Bezwzględnie drugą najważniejszą kobietą w życiu mojego Syna, jest jego ciocia - moja siostra.
Uwielbia ją bezgranicznie, a każde jej odwiedziny okraszone są absolutną euforią.
Wczoraj nawet był występ taneczny z całej tej radości.
Taniec przesłodki, utrzymany mniej więcej w konwencji rytualnego, plemiennego tańca o deszcz.
Zrywałyśmy boki, łzawiąc przy tym obficie.
- Zobacz ciociu, jakie Nacio ma ślicznie obcięte paznokietki. Dzisiaj obcinaliśmy pierwszy raz bez spania.
Dwulatek zerknął na mnie dumnym okiem, po czym dumnie rozłożył małe paluszki na kolanie cioci.
- Naprawdę? Ooooo, ale dzielny chłopczyk. Suuuper!
Ciocia pogłaskała dłoń mego Synka.
I w tej sekundzie w oku smyka pojawiła się iskra. Piorun właściwie.
Zauważył je.
Ciocine paznokcie w kolorze krwistej czerwieni, wywarły na nim absolutnie powalające wrażenie.
Przejechał po paznokciu ciociu paluszkiem...
I już szalony pomysł siedział w małej głowie. A w zasadzie bezwzględne pragnienie.
- Mamo, mamo! - powiedział wyraźnie poruszony. - Nacio chciał. - pokazuje na paznokcie.
- Co byś chciał synku? Takie paznokcie chcesz, jak ciocia?
- Tak! - odpowiada syn całkowicie poważnie.
- Synku, ale chłopcy nie malują paznokci, a Ty jesteś chłopcem przecież.
- Łeeeeeeeeeee! Nacio nie jeś opciem!!! Łeeeeeeeeee! Nacio chciał!
Łzy popłynęły obfitym strumieniem, a chłopięcy żal był tak ogromny i szczery, że poważnie naruszył matczyną konsekwencję.Postanowiłam pójść na ugodę.
- No dobrze synku, możemy pomalować po jednym paznokietku, ale niebieskim kolorem, dobrze?
- Dodzie. - Synciu otarł mokre poliki i usadowił się wygodnie w oczekiwaniu na zabieg.
Przyniosłam niebieski lakier.
Pomalowałam malutkie dwa paznokietki palców wskazujących.
Podmuchałam.
Potem Synu dmuchał sam.
Następnie próbował negocjować pozostałą ilość paznokci do upiększenia.
Byłam nieugięta.
Podmuchał jeszcze raz i w końcu orzekł, z dumą oglądając wyciągnięte przed siebie dwa paluszki:
- Nacio jeś dziecinka mamo...
[?!] ;-)
Mamo, Nacio jeś urocza dziecinka! :) Strasznie mi się podoba ten post :))))
OdpowiedzUsuń;-)
Usuńja bym mu pomalowała i na różowo, przecież to tylko dzieci:))
OdpowiedzUsuńNo tak, zgadzam się, dlatego w ogóle zgodziłam się na to malowanie. ale różowe paznokietki u chłopca...To tak, jak ubrać mu rajstopki w kwiatki, sukienkę i wybrać się do babci w odwiedziny. No co, przecież to tylko dzieci, a że chciał tak, jak mama...Cóż;-)
UsuńPopłakałam się ... tym razem ze śmiechu. Gratuluję uroczego Synka ;-). Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuń;-*
UsuńZ całą pewnością urocza z Nacia dziecinka :) Ale żeby od razu dziewczynka, to ja się nie zgadzam... mnóstwo ma jeszcze czasu na konwenanse, dobrze że na razie może robić to co chce bez łatki :)
OdpowiedzUsuńŁatwiej sie jednak mówi mamie córeczki;-)
UsuńUwielbiam Was:):):):):):):):):):):):):):):)
OdpowiedzUsuńA ja takie komentarze;-)
UsuńUrocze :) Jeśli chodzi o malowanie paznokci przez mężczyzn do słyszałam, że muzycy grający na gitarze czy skrzypcach czasami malują, żeby wzmocnić paznokcie. Natanek może będzie gitarzystą :)
OdpowiedzUsuńAby tak własnie te igraszki się skończyły moja droga, hahaha;-)
Usuńha ha :) przesłodkie!
