niedziela, 14 sierpnia 2011

Bezbronna

Miałam kiedyś koleżankę. Jak się później dowiedziałam, kiedy jej synek miał 4miesiące, jej mąż znalazł sobie przyjaciółkę od serca . . .

Inna znajoma kilka tygodni po narodzinach córeczki wykryła "ciekawe smsy" w telefonie chłopaka, wysyłane np. o 3 w nocy, a kiedy zadzwoniła pod numer, odezwał się żeński głos...
Od narodzin dziecka, nie sypiali razem, bo chłopak musiał się wyspać do pracy...

Jeszcze kolejna psiapsióła bardzo szybko po porodzie doszła do siebie. Piękna, szczupła, płaski brzuszek, cudna twarz, włosy, wszystko! Prosiła męża, żeby w końcu się z nią pokochał, żeby się zbliżył, okazał trochę ciepła. Kupiła seksowną bieliznę. . . I na tym się skończyło. Czuła się jak kretynka. A mąż był z kamienia.

Pewna starsza babka opowiedziała mi kiedyś, że jej mąż po nią i dziecko przyjechał do szpitala z kolegą. Bo sam był pijany i nie mógł prowadzić. Zajrzał do becika i widząc swoje nowo narodzone dziecko stwierdził, że "Może się wyrobi"...

No i w końcu Gabrysia - dziewczyna, która z trójką malutkich dzieci została sama. Jej mąż zginął w wypadku. Sama jak palec. Bez ukochanego, bez pracy, no bo jak iść do pracy z dziećmi .Bez pieniędzy na pieluchy, mleko, ubrania. . . Stodoła, którą przerabiali na budynek mieszkalny - w połowie roboty. Cała najbliższa rodzina chleje. A ona z maleństwiem w ramionach i dwójką przy spódnicy. Pokarm straciła po pogrzebie ;-(

Ja mam cudownego męża, a mój synek tatę. Zgrzeszyłabym, gdybym zaczęła teraz narzekać. Ale jesteśmy tylko ludźmi i wszędzie zdarzają się nieporozumienia i nerwy. Niepotrzebnie wypowiedziane słowa. Żale, które gdy są w końcu wylewane - urastają do ogromnych rozmiarów...


Kobieta po wydaniu dziecięcia na świat jest bezbronna, niemalże jak sam ten noworodek. Nie może nic zrobić, nigdzie uciec. Często nie może podskoczyć mężowi, który ją zdradza, poniża, tłamsi psychicznie, bo jest uzależniona finansowo. Bo ma maleństwo przy piersi, z którym nie może uciec. Sama dałaby radę, ale z maluszkiem nie może się gdzieś pałętać po świecie. Bo jak ma zabrać ze sobą te wszystkie potrzebne rzeczy. Bo kto przyjmie ją z niemowlakiem pod dach? Bo niemowlak może zmarznąć. Bo potrzebuje stabilności i regularności. Bo..........tysiące innych powodów, które wcale nie są wyssane z palca.

Taka kobieta musi zaciskać zęby. Taka kobieta płacze nocami. Taka kobieta czuje się brzydka, gruba, słaba, nikomu niepotrzebna i całkowicie bezbronna. Często zostaje mamą po raz pierwszy. W świecie macierzyństwa porusza się po omacku. Wszystko wydaje się trudne. Dziecko płacze. Matka się zamartwia co mu jest, co robi źle. Sama jest niewyspana. Nie ma czasu, żeby zacząć doprowadzać się do normalności po tej masakrze jaką zrobiły z jej ciałem ciąża i poród. Dziecię wiecznie wisi przy cycu, a ona czuje taką niemoc, że nawet zamiana piżamy na ciuchy domowe stanowi prawdziwe wyzwanie. Nie daje rady, a przecież widzi też siebie w lustrze. Widzi tę demolkę. Te zmienione kształty, te rozstępy, sińce pod oczami, blada skórę, niepomalowane paznokcie itp itd.

Chciałaby to wszystko pozmieniać, ale... No właśnie - Ale się nie da ...
A ja mówię, że się da, jednak potrzeba na to czasu. Dużo czasu. Moja teściówka powtarza, że 9 miesięcy zachodziły zmiany w jedną stronę, to i conajmniej 9 miesięcy musi potrwać dochodzenie do siebie. Ale to jest możliwe! Każda taka biedna, często skrzywdzona mama w końcu odzyska siły. Fizyczne i psychiczne. Stanie na nogi. Dziecię podrośnie i stanie się bardziej samodzielne. A ona nie będzie się już musiała kulić ze strachu o siebie i młode. Nie będzie musiała znosić upokorzeń. Walnie pięścią w stół. Podniesie dumnie głowę do góry i sobie powie - JUŻ NIGDY WIĘCEJ NIE BĘDĘ PŁAKAĆ! BO TERAZ JESTEM SILNA . . .







