pola, dobra, głośna muza i.....papieros w dłoni. Taki malutki, cieniutki, słabiutki, drogi, pyyyyyyszny.
- ciepły wieczór na moim balkonie, cykanie świerszczy i gwieździste niebo.
- butelka wina z przyjaciółką moją i pogaduchy w kuchni do rana, kieliszek wódki ze szwagrem, szklanka łychy z pepsi wypita z mężem moim w weekendowy wieczór.
- SEX...Normalny, fajny, namiętny, z okrzykami z wzdychankami, bez podglądacza w brzuszku:-)
- Posprzątanie mieszkania; zapach detergentów, błysk i duma w zmęczonym ciele, kiedy siadam po takim porządnym sprzątaniu na kanapie, rozglądam się i mówię - noooooo, jest super.
- możliwość schylenia się...Żeby domyć kąty, żeby ubrać buty, żeby pomalować paznokcie itd. Zwinność...Samodzielność i niezależność od innych.
- Sery pleśniowe!Wszystkie śmierdziele świata!
- Przespana cała noc. W jednym kawałku od wieczora do rana, bez przerw na siusiu, smarkanie, picie tudzież inne bezsensowne w nocy czynności.
- kilka minut w solarium, żeby skóra lekko złota chociaż była.
- wybielanie zębów, moimi nakładkami czarodziejskimi.
- uczucie energii, siły i mocy aby przenosić góry.
- uczucie lekkiego rauszu i radości niepojętej, kiedy wracając z mężem z imprezy nocnej śpewamy po drodze piosenki...
A teraz się będę chwalić!!!!!! skończyliśmy dzisiaj przygotowania wszelakie. Brak dzidzi jedynie:-)
W pokoiku zapanowały ŻABY!!!
Pierwsza fura syna mego...
Do porodu biorę walizkę, a co się będę szczypać!
A tak było przed remontem... Wcześniej opisywany składzik:-)
...i zimne piwo...
OdpowiedzUsuń... oj tak zimne piwo...najlepiej Desperados:):):) mniam mniam
OdpowiedzUsuńDopisuję!!!!!!!Koniecznie!Kocham Desperadoski:-)
OdpowiedzUsuńa ja marzę o reddsie i malibu ;p;p i o wielu wielu innych rzeczach jak np. hula hop hehe, ale to w swoim czasie. ps. pięknie udekorowaliście pokoik. po prostu bajka! :)
OdpowiedzUsuńheheehe a ja myślałam, że tylko mnie męczyły marzenia o takich prostych rzeczach :)
OdpowiedzUsuńpo dwóch tygodniach z listy marzeń odhaczyłam już: ser pleśniowy, surową rybę, samodzielny pedicure, powrót stóp prawie do wyjściowego rozmiaru, prawdziwą kawę (1szt.), samodzielne zakupy w spożywczaku, noce bez sikania, swobodne kichanie i śmiech bez skurczów :)
i pewnie jeszcze kilka drobiazgów, ale nadal daleko do przespanych nocy, mieszczenia się w ciuchy i picia alko... ale na pocieszenie Wam powiem, że to cudowna ulga jak się już brzucha pozbędzie :)
A ja miałam na myśli Leszka zimnego :)
OdpowiedzUsuńFajna ta fura ! w ogóle super pokoik dla dziecinki macie!
Ja też się chciałam brzucha pozbyć, po 9 miesiącach jakoś traci on swój urok :P Na szczęście dziś weszłam w jeansy sprzed ciąży i mam tylko, albo aż 4 kg na plusie w porównaniu z tym co było 9 miesięcy temu :D
:-) ostatnio miałam podobną myśl...że ciąża powinna kończyć się w 8 miesiącu, to byłoby optymalne i genialne. ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma:-) na pewno wrócisz do swoich ulubionych przyzwyczajeń, a jak nie do wszystkich, to te "stracone" zastąpisz nowymi:-)
OdpowiedzUsuńale uroczy, wesoły kącik dla Małego Księcia! Strasznie mi się podobają te urocze naklejki na ścianach!
OdpowiedzUsuńWow!!! Ślicznie :).I humorek też lepszy choć nostalgiczny. Ja się przyznam. Ja jedną kawę dziennie piję. Pytałam mojego gina na początku ciąży, czy mogę i powiedział, że jak mnie jeszcze nie odrzuciło na sam zapach, to tą jedną mogę. Piję. Taki mały rytualik, który pozostał pomimo ciąży. Reszta "małych tęsknot", podobna, ale bez serów ;).
OdpowiedzUsuńCzytasz w myślach :)
OdpowiedzUsuńJak miło czytać, że nie tylko ja za czymś tęsknie. Ale pocieszam się, że to już niedługo. Jeszcze tyle drugie tyle (bo jeszcze po porodzie połóg i czas karmienia) i powoli będziemy wracać do normalności. A może innej normalności, bo z dzieckiem? W każdym razie znowu będzie można się normalnie kochać, jeść i funkcjonować jak człowiek, a nie jak kulka. Ale i tak kocham swojego Skarba
OdpowiedzUsuń