Chyba znowu dopadł mnie kryzys. Samopoczucie. . .? Hmmmmm. Do d.......y, co tu będę w bawełnę owijać. Nasz bąbelek przeobraził się w małego słodkiego z wyglądu, ale wrednego z charakteru potworka.
Czy matka może znielubić swoje dziecko? Ja mówię, że może. Kocham mojego słodkiego maluszka nad życie i absolutnie nie żałuję, że go mamy, ale ostatnio nie lubię tego łobuza jednego. Bo mnie wykańcza. Osaczyła mnie ta pchła mała i wysysa ze mnie całą energię i radość. Jak to?
Ano tak to, że od około półtorej miesiąca rumburak nasz codziennie bez wytchnienia jęczy, stęka i wyje. I ciągle "na rączki". Kiedy chcę na moment rozprostować kręgosłup i stawiam go na ziemi, żeby móc cokolwiek w domu zrobić, mały w moment przychodzi, czepia się nogawki i klęcząc z głową zadartą do góry, wyje, żebym go wzięła. Jak chcę dokończyć np. zmywanie to wyje tak, że wpada w histerię i gile wiszą po pas. Aż serce pęka. Kiedy wezmę go wówczas na ręce, cichnie w jednej sekundzie. Gdy odkładam, w jednej sekundzie wyje z powrotem. I tak bez wytchnienia.
Bez wytchnienia bo nawet drzemka trwa jedyne trzydzieści, maksymalnie czterdzieści minut. W ciągu dnia są takowe dwie. Wtedy albo ekspresowo ubieram się, myję, czeszę i zwykle nie zdążam dojeść śniadania, albo kładę się z maluszkiem, żeby choć przez ten moment nabrać trochę sił i się wyciszyć.
Spać zwykle chodzi o 22.00, wstaje o 7.00, więc nie ma mowy o luźnym, wolnym wieczorze. O wyspaniu porannym też nie. . .
Spokój następuje jedynie podczas spaceru, ale przy -15 stopniach i wietrzychu jak na Uralu, zaczynam mieć stracha. Zatem siedzimy w domu. Zamknięci w czterech ścianach, gdzie maluch mnie regularnie torturuje;-P Od tygodnia mamy też gluty - nosa zaklejacze, dla urozmaicenia.
I tak wygląda moje słodkie życie od półtorej miesiąca, więc od dzisiaj protestuję! Ja już nie chcę!
Półtorej miesiąca wytrwałam, ale czuję, że za moment nastąpi kres mojej wytrzymałości. Tylko co wtedy?
Ostatnio kumpelka blogowa napisała mi pocieszając zdanie "Oby do wiosny..."
I takaż prawda głęboka. . .
Wierzę, że wytrwamy, doczekamy i nie zwariujemy, w końcu mam ambitny plan bycia najlepszą mamą na świecie! ;-P
PS. No dobra, przyznaję, że może nie wyje cały czas. Czasami jeszcze łobuzuje, śmieje się i kombinuje, matkę swą zaślinionym pysiem całuje i z gołą dupcią po łóżku ucieka podczas przewijania. . .
Ogólnie rzecz ujmując i tak wspaniałym jest skarbem moim. Tylko te dwie jedyny górne wyleźć nie mogą, dziąsełko dziecięce rozpychając niemiłosiernie.
Biedaczysko. . . A matka tak się tu nad sobą użala i narzeka.
Podziwiam, że dajesz radę no ale kto da jak nie TY :) Wierzę, że zapanujesz nad maluchem i jakoś się to poukłada:)
OdpowiedzUsuńDzięki za ciepłe słowa.
UsuńPani Martusiu:-) jestem mamą 5latka i powiem ze to dopiero masakra wychowywac takiego "łobuza". Fochy, słowa typu nie kocham Cie, bicie,plucie,pokazywanie języka,itp.
OdpowiedzUsuńAle jedno wiem, od początku trzeba być bardzo konsekwentnym rodzicem, nie dawać sie szantażom emocjonalnym, to Pani ustala zasady, tylko trzeba cierpliwości, powtarzac to samo po 100 razy ale jak sie zobaczy efekt za 123 razem juz bedzie super.