31 komentarzy:

  1. mocny tekst ale zgadzam się w 100%

    OdpowiedzUsuń
  2. smutne, ale prawdziwe...Ostatnie zdanie daje jednak NADZIEJĘ

    OdpowiedzUsuń
  3. łezka sie zakręciała w oku.. oj masz racje dopiero teraz zrozumialam dlaczego moja babcia pomimo wszystko zostala z dziadkiem, o ktorym mozna delikatnie powiedzieć był babiarzem i lubil alko..

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja się nie czuje bezbronna, wręcz przeciwnie - dziecko daje mi siłę. Jeżeli mój mąż by znalazł sobie jakąś dupcię na boku (aczkolwiek ani trochę w to nie wierzę)to bym go spakowała i wykopała i tyle by nas widział, daleko mi do obrazu cierpiącej po ciuchu zastraszonej niuni ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest w tym prawda, jest...
    Na szczęście trafili nam się cudowni mężczyźni...
    I życzę WSZYSTKIM aby również w swoich partnerach mieli wsparcie, bo bez tego trudno.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hafija - dumna z Ciebie jestem, żeś kochana taka bojowa, ale "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono"...

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, dla mnie nie ma żadnego odwrotu jak mężczyzna skacze w bok, już to w życiu przerobiłam i sprawdziłam i zakończyłam.

    Życie jest tylko jedno nie ma po co go tracić z kimś kto Cię nie szanuje i zdradza.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj Martuśka... gdybyś ty tylko wiedziała ile kobiet przed ślubem (porodem) przymyka oko na niedociągnięcia swoich mężczyzn... Kobieta szczęśliwa to ta co szeroko oczy ma otwarte od samego początku... Bo ludzie wbrew pozorom nie zmieniają się...

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie oni się nie zmieniają, ja wiem i przekonałam się już nie raz niestety na własnej skórze.
    Panowie ładnie i - umiejętnie mydla nam oczy.
    A my kobietki jesteśmy troche naiwne prawda?
    Chcemy wierzyć w tą miłość przez duże "M" szczera , prawdziwą i trwała...
    Ale co zrobić jak to się kiedyś kończy...
    Męźczyzna zdradzi - nam wydaj się ,że kochamy go, no i jest wspaniałym tatą dzieci naszych więc co- wybaczamy ale to tylko pozorne.
    wszystko wraca,zawsze.
    Ja kochana tą koszyle podarłam i wywaliłam...coź miałam zrobić... Nie jest dane mi być atrakcyjną (sexy) mamą.
    Ale mam dla kogo być silna, mam piękną córke i dla niej jeetem i będę dzielna i twarda,ha.

    OdpowiedzUsuń
  10. nie generalizujmy - nie każdy facet zdradza i krzywdzi. Mój mąż nie mydlił mi oczu ani razu ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Marta - i super że podarłaś!Dumna jestem z Ciebie

    Hafija - no to Anioła prawdziwego masz, bo mój jest cudowny, ale jest tylko człowiekiem i też czasem mydli...Ja sama też mydlę czasami. Z resztą kto nie mydli...haha;-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój mąż ma swoje wady ale ja je znam i znam je bardzo dobrze i akceptuję, bo nie zmieniają faktu, że jest dobrym człowiekiem :)