OdpowiedzUsuńA ja nie uczę swojego Chłopczyka że coś jest dla dziewczyn a coś dla chłopców. Gdy malowałam swoje paznokcie On podsuwał i malowałam jego maleńkie paznokietki też.
OdpowiedzUsuńFakt chodził w nich aż do wytarcia bo nie używałam na delikatnych jego raczkach zmywacza, ale radość bycia podobnym do mamy była.
Chłopcy nie mogą mieć długich włosów bo to dla dziewczyn??? Dziewczynki nie mogą bawić się samochodami bo to dla chłopców???
Nie uczmy naszych dzieci segregowania że coś jest dla dziewczynek a coś dla chłopców, bo w późniejszym czasie wyrastają nam faceci nie pomagający w domu lub "delikatne kobietki" nie umiejące nic przy sobie zrobić.
Pozdrawiam Agata ze Szczecina
A ja jednak nie do końca. Poniekąd masz rację, dlatego zgodziłam się jednak pomalować. Ale jest gdzieś też granica. Dlatego nigdy nie ubrałabym synkowi spódniczki, gdyby chciał się w niej wybrać np. do babci w odwiedziny...;-)
Usuńhahaha.... i to jaka! No boski Ci on jest!
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))) my też już raz malowaliśmy :)))) ojciec załamany :))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńHahahaha;-)Nasz wykazuje wielką tolerancję w tego typu akcjach;-)Na razie.
Usuńsłodka dziecinka z niego!:) jako mama chłopca (choć jeszcze za małego, żeby chciał malwoać paznokietki) :) to zgadzam się z Tobą co do kompromisu:) może nie we wszystkim trzeba uczyć, co jest dla chłopców, a co dla dziewczynek, ale jednak malowanie paznokci zaliczam do typowo kobiecych spraw:)) postąpiłabym tak samo jak Ty - radość z malowania miał, a jednak nie wszystkie paluszki pokryte lakierem:))
OdpowiedzUsuńmama silesia (wcześniej z benkowo)
Cześć! Wspomniałam o Tobie w moim ostatnim wpisie. Uznałam że powinnaś o tym wiedzieć ;) http://magicznedwiekreski.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko i przesyłam ogromne buziaki i uściski dla Ciebie i Natanka!!!
My ciotki to mamy jednak ten urok :) Mój siostrzeniec uwielbia jak mam pomalowane paznokcie i od małego zawsze koncentrował się na nich :)
OdpowiedzUsuńBuziaki! :*
A ja nadal, od rana (z małymi przerwami, wiadomo ;)) siedzę jak zaczarowana i czytam Twoje starsze posty. Czytam i czytam (trochę tego jest :D i dobrze!), w końcu sprawdzam swojego bloga. Patrze! A tu komentarz. I to nie od byle kogo... Od Ciebie!!! Dziękuję że odpisałaś, dziękuję Ci za ciepłe słowa i dobre rady. Już mi trochę lepiej, powoli się "ogarniam" :)
OdpowiedzUsuńCo do osób które źle Cię odbierają - te osoby widocznie mają problem z odbiorem i tyle ;) Pamiętaj że zawsze, ale to zawsze znajdą się hejterzy którzy cokolwiek by nie przeczytali nabazgrolą głupoty. Nie należy się nimi przejmować (łatwiej mówić niż zrobić, ale warto próbować)!
Pozdrawiam cieplutko!!!
PS. Odpisałam i tutaj i u mnie na blogu, bo nie wiedziałam gdzie napisać żebyś odebrała ;)