Zasnąłeś.
Patrzę na Ciebie.
Moje oczy głaszczą Twoją miękką skórkę, włosy jak puch...
Oglądam Cię uważnie.
Z zachwytem.
Scałowuję kolejno Twoje powieczki...
Uszka...
Ustka...
Po cichutku.
Żeby Cię nie obudzić.
Scałowuję czółko...
Pulchną bródkę...
Paluszki...
Płaczę.
I każdym pocałunkiem przepraszam.
Przepraszam, że jestem słaba.
Za każde wyjście z pokoju, gdy płakałeś, a ja na granicy, nie miałam już siły...
I musiałam wyjść.
Przepraszam...
Za każde wysyczane "przestań!".
Za to, że z niewyspania nie chciało mi się do Ciebie uśmiechać.
Przepraszam za te chwile, gdy marzę, żeby ktoś przyszedł i zabrał Cię choć na godzinę...
Bo wolę wtedy umyć podłogę, niż być przy Tobie.
I za to, że dziesiąta próba uśpienia Cię w ramionach trudem już bywa, a nie radością.
Przepraszam...
Za to, że dopiero teraz tonę...
W miłości do Ciebie.
mama
Szczerze i odwaznie...Martuska wraca do formy ;) A te chwile slabosci...ktora z nas ich nie miala i nie miewa nadal...?
OdpowiedzUsuńDzięki Martusiu😚 Aż mnie dreszcz wzruszenia przeszedł...
UsuńSpoko, wygląda na szczęśliwe dziecko :)
OdpowiedzUsuńSzczerze i odważne. Aż chyba za bardzo. Blog bogiem,ale czy to dziecko kiedyś nie dowie się o odczuciach mamy, gdy dorwie bloga w mncie,poczyta? To mnie martwi choć nie powinno, ale tak odczuwam. To wszystko o czym pisze Marta jest szczere no ale dzieci nie powinny znać aż tak dogłębnie odczuć mamy-kobiety po porodzie w różnych hustawkach nastroju. Tak sobie myślę... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMyślę, że dziecko może tego nigdy nie przeczytać.
UsuńChyba nie do końca "czujesz" przekazu Marty... Poza tym to nie jest jakieś narzekanie, pisanie ze dziecko to same problemy . To prawdziwe uczucie , które KAŻDA z nas ,matka miala, tylko w różnym nasileniu i częstotliwości. W dodatku ewidentnie czuje sie winna tych zlych mysli i za nie przeprasza. Czy pisze ze nie kocha, ze nienawidzi , ze ma dosyc, ze zaluje ? Nie ! Wiec nawet gdyby dziecko mialo to kiedyś przeczytać w co wątpię... Chyba ze jego mama sama mu wręczy "listy mamy do dziecka" jakie ja tez dostalam od swojej mamy...to będą to najbardziej szczere wyznania pod słońcem. pozdrawiam
Usuńasia
Ps a Tobie Marto zycze siły siły i jeszcze raz siły
Materdolose mam nadzieję, że jednak przeczyta... I dzięki temu bardziej zrozumie jak trudne zadanie będzie wykonywać jego żona, gdy da Mu dzieciątko...
UsuńAsiu cieszę się, że jednak ktoś mnie rozumie😉 Dziękuję za każde Twoje słowo i strasznie ciepło pozdrawiam ❤❤❤
To samo mialam napisac. Niech przeczyta. Prawdziwe zycie wlasnie tak wygląda. A to, ze czasami nie mamy sily i ochoty i wolimy umyc podlogę noz tulic nasz cud - nie umniejsza to milosci naszej. Blagam, nie hodujmy pokolenia cyber matek co to zawsze dadzą radę, zacisną zęby, uczuc nie pokażą. Myslę, ze tato tez takie emocje przezywa. I powinnismy uczyc dzieci jak wygląda macierzynstwo, ojcostwo. Bo gdy mają w hlowie kolorowy film, a doswiadczają tego co Ty-mogą myslec, ze z nimi cos nie tak. Chętnie taki tekst podsunelabym synowi czy corce u progu doroslosci :)
Usuńjaki piekny i wzruszający post.
OdpowiedzUsuń😘 kisss
UsuńMartus, piszesz tak prawdziwie, ze jestes chyba jedna z niewielu blogowych mam, z ktorymi moge sie utozsamiac...Pozdrawiam cieplo i duzo cierpliwosci (i snu!) zycze :)
OdpowiedzUsuńMireczko strasznie się cieszę widząc Cię znowu u nas! Dziękuję i cieplutko pozdrawiam ❤
OdpowiedzUsuńKażda z nas ma takie chwile, takie myśli. Nie jesteśmy robotami... Ja rozumiem to bardzo dobrze. Gratuluje odwagi w pisaniu o swoich uczuciach. Więcej takich odważnych mam powinno być. Będzie dobrze. Pozdrawiam..
OdpowiedzUsuńPisżesz ro co każda mama mogłaby napisać ;) znam i to syczenie przez zęby i to topienie się w miłości. Pamiętaj będzie coraz lepiej, coraz łatwiej! Buziaki
OdpowiedzUsuń