    OdpowiedzUsuń
  13. i ja przyjme strone Hafiji co do swojego faceta, jeszcze nie maz ale bedzie i musze powiedziec, ze to on trzyma zawsze zasade "zadnych zdrad" i u nas jezeli ktores by cos wywinelo to tylko ja, czego nie planuje. Jest tak wychowany i przezyl to juz raz i wiecej nie ma opcji zeby kobieta go tak porobila. Ja tez nie toleruje tego, jeden przypadkowy narzucony pocalunek moge wybaczyc! ale lozko?! moze dzielic tylko ze mna, jezeli cos sie nie podoba, to ja biore taksowke do mojej miejscowosci oddalonej 550km na jego koszt i jade do matki a on niech sam by sie wtedy zajal swoim zyciem, ciekawe czy te inne baby sa lepsze od nas w sprzataniach, gotowaniach, wyprawianiach do pracy itd. to ze nie chcemy dawac d... od razu po prorodzie bo az ciary przechodza jak o tym pomysle to juz znaczy ze nie wytrzymuja i musza szukac innej c...!? nie cierpie takich facetow, potwornie wkurza mnie ten temat, bo widac zero molosci w takim razie, bo przeciez mieli kochac mimo wszystko! troche rozumiem, jak kobieta po roku czasu nadal wyglada na tak zaniedbana jak po porodzie, to sama bym sie na nia wkurzyla i kopnela w dupe,ale na Boga... ciezki temat, widac po tym od razu ze facet nie byl przygotowany na dziecko, na rodzine, ze musi sobie "odreagowac".. az sie noz w kieszeni otwiera!!! przepraszam za takie niemile slowa ale dla mnie taki czlowiek jest skonczony, tylko niestety racja autorki.. matkia bez pracy nie ma jak go zostawic. i tu jest problem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem dlaczego dyskusja skupiła się na zdradzie i jej tolerowaniu. Ja zdradom mówię kategorycznie NIE!Ale nie o to mi w tym wpisie chodziło. Raczej o to, która z Was zaraz po porodzie nie czuła się BEZBRONNA?Niegdy nie uwierzę, że wszystkie są zaraz po, lub z maluśkim niemowlaczkiem przy cycu takie fajterki. Myślę, że każda z nas miała taki moment, kiedy czuła, że nie ma sił, że jest bezbronna.

    OdpowiedzUsuń
  15. Marto masz rację. Kobieta po porodzie czuje się bezbronna, bez względu na to, jak nie byłaby silna. Osłabienie fizyczne i kategoryczne zmiany życiowe po narodzinach dziecka, powodują takie odczucie u kobiet. Dlatego tak ważne jest, by był przy nas mąż, partner, by nas nie piętnowano i represjonowano za wybory jakich dokonujemy po przyjściu dziecka na świat, a by nas wspierano. W takiej atmosferze kobieta szybciej dojdzie do fizycznych i psychicznych sił niż te 9 miesięcy:)
    Zgadzam się z Hafiją w tym, że dziecko daje siłę. Ale nie obdarza nas nią tak od razu, trzeba czasu. I uważam podobnie jeśli chodzi o zdrady mężów - kopa w dupę i pa pa. Jednak nie uwierzę żadnej kobiecie, że w takiej sytuacji jest twarda i łatwo jej podjąć taką decyzję. O ile my - kobiety poradzimy sobie z rozstaniem, o tyle trudno nam jako matkom, że nasze dziecko zostało bez ojca. I jeszcze trudniej znieść cierpienie dziecka, które nie rozumie, że ukochany tatuś je zostawił.
    Jesteśmy bezbronne, wszystkie! Przejmujemy tę bezbronność od naszych dzieci, bo czujemy się przecież z nimi związane. I kiedy naszemu dziecku jest ciężko, nam jest jeszcze ciężej. A dziecku poza brzuszkiem mamy w nowym świecie, też jest potwornie trudno.

    OdpowiedzUsuń
  16. Mamo Julisiaczka wyjęłaś mi to z ust;-)

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja uważam, że dziecko zmienia kobietę w niedźwiedzicę która jest gotowa stanąć do każdej walki w imię młodego.

    Nie, nie zgadzam się - nie jestem bezbronna i nigdy taka nie byłam.
    Czy jakbym nie miała męża w momencie kiedy przyszedł na świat Młody to bym leżała i się poddała?? O nie, dałabym sobie radę i to dałabym sobie radę tak samo dobrze jak z nim. Jest ciężko ale to nie znaczy, że nagle mamy dwie lewe ręce i prawe nogi i nie dajemy sobie rady, dla mnie młode mamy są pełne odwagi i siły, wmawianie im bezbronności jest wielce niesprawiedliwe.

    OdpowiedzUsuń
  18. Co nas nie zabije to nas wzmocni - mówią. Każda kobieta ma siłę, której użyje jeśli zajdzie taka potrzeba - co do tego nie mam wątpliwości.
    Bezbronność, o której pisze Mamuśka-Martuśka, to nic innego, jak momenty, w których czujemy się bezsilne. Nie permanentny stan. A w życiu zawsze przychodzą chwile, kiedy dopada nas niemoc i to nie tylko w obliczu macierzyństwa. Dlatego będę bronić swego zdania, że każda z nas jest bezbronna. Czasami.