Polecam ksiązki Pani Doroty Zawadzkiej Superniani. Madra kobieta z niej i w moim przypadku moja walka z łobuzem jest coraz lżejsza.
Pozdrawiam Agata ze Szczecina (kiedys z Pomorskiego, ale sie chyba nie znałyśmy)
A skąd przemiła Agatka wie, że ja z "Pomorskiego"?;-)
Usuńa z widzenia :-) w koncu to nie takie olbrzymie osiedle!
UsuńAgata
Ja też, ja też z Pomorskiego...
UsuńMartuś na Twojego bloga wpadłam przypadkiem po tym jak Iwonka dodała link na facebook'u, piszesz świetnie i jesteś cudowną mamuśką;-) Ja też jestem mamą 2 i pół miesięcznego maleństwa, poznajemy się jeszcze i uczymy wszystkiego, więc fajnie jest podpatrzeć doświadczone już mamy:D
Buziaki dla Ciebie i Twoich chłopaków, pozdrawiam Sylwia
kochana, pewnie CIę to nie pocieszy ale mój zbir zachowuje się podobnie, u nas jest ta różnica że mam pracę, mimo to jak wrócę to młody i tak daje mi nieźle w kość
OdpowiedzUsuńMusimy jednak wierzyć, że wkrótce będzie lepiej
Jeju co ja bym dała, żeby tak na parę godzin mieć inny cel, niż mój ukochany krzykacz...;-)
UsuńI za Ciebie trzymam kciuki!
Może wcześniej go kładź spać... kurcze bo oszalejesz. Piszę tak bo mam podobnie ale na szczęście koło 20 zwykle (acz nie zawsze) już śpi i wtedy mogę odetchnąć. My na etapie biegania za dzieckiem i na prawdę mam już ręce do pasa i głowę jak balon. Mam też dzisiaj akurat gorszy dzień (nawet wybuchłam rykiem koło obiadu, że nikt mnie nie bierze nigdy na poważnie - nie wiem skąd takie wahania nastroju ?!) a Młody popłakuje bo ząb wychodzi i krewka z dziąsła się polała więc żadne jedzenie nie wchodziło do buzi tylko cycuś i woda, mam Ci ja cycki tak wymemłane po dniu dzisiejszym, że nie pytaj... i tak zamiast Cię pocieszać sama narzekam z Tobą :)
OdpowiedzUsuńŚciskam!
;-P Ha ha;-)
UsuńKochana, czy Ty na prawdę myślisz, że gdybym mogła (gdyby dało się) Go wcześniej położyć, to bym tego nie zrobiła?;-)
Ale wiesz co, od razu raźniej jakoś, jak ktoś ma tak samo przes....ne jak ja;-)
U nas dziąsełko jeszcze nie pękło, tylko dwie bulwy białe nabrzmiałe na dziąsełku widać od półtorej tygodnia.
Nocny marek :)
UsuńNo a taka krewka z dziąsła na prawdę boli (mamę w serducho tak samo jak dziecko) i on płacze a ja tule, on jęczy a ja tulę i tak do ... wieczora... i nawet tak mi czasem głupio, że na te wieczory czekam z takim zniecierpliwieniem, no ale są dni że odliczam minuty ;)
Przeraża mnie to co piszesz ;-) Bo mnie to czeka ... a było już tak wygodnie ;P
OdpowiedzUsuńJa bym małego przemordowała po południu, żeby nie spał i być może wówczas poszedłby spać o "przyzwoitej" porze ;-) No ale cóż ...
Życzę dużo cierpliwości!!!
Przestań kochana, Ty na bank będziesz miała takie grzeczne dzieciątko, że tylko spać będzie;-PA ząbkowania nawet nie zauważysz;-P
UsuńSą takie podobno, hehehe.
A popołudniu to mały przemordowuje mnie, bo wcale spać nie chce;-)W południe śpi. 30minut.
