Nasze poranki wyglądają w zasadzie bardzo podobnie. Różnią się tym, że czasem Matka ma większą energię od rana, a innym razem mniejszą, co skutkuje lepszą lub gorszą Jej wydajnością, w ogarnianiu Sajgonu Dnia Poprzedniego.
Bez względu na to, poranki nasze bezwzględnie uwielbiam. Zawsze.
Ostatnio jednak wydajność Matki stopniowo spada, co jest wprost proporcjonalne do wydajności Syna w zamienianiu naszego mieszkania w pobojowisko.
Postanowiłam w końcu, że przestanę ze zjawiskiem tym walczyć.
Tak jak radzą psycholodzy - ZDYSTANSOWAŁAM SIĘ i co drugi dzień regularnie odpuszczam, usprawiedliwiając przy tym jakże przekonywująco samą siebie, że jakiekolwiek próby zapanowania nad tym Tajfunem Wszechogarniającym i tak nie mają sensu, bo to syzyfowe prace po prostu.
Po co, więc walczyć z wiatrakami?
Eeee tam, wolę pod kołderką dłużej poleżeć, kawki świeżutkiej, pachnącej siarczyście sobie siorbnąć i poczuć, że nic nie muszę...
Przeczekać trzeba zwyczajnie.
A ostatnio, gdy stanęłam nad tym pobojowiskiem, i drapiąc się w głowę, zastanawiałam się od czego właściwie zacząć, postanowiłam zebrać dowody, owego zjawiska i się z Wami nimi podzielić. Przy tej okazji w zaufaniu dzielę się z Wami również mymi porannymi kurzowymi kotami podłogowymi, więc proszę obnażenie to docenić;-*
A tak celebryci radzą sobie z natrętnymi fotografami...
I żeby była jasność.
Sprawcą tego wszystkiego, z wyjątkiem mini kanapeczek;-p, jest niespełna dwu letni, mały, rozkoszny chłopczyk...
Jest On strasznie malutki i ma jeszcze mniejsze rąsie, które w przeciągu nanosekundy mogą wszystko...
Hehe jakbym swój domek widziała:) tylko u mnie to roczniaczek i 2,5 latek robią niezłe zamieszanie:):) a dziś po raz pierwszy SAMI po sobie posprzątali:D:D Mamusia tylko podpowiadała co jeszcze:D:D:D No w nagrodę tato kredki i bliki przywiózł, wiec było się o co starać;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ach o pięknie Masz domek urządzony:D:D:D
Dziękuję!Dziękuję!Nowy gość i od razu taki miły;-P
UsuńA z tym sprzątaniem po samym sobie, to super pomysł mi podsunęłaś;-P Będziemy testować.
och jak to znam
OdpowiedzUsuńpróbuję zapanować nad moim domem już 7 lat
i nic nie jest lepiej
dzieci chyba potrzebują bałaganu by się prawidłowo rozwijać :)
Hahahaha, fajna puenta;-)
UsuńWiesz co Basiu, ja sadze, że my kiedyś będziemy miały ten nasz upragniony porządek, tylko ze wtedy nie będzie nas już tak cieszył...
haha najlepsza jest ta mina na pierwszym zdjęciu małego w kuchni ! :D mówiąca : " co by tu teraz spsocić" ;p
OdpowiedzUsuńBon dokładnie tak było. Właśnie szykował się do wtórnego nalotu;-P
UsuńUśmiech maluszka przesłodycz! makaron nawet macie na podlodze, to tj u nas czasami :D Taki nieogar to na prawde nic, wieksze widzialam, najwieksze tam gdzie dwa takie psotniki biegaja.
OdpowiedzUsuńMakaron i orzechy to mój patent na zajęcie malucha, kiedy szykuję posiłek. Są dwa pojemniki. W jednym jest makaron, w drugim orzechy. Do tego łyżeczka i słoiczek. Dziecka nie ma przez 20 minut. A potem makaron jest wszędzie;-P
UsuńU nas jest identycznie!
OdpowiedzUsuń;-*
UsuńHihi jakbym oglądała swoje mieszkanie ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię takiego bałaganu :( no ale przy dziecku człowiek zmienia swoje priorytety i czysty dom nie jest już taki ważny... ;)
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńUwielbiam porządek.