    OdpowiedzUsuń
  19. Na tej zasadzie każdy i w każdej sytuacji jest czasem bezbronny nie tylko młode mamy, a dla mnie bezsilność owszem zdarza się, bezbronność - nigdy ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Masz rację Hafija - kobieta, która właśnie przeszła 34-godzinny poród, wcale nie jest bezbronna. Nawet kiedy, ledwo stoi na nogach, o chodzeniu już nie mówiąc, albo jest po cesarce i musi leżeć na wznak, jeśli nie odpowiada jej traktowanie w szpitalu, może w każdej chwili capnąć swojego noworodka w zęby i iść sobie do domu, bo jej się nie podoba. Nawet jak dom ma kilkanaście kilometrów dalej, to też pełna mocy, niczym supermama może wystrzelić jak torpeda i dofrunąć. Będzie ciężko, ale da sobie radę...
    A te wszystkie kobiety, które kiedy tak potwornie się czują, że nie mają siły walczyć jak niedźwiedzice o swoje, to zastraszone niunie.

    A Gabrysia to też zastraszona niunia, bo z trójką małych dzieci, nie potrafi o kasę zawalczyć. Zawsze mogłaby jeszcze wsadzić je sobie na plecy i iść do lasu grzybów nazbierać, tylko pewnie jej się nie chce...

    Oj kochana, nie byłaś nigdy w takiej czy innej sytuacji, więc wierz mi, że możesz tylko gdybać, jak byś się zachowała i zarzekać jaka jesteś dzielna, niezależna, niezastraszona nie-ninia.

    Przepraszam, że tym razem się z Tobą nie zgadzam, ale nie kupuję Twoich argumentów.Wybacz moja kochana.

    OdpowiedzUsuń
  21. a jak sobie dają radę te kobiety które są same? które nie mają faceta bo ten je zostawił i same muszą wracać te kilometry do domu A rodziły tak samo po Dwa dni prawie? no wracają do domu, same wychowują dzieci. mają cesarke i też muszą wstać.

    oj w wielu ja sytuacjach byłam w życiu, było mi ciężko, głodno i samotnie i choroba straszna mi w oczy zajrzała i najważniejsza dla mnie osoba zostawiła mnie sama, wiele w życiu rzeczy mi odebrano, wiele razy sama się zawiodłam na sobie, ale nie siadałam i nie mówiłam poddaje się, bo jest za ciężko, nie płakałam "o co ja ci biedna zrobię".

    raz usiadłam i nie wiedziałam co robić gdy myślałam że mało mi już życia zostało, ale nie czułam się bezbronna, raczej nie umiałam sobie ułożyć jak walczyć, a potem poszłam na wojnę i żyję i nic mi nie jest.

    teraz wiem, że życie jest za krótkie na siedzenie i uzalanie się nad swoimi słabościami lekami, wyglądem, opinią innych, zdradami i kłamstwami. to właśnie te sytuacje kiedy stałam pod ścianą dały mi siłę, taką że teraz jestem jak ta niedźwiedzica.
    nie, nie czułam się nigdy bezbronna.

    -gabrysia nie ma jak zawalczyc teraz o kasę, ale ona sama nie liczyła na pomoc od kogokolwiek, nie myślała że będzie taka możliwość jaką jej ktoś stworzył, że otrzyma pomoc, ale jeżeli myślisz że usiadłaby i płakała całą zimę że nie ma co jeść to się mylisz. pomoc od nas kiedyś się skończy i ona o tym wie. obecna dla niej pomoc to szansa A potem będzie musiała w sobie znaleźć ta niedźwiedzicę, bo takie jest życie.

    zawsze jak moc mnie opuszcza to myślę sobie, mogło być gorzej, mogło by mnie nie być.

    życzę tobie i sobie i innym mamom żeby tylko takie problemy miały jak kiwający facet, nadwaga, brak kasy, długi poród, brak siły. to wszystko to nic. życie, życie się liczy tu i teraz trzeba to życie przeżyć pełną gębą bo jutro już może nas nie być. trzeba się za te swoje metaforyczne jaja złapać i iść do przodu. Jak się podasz i pokażesz żeś bezbronna to cię hieny zjedzą.

    a no i osobiście uważam że ty też jesteś niedźwiedzica nieustraszona, bo złe dni ma każda z nas i każda może się czuć czasem jak kupka kupki, ale ja wierze że drzemie w nas więcej mocy niż same o tym wiemy.

    ps. młody domaga się non stop nakręcania "pana nosa" i non stop się raduje. dzieki kochana, hit po prostu hit!

    OdpowiedzUsuń
  22. Chciałam dodać coś jeszcze.
    Może Hafija ma rację, że kobiety, które mają malutkie dzieci nie są bezbronne. Obiektywnie patrząc, mogą spakować się i zostawić złych mężów, mogą iść do pracy, mogą zrobić tysiąc różnych rzeczy, bo wyjścia są zawsze conajmniej dwa. Ale myślę, że nie w tym rzecz.
    Myślę, że one CZUJĄ SIĘ bezbronne. Czują niemoc. Dla bezpieczeństwa dzieci są w stanie znieść wszystko. A do tego o wiele ciężej walczy się mając koło siebie niemowlę.
    Nawet w naturze - to prawda, że samica walcząc o swoje młode jest o wiele bardziej waleczna i agresywna, ale też będąc w niebezpieczeństwie w pojedynkę ma większe szanse ma przetrwanie, niż gdy jest obarczona młodymi.