Marti i bardzo dobrze, że wyrzucasz to z siebie. Natanek ząbkuje i wyładowuje emocje i wyrzuca "słowa" z siebie na swój sposób. A Ty masz swój sposób i nie czuj się winna! Jestem z Tobą!
OdpowiedzUsuńJak zawsze niezawodna Evelio. Uwielbiam. Ściskam;-)
UsuńMam przeczucie, ze moj maly tez bedzie tez taki. Ma 7 miesiecy i tez uwielbia byc noszony, a wage ma co najmniej 9miesieczniaka... Budzi nas tez z rana, no i zabkuje wiec wstaje w nocy co 2 godziny. Mam nadzieje, ze Twoj synalcio da Ci odpoczac... Nie wiem jaka rade Ci dac, bo piszesz o mojej przyszlosci, ale moze zaangazowac w pomoc reszte rodziny? Niech Mamuska Martuska ma wieczor dla siebie, nawet jesli to bedzie goraca kapiel... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki za ciepłe słowa...
UsuńMatka ma prawo się poużalać. W końcu też człowiek ;) A emocje to nie kapusta, żeby je (w sobie) kisić. Wiszenie u nogi, u szyi, czy u którejkolwiek części ciała znamy wszystkie, tak jak to wycie, które brzmi jak koniec świata, a mija w pół sekundy. Głowa do góry! Jesteś zrozumiana :)))
OdpowiedzUsuńTak mi mów, tak mi dobrze...
UsuńMi w takich kryzysach pomaga chusta. Jak Mała chce wisieć a jest tak przy zębach to bym oszalała. A jak Natanek jest duży to może mogłabyś go nosić na plecach w chuście? Koniecznie zafunduj sobie wieczór dla siebie. Zagoń Męża lub inną część rodziny do walki z Małym a Ty wyjdź z domu nawet na spacer dookoła osiedla. Ubierz się ciepło niech tyłek podmarznie a potem do gorącej wanny. Zobaczysz od razu odżyjesz! :))) Ja to po prostu w takie dni daję Dziecko Mężowi zakładam słuchawki i leżę w brodziku (wanny nie mam) :P
OdpowiedzUsuńAle na tym etapie to już nie pomaga taka kąpiel. Ostatnio uciekłam na 2 godz do sauny. Trochę pomogło;-P Dzięki za wsparcie;-)
Usuńu nas podobnie, tez ciagle siedzialby na rekach, ale ja juz nie walcze, biore go w chuste i ciach myje gary, podloge i prasuje. na spacery tez. jestem ciagle zmeczona ale daje rade.. poki co.
OdpowiedzUsuńJa z takim obciążeniem już nie daję rady z chustą, a i Nato sie buntuje...
UsuńTak tak. Mój pewnie też by mi na rękach wisiał, gdybym go brała. A nie biorę bo ciężki jak dla mnie i ręce mi opadają. Ale jak wzorowo jęczy bym się z nim bawiła lub cyca dała. No aktor bez dwóch zdań!
OdpowiedzUsuńJa też staram się nie brać, ale po kilkunastu minutach takiej jazdy sama mam ochotę wyć i zrobię wtedy wszystko-żeby tylko nastała cisza.
UsuńMoja mała jeszcze co prawda zębów nie ma a już wiemy, że będzie ciężko... Każdy skok rozwojowy dał nam nieźle w kość. Do tego w nocy pobudka co 2h na jedzonko. A jak zęby będą szły to strach się bać.
OdpowiedzUsuńU nas wcześniej było to samo...Pobudka co 2 godziny do 6 miesięcy. Potem co trzy...
UsuńLęk separacyjny??? Skąd ja to znam??? Kinga już powoli zaczyna...Jak tylko znikam jej z oczu-wyje! Przerabiam to po raz drugi i doskonale wiem co czujesz...
OdpowiedzUsuńA do kiedy ten lęk jest przewidziany?Bo chyba w tej kwestii mam tyły...
