W sobotę rozpoczął nam się SIÓDMY MIESIĄC maleństwa w moim brzuszku:-) :-) :-)
I od razu wielkie zmiany. Wielkie i dosłownie i w przenośni :-) Mam wrażenie, że przez ten świąteczny weekend brzunio stał się gigantyczny, a i bobas w nim ukryty też... Dzidzio dotychczas delikatny i grzeczny, z dnia ma dzień stał się baaaardzo ruchliwy :-) Nie szaleje jak karateka, ani nie boksuje matuli swej jeszcze, ale mam wrażenie, że turla się w środku, przewala z boku na bok, wygina i wyciąga. strasznie to dziwne uczucie takie pchanie czegoś od środka czute... Czasem z wrażenia powietrze wstrzymuję, jak na kolejce górskiej, ale summa summarum bardzo fajnie się robi, gdy się z uczuciem tym oswajam. Czuję też że maluszek cały już brzuszek mój sobą wypełnia, a nie tylko pływa jak żabka w stawie:-)
Z brzuniem - gigantem związane jest też moje...stękanie :-)Tudzież sapanie czasem :-) Przyznaję - nie panuję nad tymi odgłosami mymi, które spowodowane są tym, że najnormalniej w świecie ciężko mi z tym garbem z przodu. I nawet nie chodzi o jego ciężkość, ale o ograniczenie ruchów i podduszanie mnie :-) I tak też stękam : przy podnoszeniu czegoś z podłogi, przy zakładaniu i zdejmowaniu kozarów, przy wychodzeniu z wanny, a także przy przekładaniu się z boku na bok w łóżku. A propos - czuję wtedy jak dzieciątko przepływa w brzuszku z jednego boku brzucha mego na drugi. Dziwne do opisania, jak rybka ( a raczej karpik taki kilogramowy) w akwarium (ciasnym ), gdy się je zacznie przechylać:-)
Dostałam już też pierwszych skurczy przepowiadających - jak sądzę - mam nadzieję, że doktor na wizycie diagnozę mą potwierdzi. Uczucie nie zaliczam do najmilszych. Kilkanaście razy w ciągu dnia czuję jak mój brzuszek stopniowo kamienieje...Aż siusiu się zaczyna chcieć, tak jest cały napięty, aby po chwili stopniowo się rozluźniać. W momencie tego najsilniejszego napięcia, aż skóry zaczyna brakować... Dziwne, nie fajne, ale chyba się da przyzwyczaić...Trzeba będzie...
No to sobie pogadałam i już truć dzisiaj pierdółkami nie będę. Buźka!
PS 1. Poniżej zamieszczam rozpiskę, dzięki której można się połapać, w którym miesiącu właściwie jesteśmy...
1 miesiąc: 1-4 tydz.
2 miesiąc: 5-8 tydz.
3 miesiąc: 9-13 tydz.
4 miesiąc: 14-17 tydz.
5 miesiąc: 18-22 tydz.
6 miesiąc: 23-27 tydz.
7 miesiąc: 28-31 tydz.
8 miesiąc: 32-35 tydz.
9 miesiąc: 36-40 tydz.
PS. 2.
Na poprawę humoru...
Ostatnio wyczytałam u jednej z koleżanek, że kobieta w ciąży jest mózgu pozbawiona :-), bo dostaje go z powrotem dopiero na porodówce, po urodzeniu dziecięcia...
Przychylam się do tej tezy, bo wczoraj pojechałam wymienić mężowi dżinsy, które kupiłam mu pod choinkę... i nie problem w tym, że pojechałam, bo dojechać się udało... Problem w tym, że wymienić usiłowałam stare dżiny, które nie wiadomo dlaczego skrzętnie na wymianę naszykowałam. Pozdrawiam wyrozumiałą Panią :-)
PS. 3
Pochwalę się jeszcze i uciekam. Od męża dostałam perfumy... Wymarzone - Beauty - Calvina Kleina. Ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze, że jest to woda, która pachnie macieżyństwem... Tak właśnie chciałabym się kojarzyć mojemu synkowi..
my zaczynamy ósmy... uwierz, że brzuch ciągle rośnie :) a młody w środku nadal fika i roluje jak może... :)
OdpowiedzUsuńa i jeszcze chciałam dodać, że niedawno wsadziłam do zmywarki kostkę rosołową zamiast takiej do zmywania - to tak przy okazji braku mózgu w ciąży...
OdpowiedzUsuńDo PS.2 dopiszę, że ja taka poukładana, co to robi wszystko z aptekarską dokładnością - wiesz, zboczenie zawodowe- nagle stałam się roztargniona, zapominalska i totalnie niezorganizowana. Masakra, sama siebie nie poznaję i chyba dobrze, że jestem na L4, bo nikomu nie zaszkodzę :)). Pozdrawiam Gosia
OdpowiedzUsuńnawet nie strasz, sesja się zbliża, ja muszę być skoncentrowana, wszystko pięknie zdać w 1 terminach ;p a co do tego jeżdżenia kończynami po brzuszku to mam to samo ;p masakra, ale z drugiej strony całkiem przyjemna masakra :))) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńniestety (albo stety, bo wiadomo, że jak brzuch rośnie to tak naprawdę bardzo się cieszymy) po Świętach wszystkie koszulki skurczyły się w mojej szafie i na pewno kurczyć będą się nadal. A o rozkojarzeniu ciążowym to możemy napisać wszystkie razem książkę:-)
OdpowiedzUsuń