    Albo po prostu weź dziecko na ręce i uciekaj przez choćby 10minut. A teraz pobiegnij sama. Dobegniesz szybciej i dalej, choćbyś była najlepszą matką pod słońcem. Raczej o taką bezbronność mi chodziło.

    OdpowiedzUsuń
  23. Tośmy sobie kochana podyskutowały;-)Dobrze tak czasem powalczyć;-)
    Ty nieźwiedzica-ja wilczyca;-)
    Wasz Pan Nos jest u nas Panem Tygrysem a Natanek najbardziej to domaga się, żeby mógł go w końcu w nos ugryźć;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. I wszystko jasne Marta. To podsumowanie wiele wyjaśnia - kobiety czasem czują się bezbronne, a to nie znaczy, że są bezbronne.
    Ufff...gorrrąco się zrobiło:)

    OdpowiedzUsuń
  25. lubię się nie zgadzać ze sobą bo dyskusja zawsze wtedy ciekawa ;)

    ciesz się że ci anonima nie napisałam (hahaha żarcik taki :P)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeszcze tylko jedno moje małe słówko o bezbronności. Mężczyźni też bywają bezbronni, szczególnie gdy widzą, jak ich żona cierpi przy porodzie, a oni nic nie mogą zrobić. Czy to nie jest bezbronność? Wszak nie mogą w żaden sposób obronić kobiety przed bólem.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja również uważam, że szkoda życia na tolerowanie krzywdy. Ale wiem też, ponieważ obecnie to przechodzę, że dni z maluchem i po porodzie to jak jazda na kolejce górskiej. sa chwile gdy podjeżdża się mozolnie pod górę, są chwile, gdy radośnie krzyczy się z rękoma uniesionymi do góry i wiatrem we włosach, są również chwile bezsilnego spadania w dół. Ale z każdą sytuacją można sobie poradzić. Gdy przychodzą chwile niemocy powtarzam sobie: co zrobiłabym w tej sutuacji, gdybym była sama jak palec. Tylko ja i Kubuś. To dodaje mi sił i pomaga radzić sobie ze wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  28. Coś w tym jest, ale tak jak w kolejnym wpisie napisałaś Szczęśliwa mama - szczęśliwe dziecko :) My wiedzieliśmy, że takie sytuacje się zdarzają dlatego, od początku/porodu staramy się dbać nie tylko o Małego, ale i o nasz związek i na szczęście się udało. Czas tylko dla siebie, tylko dla nas, zabawy we troje. Czasami jest ciężko, szczególnie kilka pierwszych dni, ale ogólnie nie może być źle skoro o drugim już myślimy, a to dopiero pół roku minęło ;) Pozdrawiam http://zonanadiecie.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  29. Nie czytam komentarzy - po lekturze kilku odmówiłam sobie przyjemności wdania się w dyskusję.

    Chciałam tylko podziękować Ci za ten tekst.

    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie udało mi się przeczytac wszystkich komentarzy, ale zgadzam się z tym, że "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". I to, że w jednej sytuacji postąpiłyśmy w dany sposób, nie znaczy, że w kolejnej zrobimy identycznie. Ja też byłam bardzo pewna swojego, dopóki mnie życie niemiło nie zaskoczyło... A potem ten cytat przez długi czas był moim opisem na gg. I tylko nie jestem pewna, czy to samo macierzyństwo sprawia, że jesteśmy bezbronne. Może to raczej "coś", "co" nosimy w sobie? Wiem, że noworodek utrudnia odejście, ale czasem to odejście uniemożliwiają nam lęki, które za sprawą przekazów społecznych znalazły podatny grunt w naszych głowach, bez względu na to, czy jesteśmy matkami, czy też nie...

    OdpowiedzUsuń
  31. I jeszcze jedna kwestia, tak odnośnie zdrady. Nie zawsze oznacza ona sex. Czasem ma inne wymiary. Ja już wiem, że ta uczuciowa, bez dotykania, też może cholernie boleć i po niej również tak ciężko wrócić do normalnosci...

    OdpowiedzUsuń

Ten blog jest moją własnością i to ja decyduję, co chcę na nim zamieszczać, dlatego Twój komentarz zostanie opublikowany, jeśli nie zawiera obraźliwych treści.