I ostatnio kiedy w biegu zbierałam rzeczy, bo przyszła moja siostra, nie mogłam w myślach pojąć, jak mogłam nie zauważyć, że tu aż taki bałagan. Dostrzegłam go dopiero, gdy zaczęłam płonąć ze wstydu.
.... a za rok powie Ci tak - Ja nie mam siły spzontać, mamusiu pomozes mi????? A ja posiedze i odpocne sobie. Dobze??? A na próbę negocjacji bierze mi ręce i mówi patrząc na swoje i moje - Widzis jakie mam małe roncki??? A taki duuuuzy bagalan.....
OdpowiedzUsuńMoje opadają....
teraz ma 4 i sprząta, sprząta jak mają goście przyjść, a czasem nawet tak sam od siebie..... ale tylko czasem,... Dom nadal tak wygląda... zaczynam godzić się z faktem że bałągan robi się sam.... za rok przybędzie mu do pomocy do druga powtora, która już z łatwością uskutecznia próby wsłasnej dekoracji w 4 ścianach.... Pozdrawiam
Ależ podoba mi się Twój komentarz! No a Synuś przesłodki, już się nie mogę doczekać aż mój Nacio zacznie tak błyskotliwie mówić.Ściskam!
Usuńteż nie walczę :) choć mam system ogarniania żywiołu wieczorem, gdy mały bawi się z tatą przed snem.Ja w te pędy zgarniam ile się da. Tak więc 40m ogarniam w 15min. Rano jest czysto... do śniadania ;)))
OdpowiedzUsuńJa wieczorami ćwiczę, więc kiedy wracam to sił starcza już tylko na ogarnięcie kuchni...I padam na twarz...
UsuńAle zawsze podziwiam takie zdyscyplinowane osoby i marzę, żeby też taką kiedyś być;-P
UsuńJak dobrze że nie tylko u mnie takie krajobrazy :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńJakie trafne określenie - krajobraz po bitwie. Że też ja na to nie wpadłam;-P
UsuńSkąd ja to znam, gdy o poranku z sypialni wychodze i pobojowisko widzę... Ale już się uodporniłam :) Staram się miec czysto, ale bez przesady :) Zresztą i tak wiekszośc rzeczy posprzątanych po 5 minutach wraca na "swoje miejsce". Syn ma inną wizję porządku niż ja :)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem gdzie Ty te kocie kurze masz... Ja tam żadnego nie widzę.
No właśnie z tą wizją porządku, to u nas jest identycznie. Ostatnio cały poranek sprzątałam.
UsuńA bałagan wyrastał jak spod ziemi. W końcu pojęłam, że tajfun depcze mi po piętach;-P
A kotów nie widzisz, bo sobie zbliżenia nie zrobiłaś;-P
bosjhe;)))) skąd ja to znam;)))
OdpowiedzUsuńtyle że u mnie przemnożone razy dwa;)))
ranki wyglądają tak że sama muszę konpać się w tyłek i zmobilozować by zdążyć ogarnąć do południa;))))
już dawno się zdystansowałam...ale i tak nie da się nie ogarniać;)
Tak, masz rację. Nie da się nie ogarniać, bo w końcu byśmy utonęli.Próbowałam...;-)
UsuńU mnie podobnie, a nawet gorzej. Czasami jak mam wenę (albo gości), to sprzątam, ale czasami to raz na tydzien :PPP Ale lepiej się nie chwalmy, bo zaraz przyjdzie opieka społeczna i nam dzieci zabierze, bo bałagan w domu mamy... jak drzewiej bywało
OdpowiedzUsuńPowiem Ci w sekrecie, że podejrzewam, że przy mojej przyszłej dwójce u mnie będzie identycznie;-P Raz na tydzień...
UsuńJa przegrywam z moim "olewam to":-( silniejsze jest to ode mnie i mimo, że w głowie mówię: odpoczywaj, nie widzę tego, jutro...to i tak robię swoje i zła jestem na siebie, bo chciałabym wyluzować a nie potrafię, bo od razu się denerwuję, jak nie jest tak jak być według mnie powinno.
OdpowiedzUsuń