UsuńMy jesteśmy na pierwszym etapie ząbkowania i czasem hanula ma takie dni, że przez dwie trzy godziny płacze i muszę ją nosić, nosić, nosić, tulić, szeptać do uszka, zabawiać zabawkami itp. no i wtedy
OdpowiedzUsuńpo tych trzech godzinach to normalnie mam nerwa takiego, że klnę do duchu, oj klnę. no, ale jeden uśmiech wystarczy, żeby nerwy odeszły w siną dal. do następnego noszenia hehe
Majka ma ostatnio dużo takich dni, oj dużo.
UsuńNo bo ileż można?!Nawet jakby zamknęli mnie w Spa, to półtorej miesiąca miałabym dość...
UsuńBędzie lepiej, ale powiem szczerze, że PODZIWIAM, bo mnie półdzienna opieka nad synem wykańcza, a całodzienna to już Virtuti Militari się należy :) Czasem nie mogę się doczekać, aż do pracy wyjdę, a później jak wrócę, a synuś uśmiechnięty czeka. Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńNo właśnie...Ale sama już nie wiem czym byłabym bardziej zmęczona-opieką 24h, czy opieką i pracą...
UsuńA może to ten czas, kiedy nic ino przytulasów Dzidzio chce? W sumie to nie wiem, w którym miesiącu ta nietypowa więź się rozwija.
OdpowiedzUsuńAle Cię rozumie, kwęki, jęki całodniowe wykończają - bez dwóch zdań!
Chciałam też narzekającego posta napisać ale u Ciebie się wyżyję. :) Ja tez mam okres kwękania, nie rozumiem tego. Często wydaje mi się, że każda potrzeba została zaspokojona, a on jęczy 3 min po położeniu na matę i to mnie rozwala, bo nie wiem o co chodzi. Tylko o noszenie myślisz? Jak jest ostro to nosidło odpalam i na plecach go noszę, często tak zasypia. Na szczęście nosidło wygodne no ale ile można??? Mam teorię, że te mrozy jakoś na dzieci wpływają...
OdpowiedzUsuńMasz prawo być zła, to emocje, one w nas drzemią i nie możemy nic na to poradzić. Oprócz tego, że jesteś Mamą, jesteś też Człowiekiem, który ma prawo do złego humoru, złego nastroju i wszystkiego co złe:) Ile razy ja byłam nawet nie tyle co zła, ale na maxa wkur****na na moje małe dzieciątko:) To jest stan, który przechodzi, mija i będziesz to tylko wspominać:) Ja mam na tyle komfortową sytuację, że od miesiąca mieszkam u rodziców, (bo u mnie remont, który potrwa jeszcze ze dwa miesiące) i Oni bardzo mi pomagają.
OdpowiedzUsuńChoć to też jest złe, bo Staś upodobał sobie babcię, bo Ta na więcej niż mama mu pozwala i zawsze na ręce weźmie, kiedy tylko zajęczy, a ja nie. Ja nie mogę sobie pozwolić na wszystkie zachcianki mojego Smyka, bo kiedy wrócimy do siebie to będę sama (mąż marynarz, 2 tygodnie w domu, 2 w pracy) i nikt mi wtedy nie pomoże. I to mnie teraz wkurza, że Staś do babci się mizdrzy, chodzi za nią, a ja czuję się gorszą mamą...Czasem nawet łza mi pociekła, która ukryłam i nikt jej nie widział...Kocham go najbardziej na świecie, dbam, bawię się, edukuję, przytulam, też i noszę, ale nie daję wejść sobie na głowę i Staś często wybiera babcię, a ja czuję jakby mi nóż wbito w plecy i jestem zazdrosna i zła na moje dziecko, bo tyle mu daję od siebie, a on tak mi się odwdzięcza:) O! Też się wyżaliłam:)
gdy Wiktoriana jestu dziadków nie ma dla niej mamy taty....nawet " papa" nie zrobimy gdy wychodzimy...mało tego...jak wracamy UCIEKA w podskokach prawie gubiąc pampka i wyprzedzajaco macha odganiajac zblizajace sie po nia rece :)))))ahhh........
OdpowiedzUsuń